Polecany post

Spis recenzji...

czyli porządek musi być! Jak już człowiek dłużej, niż rok prowadzi bloga, to może pogubić się, o jakiej książce pisał, a o jakiej nie.  Pos...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwierzęta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwierzęta. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 czerwca 2021

Przygody Calpurnii Tate


Cykl: Calpurnia Tate (tom 1)
Wydawnictwo: Dwie Siostry
tytuł oryginału :
The Curious World of Calpurnia Tate
Tłumaczenie: Katarzyna Rosłan
data wydania : grudzień 2017
ISBN : 9788365341655
liczba stron  328

    Cykl: Calpurnia Tate (tom 2)
    Wydawnictwo: 
Dwie Siostry
    tytuł oryginału : The Evolution of Calpurnia Tate
    Tłumaczenie: 
Katarzyna Rosłan
    data wydania : 16 listopada 2016
    ISBN : 9788364347313
    liczba stron : 336



Nie jest łatwo być dziewczynką na początku XX wieku.
Nie jest łatwo być dziewczynką z dobrego domu.
Nie jest łatwo być jedyną córką w domu.
Nie jest łatwo być siostrą, która ma sześciu braci.
Nie jest łatwo być dziewczynką, która ma typowo nie-dziewczęce zainteresowania.


Calpurnia urodziła się u schyłku XIX wieku w Teksasie.
Teraz jest rok 1900. Calpurnia ma 12 lat i robienie na drutach, naukę gry na fortepianie i naukę prowadzenia domu uważa za dopust Boży.
Zamiast skarpetek wychodzi jej bezkształtny wór [a musi wydziergać skarpetki dla sześciu braci, ojca i dziadka], a rękawiczka ma sześć palców.
W konkursie na robótki ręczne zajmuje trzecie miejsce [na trzech uczestników ]
Dziewczynka o stokroć woli obserwować przyrodę i rozmowy z ekscentrycznym dziadkiem [który znał Darwina].
I marzy, żeby pójść na uniwersytet...

Kobieta - weterynarz? - ha, ha, ha…

"A czemu niby ty miałabyś iść na studia? Jesteś tylko dziewczyną, nie liczysz się" [t.2, s. 172].

Jest rok 1900, kobiety jeszcze praw wyborczych nie mają - wytyka to w trakcie rozmowy brat.
Kobieta nie może być weterynarzem.
A chłopcy, nawet jeśli przejawiają inicjatywę mają trzymać się z dala od kuchni. Chłopcy nie pieką ciast [mają żony, które im pieką ciasta - t. 1 s. 224]

Fantastyczne książki, polecam!

Okładki roku [nawet nie tylko roku] i książki roku chyba też. Przeczytane w 2020 roku. 

