Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemyślenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemyślenia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 lutego 2019

21. Zły sen o Warszawie z Panem Luksusowym czyli „Ślepnąc od świateł” Jakuba Żulczyka:

Od lewej: Okładka książki „Ślepnąc od świateł” i autor Jakub Żulczyk
(fotografia źródło: https://www.swiatksiazki.pl/slepnac-od-swiatel-wydanie-serialowe-6441633-ksiazka.html +
http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/jakub-zulczyk-w-poznaniu-spotkanie-z-pisarzem-w-ksiegarni,3
288097,art,t,id,tm.html, dostęp: 2019-02-06, godzina 10:45).

Notka wydawnicza:
 
autor: Jakub Żulczyktytuł oryginału: Ślepnąc od świateł,
liczba stron: 519,  formatKsiążka papierowa,
wydawnictwo: Świat Książki, rok wydania2018 (wydanie serialowe), 
ISBN
: 978-83-813-9173-3.


O autorze:
Jakub Żulczyk: dziennikarz, scenarzysta oraz pisarz. Jego publikacje pojawiały się, m.in. w „Dzienniku”, „Polityce”, „Elle” i „Playboyu”. Jest współtwórcą scenariusza do popularnego serialu „Belfer”. Napisał książki, takie jak: „Wzgórze Psów”, „Instytut”, „Radio Armageddon”. Jego powieść, pt. „Ślepnąc od Świateł”, wydana po raz pierwszy w 2014 r., otrzymała nominację do nagrody Paszport Polityki w kategorii literatura (źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jakub_%C5%BBulczyk, dostęp: 2019-02-09, godzina  14:15).

Cytat:
s. 434-435: „(...)dopiero teraz to do mnie dociera. Fakt, że ludzie, których znam z nocy, naprawdę mają w ciągu dnia swoje inne, dzienne życie. Życie, w którym nie istnieję, z którego jestem wyparty, w którym nie pojawiam się nawet w myślach. Ci ludzie funkcjonują w schizofreniach, w rozdwojeniach, a ja jestem postacią, która zaludnia
u nich tę przestrzeń delirium. Jestem bohaterem z ich snu. Być może w swoich dziennych, jasnych życiach są uczciwi normalni i porządni. Być może są w nich mądrymi i dobrymi ludźmi. Być może nawet Ci najporządniejsi ludzie muszą czasami śnić, że są źli, napędzani instynktem, rozpadający się na małe i brudne kawałki, i ja obsługuję im ten sen, jestem jego producentem wykonawczym(...)
”.
s. 65: (...)Od jutra z powrotem wsiadam do samochodu, cały na biało(...)”.

Opis fabuły:
Stolica nocą. Skąpana w oślepiającym świetle reflektorów. Zalewana dźwiękiem dudniącym z głośników. Ogłuszający, elektroniczny bełkot, zamieniający mózg w sieczkę. Stolica upojona wykwintnym alkoholem. Roznegliżowane ciała wiją się w tańcu niczym węże. Niekończąca się impreza nabiera rozpędu. Ekskluzywne lokale i kluby go-go przepełniają tłumy, bogacze obijają się o siebie. Celebryci, artyści, prawnicy, biznesmeni. Polska elita się bawi.  To życie za zamkniętymi drzwiami, do którego szary człowiek nie ma biletu wstępu. Tu nie ma miejsca na uczucia i człowieczeństwo. Tutaj tylko pieprzenie, interesy i pranie brudnego szmalu. Stolica nocą to rzeczywistość zdeformowana. To świat zapomnienia. W nim niosą pomoc zbawiciele. Dostawcy śnieżnej fety. Źli ludzie-duchy, niewidzialni, rozpływający się w powietrzu. Postacie ze snu. Wśród nich najlepszy z najlepszych. Pan Luksusowy, piękny i elegancki jak z żurnala. Strażnik porządku,  zabawny obrońca moralności, wymierzający sprawiedliwość. Luksusowy zabierze was na nocną wycieczkę po Warszawie. 

