Niedawno
przeczytałam „Pianistkę” E. Jelinek. Tak, tak, wiem, powinnam to zrobić
wcześniej, jeszcze przed zobaczeniem filmu M. Haneke. Pamiętam
konsternację jaka zapadła, gdy przyznano jej w roku 2004 Literacką
Nagrodę
Nobla. Ponad 20 lat po napisaniu tej powieści. Zresztą od pozostałych
dzieł też upłynęło sporo czasu. Wreszcie zauważono i obwieszczono
światu
i wszystkim nieświadomym, że jest oto w Austrii pisarka, która
bezlitośnie
obnaża naturę swych czcigodnych rodaków. I jesli ktokolwiek
gorszył się tym Noblem przyznanym piszącej pianistce, zniesmaczał,
oburzał, zarzucał etc., że to "nie może być", "jak
można", "że przesadza", "kobiecie nie przystoi",
a może że nawet, że "chora psychicznie" itd. , niech teraz
pochyli nisko głowę przed pisarką, która wyprzedziła swą prozą to,
czego
dowiedzieliśmy się o człowieku za pośrednictwem J. Fritzla. Wbrew
pozorom, ona, jej pianistka Erika była w podobny sposób, choć na pewno
mniej drastyczny, zdominowana i zamęczona przez swą matkę jak Elizabeth
przez swego ojca. Obydwoje rodzice zbudowali dla swych dzieci, każdy na
swój sposób, okrutne wieloletnie, a nawet dożywotnie więzienie. Okazuje
się, że czasem człowiek to nawet nie zwierzę.
Owszem, łączy go ze światem puszczy chęć dominacji, która to chęć
przeważa nad
wszystkimi innymi pragnieniami. Ale ta wspólna zwierzoludzka skłonność u
człowieka okraszona jest sadomasochistycznymi skłonnościami. Zwierzę w
odróżnieniu od człowieka nie zabija, nie unicestwia bez powodu swojego
potomstwa. Jakoś tak
się składa, że i Jelinek i Freud (ten od popędów seksualnych) są
Austriakami
. Także U. Seidl (Upały, Import –
eksport) i M. Haneke, których cała filmowa twórczość jest
również podporządkowana tematowi wszelakiej dominacji . Musimy tę
smutną
prawdę przyjąć do wiadomości. Zło i dobro istnieją równolegle, a
człowiek
częściej sięga po zło, bo daje mu ono przyjemność płynącą z przewagi
nad pozostałymi członkami
stada. I nie możemy ufać do końca tym podejrzanie
"porządnym" obywatelom, ze złożonymi rączkami, spacerującymi w „białych
rękawiczkach”, niczym dwójka inteligentnych austriackich młodzieńców,
składających
mordercze wizyty wypoczywającym w
domkach letniskowych innym inteligentom. Serdeczny uśmiech na
twarzy, uprzejmość, codzienna modlitwa to jeszcze nie dowód, że
człowiek nie ma swoich sekretnych piwnic.
Twórcy wyżej wymienieni są akurat pochodzenia austriackiego.
Piszą i tworzą na podstawie obserwacji własnego narodu. Ale nie tylko, Haneke
na przykład, z tego co widziałam , tworzy także w odniesieniu i do innych nacji
(np. Bałkany,Francja, Algieria). Każdy z nas, oczywiście, może odnieść się po
lekturze czy filmie, także do swojego narodu i znaleźć podobieństwa. Ale
myślę, że nie bez powodu jedni z największych współczesnych
austriackich artystów zajmują się właśnie taką a nie inna tematyką. Brutalnie,
nie owijając w bawełnę - obnażają kim jest tak naprawdę ten posłuszny, mający
zamiłowanie do porządku i grzecznej uładzonej fasadowości ich rodak, /a w
dalszych asocjacjach może być także każdy inny człowiek/.
I nie chcę tu absolutnie uogólniać, ale tak się jakoś składa, że Hitler –pierwszy największy zbrodniarz świata i Fritzl - również pierwszy, chyba do tej pory nikt nie dokonał indywidualnego aktu okrucieństwa na taką skalę (i to na swojej rodzinie) - pochodzą z tego samego kraju. Ten temat, te zbieżności, pewnie nadal będzie gnębił co wrażliwsze sfery tej nacji. Będzie się o tym dużo pisać i mówić, analizować itp. Oczywiście, byli później i Stalin, i Idi Amin czy Kim Il Dzong /albo, tak niedaleko nas, lekarz psychiatra Serb Radovan Karadzić/, i pewnie jeszcze kilku takich by się znalazło w innych rejonach świata, ale ci wszyscy choć nie kryli/ją swego przerostu ambicji, zamiłowania do zbytku i publicznej adoracji.
A tamci dwaj - byli ludźmi na pozór bardzo skromnymi, cichymi, ba, nawet niektórzy ze zdolnościami artystycznymi, lubiącymi porządek i ład, żyjącymi wg ściśle ustalonych reguł i planów i zgodnie z pożądanymi społecznie normami i tym normom świetnie odpowiadający – spełniali dokładnie to, czego ludzie z zewnątrz od nich oczekiwali. A narzucone kajdany norm, jak się okazuje, i tak w kiedyś pękają. Pierwotne instynkty, chęć dominacji, czerpanie z tego przyjemności, dotyczą każdego, nie dajmy się oszukać Nawet porządnych i kochających na całym świecie pokój Amerykanów.