Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cetaphil. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cetaphil. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Kosmetyczni ulubieńcy 2015 roku - pielęgnacja. :)

Heeej! :)
Taaak, nareszcie nadeszły wyczekiwane ferie. :D Przez najbliższe dwa tygodnie mam zamiar czytać, spędzić więcej czasu w blogosferze, czytać, jeździć na sankach, czytać i uczyć się na nadchodzące konkursy. :D Ambitnie zabrałam się właśnie za drugą część Władcy Pierścieni, co zresztą mogłyście zobaczyć na Instagramie (jestem tam o wiele częściej niż na FB czy tutaj! :D). Chciałabym przez te wolne dni skończyć Dwie wieże, a najlepiej być już w połowie ostatniego tomu - nie wiem, czy nie będą to plany na wyrost. :D Cóż, dzisiaj nie o książkach w każdym razie. :D Zapraszam Was do zapoznania się z ostatnią częścią kosmetycznego podsumowania 2015 roku. Dzisiaj skupię się na produktach pielęgnacyjnych. Większość z nich używam już od dobrych kilku miesięcy i sprawują się bez zarzutu, więc mogę Wam je polecić z czystym sumieniem. To jedziemy! :)
W pielęgnacji twarzy jestem dość monotonna. Od roku używam rumiankowej emulsji do mycia twarzy z Alverde i aktualnie w mojej łazience stoi 3 opakowanie (o ile nie pomyliłam się w liczeniu :D). Nie wyobrażam sobie zamiany tego produktu na cokolwiek innego, jest niezwykle delikatny, nie podrażnia i nie wysusza cery (choć miejcie na uwadze to, że mam cerę mieszaną :) ). Domywa resztki makijażu (oczu też). :) Po prostu geniusz w swojej kategorii,a więcej na jego tematu możecie poczytać TUTAJ.
A czym zmywam swój makijaż? Równie długo jak emulsji używam płynu micelarnego z Garniera w wersji dla skóry wrażliwej i powiem tak - usuwa wszystko to, czego najczęściej używam, czyli tuszu do rzęs, korektora i pudru. Z podkładem czy cieniami również daje sobie radę, ale nigdy nie miałam kosmetyków wodoodpornych, więc w tej w kwestii się nie wypowiem. Moją recenzję możecie znaleźć TUTAJ.
Na koniec zostawiłam sobie produkty stosunkowo najnowsze. W marcowej recenzji matująco-nawilżającego kremu z Tołpy pisałam Wam o zmianie składu produktu. Byłam nią trochę (nawet bardziej niż trochę :D) przerażona, bo dodano m.in. alcohol denat., z którym nie miałam najlepszych wspomnień. Na szczęście moje przypuszczenia były bezpodstawne i druga, tzw. "nowa wersja" była całkiem spoko, ale i tak wróciłam do tej pierwszej, bez poprawek. :) Gdzieś w październiku otworzyłam kolejny krem tej firmy, tym razem matujaco-korygujący i to jest to! Z całej trójki zdecydowanie najbardziej jego polecam, szczególnie na okres wiosenno-letnio-jesienny. Na zimę sięgnęłabym po pierwszą pozycję ze względu na większe właściwości nawilżające. :)