Moja opinia:
Książka „Ślepnąc od świateł” ma dla mnie zapach smacznego wina, a zarazem cuchnie najpodlejszym na świecie trunkiem. Wyczuwam też unoszącą się woń najdroższych cygar, a jednocześnie podłą, papierosa, skręconego naprędce. To powieść niesłychanie inteligentna, bogata w sprzeczności, pobudzająca umysł i artystycznie. Niebanalna, niespotykana, unikatowa. Zdecydowanie nie należy do tekstów prostych, gładkich oraz przyjemnych. Jest za to mocna, dobitna, wulgarna. Bardzo smutna, a chwilami wręcz unieszczęśliwiająca. Wymaga odpowiedniego podejścia. Oswojenia jak niebezpieczne zwierze. Skupienia, opanowania psychicznego, utrzymania nerwów na wodzy. Zaangażowania, poświęcenia jej czasu, analizowania.
Główny bohater to przystojniak, o którym marzy każda bułkowata Miss Pomarańczy z Węgorzewa, zawsze, gdy zasypia wieczorami przy nocnej lampce. Wymyślony na modłę tego słynnego Grey'a o tyle, że do granic ugrzeczniony. Przestępca, ale elegancki dżentelmen w płaszczu z metką Lanvin. Morderca, ale szlachetny. Rozstrojony emocjonalnie. Bez ustanku roztacza fatalistyczne wizje o ludziach i o życiu. Niepokoi, przybija, pociąga za sobą na dno. 

Ta książka porusza. Uzależnia jak substancje, o których rozprawia autor. Wchodzi pod skórę, wpija się w mięśnie. Rozprzestrzenia się po całym organizmie poprzez krwiobieg niczym ciężka choroba. Jest z człowiekiem, kiedy ten się budzi, kiedy kładzie się spać. W pracy, na spotkaniu ze znajomym przy kawie. Człowiek zaczyna uczyć się jej na pamięć. Jest najlepsza, najważniejsza i nie ma niczego poza nią. Jakub Żulczyk sprawił, że po tej lekturze czuję się jak stłamszona materia, jak głupia dziewczynka, którą zafascynowało coś zakazanego. 

Arianka.

OCENA10/10 (celująca)

Książka dostępna również jako ebook oraz audiobook. 

sobota, 25 sierpnia 2018

19. Emocjonalny walec: „Cudowny Chłopak”, R. J. Palacio i jej kanapeczka:

Od lewej: Okładka książki „Cudowny Chłopak” i  autorka R. J. Palacio
(źródło: Archiwum prywatne + https://www.goodhousekeeping.com/life/entertainment/a46798/wonder-author-rj-palacio-question-answer/,dostęp: 2018-08-23, godzina 21:38)

Notka wydawnicza:
autor: R. J. Palacio, tytuł oryginału: Wonder,
tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgårdtytuł: Cudowny Chłopak,  
liczba stron: 416format: Książka papierowawydawnictwo: Albatros,
rok wydania2018 (wydanie II)ISBN978-88-8125-074-0.


O autorce:
R. J. Palacio: Pisarka z Nowego Yorku. Ukończyła Wyższą Szkołę Sztuki i Projektowania na Manhattanie oraz Parsons School of Design, dzięki której zyskała zawód ilustratorki. Przez wiele lat była dyrektorem artystycznym kilku dużych wydawnictw książek. Stworzyła tysiące okładek dla rzeszy twórców prozy non-fiction, a także fikcji literackiej. Powieść „Cudowny Chłopak” to jej autorski debiut, wydany w czterdziestu pięciu krajach. Zyskał do tej pory ponad sześć milionów fanów (żródło: http://cudownychlopak.pl/o-autorce/, dostęp: 2018-08-23, godzina 22:25).

Cytat:
s. 272-273: „(...)nie, nie, wcale nie decyduje przypadek. gdyby to rzeczywiście on decydował o wszystkim, świat zostawiłby nas samymi sobie, a przecież tak nie robi. troszczy się o najsłabsze stworzenia w niezauważalny dla nas sposób, na przykład poprzez rodziców, którzy obdarzają cię ślepą miłością(...)(...) albo poprzez chłopaka mówiącego chropowatym głosem, od którego z twojego powodu odcięli się koledzy(...)(...) być może świat jest loterią, ale w końcu doprowadza do tego, że następuje równowaga. świat troszczy się o wszystkie swoje ptaszki(...)”.

