czwartek, 6 sierpnia 2015

Zbrodnia w szkarłacie - Katarzyna Kwiatkowska

Katarzyna Kwiatkowska to chyba jedna z najbardziej pożądanych pisarek kryminałów retro ostatnich czasów. W kręgu jej zainteresowań znajdują się tereny zaboru pruskiego przełomu wieków XIX i XX i to właśnie tym czasom poświęca swą powieść.

Jak to dobry kryminał retro – jest porządną dawką morderstwa i śledztwa, z domieszką fantastycznie opowiedzianej historii czasów powstania Związku Ziemian. A podejrzanych tutaj nie zliczycie!

Kwiatkowska zabiera nas do roku 1900, kiedy to w  dworze Jezierskich trwają przygotowania do ślubu Heleny, córki właścicieli posiadłości Jeziory.

W  tym czasie Jan Morawski poszukuje zaginionego i nigdy przez nikogo nieodnalezionego skarbu dziadka, w którego istnienie zaczęto już wątpić. Odnalezienie go byłoby dla rodziny prawdziwym ratunkiem, bowiem jej sytuacja finansowa nie jest godna pozazdroszczenia: grozi im nie tylko bankructwo, ale także utrata dworu i tym samym szacunku, jakim Jezierscy byli darzeni.

Jakby kłopotów było mało, na parę dni przed ślubem, w Jeziorach zostaje zamordowany człowiek. Podejrzanych nie brakuje – wszyscy brani są pod lupę, bowiem każdy miał doskonały motyw, by zabić Józefa Szulca mającego przejąć rodzinny majątek. Morawski dzieli swoje zainteresowania między poszukiwanie skarbu, a poszukiwanie mordercy. Śledztwo prowadzi także wymiar sprawiedliwości – niechciany, bo to właśnie pruski zaborca ma teraz przejąć posiadłość i okryć rodzinę hańbą.

Kwiatkowska to nazwisko do zapamiętania – tak sprawnie napisanego kryminału retro faktycznie dawno nie było – ze skomplikowaną intrygą, oddaniem historycznych realiów i konfliktów, znakomicie umotywowaną paletą podejrzanych, ze szczyptą ironii i wyprowadzaniem czytelnika w  pole. Ponadto autorka z wielką starannością zadbała o koloryt lokalny – gwara poznańska spotykana jest tu na każdym kroku, dzięki czemu powieść zyskuje na autentyczności i wartości.

To czwarta część cyklu, ale właściwie nie sposób tego orzec – nie czytałam poprzednich, ba! Dotąd nie miałam świadomości ich istnienia i wcale nie czuję się przez to uboższa. Nadrobię, ale świadczę, że nie ma konieczności poznawania wcześniejszych dla zrozumienia tego.

Do obowiązkowej lektury!

Premiera książki 12 sierpnia.


środa, 5 sierpnia 2015

Tuwim Café na każdą okazję



Tuwim Café to jedna z ciekawszych publikacji związanych z promowaniem poezji polskiej z jaką ostatnio miałam do czynienia.

Świetne wydanie, doskonały pomysł, klasyka w  najlepszej formie.

Oto przed nami książeczka Tuwim Café na każdą okazję, składająca się z fragmentów lub całostek wierszy Juliana Tuwima zebranej i wybranej w taki sposób, by oddawać ideę zawartą w  tytule. Każda strona jest utwardzana, kolorowa, przemyślana i atrakcyjna graficznie, a przy tym – do wyrwania. Tak właśnie – ta książeczka to swoiste źródło gotowych kartek/pocztówek do wysłania czy też podarowania komuś, do kogo dane słowa, w danej sytuacji będą najlepiej pasowały.

Kartki są dwustronne – na pierwszej znajduje się wiersz, na drugiej zaś miejsce do wypisania danych adresata i ewentualnej dedykacji. Ponadto każda cząstka posiada zapis bibliograficzny informujący o źródle utworu, a także opatrzona jest hashtagiem informującym o tematyce.