Ciało i włosy postanowiłam zebrać na jednym zdjęciu, gdyż nie za wiele tego mam. Jak widzicie w zestawieniu nie znalazł się żaden żel pod prysznic ani szampon z prostego powodu - są to produkty, które często zmieniam, rzadko kiedy trzymam się jednego,a  dodatkowo nie są one jakoś szczególnie "odkrywcze". Jasne, chętnie w tym roku sięgałam po żele Balea, ale po prostu je lubię, to nie jest żadne "woooow" czy coś. :D Natomiast zachwyt wywołują u mnie nadal masła The Body Shop. Na zdjęciu widzicie dwie najlepsze wersje, jakie do tej pory używałam - papaję oraz masło shea. Łączy je bardzo zwarta, prawdziwie maślana konsystencja (masło masłu nie równe jeśli chodzi o TBS, lubią różnić się konsystencją) przez co świetnie nawilżają skórę po kąpieli czy prysznicu. Zapach w przypadku papai utrzymuje się bardzo długo, ale nie jest nachalny. :) Produkty są w miarę wydajne, ale "nie dłużą się" jakoś szczególnie - nie zdążycie się nimi znudzić. :) Cóż mogę więcej napisać - uwielbiam masła tej firmy! :D
Jeśli jesteśmy już w temacie wszelakich nawilżaczy to muszę tutaj wspomnieć o Cetaphilu, który w mijającym roku ratowałam mnie wiele razy. Na początku pomógł mi w walce z liszajami i suchymi miejscami w okolicach łokci, potem używałam go na nos, gdy był maltretowany chusteczkami (kaaatar! :D), a teraz zastępuje mi on krem do rąk na moje spierzchnięcia. W każdej z tych ról sprawdzał się wyśmienicie. Cetaphil MD Dermoprotektor to produkt uniwersalny, nadający się w zasadzie do wszystkiego. Jego dokładniejszą recenzję możecie przeczytać TUTAJ. :)
W tym roku zdecydowanym hitem włosowym została rokitnikowa maska Maksymalna Objętość z Natura Siberica. Niestety już powoli się kończy (albo na szczęście, bo czeka na mnie maska z Yves Rocher, której już nie mogę się doczekać!), ale myślę, że jak tylko skończę swoje zapasy to kupię ją ponownie. Świetnie dociąża włosy, ale ich nie obciąża. Sprawia, że są mega miękkie, a do tego całkiem dobrze się układają. Nie niszczy też skrętu włosów, a nawet lekko go podkręca. :D Niestety odżywka z tej serii to jakaś porażka, okropnie przeciąża włosy, które wyglądają po jej użyciu jak niemyte. :( Nie wiem, co mam z  nią teraz zrobić, bo opakowanie ma AŻ 400 ml,a ja chyba nawet w połowie nie jestem. :D
Na urodziny Zaczarowana podarowała mi kurację z olejkiem arganowym 7 efektów z firmy Marion. Szczerze mówiąc, wtedy miałam swojego ulubieńca, który miał zabezpieczać moje końcówki przed uszkodzeniem ( jedwab z Green Phrmacy), ale w końcu się skończył, więc sięgnęłam po ten produkt. I bęc, bum, cyk, to najlepszy wybór był! :D Kosmetyk świetnie, wręcz genialnie pachnie, a do tego naprawdę dobrze spisuje się w roli, jaką dla niego przewidziałam i wyrzucił jedwab z mojej kosmetyczki raz na zawsze. :D
Ostatnią rzeczą, jaką widzicie na zdjęciu jest oliwka Babydream fur Mama, która znalazła się tutaj rzutem na taśmę głównie dlatego, że jest 1000 razy lepsza od wersji dla dzieci w niebieskim opakowaniu. Jeżeli właśnie jej używacie to zaopatrzcie się koniecznie w produkt ze zdjęcia - poczujecie wyraźną różnicę w olejowaniu włosów (a przynajmniej tak było u mnie). :D

