Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura czeska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura czeska. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 grudnia 2010

zapisywacze ojcowskiej miłości

zapisywacze
nie będę się rozwodzić nad urokiem tego pisarza, bo odkąd czytam jego książki, jestem spragniona kolejnej i ten łańcuszek trwa nieprzerwanie. tym razem uśmiałam się setnie. niektóre fragmenty czytałam na głos, żeby Inni też mogli się pośmiać. szaleństwo z tym vieweghem przeogromne, a i bohaterom niczego w tej kwestii nie brakuje.

zapisywaczami ojcowskiej miłości jest dwójka dzieci, którzy dorastają na kartach powieści. ojciec jest trzecim narratorem, który co i raz wtrąca swoje trzy grosze, a już najbardziej lubi mówić/pisać o swojej córce renatce, którą kocha ponad życie, co z jednej strony jest zabawne, a z drugiej trochę niebezpieczne. syn jest pisarzem, który od małego zapisywał wszystko, co widział dokoła. co najlepsze, żeby o tym pisać, wchodził pod stół i tak zostało do dziś. na promocji swojej książki autografy rozdawał również spod stołu. jego postać wydała mi się najbliższa i najbardziej przyjazna. trafne obserwacje i złośliwe (ale tak ładnie złośliwe) uwagi to główne źródło mojego śmiechu. 

viewegh napisał tę powieść pod kątem obietnicy danej swojej córce, że kiedyś napisze dla niej książkę z bajkami. obietnicy nie dotrzymał, ale powstała historia dorastających dzieciaków i ich kochającego, 'trochę' zaborczego ojca, która na pewno zrekompensowała niepowstałe bajki.

ocena: 4,5/6.

powieść dla kobiet

powiesc

powieść dla kobiet została później wydana pod tytułem mężczyzna idealny, na podstawie której to film oglądałam co najmniej trzy razy, a mimo to do samego końca nie zdawałam sobie sprawy, że to ta sama historia. może dlatego, że na tyle wciągnęła mnie ta pozycja, że nie skupiałam się na niczym innym niż na samych czytanych przez moje oczy literkach. dopiero na koniec przyszło olśnienie! i dobrze, że tak, bo tak naprawdę nie lubię czytać po wcześniejszym obejrzeniu filmu. kolejność 'najpierw książka- później film' powinna być zdecydowanie zachowana w moim wypadku.

- pytanie brzmi: co pana zdaniem robię w ostatnich dniach? - wypaliłam bez zastanowienia, aż sama się przestraszyłam tych słów.
- stara się pani we mnie znaleźć środek na trawienie, który pomoże pani lepiej strawić tego przystojnego półgłówka - odpowiedział bezlitośnie.
wymierzyłam mu policzek, a potem go pocałowałam. do odjazdu powtórzyliśmy podobną scenę jeszcze dwa razy.

w tych zdaniach jest zawarta kwintesencja całej historii. laura i jej romanse stanowią trzon opowieści. każdy kolejny mężczyzna jest lekarstwem na rutynę, która wkrada się do każdego związku i ujawnia skrywane wcześniej śmierdzące całe lato skarpetki, codziennie dyskretne pijaństwo czy powtarzane do znudzenia te same teksty (:)). i jak tu znaleźć idealnego mężczyznę, gdy samym nam kobietom daleko do ideału. kompromis nieunikniony. błędy również.

śmieszy mnie podejście matki laury (i dystansu samego viewegha?) do czechów, których uważa za zakompleksionych słabeuszy, domowych tyranów, wulgarnych prymitywów bądź beznadziejnych gburów, dlatego swojego idealnego mężczyzny szuka poza granicami kraju, a najlepiej czuje się w chmurach, podróżując samolotem, oderwana od rzeczywistości. może i w tym szaleństwie jest metoda, a może i nie.

ups, nie wspomniałam ani słowa o oliverze. zachęcam do przekonania się na własne oczy, ile zamieszania wprowadził ten czterdziestolatek w życie młodej laury.

ocena: 5/6.

sprawa niewiernej klary

klara
jakież przyjemne to było spotkanie z tym czeskim pisarzem! michal viewegh potrafi zaczarować swoim lekkim piórem, nietuzinkowym (czeskim!) humorem i trafnymi spostrzeżeniami. za mną więcej obejrzanych czeskich filmów niż przeczytanych czeskich książek, ale właśnie zamierzam to zmienić, a sprawa niewiernej klary mnie w tym postanowieniu utwierdziła.

zaczyna się niepozornie. do agencji detektywistycznej prowadzonej przez denisa (specjalizującej się w zdradzanych małżonkach, partnerach) przychodzi norbert - pisarz, który twierdzi, że chce napisać książkę o wyżej wymienonym fachu. okazuje się to być przykrywką dla niepochamowanej zazdrości mężczyzny, który jest więźniem swojej wyobraźni i ciągle podejrzewa swoją dziewczynę klarę o zdradę. jak przepowiada tytuł książki, podejrzenia okazują się prawdą. swoją drogą - denis ma na nazwisko pravda i taka też jest nazwa jego agencji. jednak tym razem śledztwo nie będzie miało zwyczajnego przebiegu...

viewegh prezentuje w tej powieści dwa podejścia do zazdrości. denis jest przykładem osoby, która akceptuje zdrady swojej żony (a ona jego), co więcej: wiedzą o swoich podbojach i opowiadają sobie swoje doświadczenia. pomiędzy nimi (pozornie?) nie ma zazdrości. zdystansowany detektyw przekonuje chorobliwie zazdrosnego norberta, że zazdrość to stan i ...naprawdę jest raczej przejawem miłości własnej niż do drugiej osoby i że kluczem do całego problemu jest zdolność do prawdziwego uczucia. 

w tym wypadku nic nie jest czarne, ani białe, a odcieni szarości 256 i tyle możliwych perypetii pomiędzy bohaterami. gorąco polecam ich kolorowanie!
ocena: 5/6.