Świetnie wydane, niebywale pomysłowe – jednocześnie klasyczne i nowatorskie. Rewelacyjny pomysł na prezent dla tych, którzy lubią obdarowywać innych podobnymi niespodziankami, a także świetna idea na obdarowanie siebie samego – do refleksji o problemach ponadczasowych i niezmiennych.

Dla mnie – bomba!



wtorek, 4 sierpnia 2015

9 książek, które zabieram na wakacje

źródło

Nareszcie! Urlop od życia, który prawie nie dotarł do skutku, a który jest mi niezbędnie potrzebny. 
Już dawno tak bardzo nie musiałam odpocząć i odciąć się od wszystkiego, więc cieszę się, że to już.
Zabieram ze sobą stosowną do okazji ilość książek, mając nadzieję, że poczytam więcej niż w ubiegłym roku:)


Sami zresztą widzicie, że jedzie ze mną dużo starszych pozycji, z którymi dotąd było mi nie po drodze i kilka nowszych, wszak wybór jest konieczny:) 


Do czasu mojego powrotu publikacja wszystkich postów jest już zaplanowana, więc ciszy na blogu na pewno nie będzie, choć pojawiać będą się posty nie tylko związane z książkami:) Lato sprzyja też innym aktywnościom i to o nich planuję troszkę Wam opowiedzieć.

Tymczasem - do zobaczenia! Odpoczywajcie, czytajcie.


poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Jeśli się odnajdziemy, kotku - Wioletta Sawicka

Anna i Patryk wciąż mają pod górkę.

Ona w końcu ostatecznie zdecydowała się na rozstanie, on wciąż nie może się z  tym pogodzić, zadręczając ją esemesami, odwiedzinami, telefonami. 

Gdy w  końcu oświecony rozmowami z najbliższymi postanawia na jakiś czas zniknąć z  jej życia, bohaterka dostrzega jak bardzo wciąż jej na nim zależy i jak trudno pogodzić jej się z rozstaniem.
Trzecia część cyklu poświęconego ich historii to tak naprawdę zapis codzienności dwójki miotających się ludzi: i chcą być razem, i nie umieją się dogadać. A gdy już oboje chcą jednocześnie, to nagle jedno drugiego przyłapuje w  dwuznacznej sytuacji i nie czekając na wyjaśnienia rzuca się w  ramiona innego. Zawirowaniom zdaje się nie być końca, kolejne rozterki mnożą się zaskakująco prędko – i to nie tylko w  życiu głównych bohaterów, ale także ich bliskich. W codzienności wszystkich pojawia się mała Amelka - córka Małgosi i Witka, która - jak to małe dzieci mają w zwyczaju – zupełnie zamiesza życiem tych dwojga.

Tom ten przeznaczony jest jedynie dla tych, którzy znają już historię Anny i Patryka z poprzednich części. Bez tego lektury nie doradzam, bowiem będzie ona w  większości niezrozumiała – jest ona jedynie ostatecznym rozwiązaniem kwestii rozpoczętych wcześniej, zwieńczeniem trylogii o dwójce młodych ludzi, z których jedno chce oprócz wychowywania dzieci postawić na karierę, a drugie zupełnie tego nie rozumie, zaślepione przez zaborczość. 

Utrzymana w takim samym stylu, napisana na bliźniaczym poziomie jak poprzednie, do polecenia dla entuzjastów kobiecej literatury obyczajowej, w  którym śledzi się losy młodych zakochanych i zagubionych ludzi. 

Wyjdziesz za mnie, kotku? / Będzie dobrze, kotku
Premiera 04.08.2015

Zainteresowani? Jeśli tak - znów apeluję o czujność;) Będzie rozdanie tej i poprzedniej części.
Jak szaleć, to szaleć!

niedziela, 2 sierpnia 2015

Pan Misio. Czy lisy śnią o gadających kurach?


