Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zimozielone.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zimozielone.. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 maja 2013

Przestrzenna i architektoniczna.

Angielski klimat jest łaskawy i przyjazny zarówno ciepłolubnym roślinom jak i tym z chłodniejszych rejonów świata. Tak jak w Polsce bez problemu możemy posadzić odporne na mrozy rośliny to nasz umiarkowany klimat nie pozwala na fanaberie.
Taki choćby wilczomlecz błękitnawy (Euphorbia characias subsp. wulfenii) podejrzewam, że jest bez szans na naszych rabatach. Może w cieplejszych rejonach Pomorza - w zacisznych kącikach ogrodu gdzie nie zalega ciężki śnieg i podmuchy osuszającego wiatru nie dosięgają. Czytałam relacje znajomych o prowadzeniu w donicach, ale roślina nie dorasta do imponujących rozmiarów jakie w gruncie potrafi osiągnąć. Wilczomlecz kilkucentymetrowy to nie to samo co półtorametrowa kępa z zadartymi w górę ciężkimi pędami !



Ta roślina rosła w Green Park i podejrzewam iż nie jest tak okazała jak wypielęgnowany egzemplarz w prywatnym pokazowym ogrodzie. Choć temu wilczomleczowi nie można zarzucić bylejakości to lepiej wyglądają i kwitną w słonecznych miejscach, gdzie przepuszczalna żwirowa gleba jest odpowiednio skąpa w składniki pokarmowe.



W zadrzewionym miejscu zielonego parku przewieszające się pędy z szaroniebieskimi liśćmi są idealnym tłem dla intensywnie seledynowych kwiatostanów - całość staje się atrakcyjnym i przestrzennym akcentem.

czwartek, 16 maja 2013

Chłodno i wietrznie.

Od kilku dni przebywam w Londynie, lecz pogoda nie nastraja do przechadzek po mieście czy ogrodach. Jest niezwykle zimno a wiatr szarpie włosami i gałęziami drzew. Cebulowe w zasadzie przekwitły, bodziszki i róże głęboko w pąkach a paprocie ledwo prostują pastorały. Wszechobecna cebulica hiszpańska (Scilla campanulata) zalegająca klomby, trawniki i nieużytki miejskie broni honoru londyńskiego ogrodnictwa.



Jednak na uwagę zasługuje inna roślina o niespotykanie pięknym, głęboko niebieskim odcieniu kwiatów - Ceanothus griseus. Pierwszy raz zaciekawił mnie czubek krzewu wystający zza wysokiego parkan, zazdrośnie strzegącego wnętrza prywatnego ogrodu. Już wtedy zadziwiła mnie niewielka rozpiętość błyszczących skórzastych listków zdradzająca zimozielony charakter rośliny oraz stłoczone w gęstym i stożkowatym kwiatostanie niebieskie kwiaty.




Na kolejnych spacerach wypatrywałam wszędzie tego krzewu a ilość egzemplarzy posadzonych w miejskich zaułkach przeszła moje oczekiwania. Rozmiary miały imponujące, widać od razu, że środowisko idealnie odpowiadające do słusznego wzrostu.




Wzdłuż ruchliwych ulic był niewątpliwie urodziwą przystanią dla oka.



A gdy tradycyjnie skąpe słońce dodatkowo skryło się za grube warstwy nisko wiszących chmur - niebieski odcień stawał się jeszcze ciemniejszy i groźniejszy.


czwartek, 14 lutego 2013

Nieco koloru.

Zima nic nie odpuszcza. Po kilku dniach słonecznych i ciepłych, kiedy w lesie zaczyna snuć się para wodna smugami unosząca z poszycia - znów nocne padanie śniegu i mróz. Kolejne centymetry świeżego puchu przemycone po cichu pokrywają starą zszarzałą powierzchnię.

Gdzie nie spojrzeć kontrastowe barwy wilgotnej kory drzew na białym śniegu.

Jedynie na wspinającej się po murze trzmielinnie Fortune'a 'Emerald'n'Gold' pozostało co nieco weselszych kolorów. Krzew podcięłam jeszcze jesienią usuwając wiotkie i odstające od pionu pędy. Już przekonałam się, że zalegający i ciężki śnieg potrafi nawet całe połacie oderwać od muru psując jednolity efekt zasłony. Wprawdzie pnącze stara się nadrobić powstałe dziury, ale zwisające splecione jak siatka gałązki osłabiają całą konstrukcję.





Niekiedy wiosną muszę poprawić cięcie, gdyż mrozy i wysuszające wiatry spopielają barwne końcówki dodatkowo narażone na ostre styczniowe słońce. Cięcie pobudza krzewienie się i z uśpionych pąków wyrastają kolejne gałązki zagęszczając strukturę.
Wczesną wiosną kiedy wściekle żółte młode listki stopniowo zakryją teraz kolorowe - pnącze całym jestestwem oznajmia nadchodzącą porę roku.



sobota, 2 lutego 2013

Czy to już wiosna ?