Opis fabuły:
Dziesięcioletni August Pullman to całkiem zwyczajny dzieciak. Jest mądry, przyjacielski i zabawny, uwielbia „Gwiezdne Wojny”. Ma bardzo kochających rodziców i starszą siostrę Vię. Auggie urodził się z rzadką chorobą genetyczną, która uczyniła jego twarz zupełnie inną niż u większości ludzi. Deformacje, szczególnie te w okolicach oczu i żuchwy, przypominają widok jak po ciężkim poparzeniu. Chłopiec przeżył dotychczas kilkadziesiąt operacji z tego powodu. Przez to, że musiał być cały czas kontrolowany przez lekarzy i ciągle rehabilitowany, zawsze uczył się tylko w swoim domu. Tej jesieni pierwszy raz w życiu, zostaje zapisany do normalnej szkoły, w której może przebywać razem z innymi dziećmi. Świeżo upieczony uczeń opowiada czytelnikom o swojej niezwykłej codzienności. Nowe sytuacje z nowymi ludźmi dla każdego bywają nieprzyjemne, nawet dla tych, którzy nie są Augustem i mają zupełnie zwyczajną twarz. 

Moja opinia:
Powieść „Cudowny Chłopak”, choć tak lekka, że mogłam ją bez rozpraszania, czytać w zatłoczonym, gwarnym korytarzu u drzwi gabinetu lekarskiego, była dla mnie jak emocjonalny walec. Rozpłaszczałam się pod jej naporem jak miękkie i delikatne ciasto naleśnikowe.
Podobnie jak bardzo pozytywny, mały bohater Auggie przyszłam na świat z chorobą, która sprawia, że jestem sprawna inaczej. Moje ciało nie jest takie, jak u większości zdrowych, atrakcyjnych kobiet, które na ogół podobają się mężczyznom. Miewam ograniczone ruchy. W mieście poruszam się na wózku inwalidzkim, bo moje nogi nie są tak silne, aby pokonywać długie dystanse. Jeśli już chodzę to tylko w obszarze niewielkiego mieszkania, w dodatku w tak pokraczny sposób, że aż bywam tym zakłopotana. Każdego dnia, jak Auggie, spotykam się z ludzkim strachem w kontaktach ze mną, ciekawskimi spojrzeniami na ulicy i głupimi dla mnie pytaniami. W przeszłości tak samo jak on przeszłam kilka operacji, które przez pewien długi czas zamykały mnie samą, na zmianę w szpitalu lub w domu. Nie mogłam wówczas chodzić do szkoły, rozmawiać i spędzać czasu z moimi kolegami i koleżankami klasowymi. Jeśli już oni mnie odwiedzali, większość z nich otwarcie przyznawała, że wychowawca obiecał dać im plusa za aktywność. Okrutne, ale to fakty. W obliczu dorosłego życia uważam, że przez tamte wydarzenia bardzo dużo straciłam, zwłaszcza jeśli chodzi o zawiązywanie relacji społecznych. Dziś jako kobieta mająca grubo ponad dwadzieścia lat na karku, czuję się czasami jak trzynastolatka, ucząca się nieznanych zachowań kroczek po kroczku. Książka „Cudowny Chłopak” budziła we mnie ponure duchy z dawnych lat, wprowadzała w negatywne nastawienie, ale też wzruszała i bawiła. Nie sposób było nie potraktować jej bardzo osobiście.
~*~
Czy kojarzycie autora bestsellerowej powieści z 2014 roku „Gwiazd naszych wina” albo wydanej ponad pół roku później „Will Grayson, Will Grayson”? Książki stworzone piórem młodego pisarza Johna Greena, jakie miałam okazję przeczytać do tej pory, kojarzą mi się z kanapkami. Jednak nie z takimi zwykłymi kanapkami, które mama przygotowuje nam do szkoły albo, które sami od niechcenia robimy w pośpiechu, przed pracą, żeby nie umrzeć głodnymi. Chodzi mi bardziej o takie serwowane przez catering przy okazji wydarzeń kulturalnych lub przygotowywane przez restauracje na akcje promocyjne. Maleńkie kanapeczki z mnóstwem kolorowych, przepysznych dodatków w połączeniach, które nie przyszłyby nam do głowy. To znaczy, cieszą one najpierw nasze oczy, zadowalają podniebienie i umysł, pozostają nam po nich miłe wspomnienia, ale tak naprawdę to chap, chap, dwa gryzy i po jedzeniu. Przepraszam, umieram z głodu, pisząc ten fragment. John Green pisze powieści trochę takie jak te kanapeczki. Bardzo wartościowe i miłe, ale też leciutkie, łatwe do przeczytania w każdych warunkach. Chap, chap. Nim się obejrzymy, już jesteśmy na końcu książki. Czytając „Cudownego Chłopaka”, od początku miałam wrażenie, że debiutująca R. J. Palacio albo czytała powieści Greena równie zapamiętale, jak ja, albo tak samo miała wielką ochotę na kanapeczkę. Pokuszę się też o stwierdzenie, że sposób napisania niektórych fragmentów książki (np. s. 249-273) jest jak kopia oryginałów, które zapamiętałam z „Will Grayson, Will Grayson”.