O życiu w lesie pisano już wiele – szczególnie w  publikacjach dla dzieci. Mamy wszak chociażby sztandarowego  Kubusia Puchatka, który losy leśnej społeczności pokazuje od podszewki. Nie jest to jednak jedyna publikacja poświęcona tematyce niezwykle nośnej i od wielu pokoleń zajmującej czołowe miejsce wśród literackich inspiracji. Rola zwierząt w tego typu opowieściach jest różna – często są reprezentantami samych siebie, mającymi pokazać prawa rządzące naturą w przystępny sposób, częściej zaś stanowią alegorię postaw ludzkich.

Jak jest u Bartłomieja Trokowicza, który – jak wielu przed nim i jak pewnie jeszcze wielu po nim –sięgnął po przestrzeń lasu?

Opowieść ta, mam wrażenie, jest mieszanką dwu dominujących tendencji.
W rodzimym, polskim lesie władzę dzierży Pan Misio (ciekawe zestawienie poważnego „pana” i kojarzonego z  dziecięcością „misia”) – wcale nie dlatego, że – jak mogłoby się zdawać – jest najsilniejszy i najgroźniejszy – wręcz przeciwnie. Jego panowanie wynika z wielkiej dobroci i troski o pozostałych mieszkańców lasu, które to cechy miłe są w oczach poddanych.

Leśne królestwo Trokowicza jest wyjątkowe – o łańcuchu pokarmowym czy instynkcie samozachowawczym realizowanym między innymi przez polowania chyba nikt tutaj nie słyszał. Wszyscy są delikatni, współpracujący, dobrzy dla siebie wzajemnie, po sąsiedzku braterscy.
Jesteś większy, więc Ci się należy? Nic bardziej mylnego! Jesteś duży, opiekuj się zatem mniejszym i słabszym od siebie.

To swoista utopia, miejsce, w którym chciałoby się mieszkać, a którego do końca nikt nie znalazł  – pełen przyjaźni i serdeczności, nawet pomimo zwyczajnych wad, którymi obarczony jest każdy z mieszkańców lasu. Te zaś są odbiciem charakterów ludzkich, cech, nad którymi wciąż musimy pracować – jest i cwaniactwo, i przemądrzanie się, i plotkowanie, i tchórzostwo, i zazdrość, i złodziejstwo.

Okładka zatem wcale nie kłamie – to opowieść dla dzieci i dorosłych. Ci pierwsi znajdą w niej uciechę płynącą z poznawania świata zwierząt, ci drudzy dostrzegą, że rzecz dotyczy tak naprawdę ludzi i świata, który wciąż jest nam niedostępny, gdyż nad serdecznością wciąż góruje zawiść, a nad troską o drugiego, troska o siebie.

Książka nieustannie przywodziła mi na myśl czasopismo, które czytałam w dzieciństwie i które uwielbiałam – „Przyjaciół z Zielonego Lasu”. I choćby dla przyjemności tego wspomnienia – warto było przeczytać, a gwarantuję, że wartości jest znacznie więcej.
źródło




sobota, 1 sierpnia 2015

ROZDANIE - Znikasz - Christian Jungersen


Zgodnie z obietnicą, dzięki szczodrości Wydawnictwa Znak, dziś do rozdania mam jeden egzemplarz książki Znikasz Christiana Jungersena.
Zabawa potrwa aż do 14 sierpnia, żeby wszyscy przebywający na wakacjach mieli szansę wziąć udział.

Zasady:
1. W komentarzu zgłoś chęć udziału w rozdaniu.
2. Zostaw swój adres e-mail.
3.W miarę możliwości udostępnij banner z linkiem do konkursu na blogu/ FB/ Google+/ etc.

Osoby anonimowe oczywiście mogą brać udział.

Rozdanie odbywa się równolegle na Facebooku. Wzięcie udziału tu i tu oczywiście zwiększa szansę na wygraną.
Jeśli jeszcze nie wiesz czy ją chcesz, przeczytaj recenzję. Zapewniam, że warto.