środa, 5 lutego 2020

Opowieści o zwierzętach



Wydawnictwo: Znak
Tytuł oryginału:  Cuentos de animales que han cambiado el mundo: 50 Animales inspiradores de carne y huesoTłumacz: Anna Jęczmyk
Data wydania: 30 września 2019
ISBN: 9788324051779
Liczba stron: 176
Książka liczy 160 stron, w tym 1/3 zmarnowanych. I wcale nie mam na myśli ilustracji zwierząt. Jest to pozycja ciekawa, ale ma plusy i minusy.
Przede wszystkim nie wszystkie 51 zwierząt jest z krwi i kości [jednorożec, Minotaur]
Książka podzielona jest na kilka działów:
- Zwierzęta na ratunek [jest tu między innymi nasz niedźwiedź Wojtek] - Zwierzęta w nauce - Wyjątkowe zwierzęta - Zwierzęce gwiazdy [biały goryl, Hachiko,ośmiornica Paul] - Niewiarygodne, ale czy prawdziwe
Jedna strona to tekst o zwierzaku, druga - ilustracja.
W książce brakuje mi dat. Skoro jakieś zwierzę ma swój fanpage, to chyba autorka mogłaby podać rok, w którym np. dla kotka Oscara wszczepiono bioniczne łapki [str 58.]?
Podoba mi się, że autorka próbuje wartościować. Jest napisane, że eksperymenty na zwierzętach są przez niektórych uznawane za nieetyczne. Nastepnie, gdy wspomina o włamaniu do laboratorium dokonanym przez ALF i uwolnieniu znajdujących się tam zwierząt - pyta o ocenę tej sytuacji. Mówi, że ona również może wywołać kontrowersje [str 60.].
Tak samo jest, gdy autor pisze o Cydzie i jego koniu. Wspomina, że postawa Cyda budziła kontrowersje [str 70].
Można na jednej stronie książki zawrzeć informacje, że dana osoba czy wydarzenie jest kontrowersyjne? Można [od razu przypomniała mi się caryca Katarzyna bez wad, ktorej ludzie zazdrościli i wygadywali okropne rzeczy w "Opowieści dla młodych buntowniczek"].
Książka trochę przypomina mi "Opowieści dla młodych buntowniczek", czy "Opowieść dla chłopców którzy chcą być wyjątkowi". Tamte były o ludziach, ta jest o zwierzętach. Nawet stylistyka okładki jest podobna.
Nie do końca odpowiada mi zrównywanie człowieka ze zwierzęciem [wstęp], marnotrawienie papieru, czy personalizacja książki [ta książka należy do..., umieszczenie karty zwierzaka na jednej z ostatnich stron.
Uważam, że nabija to objętość książki i dzięki temu można osiągnąć taki wynik - 219 pozycji na zakończenie 2019 roku. Mimo tych wad książkę oceniam na plus.

środa, 7 marca 2018

Lolek

Lolek - Adam Wajrak

Wydawnictwo: Agora SA
Data wydania: 17 maja 2017
ISBN: 9788326825569
Liczba stron: 136



Pięknie ilustrowana książka przedstawiająca historię pewnego psa. Z budy swojej psiej mamy trafił do złych ludzi. 
Według mnie opisy dręczenia są stonowane wiec książkę można czytać dzieciom, żeby im uświadomić, jak [nie] obchodzić się ze zwierzętami i że są na świecie źli ludzie. 
Książka uświadamia, że nie wolno dręczyć zwierząt, a każdy akt okrucieństwa pozostawia ślady. I na ciele i na psychice. 
takimi konsekwencjami mogą być strach i problem z ponownym zaufaniem. 
Książka kończy się dobrze, więc również i z tego względu nadaje się dla dzieci. 
A jeśli jakiś rodzic ma wątpliwości - może sam przeczytać. Książka nie jest długa, została napisana prostym językiem. 
Polecam. 

czwartek, 2 listopada 2017

Minu

Fundacja Cała Polska czyta dzieciom już drugi raz wypuszcza serię książek dla dzieci. Poprzednia seria składała się z 23 tomów [tyle liter jest w zdaniu Cała Polska czyta dzieciom], ta składa się z 15.
Związane jest to z piętnastoleciem istnienia Fundacji. Jako miłośniczka kotów ten tom musiałam zakupić :)
Poza tym czytałam książkę Julek i Julka tejże autorki i bardzo mi się podobała. 

Tytuł oryginału: Minoes
Data wydania: 16 sierpnia 2017
ISBN: 9788364076695
Liczba stron: 135



"- W niektórych sytuacjach bardzo trudno jest być dwiema istotami naraz: pół człowiekiem i pół kotem.
- Ach... - westchnął doktor. - Bycie w pełni człowiekiem jest również bardzo trudne" [s. 66]. 



Sympatyczna książka z elementami baśniowymi [przemiana kotki w kobietę]. Minu, jako, ze jest dwiema istotami na raz rozumie zarówno mowę ludzką jak i kocią.
Książka mówi o pokonywaniu nieśmiałości, o ważnych informacjach w gazecie [dlaczego wolimy czytać newsy o wojnach, morderstwach a nie o tym, że jest wiosna☀️, drzewa kwitną🌳🏵️] .
Książka mówi także o tym, że nawet najbardziej szanowany obywatel małego miasta może okazać się zwykłą szują, kimś złym i bez serca. Kimś, kto wyświadcza dobro, udziela się charytatywnie  na pokaz, a gdyby mógł, to drugiego człowieka w łyżce wody utopiłby.
Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na przepiękną okładkę autorstwa Anity Głowińskiej. 

środa, 3 maja 2017

Zwierzaki Wajraka


Wydawnictwo ZNAK
Data wydania: 2002
ISBN: 83-240-0250-2
Liczba stron:104

Książka ma charakter leksykonu i podzielona jest na działy:
- wsie i miasta
- las
- łąki i pola
- góry wysokie i niskie
- bagna i mokradła
- rzeki, rzeczki, jeziora całkiem małe bajora
- morze

Pozytywnie oceniam, że każde zwierzę ma obok nazwy polskiej podaną nazwę łacińską. Mój dziesięcioletni siostrzeniec akurat bardzo się tym interesował i jedna z zabaw polegała, że podawał mi łacińską nazwę zwierzaka, a ja miałam zgadnąć polską.


"Nasze pola i łąki to po prostu olbrzymia różnorodność.  W Danii, Niemczech, Holandii czy Francji już takich łąk i pól nie znajdziecie. Tam wszystko jest ogromne i jednorodne. Setki, a nawet tysiące hektarów pszenicy tej samej wysokości. Albo kukurydzy. Nie ma miejsca na miedze, głowiaste wierzby, kawałeczek nieużytku. Te gigantyczne uprawy zniszczyły różnorodność również wśród zwierząt. Na dodatek u nas zwierzakom pomogła ocaleć bieda i brak technologii. Przecież, gdy kosi się kosą, nie zabije się tylu żab, ptaków, czy małych ssaków, zdążą one zwiać. Co innego, gdy trawę kosi olbrzymia, szybka maszyna - wtedy zwierzęta nie mają szans. Do tego doszła cala masa chemii, różnych nawozów i środków owadobójczych, które zabijały nie tylko owady, ale również i ptaki.

No tak, ale czy nasze łąki i pola, które mogą się okazać jednymi z najcenniejszych przyrodniczych terenów Unii Europejskiej, zawsze będą takie, jakie są? Chyba nie.  Z każdą chwilą coraz bardziej zaczynają się one upodabniać do tych z zachodu Europy. Znika różnorodność, a z nią wiele zwierzaków, takich jak susły, dudki, a nawet zwykłe żaby. Dzieje się to w zawrotnym tempie. A szkoda, bo traci na tym nie tylko przyroda, ale również my. Przecież ze zdrowego środowiska, w którym żyje wiele zwierzaków, łatwiej jest o zdrową żywność dla nas, ludzi"
[s.45] .

wtorek, 10 stycznia 2017

Cykor, Igor i nie tylko

Chciałabym zaprezentować dwie książki.  Pierwszą z nich jest urocza książka "Cykor". Pięknie ilustrowana.  To właśnie okładka zachęciła mnie do wypożyczenia książki.
Bohaterem książki jest urodzony na wsi kotek Cykor. Pewnego dnia  oddala się od swojej mamy, rodzeństwa i przyjaznego domostwa. Ma to pewne konsekwencje.
Cykor ma jednak szczęście, jakie niestety ma niewiele kotów.  Zostaje znaleziony przez rodzinę kochającą zwierzęta. I tak trafia do rodziny, w której mieszka pies asystujący Igor i zazdrosny kot Łatek. Oj, zwierzęta potrafią być zazdrosne. No, może nie knują takich intryg, jak Łatek.
Z własnych doświadczeń wiem, że koty strzelają fochy. Ostatnio przygarnęłam małego, wyrzuconego na mróz kociaka, to Misia (ma nieco ponad rok) śmiertelnie się obraziła. Już jej trochę przeszło.
Autorka porusza w książce kilka problemów:
- niepełnosprawność i pies asystujący. Jedną z bohaterek jest jeżdżąca na wózku dziewczynka.
- bezdomne zwierzęta

Wydawnictwo Literatura
Data wydania: 2015
ISBN: 9788376724195
Liczba stron: 64

Książka i krótka notka z tyłu o autorce zachęciły mnie o googlowania. I tak odkryłam inną książkę autorki. I czegoś się o autorce dowiedziałam. 

Wydawnictwo SOL
Data wydania: 11 sierpnia 2011
ISBN: 978-83-62405-18-3
Liczba stron: 261


Książka Blondyn i blondyna jest przedrukiem tego bloga. Publikowanie blogów w formie książkowej jest modne. To nie pierwsza książka tego typu. Czytałam już "Magda, miłość i rak", czy "Chustka".
I chyba warto coś wiedzieć o autorze, nawet, jeśli się sięga po niepozorną książkę. Bo w książkę Cykor zostały wplecione elementy autobiograficzne. Autorka jeździ na wózku i pierwszym psem asystującym był Golden Retriever  Igor. Igor jest już za Tęczowym Mostem więc pewnie książka jest hołdem oddanym Igorowi. Z psem Igorem mieszkają też koty - między innymi Łatek.
Nie będę streszczać książki, zachęcam o lektury. Powiem tyko, że książka opisuje codzienne zmagania z życiem chorującej na rdzeniowy zanik mięśni autorki. I roli psa asystującego. Za mało jesteśmy przyzwyczajeni do obecności takich zwierząt na uczelni, w restauracji, bibliotece, czy kościele.

niedziela, 9 października 2016

Kuna za kaloryferem

Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-268-0504-2
Liczba stron: 352


Fantastyczna książka!
Zdjęcia + ilustracje są cool :D
Autor wraz z żoną mieszka w Teremiskach, w wiosce położonej w puszczy Białowieskiej.
Zajmuje się opieką nad osieroconymi, pokrzywdzonymi przez los dzikimi zwierzętami. I o tym jest ta książka. Przez jego dom przewinęły się kuny, wydra, nietoperz, bociany, sowy i parę innych ptaków.
Miałam sporo śmiechu, ale i czasami było smutno. Nie każde dzikie zwierzę da się uratować.
Takie dzikie zwierzę wprowadza trochę zamieszania, zwłaszcza, kiedy mieszka w domu.

"Do was mamy prośbę. Jeżeli nie jest to absolutnie konieczne, nie próbujcie hodować dzikich zwierzaków w domu. To bardzo trudne zadanie, a miejsce dzikich zwierząt nie jest w naszych domach, tylko w lasach i łąkach. Zwierzak wychowany przez człowieka, który nie ma pojęcia, jak z nim postępować, nigdy nie wróci do natury, a z ludźmi nie będzie szczęśliwy. Dlatego, gdy znajdziecie jakiegoś zwierzęcego malucha, nie zabierajcie go ze sobą, zanim w stu procentach się nie upewnicie, że jest w tarapatach.
Niestety, większość młodych zwierząt zabierana jest z lasów, pól i łąk zupełnie bez powodu. Zwykle ich rodzice przyglądają się z ukrycia, jak zabieramy ich pociechę, i nie jest to ani dla pociechy, ani dla rodziców przyjemne. Jeżeli zwierzaka trzeba zabrać, to najlepiej oddać go do ogrodu zoologicznego. Tam pracują ludzie, którzy   na pewno będą w stanie lepiej mu pomóc niż my". [s. 340]

piątek, 29 kwietnia 2016

Niezwykłe psie historie


Wydawnictwo BIS
Data wydania: 23 stycznia 2014
ISBN: 9788375513264
Liczba stron: 120



Bohaterami tej książki jest 10 psów.

