Kilka dni temu odwiedziłam moją psiapsiółkę, niejaką K. Postanowiłyśmy, że zrobimy sobie na obiad pierogi. K. powiedziała mi, że jeśli zamienia się w maszynę do lepienia pierogów, to nie oszczędza się, tylko robi od razu kilkaset sztuk. Na stole stawia laptopa i podczas produkcji ogląda sobie wszystkie sezony "Przyjaciół". A ja i tak wiem, że jedzie na coca-coli i delicjach! To ją nakręca nawet wtedy gdy nie lepi pierogów, a po prostu ogląda kryminalne kroniki na najmniejszym laptopiku Wszechświata.
Nam nie były potrzebne żadne wspomagacze, w końcu jak ma się dwóch niewolników, takich jak ja i niejaki P., to można jechać na żywca z pierogami!
Nie obyło się bez wpadek, czyli widmo zakalca unosi się także nad tak doświadczonymi kucharkami jak K. ! Ale to i tak moja wina, bo przeglądałam książkę, z której korzystała K., przewróciłam kartkę na przepis na makaron, K. zagapiła się i z niego zaczerpnęła proporcje na ciasto. K. jednak w porę się zreflektowała, zauważyła, że ciasto jakieś nie ten teges, pojęła swój błąd i wyrobiła właściwe ciasto na pierogi. Ufff, ma się ten refleksik, szczególnie po kilku łykach (bip! bip! product placement!) koka-koli.
Jednak bohaterem tego wieczoru okazała się maszyna do makaronu. Wałki idźcie precz! Z maszynki wyskoczyło idealnie rozwałkowane ciasto. Maszynka K. ma już kilka lat, ale świetnie się trzyma. Marzę o takiej! Może kiedyś jej ukradnę.
![]() |
K. mocuje się z maszynką. Równiuśkie ciasto trafia na stolnicę i zamienia się w pieroga. |
Pierogi ruskie
przepis pochodzi z książki "Kuchnia polska. Dania na każdą okazję" Marka Łebkowskiego
Ciasto:
- 350 g mąki pszennej
- jajko
- 125 ml letniej wody
- sól
Farsz:
- 600 g obranych ziemniaków
- 250 g twarogu
- 1 cebula
- 1 łyżka masła
- 1/2 łyżeczki grubo zmielonego pieprzu
- sól
+ 2 łyżki masła do polania lub 2 łyżki wytopionych skwarek
+ 200 ml kwaśnej śmietany
Farsz: ziemniaki ugotować w osolonej wodzie, odcedzić, wystudzić i utłuc na kwaśne jabłko. Posiekać cebulę, podsmażyć na patelni na złoto. Twaróg rozkruszyć i wymieszać z ziemniakami i cebulą, posolić i przyprawić pieprzem.
Ciasto: zagnieść ciasto z mąki, wody, soli i 1 jajka. Podzielić na części, rozwałkować, nakryć ściereczką pozostałe ciasto. Z cienko rozwałkowanego ciasta wykrawać szklanką krążki. Naciepać farszu, ile się chce. Zlepić jakoś zgrabnie i dokładnie, żeby farsz nie wpadł do wody i nie zrobiła się zupa kartoflana. Pomoże nam w tym paluszek uprzednio zanurzony w szklance wody. Smarujesz brzegi pieroga wodą i sklejasz cynamona, a co!
W szerokim garnku zagotować osoloną wodę i wrzucać biedne, niewinne pierożki. Zamieszać i przykryć. Kiedy pierogi wypłyną na wierzch, odkryć, zmniejszyć ogień i gotować jeszcze 2-3 minuty.
![]() |
Efekt końcowy naszej pracy leży na wyimaginowanej plaży pod badylem z bambusu. |
Precz zakalcom! (czyli mini poradnik anty-zakalcowy dla niedoświadczonych kucharzy, takich jak ja)
- jeśli ciasto rozwałkujesz za cienko i nałożysz za dużo farszu do pieroga, to skubaniec rozleci się i zamiast do Twojego brzucha, wpadnie do wody i zrobi Ci się zupa. Musisz metodą prób i błędów wyczuć moment, w którym na stolnicy pojawia się idealne ciasto. Truuuudne:( Zakalce mnie otaczają:(
- w przepisie nie podano jak bardzo mam zmniejszyć ogień:( Buuuu! Pewnie chodzi o średni ogień. Musisz dobrze znać swoją kuchenkę i wiedzieć, który palnik szaleje albo kuleje. Metodą prób i błędów dojdziesz w końcu na jakim ogniu Twoje pierogi lubią brać kąpiel.
Życzę smacznego zakalca!