Zanim przystąpiłam do przygotowania tego chleba, poczytałam o wypiekach japońskich i przygotowywaniu zaczynu yudane. Zdziwiło mnie, że to co Polacy nazywają bułkami, Japończycy traktują jak chleb. Ich wypieki są bardzo miękkie, słodkie i często o maślano-mlecznym smaku. Dla mnie to zdecydowanie pieczywo deserowe, do jedzenia od czasu do czasu. Do pieczywa zaproponowanego przez Amber w kwietniowej piekarni podeszłam więc trochę z rezerwą, a ponieważ z blogów podróżniczych wiedziałam, czego się spodziewać, zrezygnowałam z dodatku mleka w proszku i zmniejszyłam ilość cukru. Następnym razem zrezygnuję też z kakao, bo następny raz na pewno będzie i planuję upiec go na płasko, jak japoński chleb powszedni shokupan 😊 Mój chleb niestety nie ma takich długich włókien jak ten obejrzany na blogu, z którego pochodzi oryginalny przepis (link niżej). Ma jednak tę lekkość i puszystość dzięki zaczynowi yudane, czyli mące zaparzonej niemal wrzącą wodą, która powoduje kleistość mąki i denaturację białka zawartego w mące. Długie odpoczywanie takiego kleiku powoduje z kolei łatwiejszą dla człowieka przyswajalność białka, a w chlebie poprawia smak i strukturę. Dlatego warto do ciasta na bazie yudane używać mąki wysokobiałkowej (moja miała 18%).
Składniki (na chlebek o masie 450 g):