Bałam się, jak to wyjdzie... kiedy ostatnio miałam w ręku pędzel - nie pamiętam.
Jak zwykle nie potrafię uchwycić błysku aparatem... Szkatułka z damami matowa, pozostałe wykończone na wysoki połysk. Kiedyś się nauczę robić zdjęcia. Słowo :)
sobota, 27 listopada 2010
wtorek, 16 listopada 2010
To znowu ja ;)
wtorek, 16 lutego 2010
sobota, 13 lutego 2010
Gruzin w TVP
Oburzenie, zawód, nuta złości...
Jak wiemy w Vancouver podczas Olimpiady miał miejsce śmiertelny wypadek 21-letniego gruzina na torze saneczkarskim. Wypadki są, były i będą częścią sportu, niezależnie od dyscypliny. Nawet na olimpiadach szachowych (mój sport) zdarzają się poważne wypadki.
Nie o tym jednak... jak można... pytam się, JAK MOŻNA pokazać w telewizji, jak młody chłopak startuje z uśmiechem na ustach w sesji treningowej... a za chwilę z prędkością 140km/h uderza w filar całym ciałem po wypadnięciu z toru...
Świetny widok, naprawdę! Puszczajcie to w telewizji między reklamami, dla zaspokojenia żądzy krwi telewidzów, bo przecież każdy ma potrzebę obejrzenia momentu tragicznej śmierci młodego człowieka.
"Uwaga, zdjęcia dyrastyczne" - na wyprowadzenie dzieci z pokoju rodzice w całej polsce mieli może 3 sekundy... Ale i tak pewnie nikt nie podjał nawet takiej próby, bo słowa z cytatu zatrzymują każdego przy telewizorze, przyciągają uwagę.
Przez telewizję, współczesne kino... przywykamy do widoku śmierci. Staje się ona czymś powszednim, co nikogo nie emocjonuje. Codziennie w telewizji pokazywane są dziesiątki takich śmiertelnych wypadków... mało Wam? mało Wam wypadków fikcyjnych, wymyślonych przez reżyserów i scenarzystów? Trzeba jeszcze pokazywać tę prawdziwą, tragiczną śmierć?
Z decou to ten wpis wiele wspólnego niema... ale moje emocje nie tylko wkoło decou się kręcą...
Jak wiemy w Vancouver podczas Olimpiady miał miejsce śmiertelny wypadek 21-letniego gruzina na torze saneczkarskim. Wypadki są, były i będą częścią sportu, niezależnie od dyscypliny. Nawet na olimpiadach szachowych (mój sport) zdarzają się poważne wypadki.
Nie o tym jednak... jak można... pytam się, JAK MOŻNA pokazać w telewizji, jak młody chłopak startuje z uśmiechem na ustach w sesji treningowej... a za chwilę z prędkością 140km/h uderza w filar całym ciałem po wypadnięciu z toru...
Świetny widok, naprawdę! Puszczajcie to w telewizji między reklamami, dla zaspokojenia żądzy krwi telewidzów, bo przecież każdy ma potrzebę obejrzenia momentu tragicznej śmierci młodego człowieka.
"Uwaga, zdjęcia dyrastyczne" - na wyprowadzenie dzieci z pokoju rodzice w całej polsce mieli może 3 sekundy... Ale i tak pewnie nikt nie podjał nawet takiej próby, bo słowa z cytatu zatrzymują każdego przy telewizorze, przyciągają uwagę.
Przez telewizję, współczesne kino... przywykamy do widoku śmierci. Staje się ona czymś powszednim, co nikogo nie emocjonuje. Codziennie w telewizji pokazywane są dziesiątki takich śmiertelnych wypadków... mało Wam? mało Wam wypadków fikcyjnych, wymyślonych przez reżyserów i scenarzystów? Trzeba jeszcze pokazywać tę prawdziwą, tragiczną śmierć?
Z decou to ten wpis wiele wspólnego niema... ale moje emocje nie tylko wkoło decou się kręcą...
sobota, 6 lutego 2010
Aniołki z błyskiem
piątek, 5 lutego 2010
Pudełeczko
środa, 3 lutego 2010
Walentynki
poniedziałek, 1 lutego 2010
poniedziałek, 25 stycznia 2010
Prawa autorskie
Niestety, nie zgadzam się na wykorzystywanie zdjęć mojego autorstwa przez gości mojego bloga. Wszelkie fotografie i prace tu zamieszczone są wykonane przezemnie własnoręcznie, chyba, że w danym wpisie wyraźnie zaznaczam autora ( i/lub podaję link źródła).
Nie widzę przeszkód, by inni szli tym śladem, i zamieszczając gdzieś moją pracę podrzucili linka do bloga. Z wielką przyjemnością się na to godzę :)
A co z tymi, którzy "wezmą, jak swoje?"
Nie, po sądach ciągała nie będę, bo mi się nie chce zwyczajnie. No chyba, że ktoś będzie w jakiś szczególny sposób bezczelny.
Na ogół wiem co się dzieje w sieci w kwestii decoupage. Sporo znajomych kręci się wokół tematu, bywamy na każdym forum, w każdej galerii, na ogromnej ilości blogów. Nie ma co zatem liczyć, że jakaś "pożyczanka" moich prac umknie mojej uwadze. Zawsze ktoś mi o tym doniesie lub zobaczę sama. Nie róbcie tego, proszę. Społeczność internetowa decoupage jest dość stabilnym, acz otwartym kręgiem. Jednak osoby, które kradną czyjąś pracę (czy moją, czy którejkolwiek z dziewczyn) nie mają w gronie rękodzielników czego szukać :)
Nie widzę przeszkód, by inni szli tym śladem, i zamieszczając gdzieś moją pracę podrzucili linka do bloga. Z wielką przyjemnością się na to godzę :)
A co z tymi, którzy "wezmą, jak swoje?"
Nie, po sądach ciągała nie będę, bo mi się nie chce zwyczajnie. No chyba, że ktoś będzie w jakiś szczególny sposób bezczelny.
Na ogół wiem co się dzieje w sieci w kwestii decoupage. Sporo znajomych kręci się wokół tematu, bywamy na każdym forum, w każdej galerii, na ogromnej ilości blogów. Nie ma co zatem liczyć, że jakaś "pożyczanka" moich prac umknie mojej uwadze. Zawsze ktoś mi o tym doniesie lub zobaczę sama. Nie róbcie tego, proszę. Społeczność internetowa decoupage jest dość stabilnym, acz otwartym kręgiem. Jednak osoby, które kradną czyjąś pracę (czy moją, czy którejkolwiek z dziewczyn) nie mają w gronie rękodzielników czego szukać :)
O przesyłkach słów kilka
Irytacja przepoczwarza się we frustracje, gdy przychodzi mi oczekiwać na paczkę z przydasiami do decoupage. W zamówieniu był klej... który już dawno pojechałam sobie kupić w sklepie stacjonarnym, bo chyba bym umarła przez 24 dni (24 dni!!!!) czekając na paczkę z e-sklepu.
Nic to, myślę, może zaginęła w akcji, co się zdarza. Niestety... cośtam się skończyło, ktoś czekał na dostawę czegoś, a jeszcze ktoś inny się irytował w domu... mniejsza, przeżyję... chociaż mógłby ktokolwiek napisac "przykro mi"... ale widocznie niema powodu.
Codziennie sprawdzałam skrzynkę, w nadziei na awizo... i jest, w końcu, w końcu jest! A cóż na nim? Że dostarczono je w ubiegłą środę (mamy poniedziałek). Cóż się będę darła na panią w okienku pocztowym, jak ona niczemu winna... ale droga poczto... priorytet powinien iśc pare dni... a wystawiąjąc datę na awizo sprzed tygodnia nie sprawicie, że klient uwierzy w Waszą obowiązkowość i ekspresowe przesyłki... robienie ze mnie wariata, że przegapiłam awizo i nie wiem o czym mówię też nie sprawi, że będę zadowolona z Waszych usług.
