![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb2vnxbag0yGXHj1sPeB-qywZEbM4VXaEESGJih9r9qghKG0Vn_RthtKVg4UFZrmNYSf-k7oNNuSAgJR-IWNZKhwqFyCskAORAAP5TRzZmZbphF6UNXvtixvAUoqZcr1KmMzVFeRu_lEI/s1600/cela_odpowiedz_na_zespol_downa.jpg) |
wydawnictwo: W.A.B.
liczba stron: 250
Data wydania: 2009 rok
(wydanie II, poprawione i uzupełnione)
|
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPPyKmSAaO4bW5sg6fE_ETkc1fbYg9GeIjRRiAJPTb80kRNK0IuVltWHI7l7PWI01WA9sgPj2W9eo1creOvLZFCi008C-2G1VWAG_pH-bPvXaM6kJF_lpzltguT65wMvHV9uqNIVnoxUk/s688/poczwarka.jpg) |
Wydawnictwo Literackie liczba stron: 321
data wydania: 2008 rok |
Marysia i Cecylia. Dwie dziewczynki z zespołem Downa. Marysia jest postacią
fikcyjną, wymyśloną przez Dorotę Terakowską.
Cecylia żyje. Zmagania z chorobą, realia życia z chorym dzieckiem opisuje jej
matka.
Zaczyna od dnia narodzin córki. Pobyt w szpitalu nie należał do miłych.
"Nasze dziecko było już na świecie, obciążone podejrzeniem o zespół
Downa, czyli upośledzenie umysłowe i fizyczne, o czym poinformowała mnie pani
doktor. Jej pytanie o badania prenatalne oznaczało, że jestem sama sobie winna
i że szpital przy ulicy Karowej w Warszawie nie lubi upośledzonych dzieci.[...]
Dla mnie szpital stał się więzieniem, a lekarze - prześladowcami.
[...] Nieoczekiwanie z. [...] widok szpitalnej posadzki w czarno-białą
szachownicę wywoływał zawrót głowy i mdłości. ostałam przeniesiona do innej,
pustej sali na oddziale septycznym. Do dziś śni mi się ta posadzka jako
powracający koszmar". s. 8-10.
Z książki dowiedziałam się o plusach i minusach szkół integracyjnych, o
sposobach rehabilitacji dzieci upośledzonych. Autorka krytykuje metodę czytania
globalnego, czy rehabilitację dzieci z zespołem Downa metodą Domana.
Integracja nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Szkoły nie zawsze są
dostosowane do potrzeb takich dzieci. Każde z nich wymaga indywidualnego
podejścia.
"U nas sytuacja dzieci upośledzonych w stopniu lekkim jest szczególnie
trudna, bo nigdzie nie pasują; w klasach integracyjnych wymaga się od nich za
dużo, a w "szkołach życia" - za mało" s. 126
Cela razem z mamą jeździła za granicę, była między innymi w Izraelu. Anna
Sobolewska opisuje życie osób upośledzonych w tym kraju - można porównać je z
realiami polskimi. Każdy rodzic chorego dziecka marwi się o jego przyszłość, o
to, co będzie, gdy jego zabraknie. Cecylia najprawdopodobniej będzie miała
wsparcie w siostrze.
W Izraelu są specjalne hostele. Nie jest to idealne rozwiązanie.
"Mimo najlepszej organizacji i i najlepszych chęci opiekunów pobyt w
hostelu, wśród innych niepełnosprawnych, nie stymuluje rozwoju"Dlatego
profesor Feuerstein nie lubi hosteli dla młodych ludzi, podobnie jak szkół
specjalnych. Nie ma jednak lepszego rozwiązania niż hostele, gdy rodzice się
starzeją." s. 145.
Autorka pisze także o znanych osobach z zespołem Downa
Chrisie Burke (grał w serialu „Dzień za
dniem”) oraz o Piotrze Swend (Maciusiu z „Klanu”).
Co jeszcze mogę napisać o Celi? Lubi zwierzęta, w rodzinie jest kot.
Zdaje sobie sprawę z tego, że jest inna. Przez długi czas chce być chłopcem – w
jej przekonaniu wiąże się to z byciem zdrowym. Ładnie rysuje.
Potrafi powiedzieć „Mam uwagę. Proszę się
kochać!” str 46.
Jako dziecko zwracała się do kotków: „Dzień
dobry, kotki. To ja, Cela”. Str 46.
W książce są umieszczone rysunki Celi.
Książka jest dobra, przyblizyła mi realia życia z osobą chora na zespół Downa.
Mimo wszystko uważam to za ciężkie zadanie.
Kolejną książką o zespole Downa jest "Poczwarka" Doroty Terakowskiej. Anna Sobolewska pisze o "Poczwarce", wypowiada się o niej dość krytycznie.
Książka Doroty Terakowskiej przedstawia wydarzenia fikcyjne. Myszka (Marysia)
rodzi się w dobrze sytuowanej rodzinie. Jak widać za pieniądze nie można kupić
wszystkiego. Niewątpliwie nie można kupić zdrowia.
Myszka oprócz zespołu Downa ma plamkę na mózgu. Powoduje to, że przebieg jej
choroby jest wyjątkowo ciężki - w wieku 8 lat dziewczynka wymawia
pojedyncze sylaby i nie kontroluje potrzeb fizjologicznych. Nie chcę pisać recenzji "Poczwarki". Zacytuję jej fragmenty. Są to rozważania ojca Marysi, Adama. Narodziny niepełnosprawnej córki zburzyły cały jego poukładany świat.
"Już wiedział, że najszybciej rozwijającą się nauką jest genetyka.
Gazety często o tym pisały. Dwudziesty pierwszy wiek to będzie era
zwycięstw genetyków. Era genomu. Era rozszyfrowania, co tkwi w człowieku
w środku. [...]
“Dzięki
genom wyhodujemy kiedyś doskonałych ludzi”, pomyślał, pełen smutku, że
musi dodać to małe słówko “kiedyś”. “Dlaczego Myszka musiała urodzić się
przedwcześnie? Jeszcze kilka lat i uszkodzone geny w rodzinie Ewy
zostałyby wymienione na lepsze. Ewa urodziłaby idealne dziecko. Razem
moglibyśmy zdecydować, jak wysokie ma być jego IQ, jaka płeć, kolor oczu
i włosów…”
Poczuł ogromny żal, że nie żyje sto lat później, gdy
na całej kuli ziemskiej już nie będzie ani jednej ludzkiej istoty z
downem, z porażeniem mózgowym, z wodogłowiem, z wrodzoną łamliwością
kości, ze zwyrodnieniami kończyn po thalidomidzie. Nie będzie garbatych,
niewidomych, głuchych.
– Uczymy się języka, w którym Bóg stworzył
życie – oświadczył prezydent Stanów Zjednoczonych (“Jak zatem nazwać
język, w którym Bóg stworzył Myszkę?”, przemknęło Adamowi przez myśl.
Adam wątpił w istnienie Boga, ale – w paradoksalny sposób – jeszcze
mocniej wątpił w możność poznania Jego języka. “Poza genomem jest w
człowieku jeszcze coś, czego nigdy nie poznamy, nie pojmiemy, czego nie
ogarnie żadna nauka”, pomyślał, ale ta myśl umknęła równie szybko, jak
przyszła).
– Czyste, zdrowe, idealne społeczeństwo – powtórzył głośno i z uporem.
[...] Jednak za dziesięć czy
dwadzieścia lat, dzięki planowemu wymienianiu genów, matki i ojcowie
płodzić będą wyłącznie zdrowe i idealne dzieci. Ułomne niemowlę po
prostu nie przyjdzie na ten świat. Ba, nie zostanie poczęte. Zdrowe,
czyste społeczeństwo…
Jego myśli raptownie się urwały. Przed
oczami mignęła mu, jak na filmie, malutka klatka pamięci dotycząca
wydarzeń z ubiegłego wieku. Nie był ich świadkiem – w ogóle nie było go
wtedy na świecie. Oglądał je jednak w starych kronikach w telewizji,
uczył się o nich w szkole, czytał w książkach. Ta mała klatka pamięci
najpierw zamigotała mu przed oczami jak bardzo stare zdjęcie w kolorze
sepii, a potem podzieliła się na wiele szybkich, gwałtownych i
brutalnych kadrów, rozrastających się w wojskowym, marszowym rytmie.
Gdzieś w mózgu zabrzmiało historyczne nazwisko, jedno, drugie, trzecie…
Wtedy
sobie przypomniał: w historii był już niejeden człowiek, który
zamierzał wyhodować doskonałe, idealne społeczeństwo. Czyste. Tak, tego
określenia używano: czyste… “Czysta rasa”. Jeśli ten ktoś miał władzę,
próbował wcielić marzenia w czyn. Odsyłał upośledzonych – dzieci,
kobiety, mężczyzn, starców – do specjalnych zakładów, z których nigdy
nie wracali. Lub szli z nich wprost do obozów śmierci. Ten ktoś
wyprzedzał swój czas i zatrudnił lekarzy do doświadczeń nad hodowlą
nadczłowieka o idealnych genach, choć może nawet nie znał słowa “gen”.
Odgórnie, politycznym nakazem, kojarzył ze sobą pary gwarantujące, że
potomstwo ich będzie doskonałe.
Tak, ktoś taki już był. Ktoś, kto
szukał języka, w jakim Bóg stworzył życie, i zdecydował się z ich
wielości – bo to nie może być jeden język! – wybrać tylko ten, który
pasował do jego celów. Był ktoś taki…
Adam nagle zrozumiał, że
błądzi, lecz nie wiedział, w którym miejscu popełnia błąd. Marzenie o
doskonałym człowieku wydawało mu się uprawnione. Pod koniec znaczącego
roku 2000 eksplodowało ono z nową, ożywczą siłą. Rozszyfrowanie
ludzkiego genomu dodało mu skrzydeł (czy tych samych skrzydeł, które
Cohen i Yenter chcieli przydać ludziom?). Zatem dlaczego pół wieku
wcześniej podobne marzenie doprowadziło do mordów popełnianych przez
“doskonalszych” na – ich zdaniem – mniej doskonałych?
“Jakie
będzie to przyszłe społeczeństwo, całkowicie pozbawione ludzi
ułomnych?”, zamyślił się. “Jaki będzie świat, zaludniony wyłącznie
doskonałymi ludźmi? Czy równie doskonały?” str 123-127
.