Witajcie moje drogie! Nie wiem czy jakiś Pan tu zagląda, w każdym razie jak tak - też niech czuje się zaproszony.
Dziś opowiem Wam bajkę o starej... tablicy.
Dawno, dawno temu, kiedy to czasy były trudne, zimy srogie, powietrze i jedzenie nie szkodziło, a dzieci szanujące swoich rodziców i dziadków bawiły się wspólnie gdzie popadnie i czym popadnie, była sobie mała dziewczynka. Jako że miała już ze cztery lata i przyszło jej zaczynać swoją bądź co bądź karierę naukową, jej kochani rodzice widząc zapał w malowaniu i pisaniu, kupili jej drewnianą tablicę.
Piękna to była tablica, choć prosta, z drewna, taka do malowania zwykłą kredą, nie jakaś zdobiona czy malowana na wszystkie kolory tęczy. To tym bardziej pozwalało dziewczynce malować oczami wyobraźni świat tak kolorowy i bajeczny, jak tylko czterolatka potrafi sobie wymarzyć. Jednak za jakiś czas dziewczynka poszła do szkoły, zaczęła się nauka liczenia, pisania - i tu tablica wciąż była towarzyszem jej zabaw w szkołę.

Dziewczynka rosła, uczyła się, bawiła, jednak tablica coraz częściej czekała w kącie, aż nastanie czas na zabawę. Zabawę jak kiedyś.
Później tablica czekała na strychu... długo czekała, czekałaby pewnie nadal, jednak pewnego dnia dziewczynka, która już sama była mamą małego chłopczyka, przypomniała sobie o tablicy. Jaka była radość, gdy znów dziewczynka wzięła ją w ramiona, gdy drżącymi palcami zaczęła znów rysować kredą po tablicy. I dziewczynka już wiedziała, że nie ma innego sposobu, że tablica nie może tak sama, tak na strychu, w kącie ... że jest przecież ktoś, kto bardzo chętnie zostanie wielkim przyjacielem tablicy, tak jak kiedyś ta dziewczynka nie mogła rozstać się z nią na chwilę. I tak tablica zamieszkała z nimi, jeszcze w starej szacie, taka podrapana, poobklejana i pochlapana nie wiadomo czym, już skradła serce małego chłopca.
Aż nastał ten dzień... tablica dostała nową ... tablicę. A mały chłopiec ... już maluje na niej obrazki widziane oczami wyobraźni.
A co się stało z małą dziewczynką - ma teraz jeszcze jedną, małą, ale niezwykle uroczą tablicę... kto wie, może kiedyś jakaś mała dziewczynka, lub chłopiec zechce ją mieć i da jej kolejną szansę jak ja.
A na koniec:
dla tych, którzy nie zdążyli jeszcze poznać tego radyjka, a mają chęć na słuchanie - jak ja - np. non-stop świątecznych kawałków. Wejdźcie sobie o
TU - a tam, do wyboru, do koloru. Miłego słuchania...
Pozdrawiam Was weekendowo!