Łączna liczba wyświetleń

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą avetpharma. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą avetpharma. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 kwietnia 2013

Denko - marzec

Zapraszam na comiesięczne podsumowanie moich zużyć. Tym razem na tapetę wzięłam głównie próbki, bo z nich chyba nigdy nie wybrnę i zapachy, bo dość już tego oszczędzania! Czas na coś nowego ;)




Włosy:

1. Bingo Spa, szampon minerały z Morza Martwego z odżywką keratyna i spirulina - bardzo fajny szampon a ta mega butla kosztowała tylko 6,8 zł! Nie jest wybitnie wydajny, bo słabo się pieni a jak mi się nie pieni na włosach to leję więcej ;). Dobrze oczyszczał, nie plątał i nie obciążał włosów. Jestem nawet skłonna stwierdzić, że w połączeniu z odżywką ekspresową Pilomax pomógł mi na wypadanie włosów! Aż trudno uwierzyć, ale niczego innego nie stosowałam ostatnio a samą odżywkę używam już w sumie od listopada, więc to chyba nie tylko jej zasługa. Z pewnością zagości jeszcze u mnie jak wybrnę nieco z zapasów.

2. Pantene, odżywka do włosów farbowanych Zdrowy kolor - nie wiem czy faktycznie chroni kolor, bo od kiedy jej używam to nie malowałam włosów. Podobał mi się zapach, gęsta konsystencja, dzięki której odżywka nie spływała z dłoni i włosów oraz efekt miękkości po zastosowaniu. Nie wiem czy kupię, bo mam teraz dużo innych w kolejce a farbować już raczej nie planuję.


Ciało:

3. Avon, delikatny nawilżający płyn do mycia ciała z wyciągiem z rumianku i owsa - mój ulubieniec ze względu na zapach ♥ Będę wracać doń regularnie.

4. Pollena, Hipoalergiczny żel pod prysznic Babka lancetowata i dzika jabłoń - bardzo wygodna butelka, nieco glutowata konsystencja, która niestety spadła mi czasem z dłoni, ale za to zapach obłędny! Ja czułam głównie jabłka, bo nie wiem jak i czy w ogóle pachnie babka lancetowata.

5. Joanna, Odżywcze masło do ciała z wanilią - recenzja tutaj


Twarz:

6. Avon, nawilżający żel-krem do mycia twarzy - początkowo nie bardzo mi się podobał, ale z czasem go polubiłam. Bardzo wydajny preparat, który dobrze oczyszczał twarz z makijażu (nie wiem jak z oczami, bo tu zawsze używam specjalnych produktów), nie podrażniał ani nie pozostawiał po sobie uczucia ściągnięcia, więc i chyba trochę nawilżał a do tego przyjemnie pachniał. Możliwe, że skusze się jeszcze kiedyś.

7. Soraya, Ultranawilżający krem przeciwzmarszczkowy na dzień - być może poświęcę mu osobną notkę, ale jakby mi się nie udało to w razie co napiszę, że nawilżał dość dobrze choć nie poradził sobie z przesuszoną kwasami twarzą i musiałam szukać innego ratunku. Lekka i dobrze wchłaniająca się konsystencja powodowała lekkie błyszczenie, które po paru chwilach ustępowało. Nie wiem jak z działaniem przeciwzmarszczkowym, czasem stosowałam go na noc i rano buzia była bardzo miękka, gładka i uspokojona. Raczej nie kupię, bo wciąż szukam ideału.

8. Avon, Tonik odświeżający - całkiem przyjemny i bardzo wydajny tonik. Nie zalepiał mi porów jak inne toniki Solutions, szybko się wchłaniał i niemal od razu można było wklepywać krem (wystarczyła chwila na wyrzucenie wacika do kosza ;)). Raczej kupię ponownie.


Zapachy:

9. Avon, Woda toaletowa Just Play - świeży i bardzo lekki zapach, który niestety nie grzeszył trwałością (ale za tę cenę mogę mu to wybaczyć). Kupiłam go, bo wyczuwałam w nim wiosenne fiołki :) Niedostępny już.