Arianka

OCENA9/10 (bardzo dobra)



środa, 22 listopada 2017

16. Smutna jest ta samotność. Dzisiaj piszę osobiście: „Odroczone nadzieje”:

Od lewej: autorka Aneta Krasińska, okładka książki[1]
(Niniejsza publikacja zawiera fotografie pobrane ze stron internetowych. 
Wykaz linków z dołączoną datą i godziną dostępu został umieszczony w końcowej części publikacji).
  Notka wydawnicza:
autorAneta Krasińskatytuł oryginałuOdroczone nadzieje,
liczba stron207,  formatKsiążka papierowa 
wydawnictwo: Videograf SA,
rok wydania2016, ISBN978-83-7835-525-0.

Słowa na sam początek:
Po przeczytaniu drugiej książki Pani Anety Krasińskiej Szukając Szczęścia*, zaczęłam odbierać twórczość autorki z dużo większym zadowoleniem i szacunkiem. W moich myślach z czasem zagościła nawet mała tęsknota czytelniczki za jej kolejną powieścią. Oczekując przesyłki z książką „Odroczone nadzieje”, zdarzało mi się chwilami być jak szesnastolatka, która z ekscytacją dalece wykraczającą poza granice wyobraźni dorosłych, odlicza dni do koncertu ukochanego zespołu, na który bilet wstępu, pół roku wcześniej ufundowali dla niej rodzice. Czy zakup „Odroczonych nadziei” był warty ponownego przeżycia takich emocji?

Opis fabuły:
Aldona Danecka przez niemal całe życie rezygnowała z własnych potrzeb, by pomagać rodzicom i młodszemu, niezaradnemu rodzeństwu. Za spełnienie marzeń o dobrym wykształceniu oraz o byciu przy ukochanym mężczyźnie, główna bohaterka powieści Odroczone nadzieje zapłaciła słoną cenę. Odrzucona przez niczego nierozumiejącą rodzinę przez wiele lat, borykała się z traumą po stracie ukochanego. Zniewolonej przez samotność i targanej negatywnymi uczuciami kobiecie, ucieczka w pracę przyniosła spokój. Gdy wszystko powoli wracało do normy, okazało się, że jej matka jest ciężko chora. Aldona zderza się nagle z koniecznością całodobowej opieki nad zniedołężniałym rodzicem. Próbę poradzenia sobie ze skrajnymi emocjami stanowi prowadzenie internetowego pamiętnika. Główna bohaterka szuka w sobie nadziei na szczęście. 