Tym oto oliwkowym akcentem kończymy kosmetyczny przegląd hitów zeszłego roku. Znacie coś z tego zestawienia? Co Was najbardziej zainteresowało? :) 
Pozdrawiam, 
Fabryczna :D
P.S Przez urodziny u przyjaciółki gnębię w kółko piosenkę "Super Gut" MO-DO. :D KLIK dla chętnych :D 
P.S2 W ten weekend wyjeżdżam do Warszawy i niestety nie udało mi się napisać niczego na ten weekend. Jest mi bardzo z tego powodu przykro, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. :( Do zobaczenia w poniedziałek! Na pewno będę za to dostępna na Instagramie czy Facebooku, do których linki macie po prawej stronie. :)

piątek, 3 kwietnia 2015

Denko na biało-niebieskim tle (11). Luty - marzec

Hej, hej! :))
Mam nadzieję, że choć trochę Was to zdziwiło. :D Po raz pierwszy od dawien dawna przychodzę z wykończonymi produktami na początku miesiąca, a nie na jego koniec... Pewnie dzięki temu, że aktualnie mam wolne (hm... powinnam napisać charakterystykę, nauczyć się do kilku sprawdzianów...) możecie dzisiaj przeczytać, co sądzę o śmieciach, które niedługo zawędrują do różnokolorowych pojemników. :)
Balea żele pod prysznic Mango Mambo oraz Purple Kisses
Chyba nie muszę się nad nimi rozwodzić? Od paru miesięcy tylko te żele goszczą u mnie pod prysznicem - dawno nie kupiłam żadnego innego. :) Mango Mambo to mój zdecydowany ulubieniec, natomiast Purple Kisses po prostu BYŁ - nie wywołał palpitacji serca/motylków w brzuchu/halucynacji itp.
Farmona Let's celebrate kremowy peeling myjący PINACOLADA
Mówiłam już, że bardzo lubię te maleńkie peelingi? Na pewno. Już nie zdradzę ich z żadnymi innymi. Mam wrażenie, że ta wersja była mniej ostra niż malina&jeżyna, ale to i tak wystarczyło do osiągnięcia poziomu "prawie level hard". Zapach pobił wszystko - czysty ananas. I na dodatek długo się utrzymywał. Z chęcią wypróbuję pozostałe wersje, choć Zaczarowana wczoraj pokazała mi nowości, które wchodzą do asortymentu Tutti Frutti i ślinka mi pociekła ^^ (gruszka&żurawina; papaja&tamarillo).
Pilomax WAX Daily szampon codzienny do włosów jasnych
Beznadziejne, beznadziejne i jeszcze raz to napiszę, beznadziejne opakowanie. Zanim cokolwiek z niego wyleciało to pod prysznicem stawałam się drgającą bryłką lodu. Faktycznie, szampon do codziennego stosowania, bo włosy po nim przetłuszczały się 1000 razy szybciej. Jedynym plusem był jego świetny zapach. :) 
Isana krem do ciała masło shea&kakao
Uf, uf, dlaczego producent nie umieści tego kremu w mniejszym opakowaniu? Nie dość, że nieporęczne to jeszcze zużywa się to bardzo długo. Na szczęście nie odczuwałam tego zbytnio, kakaowy zapach nie zdążył mi się znudzić. Produkt dobrze sprawdzał się w roli zimowego nawilżacza ciała, pozostawiał na długo skórę odżywioną i pachnącą. Na włosach również dawał radę (inaczej zużywałabym go jeszcze z dobry miesiąc...). :)) 
Ziaja tonik nagietkowy
Chyba mój tonikowy duszek uleciał hen, hen wysoko, za Wisłę i pola. Nie mam serca do ich używania niestety. 
Co do samego produktu - tonik jak tonik. Nie wysuszył, nie wysypał, po prostu sobie stał.
Balea, wygładzająca odżywka do włosów z figą i perłami
Z tego produktu jest prawdziwy cwaniaczek. Do mycia włosów na długości sprawdzała się różnie - głównie wszystko kończyło się jednym, wielkim puchem (chyba że wcześniej porządnie je naolejowałam). Lecz gdy najpierw umyłam nią włosy, a później nałożyłam jako odżywkę to sprawa miała się zupełnie inaczej- włosy były miękkie, miłe w dotyku jak po porządnej kuracji nawilżającej. Cudak, cudak...
Aktualnie nie ma nic lepszego. No chyba, że sterydy, ale z tym nie można przesadzać. ;) 
Odlewka maski do włosów Organic Shop jaśmin&jojoba
Kolejny puchorobiacz/puchorozrobiacz/puchotworzyciel/puchopotwór. Co z tego, że produkt ładnie pachniał skoro nic nie robił?
Gliceryna
Miód na me włosy, cudo. Muszę zaopatrzyć się w kolejną buteleczkę a najlepiej w całe zamówienie ze strony Zrób sobie krem. :))
Kolejne opakowanie porządnego pudru matującego za grosze, ale w końcu mi się znudził (tak właściwie to okazał się za ciemny na zimę..) i używam teraz Rimmela Stay Matte. ;)
Inglot Makeup Remover
O ble, ohyda, a fuj! To coś nie jest warte nawet 3 zł, które za nie dałam. Wytrzymałam to, że podrażniał mi oczy, ale pieczenie twarzy było już nie do zaakceptowania! Jak najdalej od tego dziadostwa.

I tym jakże optymistycznym akcentem kończymy dzisiejszy post. :D
Całkiem prawdopodobne, ze nic nie mieliście z tego denka - zgadłam? :D

Karaluchy pod poduchy,
Fabryczna :)

czwartek, 19 lutego 2015

"Cetaphil nadaje się do wszystkiego" - obiecanki-cacanki czy prawda?

Cześć :)
Jeej, jutro wyjeżdżam do Warszawy na weekend! :)) Co prawda plan wyjazdu musiał ulec małej zmianie (zdarzenie losowe, w zasadzie nikt się nie spodziewał tego i pewnie gdyby nie to, że zapłaciliśmy już za noclegi to nigdzie byśmy nie pojechali...), ale prawdopodobnie uda mi się odhaczyć dwa najważniejsze punkty wyjazdu - kupno prezentu oraz zwiedzanie Muzeum Powstania Warszawskiego. :) To drugie marzyło mi się już od paru lat, więc w końcu uda mi się spełnić małe marzenie. :)
Tymczasem zapraszam Was na recenzję produktu, który jest moim niezbędnikiem. :)
Cetaphil MD Dermoprotektor sprzedawany jest w 250 ml opakowaniu. Otwarcie jest małe, w wielkości złotówki, a te "pałąki" z tyłu nie urwały się. Nic się nie wylewa w zbyt dużej ilości, chyba że naciśniemy baaardzo mocno butelkę, której poziom twardości oceniam na średni. Na samym końcu występuje malutki, malusieńki problem - ciężko wydobyć resztę produktu. Na głowie nie można postawić, bo końcówka jest lekko zaokrąglona, więc prawdopodobnie jedynym słusznym rozwiązaniem byłoby przecięcie opakowania na pół.
Naklejki nie odklejają się od opakowania, wszystko wygląda estetycznie od początku do końca. :)
Jak sam producent deklaruje na opakowaniu produkt jest bezzapachowy, ale czuć taką "kremową" nutę zapachową. :)
Konsystencja kremu na pierwszy rzut oka wydaje się być mocno płynna i wodnista.To się zgadza i faktycznie trzeba uważać, by nie wysmarować wszystkiego wkoło (zawsze można zatrzeć ślady w razie ewentualnego wypadku :D), ale dzięki temu produkt wchłania się błyskawicznie pozostawiając na skórze ochronną warstwę, która znacząco różni się od znienawidzonych przeze mnie parafinowych warstw.
Zanim rozpiszę się o działaniu wspomnę o tym, jak go stosowałam. Cetaphil używam regularnie, (prawie) po każdej kąpieli/prysznicu w okolice zgięć łokci, a czasami nawet na całe ciało. Gdy byłam chora, a mój biedny nos maltretowałam kilogramami chusteczek aż pojawiły się suche skórki, również stosowałam ten produkt. Od biedy nakładam go na twarz. Podsumowując - krem ma szerokie zastosowanie. :)
Najlepszy efekt widzę podczas stosowania go wokół zgięć. Moja liszajce są mniej suche, a chwilami bywa tak, że widać tylko zaczerwienienie. Nawet Decubal, po którym tak płakałam, nie działał takich cudów! Jestem zaskoczona i zarazem bardzo, bardzo zadowolona tak samo jak mój nos, ponieważ Cetaphil pomógł w usunięciu brzydkich, suchych skórek. Nie nastąpiło to z dnia na dzień, ale wiadomo - mało co działa tak "od razu". Do reszty twarzy jako krem na noc sprawdza się jako tako.  Nie zapchał mnie, nie zrobił mi krzywdy, ale po przebudzeniu cera wyglądała na bardzo tłustą. Miałam ochotę od razu pobiec do łazienki i umyć twarz żelem.
Cena Cetaphilu oscyluje w granicach 30 zł. Dostępny jest głównie w aptekach, Superpharm oraz przez internet. Jeśli borykacie się z problemem suchej lub wrażliwej skóry i czujecie, że nic Wam nie pomaga to warto zainwestować w ten krem. Pierwsze opakowanie starczyło mi na jakieś 4 -5 miesięcy, więc wydajność jest całkiem dobra. :)

Pozdrawiam, 
Fabryczna :)

Etykiety

-40% -49% #100happydays 20 twarzy... AA akcja Alterra Alverde ankieta astor Avon Babydream back to school Balea bardzo dobry Bath&Body Works baza pod cienie baza pod makijaż baza pod tusz BeautyBlender Bell Benefit Biedronka Bielenda Biolaven Organic Bioliq Biotanic bitwa Blistex blogerka kosmetyczna błyszczyki Boti Bourjois Boże Narodzenie bubel bzdety CandA Carmex Catrice Cetaphil cienie do powiek cień w kremie Cleanic Color Tattoo coś innego Czas Żniw Cztery Pory roku Czytelniczy zakamarek książkowy debiut demakijaż denko Dermika deser dłonie DM Dove dwufazowiec dzieciństwo Dzień babci i dziadka Dzień Dziecka ekobieca ekstrakt z banana emulsja EOS Epikbox Essence Eveline Evree Facebook Farmona FC Bayern film filmiki Fusswohl Garnier gazetka gąbeczka do makijażu genialny Gliceryna Golden Rose Green Pharmacy Hakuro HandM Healthy Mix hebe hydrolizat keratyny Hypoallergenic I<3Makeup idealny na lato informacja Inglot inne inne blogi Isana jedzenie Joannna John Green Joko kakao Kamill kamuflaż kino Kobo kolorówka korektor kosmetyczka kotek kredka do ust krem do rąk krem do stóp krem do twarzy krem pod oczy krzywe paznokcie lepiej nie patrzeć książka książka czy film kultura KWC L'biotica l'oreal lakier do paznokci Lirene lista lotion Lovely małe co nieco małe informacje Manhattan Marion maseczka masełka maska maska własnej roboty masło maxfactor Maybelline mgiełki Mikołajki mini-recenzje minti shop. Zoeva Miss Selene Miss Sporty Mizon mleczko pszczele Montagne Jeunesse mój pierwszy raz mus do ciała muzyka My Secret nagrody najlepsi z najlepszych Nakręćmy się na wiosnę Natura Natura Siberica nic Niebanalne podsumowanie Nivea nowa kolekcja nowe książki nowy wygląd o mnie odkrycie roku odżywka odżywka do rzęs odżywka w sprayu olejek olejek do włosów ołtfit Organic Shop Organique Oriflame Original Source Orly Orsay OSZUSTKA P2 Pantene paznokcie Paznokciowy Team peeling Pepco Perfecta pędzle pianka do mycia ciała piaskowy pielęgnacja pielęgnacja twarzy pielęgnacja włosów Pierre Rene Pilomax płyn micelarny po raz drugi Podaruj Paczkę podkład podsumowanie pomadka porównanie postanowienie powitanie Poznaj Fabryczną! prawie debiut prezent promocja promocje przesyłki puder recenzja recenzja książki rimmel Rival de Loop Rossmann rozdanie rozświetlacz różne sally hansen Samantha Shannon saszetka Schauma Sekret Urody Sensique Serum siemię lniane słodycze Soraya stopy Super-Pharm Synergen szablon szampon szminka Święta Tag taka radość że hoho tanie a dobre The Body Shop The Sims 4 The Versatile Blogger Tkmaxx Tołpa ToniandGuy tonik tort tusz do rzęs Tutti Frutti twarz ubrania ulubieńcy roku ulubiona książka ulubione blogi ulubiony produkt Under20 urodziny Wet N Wild Wibo włosowe zdjęcia włosy wow zdążyłam na czas wszystko co lubię wycofywane produkty wygrana wyniki wysuszacz do paznokci/lakieru wyzwanie wzorek Yoskine YouTube Yves Rocher z życia wzięte zabawy zakupy zapowiedź zdobienie zestawienie Ziaja Zoeva żel do mycia twarzy żel pod prysznic życzenia
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka