Ostatni post był jeszcze świąteczny, a tymczasem od paru dni u nas wiosna - i za oknem i w domu. Na dworzu, pomimo tego, że deszczowo, mrzy i mgła, to czuć takie cieplejsze, trochę wiosenne powietrze. Szkoda tylko, że to dopiero połowa stycznia i pewnie zaraz wróci zima. Najbardziej lubię taką właśnie wczesną wiosnę: koniec lutego - początek marca, kiedy wiadomo, że to juz ostatki zimy i że każdego dnia będzie tylko coraz lepiej.
W każdym razie czy zima wróci czy nie, to u nas choinka juz na balkonie czeka na wyniesienie, a bombki i stroiki wszelakie zapakowane w kartony w piwnicy.
Kilka dni temu pojawiły sie u nas pod sklepem u tzw. podsklepowo-chodnikowych sprzedawców hiacynty i tulipany. Oczywiście nie mogłam się im oprzeć. I oto jest - sezon wiosenny oficjalnie rozpoczęty. 3 cebulki hiacyntów o nieokreslonym kolorze. Tyle radości za 5, 99 zł:)
Wczoraj też z okazji moich urodzin pojawił się kolejny wiosenny akcent- żółte tulipany.
Wczoraj skończyłam 35 lat:)Jakos nie dociera to do mnie, przecież za 5 lat będę miała 40!
A dopiero co wczoraj studiowałam, mieszkałam w akademiku i chodziłam na imprezy:) Nie wiem kiedy minęło mi ostatnie 10 lat mojego życia, czuje sie jakby to było 10 miesięcy a nie lat.
Na koniec tylko dodam, że po szybkim podsumowaniu zysków i strat, bilans wyszedł na plus:)
Co tu gadać - jestem szczęściarą:) Mam fajnego męża, wydałam na świat trójkę zdrowych dzieciaków, które potrafią dac w kość, ale sa dla mnie najwazniejsze. Zawodowo też jest ok, chociaż ostatnio z wiadomych względów praca zeszła na dalszy plan. No i mam pasję, która sprawia mi ogrom przyjemności i która jest odskocznią w codziennym, nie zawsze tak kolorowym życiu.
Tym optymistycznym akcentem kończę i pozdrawiam wszystkich podczytywaczy:)