Przyznam szczerze, że mało który zwiastun w tym roku poderwał mnie z fotela tak jak Pani z przedszkola. Oglądałam go z uśmiechem na twarzy i rosnącą niecierpliwością - chciałam już, natychmiast zobaczyć, czy faktycznie film będzie tak nieszablonowo zabawny, jak wygląda w tych krótkich wycinkach. Pierwszy raz dostałam obuchem w głowę, gdy zobaczyłam plakat filmu (no bo... serio?), drugi - gdy odkryłam, że to film Krzyształowicza, autora świetnie przyjętej chyba przez wszystkich oprócz mnie Obławy. Ale i tak wierzyłam, że będzie fajnie. No bo Kulesza, Woronowicz z fajnymi wąsami, Janda i jej cięte riposty. Nie wystarczyło.