10. Avon, Woda toaletowa Little Red Dress - moja druga ulubiona sukienka od Avon (zaraz po białej, czarna jakoś nie jest w moim typie). W którejś nucie ma miód i tak w to uwierzyłam, że po jednym z pierwszych użyć ugryzła mnie pszczoła lub osa :) Chyba zapach ją do mnie przyciągnął a ja nie wiedziałam co to, więc chciałam to odgonić i skończyłam z bąblem na szyi... Piękny i bardzo trwały zapach. Może skuszę się jeszcze jak wykończę choć połowę z moich 15 flakoników...


Inne:

11. Oriflame, oczyszczający olejek z ekstraktem z drzewa herbacianego i rozmarynu - wydajny i wszechstronny olejek, który mnie nie zawiódł nawet przy bólu zęba (ale tylko za pierwszym razem). Podsuszał wyduszone syfki, ale nic nie robił z takimi rozwijającymi się. Łagodził uczucie swędzenia po ukąszeniu komara, stosowałam go też jako dodatek do pasty do zębów, ale robiłam to nieregularnie, więc nie wiem czy coś działał. Nie nadawał się do aromatyzacji, nic nie było go czuć niestety. Kupię, ale oddzielnie rozmarynowy i oddzielnie z drzewa herbacianego

12. Avon, Tropikalny krem do rąk i skórek z masłem shea - jeden z moich ulubionych kremów do rąk z serii Planet Spa (zaraz po szarym z minerałami z Morza Martwego). Pięknie pachnie i mimo dość rzadkiej konsystencji dobrze sobie radzi z nawilżaniem dłoni, nawet bardzo przesuszonych. Kupię z pewnością.


Doustne:


13. Plusssz, Tabletki musujące o smaku melona, Pielęgnacja: skóra - smak kompletnie nie w moim typie, choć wydawało mi się, że lubię melona. Nie zauważyłam wpływu na stan skóry, ale wytrwale piłam po jednej tabletce dziennie. Nie kupię.

14. Polski Lek, Suplement diety FemiMAG z melisą - łykałam te tabletki z wielką chęcią i nadzieją, ale nie zauważyłam pozytywnego wpływu magnezu i melisy (choć może to ten śnieg nieginący tak mnie przygnębiał, ze potrzebowałabym chyba końskiej dawki). Nie kupię.

15. Avetpharma, Suplement diety SkinComfort - miałam próbkę, 10 tabletek i także nie zauważyłam żadnego działania. Być może to zbyt mała dawka, żeby móc coś zaobserwować.


Próbki, maseczki, mydełeczka:

1. Ziaja, Krem na dzień i na noc do skóry bardzo suchej, podrażnionej, bio olejek arganowy - uratował moją przesuszoną kwasami buźkę! Bardzo gęsta, ciężka w rozsmarowaniu formuła, która na szczęście zdziałała cuda. Nie kupię pełnowymiarowego opakowania, bo na co dzień nie potrzebuję aż takiego nawilżania, ale chętnie przygarnęłabym parę próbek na czarną godzinę. Probka wystarczyla mi na 5-6 użyć.

2. Perfecta, Głęboko nawilżająca maseczka na twarz, szyję i dekolt, sok aloesowy+kwiat pomarańczy, cera odwodniona i zmęczona - także posłużyła mi do ratowania przesuszonej skóry, ale spektakularnych efektów nie zauważyłam. Nie lubię takich wchłaniających się maseczek, bo strasznie się błyszczą na twarzy a potem ciężko je zmyć. Ładnie pachniała a opakowanie wystarczyło mi na 2 razy.

3. L'Biotica, Maseczka intensywne nawilżenie - stosowałam ja w tym samym celu, co produktów z pkt. 1 i 2. Działanie ciut lepsze niż maseczki od Perfecty, ale dokładnie ten sam problem ze świeceniem się i zmywaniem.

4. Corine de Farme, Krem rozświetlający - każda wykończona próbka coraz bardziej skłania mnie do zakupu produktu pełnowymiarowego, mimo słowa "rozświetlający" w nazwie. Ta wąska saszetka była bardzo niewygodna w używaniu, więc pozostałe będę po prostu rozrywać.

5. Bandi, Krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami - katowałam się nimi na początku miesiąca i niestety, ale te próbki to za mało, żeby poprawić stan mojej skóry. Fajna, dobrze wchłaniająca się formula, która nie powodowała świecenia. Mam w planach zakup pełnowymiarowej wersji z trzema kwasami jesienią.

6. Bandi, Krem na noc z kwasami AHA - to ten krem obwiniam o wysuszenie mojej skóry na wiór! Podsuszał też syfy, ale to co zrobił z moimi powiekami (nie wiem jakim cudem, bo starałam się omijać te okolice) i brodą oraz skórą wokół ust to masakra...
Wszystkie 3 próbki starczyły mi na ok. 1,5-tygodniową kurację.

7. The Secret Soap Store, *mydło mandarynka z bergamotką - przepięknie pachnące mydełko ♥ spodobało mi się najbardziej.
*mydło luksusowe Argan&Goats - całkiem ok, zapach taki mydlany, nic specjalnego.
*mydło rewitalizujące Pieprz czarny - ten zapach zdecydowanie nie przypadł mi do gustu... Dzięki niemu wiem, dlaczego od niektórych perfum boli mnie głowa - muszą mieć w nucie pieprz.
Każde mydełko starczyło mi na ok. tydzień, na twarzy nie próbowałam, ale dłonie nie były przesuszone i nie musiałam od razu wcierać kremu.

8. The Secret Soap Store, krem do rąk porzeczka i passiflora - przepięknie pachnące (zwłaszcza passiflora) i bardzo wydajne próbki, ale kremy raczej nie dla mnie. Mimo bardzo dobrego nawilżenia pozostawiały na dłoniach warstwę, która była dla mnie nieprzyjemna. Być może skuszę się na jakiś zapach, aby mieć je w zapasie na przesuszone dłonie, ale tylko na noc do rękawiczki.



Uff! Mam nadzieję, że dobrnęłyście ze mną do końca? Jestem ciekawa czy znacie coś z moich zużyć i czy podzielacie moją opinię?


Zaraz zmykam spać, bo za kilka godzin lecę na koncert Marii Peszek!!! 
Dla Was na dobranoc :*



wtorek, 19 lutego 2013

Tydzień 1. - suplementacja od wewnątrz, Mega Krzem Avetpharma

Pierwszy tydzień dbania o paznokcie przynosi zaległą recenzję suplementu Mega Krzem od Avetpharma. To moja wygrana w rozdaniu u Rincewind99 i post miał ukazać się sporo wcześniej, ale przez opóźnienie, które wynikło z winy firmy swoją nagrodę otrzymałam dopiero w połowie grudnia (a nie tak jak reszta dziewczyn na początku miesiąca). Ostatnią tabletkę połknęłam w zeszłym tygodniu, więc z czystym sumieniem mogę opisać swoje wrażenia.







Do testów otrzymałam całe opakowanie czyli 60 tabletek




O pierwszych efektach suplementacji Mega Krzemem pisałam tutaj, więc nie będę się teraz rozpisywać nad smakiem czy wielkością tabletek a raczej skupię się na efektach po dłuższym stosowaniu, bo wówczas zażyłam tylko 20 tabletek.

Tytułem wstępu dodam jeszcze, że zgłaszając się do testów liczyłam głównie na poprawę kondycji włosów, wzmocnienie ich od wewnątrz, bo tak w listopadzie jak i teraz, wypada mi ich tyle, że ze strachu przed wyłysieniem czeszę się tylko 2 razy w tygodniu, przed myciem włosów... O paznokciach również myślałam, ale akurat w momencie zgłaszania byłam po prawie dwumiesięcznej kuracji odżywką diamentową Eveline i poprawa była widoczna gołym okiem (więcej o tym wkrótce;)), więc bardziej zależało mi na włosach.


Nie chcę dłużej trzymać Was w niepewności, więc od razu napiszę, że w moim przypadku Mega Krzem nie spełnił swoich obietnic:
- włosy łamią się i wypadają jak wypadały, końcówki się rozdwajają (mimo regularnego podcinania ich własnoręcznie),
- paznokcie nie dość, że się nie wzmocniły to jeszcze z początkiem stycznia pojawiły się rozdwojenia na czterech najbardziej na to podatnych (czyli oba wskazujące i środkowe) i do tej pory nie mogę sobie z nimi poradzić :/
Jestem strasznie wkurzona na pogorszenie stanu moich paznokci, choć wiem, że sama jestem temu winna - często malowałam je i zmywałam, ale miałam nadzieję, że skoro łykam coś, co ma je wzmocnić od środka to nie skończy się to tak jak zwykle. Obecnie znów je ratuję odżywką diamentową.

Tu link do mojej opinii umieszczonej w serwisie bangla - wybaczcie, ale nie chce mi się tego powtarzać czy pisać tego samego innymi słowami.




Z początkiem marca zacznę łykać nowość od Avetpharmy czyli suplement Skin Comfort, ale nie wiem czy jest się czego spodziewać skoro mam tylko 10 tabletek. Przy okazji denka marcowego możecie spodziewać się kilku słów o nim.





A co Wy myślicie o wspomaganiu się od wewnątrz? Łykacie?
Możecie mi coś polecić na włosy?

niedziela, 20 stycznia 2013

Suplement diety Bratek Plus, Avetpharma

Jak tylko dowiedziałam się o tym suplemencie to od razu napaliłam się jak szczerbaty na suchary! I nawet nie wiem dlaczego, po prostu chciałam go mieć...
Pierwsze opakowanie otrzymałam we wrześniu w ramach akcji na fb (było to w zasadzie pół opakowania czyli tylko 25 tabletek) i moje wrażenie możecie poznać tutaj. Miał powstać oddzielny post na temat Bratka, ale w listopadzie wygrałam 2 kolejne opakowania w rozdaniu na blogu Kraina testow i recenzji i pomyślałam, że całą kuracji opiszę za jednym zamachem.


źródło


źródło


Info od producenta:
BRATEK PLUS suplement diety zawiera wyciąg z ziela fiołka trójbarwnego, którego działanie wspiera cynk. BRATEK PLUS został opracowany z myślą o osobach, pragnących wspomóc utrzymanie prawidłowego stanu skory, także w okresie dojrzewania. 
Wyciąg z ziela fiołka trójbarwnego, dzięki zawartości flawonoidów wspomaga procesy przemiany materii, co pomaga eliminować szkodliwe substancje z organizmu i wpływa korzystnie na stan skóry. Cynk uczestniczy w przetwarzaniu kwasów tłuszczowych, wpływa na funkcjonowanie gruczołów wytwarzających łój.


Skład:
Celuloza mikrokrystaliczna – substancja wypełniająca, ekstrakt z ziela fiołka trójbarwnego (Viola tricolor L.), mleczan cynku, hydroksypropylometyloceluloza – substancja do stosowania na powierzchnię, stearynian magnezu – substancja przeciwzbrylająca, dwutlenek krzemu – substancja przeciwzbrylająca, poliwinylopirolidon – substancja wypełniająca, guma arabska – zagęstnik, lecytyna sojowa – emulgator.

1 tabletka zawiera 150 mg ekstraktu z ziela fiołka trójbarwnego (Viola tricolor L.) i 5 mg cynku (50% ZDS). 2 tabletki zawierają 300 mg ekstraktu z ziela fiołka trójbarwnego (Viola tricolor L.) i 10 mg cynku (100% ZDS). 
* ZDS – Zalecane Dzienne Spożycie 
Źródło: strona internetowa



Testowanie dwóch opakowań czyli 100 tabletek rozpoczęłam 1 grudnia i łykałam 2 tabletki podczas posiłku (starałam się robić to regularnie, ale przyznam, że czasem było to śniadanie, czasem obiad i zdarzała się kolacja).


Tabletki są dość małe i przez to łatwo się je połyka, mają smak lekko ziołowy i przyjemny.



I teraz czas na moja opinię, ale szczerze mówiąc to sama nie wiem co mam myśleć o tym suplemencie. Tak jak pisałam wcześniej, pierwsze 25 tabletek łykałam od początku października i choć spektakularnych efektów nie zauważyłam to nie mogę powiedzieć, że nic się na twarzy nie działo. Syfy były na początku kuracji, parę nowych wyskoczyło w trakcie (ale nie wiem ile tu działania Bratka a ile hormonów, bo @), ale po zakończeniu opakowania nic się niestety nie poprawiło - może 25 tabletek to było za mało.
Początek listopada przyniósł zmiany w codziennej pielęgnacji, więc cera z dnia na dzień zaczęła mi się poprawiać do tego stopnia, że nie wiedziałam czy w ogóle zaczynać kolejne 2 pełne opakowania i bałam się też trochę pogorszenia jej stanu. Zaryzykowałam jednak i rozpoczęłam kolejną kurację.
W połowie grudnia nastąpił straszliwy wysyp syfów, ale tu również nie winię za to Bratka, bo chciałam zdenkować aktywny krem na noc Eucerin, który już po pierwszych testach w styczniu 2012 powodował to samo. Krem odstawiłam i plamy po nim próbuję wyleczyć do tej pory, tabletki dalej łykam a zmiany na skórze widzę tylko wtedy jak coś kombinuję z kremami (zabrałam się ostatnio za kremy w próbkach i cera szaleje :/) lub palcami (no przyznaję się, że czasem coś tam duszę). Tak więc

 NIE UMIEM OCENIĆ SUPLEMENTU BARTEK PLUS SAMODZIELNIE

Stosuję zróżnicowaną dietę (głównie dzięki TŻowi, bo nie powiem żeby nie tęskniło mi się za gyrosikiem z frytkami ;)), ale nie wiem czy prowadzę zdrowy tryb życia - czasem sobie zapalę, żadnych sportów nie uprawiam, codziennie zażywam tyle ruchu ile potrzeba na zaprowadzenie i przyprowadzenie Syna ze szkoły oraz ewentualne zahaczenie o sklepy. Może to miało wpływ na kurację? Albo po prostu Bratek Plus nie jest dla mnie...
Reasumując, Bratek Plus nie pogorszył stanu mojej skóry, ale też go nie poprawił mimo tego, że stosowałam go wedle zaleceń producenta.



Dziękuję firmie Avetpharma, serwisowi Bangla oraz Krainie testow i recenzji za możliwość przetestowania tego suplementu.



Co myślicie o takich suplementach? Stosujecie? Zauważyłyście poprawę?

poniedziałek, 26 listopada 2012

Wygrana - Bratek Plus, Avetpharma


Dziś po krótkiej przerwie wpadam na szybko (Synuś męczy o naleśniki:)), by pochwalić się wygraną na blogu Kraina testów i recenzji :) Załapałam się do testowania suplementu Bratek Plus i otrzymałam aż 2 opakowania - nie wiem czy to pomyłka czy tak miało być, ale się cieszę.




Na początku października testowałam już Bratek Plus, ale było to tylko pół opakowania (z akcji na Fb) i efektów niestety nie zdążyłam zauważyć (łykałam jedną tabletkę dziennie, a teraz planuję po dwie, więc może coś się poprawi). Dzięki kosmetykom otrzymanym na spotkaniu blogerek i zmianie produktów używanych do codziennej pielęgnacji udało mi się trochę poprawić stan mojej skóry i było już na tyle dobrze, że zaczynałam się zastanawiać co z Bratkiem jak przyjdzie, bo po co łykać skoro jest ok? Okazało się jednak, że nic nie trwa wiecznie i od paru dni znowu mam okazję podziwiać piękne "ozdoby" na twarzy... :/ Nie wiem co tym razem się dzieje? Może nowe kremy po okresie adaptacji zaczęły wyciągać ze mnie samo ZUO??? No nie wiem...
Bardzo liczę na pomoc Bratka w mojej walce

Kurację rozpoczynam 1 grudnia, przed 20 stycznia spodziewajcie się relacji :)


P.S. Pomysły na nowe posty ciągle klarują się w mojej głowie, ale ostatnio jestem dość zabiegana i mało czasu spędzam przy kompie :/ Od grudnia planuję przysiąść i nadrobić zaległości u siebie, bo do Was staram się zaglądać regularnie :)
Papatki!
Do następnego :*!

niedziela, 7 października 2012

Denko - wrzesień

I znowu z poślizgiem... Post miał ukazać się tydzień temu w poniedziałek, ale pojawił się problem z kompem i do wczoraj byłam odcięta od świata :/ Dopiero dziś porobiłam fotki i mogę się już pozbyć pustych opakowań.

Tak prezentuje się całość:


Tym razem podzielę kosmetyki na kategorie:

a. ciało 


1. Luksja, witaminowy nektar pod prysznic Grapefruit i granat - zapach taki sobie, nie lubię w tych nektarach zamknięcia, bo nie da się postawić go do góry nogami bez konieczności podpierania... Raczej nie kupię

2. Avon, żel pod prysznic Garden of Eden - to mój ulubiony zapach z tej serii, gości u mnie regularnie i oby go szybko nie wycofali!


b. twarz



1. Mariza, mleczko do demakijażu, cera naczynkowa - nie przepadam za mleczkami, ale to było ok. Nie podrażnia, dość dobrze zmywa makijaż. Na opakowaniu nie ma słowa o tym czy można używać go do demakijażu oczu, więc postanowiłam zaryzykować - nie podrażnia bardzo, ale oczy trochę pieką to chyba jednak się nie nadaje. Nie kupię ponownie.

2. Avon, tonik rewitalizujący Solutions - nie lubię avonowych toników, ale ten jest ok. Ma śliczny zapach, nie podrażnia, dobrze usuwa resztki makijażu czy maseczki i co najważniejsze dla mnie - nie pozostawia lepkiej, błyszczącej warstwy na twarzy. Jeśli nie znajdę innego toniku, który dosłownie powali mnie na kolana to kupię go jeszcze.

3. Avon, preparat do demakijażu oczu z odżywką - nie napiszę o nim nic odkrywczego, używam go regularnie i jest moim ulubieńcem. Zawsze mam w zapasie co najmniej jedno opakowanie.


c. zapachy



1. Avon, mgiełka do ciała Miami Party - lekko duszący zapach, więc na upały się nie nadawał za bardzo a właśnie wtedy wolę używać mgiełek. Nie kupię raczej, bo jest jeszcze dużo mgiełek, których nie miałam.

2. Avon, mgiełka do ciała Island Vibe - limitowanka sprzed paru lat, jakoś uchowała się u mnie aż do teraz :) Bardzo ciekawy zapach, taki powiedziałabym elegancki (ma coś w sobie z tych droższych, lepszych perfum). Chętnie kupiłabym ją jeszcze, ale to już niemożliwe.

3. Oriflame, woda toaletowa Miss O Fashion Princess 30 ml - zapach uroczy, lekko kwiatowy, ale nie słodki, za to trwałość masakryczna!!! Cały flakonik zużyłam w 2 tygodnie, bo tak szybko zapach się ulatniał... Do tego rurka w butelce "stoi" prosto, więc ciężko wypsikać ostatnie kropelki wody (no co za beznadziejny pomysł!!! Z ciekawości aż przejrzałam swoje wody i tylko w tych z Ori tak mam, te z Avonu mają lekko zagiętą rurkę). Nie kupię więcej żadnych tego typu mini wersji z O i nie polecam!


d. włosy



1. Farmona, Odżywka do włosów i skóry głowy Jantar - recenzja wkrótce :)

2. Alterra, szampon regenerujący włosy osłabione i łamliwe, Makadamia i figa - mało zachęcający kolor i zapach, ale szampon nie jest zły. Dobrze oczyszcza, nie obciąża włosów, ale niestety nie poprawia ich wyglądu - dalej są słabe i łamliwe. Nie kupię więcej tego, ale ten z granatem.

3. Avon, farba do włosów 6.0 jasny brąz - jak tylko zdjęłam ręcznik z głowy to od razu przypomniałam sobie, że ten kolor już miałam i nie podobał mi się. Zawsze maluję na różne odcienie brązów, ale ten wychodzi mi bardzo ciemny i ciężko mi się przyzwyczaić. Nie kupię więcej tego koloru! (muszę to sobie zapamiętać!!!)

e. różne



1. Avetpharma, CelluOFF - recenzja wkrótce

2. Oriflame, puder Liselotte Watkins, odcień Light - to już moje drugie i ostatnie opakowanie (kupiłam je w dobrej promocji i uważam, że maksymalnie tyle są warte). Odcień idealny dla bladolicych, dla mnie na lato był ciut za jasny. Dobrze wykańcza makijaż, ale nie jest kryjący. Nie kupię.




Jak tam Wasze wrześniowe denka? Przez tygodniową nieobecność mam trochę zaległości, zaraz lecę nadrabiać :)

sobota, 21 lipca 2012

Mega Krzem - AVETPHARMA

Hej!
Pod koniec czerwca otrzymałam bezpłatną próbkę suplementu diety Mega Krzem, po który zgłosiłam się tu  http://www.facebook.com/MEGAkrzem.






Info od producenta:
Suplement diety MEGA KRZEM z metioniną pomaga budować i pielęgnować zdrowe i lśniące włosy oraz mocne paznokcie.


Zaleca się uzupełnienie diety w krzem:
- przy nadmiernym wypadaniu, łamliwości włosów,
- przy nadmiernej łamliwości i kruchości paznokci,
- w celu regeneracji, wzmocnienia i pielęgnacji włosów i paznokci.



Skład:

SkładnikZawartość w 1 tabletce (w mg)%ZDS*
Ekstrakt z pędów bambusa (Bambus vulgaris)zawierający nie mniej niż 70% przyswajalnej krzemionki150,00**
Ekstrakt z ziela skrzypu (Equisetum arvense)150,00**
Witamina C40,0050
L - Metionina10,00**
Niacyna8,0050
Żelazo (II)7,0050
Witamina E6,0050
Cynk5,0050
Kwas pantotenowy3,0050
Mangan1,0050
Witamina B60,7050
Witamina B20,7050
Witamina B10,5550
Miedź0,5050
Kwas foliowy0,1050
Jod0,07550
Selen0,027550
Biotyna0,02550
Witamina B120,0012550

* ZDS – Zalecane Dzienne Spożycie 
** brak ustalonej normy Zalecanego Dziennego Spożycia


* żródło: http://megakrzem.pl/



Do testów otrzymałam 20 tabletek




Tabletki jak widać zielone, po zdjęciu na opakowaniu spodziewałam się takich przezroczystych.


Rozmiar raczej spory jak na tabletkę (chociaż połykałam i większe), ale na szczęście nie ma problemu z ich przełknięciem. No, pod warunkiem, że jej smak nie spowoduje odruchu wymiotnego... Po pierwszym razie zaczęłam je łykać "z zamkniętym nosem", więc przestało mi to przeszkadzać.



Należy pamiętać o stosowaniu tabletki po posiłku, gdyż zapewnia nam to prawidłowe wchłonięcie składników suplementu ! ! ! 



Testy rozpoczęłam 1 lipca, a skończyłam wczoraj, więc dziś mogę zamieścić swoją opinię.
Po prawie 20-dniowej kuracji mogę powiedzieć, że moje włosy są zadowolone :) Zauważyłam, że są bardziej miękkie i lśniące, nie plączą się w nocy podczas snu i o wiele łatwiej się rozczesują. Głównym problemem jednak jest właśnie ich wypadanie i łamliwość i tu niestety to chyba za krótko żeby zauważyć poprawę (planuję skorzystać z kuponu, który otrzymałam razem z próbką i wtedy za 120 tabletek MEGA KRZEMU zapłacę 19,99 z wysyłką - myślę, że się opłaca).

Tak samo jeśli chodzi o paznokcie... Mimo tego, że zrezygnowałam już całkowicie z uwielbianego przeze mnie (za oszczędność czasu) obcinacza do paznokci i wymieniłam go na papierowy pilnik oraz ograniczyłam używanie lakierów, kondycja paznokci jest bez zmian - lewy wskazujący w dalszym ciągu się rozdwaja i znów rano musiałam go spiłować do zera... Nowych rozdwojeń nie zaobserwowałam i nie wiem czy to zasługa MEGA KRZEMU czy moich wcześniejszych zabiegów.

Podsumowując, zachęcam Was do skorzystania z możliwości przetestowania darmowej próbki jeśli tylko zaobserwowałyście u siebie niedobór krzemu. Być może już po 20 tabletkach zauważycie różnicę a jeśli nie to będziecie mogły skorzystać z promocji na zakup dwóch, pełnowymiarowych opakowań.


A jak tam u Was z suplementami diety? Stosujecie jakieś? 
Ja mam ochotę wypróbować jeszcze BRATEK PLUS - używałyście może? Jak wrażenia?