Gdzie nie zajrzeć do wątków - u wszystkich wiosna mała lub duża. Mróz odszedł w niepamięć, śnieg zaczął topnieć a u niektórych nawet całkiem znikł. Gdzieniegdzie pojedyncze wiosenne byliny pokazały skąpe kwiaty, a przecież to dopiero początek lutego !
Osobiście uważam, że to zły znak a na dowód przytaczam ludowe porzekadła, w których można dopatrzeć się ogrodowych mądrości.

Gdy w Gromnicę z dachów ciecze, zima jeszcze się przewlecze.

Kiedy Gromniczna zimę traci, to święty Maciej (24.02) ją wzbogaci.


Inaczej przedstawiana jest zimowa prognoza  w dniu drugiego lutego i myślę, że to porzekadło bardziej by nas ucieszyło:

Kiedy na Gromniczną mróz, zładuj sanie, szykuj wóz.

U mnie nie ma oznak wiosny, dużo jeszcze śniegu musi się upłynnić aby zobaczyć gołą glebę. Do pierwiosnków i przebiśniegów jeszcze bardzo daleko. Jedynie zimozielone krzewy bogate w nabrzmiałe pąki kwiatowe zwiastują ewentualną wiosnę.
Skimmia japonica dotychczas prowadzona w dużej donicy stała się zbyt dużym krzewem, aby bez problemów przenosić z miejsca letnich kompozycji na miejsce zimowego spoczynku. Dotychczas zimowała w sporadycznie ogrzewanym budynku gospodarczym a przedwcześnie otworzone kwiaty bosko pachniały w zamknięciu. Jako jedne z pierwszych kwiatów w ogrodzie słodkim zapachem wabiły okoliczne pszczoły, które zawzięcie uwijały się wokół krzewu.

Zeszłej jesieni została wkopana do gruntu. Przyznam szczerze, że miałam wątpliwości czy przyjmie się stary wychuchany krzew. Ale jak na razie zimę na zewnątrz znosi rewelacyjnie, a czerwone pąki kwiatowe ciekawie zdobią cichy ogród. Ciekawe kiedy zakwitnie, czy razem z cebulowymi wiosennymi czy później, tak jak inne moje różaneczniki ?




sobota, 12 stycznia 2013

Japanese Gateway w Królewskich Ogrodach Botanicznych część II.

Idąc spacerkiem na drugą stronę wzniesienia na szczycie wzgórza w cieniu wyższych drzew ma miejsce początek źródełko. Otaczający Ophiopogon japonicus forma nanus gęsto rozrósł się kępami drobniutkich liści i towarzystwie Dryopteris erythrosora krętym korytem biegł w dół.



Strumyk ma dosłownie parę metrów i zawijasów a po drodze znajduje się ciurkadełko z bambusowych tyczek w otoczeniu fatsji japońskiej, grubszych liści Liriope muscarii i strzyżonych w kule bukszpanów.



W którymś zakolu woda mija niewielką latarnię ustawioną pod ogromnym drzewem, którego konar dyskretnie podparto w dwóch miejscach. Postument jest już częściowo pokryty delikatną warstwą mchu co czyni go jeszcze bardziej przyjaznym w ogrodzie.



Ta część wzgórza ma podobne wykończenia rabat w kształcie naśladujące meandry strumyka. Roślinność i nasadzenia wyglądają jakby zsuwały się ze wzgórza płynąc falą w dół.




W okolicznych zaułkach również gdzieś powtarza się schemat nasadzeń. Z tej strony wzgórza to głównie bukszpany strzyżone w większe lub mniejsze kule.





Kolorowo kwitnących roślin jest niewiele, podczas mojego spaceru dosłownie dwie.

Hydrangea macrophylla 'Mariesii Perfecta'.




Oraz najwcześniej kwitnący Anemone hupehensis var. japonica.

piątek, 30 marca 2012

Rozrzucone cebule.

Wczesne byliny cebulowe zakwitają co wiosna. Już z końcem zimy zacieram dłonie na sama myśl kwitnącej łączki kolorowych kwiatuszków skierowanych ku słońcu. Wszak co sezon powinno ich być coraz więcej, gdyż liście asymilujące energię w cebulkach jeszcze długo pracują po zaschnięciu kwiatów. Lecz ta zima a potem wiosna zweryfikowała dotychczasową moją mądrość. Oczywiście że pokazały się kwiaty, ale o łączce nie ma mowy.
Czy to za sprawą plewienia pazurkami poprzemieszczałam cebule na rabacie, a może rozrastająca się Runianka 'Variegata' pędami rozbiła skupiska kwiatów ? Przecież mróz nie mógł im zaszkodzić, ponieważ przez większość zimy na rabacie leżała gruba warstwa liści z owocowych oraz śnieg a miejsce jest zaciszne ...
Rezultat jest taki, że białe kwiaty Crocus vernus 'Jeanne d'Arc' pojedynczymi punktami błyszczą z daleka. A miało ich być tak dużo !