Moja opinia:
Pewien czas temu pozwoliłam, aby moje własne życie znalazło się w punkcie, gdzie jedynie marzę o ucieczce. Pisząc ten post w ogóle nie czuję się szczęśliwa. Nie umiem sama wziąć spraw w swoje ręce i zmienić tej sytuacji. Jestem nieudolna. Z dnia na dzień staję się coraz bardziej zmęczona i bezsilna. Przez swoje zachowanie odsuwam od siebie najbliższych. Dla obcych nauczyłam się wykrzywiać usta w uśmiechu. Bardzo dobrze gram dla nich pogodę ducha. Moja nadzieja na jakąkolwiek przyszłość zanika. Czas poświęcany na czytanie i prowadzenie bloga jest dla mnie zazwyczaj jedyną okazja na uwolnienie od wszystkich myśli, które chcą mnie pokonać. Książki sprawiają, że czuję coś innego. Przepraszam.
Autorka poświęciła dużą część swojej kolejnej powieści rozważaniom o samotności. Przywołanie bolesnej dla mnie tematyki, na początku pogłębiło moje ogólne przygnębienie. Bunt, smutek, żal, uczucia starannie uciszane każdego dnia, ogarnęły mnie w tym przypadku podwójnie. Z drugiej strony przeżycia głównej bohaterki książki w pewnych miejscach zauważalnie pokryły się z moimi. Czytając, wiele razy kiwałam głową w geście zrozumienia. Opisując życie Aldony w książce „Odroczone nadzieje”, Pani Aneta Krasińska okazała zainteresowanie kłopotliwą sytuacją w jakiej się znajduję. Podarowała mi kawalątek przestrzeni na przemyślenia, o których zwykłam milczeć, bo mało kto chce mnie wysłuchiwać. To na chwilę przyniosło mi ulgę. Dałam się pochłonąć myślom głównej bohaterki, po części zżyłam się z nią. Czy ja również zasługuję na szczęście?

Podsumowanie:
Trzecia powieść Pani Krasińskiej Odroczone nadzieje” jest propozycją bardzo refleksyjną. W moim przypadku jeszcze przed przeczytaniem wywołała burzę emocji, która trwa w moim umyśle do obecnej chwili. Książka ta daje czytelnikom możliwość zastanowienia się nad życiem. Główna bohaterka Aldona, poprzez swoje postępowanie uczy nas, co jest w nim najważniejsze. Zdecydowanie polecam — Arianka.

OCENA9/10 (bardzo dobra)


*Moje recenzje książek Pani Anety Krasińskiej, pt. „Finezja uczuć” oraz
 
Szukając Szczęścia  można znaleźć, wybierając zakładkę „Lista recenzji” nad postem.




 Wykaz źródeł fotografii użytych w niniejszej publikacji:
 [1]Okładka książki: 
Archiwum prywatne
Fotografia autora:
https://anetakrasinska.blogspot.com/2017/04/pisanie-do-szuflady.html
(dostęp dn. 22.11.2017 r., godzina 23:37).


Facebook:
http://www.facebook.com/spotkanieprzyliteraturze/


Instagram:
http://www.instagram.com/spotkanieprzyliteraturze/

LubimyCzytać:
http://lubimyczytac.pl/profil/581753/przyliteraturze


wtorek, 6 grudnia 2016

2. „KRÓLEWSKIE STRASZAKI?”: Przemyślenia Arianki na temat twórczości Stephena Kinga [CZĘŚĆ PIERWSZA]:

Stephen King na przestrzeni lat.
(fotografie zostały pobrane ze strony:
http://stephenking.pl/galerie/stephen-king/, dostęp 27.11.2016, godzina 06:36).
 „Od pracownika pralni miejskiej do króla literatury grozy”

Stephen King urodził się 21 września 1947 roku w stanie Maine. Od dziecka pisał opowiadania na podstawie komiksów i filmów. Jego mama zawsze namawiała, go do tworzenia własnych tekstów. Jako prezent z okazji Bożego Narodzenia otrzymał od niej pierwszą maszynę do pisania. Po raz pierwszy wysłał swoje opowiadanie do wydawcy, kiedy miał trzynaście lat. Od tamtej pory konsekwentnie dostarczał swoje utwory wydawnictwom oraz redaktorom czasopism. Bez powodzenia. W 1970 r. ukończył studia na University of Maine w Orono, dzięki czemu uzyskał tytuł nauczyciela angielskiego. Rok później ożenił się z Tabithą Spruce, która była jego pierwszym czytelnikiem, a do dziś pozostaje uczciwym krytykiem i wierną towarzyszką życia. Start państwa King nie należał do łatwych. Małżonkowie zmagali się z poważnymi problemami finansowymi. Stephen King początkowo otrzymał posadę w pralni miejskiej, później uczył literatury w szkole średniej. Dodatkowo każdego dnia pisał opowiadania dla gazety skierowanej do mężczyzn. Mimo to, otrzymywane wynagrodzenie nie wystarczało na opłacenie nawet najpotrzebniejszych rachunków. Los młodego małżeństwa odmieniło wydanie książki „Carrie”...
Dziś Stephen King jest jednym z najwybitniejszych i najbogatszych autorów literatury grozy. Każda jego książka niemal od razu po ukazaniu się w księgarniach trafia na listy światowych bestsellerów, a wytwórnie filmowe toczą między sobą walki o prawa do ekranizacji. Pisarz wspiera Amerykańskie Towarzystwo Walki z Rakiem, sponsoruje różnorodną działalność charytatywną oraz funduje stypendia dla uczniów szkół średnich. Prywatnie jest ojcem trójki dzieci, córki Naomi oraz synów Joego i Owena, którzy zawodowo poszli  jego śladami. (powyższy fragment posta opracowałam na podstawie biografii Stephena Kinga autorstwa Magdaleny Walusiak, dostępną na stronie http://stephenking.pl/biografia/, dostęp 03.12.2016, godzina 6:00).

Książki autorstwa Stephena Kinga, które już przeczytałam.
(fotografie zostały pobrane ze strony: http://lubimyczytac.pl/autor/13997/stephen-king, dostęp 03.12.2016, godzina 05:54).










„Królewskie straszaki?”
Do tej pory przeczytałam 8 na 69 wydanych w Polsce książek z bibliografii Stephena Kinga. Zdaniem niektórych to dużo, ale dla mnie taka ilość jest kroplą w oceanie twórczości autora, którego misterium chcę badać. Na przestrzeni lat świat nadał pisarzowi zaszczytny tytuł mistrza horroru. W tej części posta chciałabym się zastanowić nad tym, czy utwory Pana Kinga, tylko i wyłącznie straszą czytelników?
Kiedy sięgamy po horrory, z reguły spodziewamy się znaleźć w nich czynniki, które przyprawią nas o gęsią skórkę, dzięki którym będziemy mieć omamy w ciemności i będziemy bali się spokojnie zasypiać. Stephen King kreuje 

w swoich książkach szalone nierzadko zakrawające o absurd straszaki, m.in. rozwarstwiający się na kawałki szeryf i zwierzęce figurki w „Desperacji” (1996), koty kurzu w Dolores Claiborne” (1992), czy też szkaradne wampiry
w
„Miasteczku Salem” (1975). Zdarzają się również bohaterowie, jak na przykład mąż tytułowej Rose Madder” (1995), którzy niepokoją samym zachowaniem. Jednak szczególnym i w moim odczuciu skutecznym narzędziem wywoływania lęku jest religia i wiara. King na potrzeby stworzenia swoich bohaterów lub sytuacji, w jakich się znajdują, bardzo często manipuluje religijnymi symbolami, biblijnymi motywami oraz postaciami. W ten sposób
z powodzeniem buduje prawdziwą atmosferę grozy. Zadaniem czytelnika jest odnaleźć w tym wszystkim granicę pomiędzy przerażaniem a własną wiedzą i rozsądkiem. Odszukać różnicę między prawdą a fikcją. To nie zawsze jest proste.
Z drugiej strony w całym fantastycznym świecie magicznych mocy i paskudnych stworów, malowanym gigantyczną wyobraźnią autora, znalazłam ogromną przestrzeń dla prawdziwych spraw.
Z pomocą swoich bohaterów Pan King poważnie opowiada czytelnikom o życiu. W swoich powieściach poświęca bardzo dużo uwagi problemom społecznym i politycznym, relacjom międzyludzkim i rodzinnym oraz przyjaźni. Pisarz bardzo dokładnie analizuje te kwestie pod kątem psychologicznym, jak również obyczajowym. Jego rozważania zmuszają mnie często do głębokiego myślenia. Przy tym pisarz przedstawia nam interesujący obraz wnętrza teraźniejszych Stanów Zjednoczonych z perspektywy małych, ubogich miejscowości.
Twórczość Stephena Kinga stanowi iście kunsztowne połączenie wielu gatunków literackich. Powieść psychologiczna, obyczajowa, sensacyjna, fantasy i science fiction. Horror jest tylko jedną z części składowych tworzących całą książkę autora, zapewniającą emocjonujące wrażenia. Jego książki nie tylko straszą, ale też poruszają i uczą. Pan King z pewnością zasługuje na miano MISTRZA, lecz dla mnie nie tylko horroru, ale... LITERATURY?

Polecam wydawnictwo: