Tytuł
oryginału: Hammered
Cykl/Seria:
Kroniki Żelaznego Druida
Tom: 3
Wydawnictwo:
Rebis
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2011
Ilość
stron: 408
Ocena: 5/6
Atticus
jak zwykle nie ma chwili spokoju. Tym razem musi wypełnić kilka obietnic. I
raz, że zdecydowanie nie będzie to łatwe. A dwa, że przysporzy mu to jeszcze
więcej wrogów (tak, można mieć jeszcze więcej wrogów niż Atticus do tej pory).
Najpierw czeka go wyprawa po jabłko Idunn. Teoretycznie zwinięcie jabłka z kosza,
który zawsze jest pełen nie powinno być takie trudne. Przy dobrych wiatrach
nikt tego nie zauważy. Tylko czy Atticusowi kiedykolwiek sprzyjały dobre
wiatry? Samo wspinanie się po Yggdrasilu przysparza pewnych problemów, dlatego
już na wejściu nasz przeuroczy druid zdąży poważnie wkurzyć cały panteon. A to
dopiero początek, trzeba jeszcze dostać się do jabłka, zwinąć jabłko i w miarę
w jednym kawałku wrócić do domu. Nie będzie to łatwe.
A o wiele
trudniejsze będzie wypełnienie drugiej obietnicy – pomoc w zabiciu Thora. Wielu
odradza Atticusowi tę wyprawę, nawet sam Jezus idzie z Atticusem na piwo, aby
wybić mu z głowy te głupie pomysły. Ale obietnica to obietnica. I chociaż po
dwóch tysiącach lat druid zaczyna przejawiać jakieś dojrzałe zachowania, między
innymi odpowiedzialność za swoją uczennicę Granuaile, to jednak czuje się
zobowiązany do wyruszenia na tą potencjalnie samobójczą misję. A towarzyszyć mu
będą:
Gunnar Magnusson – Alfa miejscowej watahy.
Leif Helgarson – przyjaciel i prawnik Atticusa, jeden z najpotężniejszych
wampirów w okolicy.
Perun – słowiański bóg piorunów
Väinämöinen – nieśmiertelny szaman i
zaklinacz
Zhang Guo
Lao – jeden z chińskich Ośmiu Nieśmietrelnych
Każdy z
nich chce zabić Thora i każdy ma po temu powód. Każdemu poświęcono osobny
rozdział, w którym opowiada swoją historię, dzięki czemu możemy zrozumieć
dlaczego odczuwają tak wielką nienawiść do Thora. Najciekawsze dla mnie były
niewątpliwie historie Leifa i Gunnara, których znam z części poprzednich i
bardzo ich polubiłam. Miło było wreszcie dowiedzieć się o nich czegoś więcej.
Niesamowite
jest to, że Hearne nadal potrafi utrzymać poziom i zaskoczyć czytelnika.
Zresztą, mam wrażenie, że nawet gdyby tego poziomu nie utrzymał, to i tak
byłabym zachwycona. Uwielbiam połączenie i wymieszanie ze sobą wszystkich
mitologii i religii świata. A Hearne
robi to tak umiejętnie, że nie dostajemy jednego wielkiego chaosu, tylko bardzo
spójną opowieść, w której rzeczeni bogowie współistnieją i przez większość
czasu nawet nie mają ochoty się pozabijać. I po prostu muszę dodać, że urzekła
mnie postać Jezusa, który zupełnie wyluzowany ostrzega Atticusa przed śmiercią.
Cieszy mnie też fakt, że poprzez nauczanie Granuaile, my też możemy zgłębić
tajniki wiedzy najstarszego (bo jedynego) druida na świecie.
Książki
Hearne’a mają to do siebie, że po prostu nie da się od nich oderwać. Jego
niesamowita wyobraźnia i lekkie pióro dają takie efekty, że człowiek chciałby
się przenieść do tego świata i zostać tam przynajmniej przez jakiś czas.
Gwarantuję wam, że każdy fan fantastyki będzie zachwycony tą serią.
No i
zakończenie. Wbija w fotel zdecydowanie. Panie Hearne jak pan może kończyć
książkę w taki sposób i pozostawiać czytelnika w niepewności!
Polecam gorąco, to zdecydowanie jedna z
najlepszych serii fantasy ostatnich lat!