Tytuł: Letni domek
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 348
Skomplikowane relacje rodzinne i tajemnica z przeszłości, a wszystko w scenerii pięknej Rezydencji i będącym jego uroczą częścią Letnim Domku - brzmi ciekawie i sielsko? Tak, ale czy jest tak naprawdę?
Zapowiadało się interesująco, a dodatkowo w przyjemnym, swojskim klimacie. Niestety, szybko okazało się, że sposób przestawienia historii jest męczący, rozciągnięty do granic możliwości (zupełnie niepotrzebnie) i ... nudny. Dialogi bohaterów zajmują może 20 procent tekstu, a do tego są powielane, bo ta sama kwestia poruszana jest w indywidualnych rozmowach w różnych konfiguracjach. Umęczyłam się przy tym strasznie. Niepotrzebnie uparłam się żeby książkę dokończyć, bo tak naprawdę nic nowego nie wniosła. Nie wywołała żadnych głębszych przemyśleń, wniosków czy przeżyć. Bohaterowie mało wyraziści, miałcy, a do tego wszyscy mówili w ten sam sposób (nie dość, że mówili tak mało, ciągle o tym samym, to jeszcze wszyscy na koniec wypowiedzi dodawali słowo "nieprawdaż", nawet dziewczyna Matta, pochodząca z innego regionu Wielkiej Brytanii). Niestety, ale opowieść, choć początkowo miała potencjał, zupełnie go nie wykorzystała. Zastanawiam się tylko czy to tylko wina autorki czy też tłumaczki. Autorka potrafiła opisywać dom czy krzak na całą stronę, a rozwiązanie tajemnicy potraktowała po macoszemu. Było też kilka błędów logicznych, ale mam wrażenie, że to już działanie tłumaczki.
No słabo, niestety. Mam jeszcze chyba 3 tytuły autorki, ale nie wiem czy chcę w to znowu wchodzić...