Anna Ficner-Ogonowska "Alibi na szczęście" 672 strony |
Dominika - przebojowa pani stomatolog - poznaje Przemka (wzięty architekt) i choć nie jest znana ze specjalnej stałości w dziedzinie związków i uczuć najzwyczajniej w świecie się zakochuje. A Przemek ma przesympatycznego wspólnika Mikołaja, który marzy o przypadkowo spotkanej podczas nadmorskiego wypadu pięknej nieznajomej. Mikołaj wysłany rezerwowo przez rodzinę na wywiadówkę młodszego brata nie może uwierzyć w to co widzi - kobieta, która mu zawróciła w głowie stoi przed nim i najzwyczajniej w świecie jest nauczycielką. Nie tylko jego marzenie nabiera realizmu, ale teraz wiedząc, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki nie odpuści tak łatwo. A sprawa będzie wymagała dużych nakładów cierpliwości i zrozumienia.
Anna Ficner-Ogonowska |
Wcale, a wcale mi nie przeszkadza, że główna bohaterka ma się dobrze pod względem materialnym - nie każdy, kto cierpi musi mieć problemy w każdej sferze życia to raz, a ponadto Hania rzeczy odziedziczyła po rodzicach i koniec tematu. Nie sądzę też, że książka jest przesłodzona - bo są momenty smutne i irytujące - jak chociażby Dominika i jej wieczne cięte riposty, ale jest też dużo ciepła w bohaterach Hanię otaczających i taki klimat mnie ujął niebywale.
Choć książka należy raczej do opasłych czyta się ją z przyjemnością i cały czas towarzyszyła mi chęć zaspokojenia ciekawości - co takiego się wydarzyło w przeszłości? Można powolutku zacząć układać scenariusz, ale i tak na wyjaśnienia najlepiej poczekać na to co w tej kwestii ma Hania do powiedzenia. Zauroczona lekturą, sięgnę po kolejną części.
Wyzwania: Polacy nie gęsi..., Pod hasłem, Czytam opasłe tomiska, Grunt to okładka, Przeczytam tyle ile mam wzrostu.