Katarzyna Kwiatkowska to chyba jedna z najbardziej pożądanych pisarek kryminałów retro ostatnich czasów. W kręgu jej zainteresowań znajdują się tereny zaboru pruskiego przełomu wieków XIX i XX i to właśnie tym czasom poświęca swą powieść.
Jak to dobry kryminał retro – jest porządną dawką morderstwa i śledztwa, z domieszką fantastycznie opowiedzianej historii czasów powstania Związku Ziemian. A podejrzanych tutaj nie zliczycie!
Kwiatkowska zabiera nas do roku 1900, kiedy to w dworze Jezierskich trwają przygotowania do ślubu Heleny, córki właścicieli posiadłości Jeziory.
W tym czasie Jan Morawski poszukuje zaginionego i nigdy przez nikogo nieodnalezionego skarbu dziadka, w którego istnienie zaczęto już wątpić. Odnalezienie go byłoby dla rodziny prawdziwym ratunkiem, bowiem jej sytuacja finansowa nie jest godna pozazdroszczenia: grozi im nie tylko bankructwo, ale także utrata dworu i tym samym szacunku, jakim Jezierscy byli darzeni.
Jakby kłopotów było mało, na parę dni przed ślubem, w Jeziorach zostaje zamordowany człowiek. Podejrzanych nie brakuje – wszyscy brani są pod lupę, bowiem każdy miał doskonały motyw, by zabić Józefa Szulca mającego przejąć rodzinny majątek. Morawski dzieli swoje zainteresowania między poszukiwanie skarbu, a poszukiwanie mordercy. Śledztwo prowadzi także wymiar sprawiedliwości – niechciany, bo to właśnie pruski zaborca ma teraz przejąć posiadłość i okryć rodzinę hańbą.
Kwiatkowska to nazwisko do zapamiętania – tak sprawnie napisanego kryminału retro faktycznie dawno nie było – ze skomplikowaną intrygą, oddaniem historycznych realiów i konfliktów, znakomicie umotywowaną paletą podejrzanych, ze szczyptą ironii i wyprowadzaniem czytelnika w pole. Ponadto autorka z wielką starannością zadbała o koloryt lokalny – gwara poznańska spotykana jest tu na każdym kroku, dzięki czemu powieść zyskuje na autentyczności i wartości.
To czwarta część cyklu, ale właściwie nie sposób tego orzec – nie czytałam poprzednich, ba! Dotąd nie miałam świadomości ich istnienia i wcale nie czuję się przez to uboższa. Nadrobię, ale świadczę, że nie ma konieczności poznawania wcześniejszych dla zrozumienia tego.
Do obowiązkowej lektury!
Premiera książki 12 sierpnia.
blog książkowy, blog o książkach, blog z recenzjami, Katarzyna Kwiatkowska, kryminał retro, opinia, recenzja książki, recenzja przedpremierowa, Wydawnictwo Znak, zbrodnia w szkarłacie