Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kot. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 czerwca 2014

Marzenia :)


Długo mnie nie było, wiem, ale obiecuję się poprawić, gdyż ostatnio spełniło się moje kolejne małe marzenie - sprzęt fotograficzny :) Bardzo ubolewałam nad jakością zdjęć na blogu i wiele razy rezygnowałam z posta, bo brakowało mi ilustracji. Ale los sprawił, że sprzęcik się znalazł. Bez żadnych rewelacji, czy ochów i achów, bez fajerwerków i wydanego majątku. Po prostu, mówisz i masz :) Prosty aparacik, zupełnie wystarczający jak na moje potrzeby, znalazł się sam i powiększył moją kolekcję spełnionych życzeń. 


I tak pstrykając sobie to i owo, naszła mnie taka refleksja, że mimo wielu trudów i przeciwności, jakoś los tak ostatnimi czasy działa, że z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że marzenia się spełniają! Najpierw mieszkanie - to było największe marzenie i zostało w stu procentach spełnione. 
Potem, marzyła mi się spiżarka i jak wiecie już jest, tylko trzeba w niej wszystko uporządkować jak należy i niedługo na pewno Wam ją pokażę.
 Ponadto, odkąd pamiętam, marzył mi się kot, szary brytyjczyk jeśli mogłabym sobie pozwolić. No i od paru dobrych miesięcy (po jednym niezwykle smutnym incydencie) biega nam taki szary zbój po domu :) 



Do tego roślinki. Jakoś nigdy mnie nie lubiły, a marzyły mi się własne ziółka i kwiatki i owoce. Ogrodu niestety brak, ale radzę sobie jak mogę. Ziołami na parapecie i poziomkami w skrzynkach :) I wiecie co? Rosną, jak szalone! :)



A teraz aparat. No czego chcieć więcej od życia? Chyba tylko umiejętności obsługi nowego sprzętu ;)
Oczywiście marzeń nadal jest wiele, jedne mniejsze, drugie większe. Te do spełnienia na już, i te które na pewno będą musiały poczekać. Przeczytałam dziś na blogu Home on the Hill, że kiedyś będzie kawałek ziemi, domek i drzewka owocowe. O tak! Ja się do tego marzenia dopisuję. Kiedyś na pewno będzie.

Pozdrawiam Was ciepło i udanego dnia!


sobota, 22 lutego 2014

Drap, drap..

Witam Was!
Oto raj dla Maurycego. Obiecany drapak jest już gotowy. Choć i tak będziemy go jeszcze udoskonalać kolejnymi zabawkami, zwisadełkami i grzechotkami, ale główna idea jest. No i jaka zabawa.Można się wspinać, drapać, skakać, łapać, spadać, spać, gnębić myszkę, leżeć, siedzieć, szaleć w hamaku, albo zasnąć w hamaku, no normalnie czego dusza zapragnie.



Pomysł na taki drapak zrodził się z potrzeby posiadania takiego gadżetu, bo kot musi się wybawić, i faktu, że oferta sklepowa niestety jest droga i mało estetyczna. Sama idea postawienia takiej konstrukcji w salonie trochę mnie odrzucała. Bo co to niby za ozdoba. Ale myśleliśmy i myśleliśmy i najpierw wpadł nam do głowy pomysł wykorzystania zwykłej drewnianej drabinki, a potem już poszło. Drabinkę Ł najpierw pobielił, a potem owiną sizalowym sznurkiem za pomocą żeglarskich węzłów (wierzyć mi się nie chciało, ale trzyma się :)). 



Kupiliśmy deseczkę, którą obiłam watoliną i materiałem (musi być mięciutko). Wybór materiału też był małym problemem. Najpierw chciałam, żeby było stylowo, trochę wnętrzarsko, trochę dowcipnie, ale ostatecznie nie mogłam się powstrzymać i postawiłam na kocie klimaty - tygrysa (którego mi trochę zostało więc mam też komin ;)). Deseczkę przymocowaliśmy na górze i powstało siedzisko/legowisko. A poniżej jeszcze znalazło się miejsce na hamak. To było najtrudniejsze przedsięwzięcie, ale efekt jest zadowalający. 



Najważniejsze, że Maurycy jest zachwycony. To jest jego i koniec. A żeby nie było co do tego wątpliwości postanowił, że sesja zdjęciowa nie może się odbyć bez niego :) 

Do miłego!