W każdym razie paczka jest... a przy okazji podrzucam tabliczkę, zamówioną przez bliską mi osobę. Taki upominek z okazji, że niema okazji.
Nic to, myślę, może zaginęła w akcji, co się zdarza. Niestety... cośtam się skończyło, ktoś czekał na dostawę czegoś, a jeszcze ktoś inny się irytował w domu... mniejsza, przeżyję... chociaż mógłby ktokolwiek napisac "przykro mi"... ale widocznie niema powodu.
Codziennie sprawdzałam skrzynkę, w nadziei na awizo... i jest, w końcu, w końcu jest! A cóż na nim? Że dostarczono je w ubiegłą środę (mamy poniedziałek). Cóż się będę darła na panią w okienku pocztowym, jak ona niczemu winna... ale droga poczto... priorytet powinien iśc pare dni... a wystawiąjąc datę na awizo sprzed tygodnia nie sprawicie, że klient uwierzy w Waszą obowiązkowość i ekspresowe przesyłki... robienie ze mnie wariata, że przegapiłam awizo i nie wiem o czym mówię też nie sprawi, że będę zadowolona z Waszych usług.
W każdym razie paczka jest... a przy okazji podrzucam tabliczkę, zamówioną przez bliską mi osobę. Taki upominek z okazji, że niema okazji.
niedziela, 24 stycznia 2010
Kraczek
Nie pokazywałam chyba jeszcze kraka, czas najwyższy. Jedna z moich ulubionych buteleczek, bo i z kraczka, i z cieni jestem niecodziennie zadowolona. Na ogół wszystkim moim pracom towarzyszy uczucie niedosytu - jakby zawsze mogło być o wiele lepiej. I pewnie i tutaj może być lepiej, dla kogoś, ale nie dla mnie.
piątek, 22 stycznia 2010
Człowiek się uczy całe życie... lama też ;)
Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, ale chyba z fotką jest już ciut lepiej. Po słoiczku (niżej) postanowiłam, że nie będę się poddawać, i usiądę do aparatu i komputera na dłużej. Troszkę poczytałam, troszkę się pobawiłam... i w końcu mam jako taką fotkę jednej z buteleczek zrodzonych niedawno. Przynajmniej nie trzeba się jej wstydzić :) A paskudne zdjęcia pozostaną na blogu, poniekąd napawając mnie dumą, że w tak krótkim czasie osiągnęłam "jakiś" postęp.
środa, 20 stycznia 2010
poniedziałek, 11 stycznia 2010
Candy
Szperając gdzieś po blogach decoupage, bodaj od fellixy trafiłam do neverending story
Ach, gdyby tak skrzydła mieć, pogodne i tęczowe... złotą aureolą otulić lamią głowę :)
Ponadto u rybiookiej takie cuda:
Ach, gdyby tak skrzydła mieć, pogodne i tęczowe... złotą aureolą otulić lamią głowę :)
Ponadto u rybiookiej takie cuda:
I znów kropki
niedziela, 10 stycznia 2010
Zimowa szkatułka
sobota, 9 stycznia 2010
Podziękowanie
Serdecznie podziękowania dla Doctor_Devil, za przygotowanie specjalnie dla mnie grafiki, którą można podziwiać powyżej :)
niedziela, 3 stycznia 2010
Buteleczka
A oto najnowsza praca - buteleczka z crackiem. Niestety zdjęcie wciąż nie takie, jak bym chciała. Nie oddaje barw, ani świetnego efektu kompozycji 2 kolorów porporiny. Tu, na zdjęciu - takie sobie. Ale na żywo... cud. Kiedyś, jak opanuję aparat na tyle, by wykonać lepszą fotkę w pełni oddającą charakter tej butelki - napewno się z Wami podzielę. Póki co cieszy ona moje oczy niezmiernie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)