Książkę czytałam razem z wujkiem Google. Bo poszperałam przy okazji i poszukałam informacji o bohaterach tej książki.

Większość tych historii mogła zdarzyć się naprawdę, a niektóre zdarzyły się. Niektórzy psi bohaterowie mają krótką notatkę w Wikipedii, bądź mówiono o nich w prasie.


1) bernardyn Barry - ratował ludzi w górach, jest w Wikipedii

Barry z dzieckiem na grzbiecie na starej pocztówce
- przedstawienie według legendy miejskiej
z: Wikipedia


2) Hachikō - pies, który przez 10 lat oczekiwał na dworcu na swego zmarłego pana

Hachikō
Z: Wikipedia



3) Czaruś - pies, który pilnował zagubionej 3,5 letniej dziewczynki. W nocy było -2 stopnie, a on ją ogrzewał własnym ciałem. Jest o nim w prasie. O, tutaj :)

Poza tym:

- Dunaj i Azor. Azor miał wypadek samochodowy i wpadł do rowu. Dunaj go pilnował i sprowadził pomoc. Nie potrafię znaleźć informacji, ale ta historia może być prawdziwa

- suczka Imka, która wykarmiła jeżyki. Realne, dużo jest takich przypadków

- Saba, symulująca labradorka

- Basko, pies, którego starsza pani przygarnęła ze schroniska i tego samego dnia on obronił ją przed złodziejem

Poza tym są tu dwa psy pracujące - Bratek (dogoterapia) pocieszający dziewczynkę w szpitalu i Karmel: pies - przewodnik.

Zapomniałabym o Reksie. Towarzyszył swemu panu w czasie połowów ryb. Gdy pan umarł Reks nie zaprzestał łapania ryb. Karmił nimi okoliczne koty.

niedziela, 10 kwietnia 2016

Zły Kocurek

Wydawnictwo Mamania
Tytuł oryginału: Bad Kitty gets a bath
Data wydania: 2014
ISBN: 9788393901944
Liczba stron:125

Komiks.
Ale się ubawiłam☺ .  Prześmieszna.
Z książki dowiedziałam się, że kot ma na języku setki maleńkich paznokci.
A także dlaczego nikt z nas (a w szczególności dziecko) nie powinien myć się tak, jak Kocurek.


Koty myją się przy użyciu języczka. Czasami jednak wymagają gruntownej kąpieli. A więc, jeśli chcesz wykąpać swojego kota, musisz zapamiętać, że:
Koty nie cierpią kąpieli! Koty nie cierpią kąpieli! Koty nie cierpią kąpieli! Koty nie cierpią kąpieli! Koty nie cierpią kąpieli!
KOTY NIE CIERPIĄ KĄPIELI! (powtórz to 1893 razy☺ )

niedziela, 21 lutego 2016

Bella i Sebastian

Wydawnictwo Rebis
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Tytuł oryginału: Belle et Sebastien
Data wydania: 19 listopada 2013
ISBN: 9788378184737
Liczba stron: 384

Chciałam najpierw przeczytać książkę. Ale...
Książka powstała na podstawie scenariusza filmowego, więc w tym wypadku pytanie "co najpierw - książka, czy film" jest pozbawione sensu.
"Książka Bella i Sebastian", wolna adaptacja znanej polskiemu czytelnikowi powieści Cecile Aubry (1965, pierwsze polskie wydanie 1975) oraz serialu przygodowego o tym samym tytule (1965), to swoisty hołd, jaki autor składa ulubionym bohaterom swojego dzieciństwa". (notatka o autorze, str. 335)
Akurat dla mnie nieznanej...
Poniżej - okładki książki napisanej przez Cécile Aubry.

gdzieś w necie
W dzieciństwie nie zetknęłam się z tą książką...

Akcja książki toczy się w roku 1943, w małej francuskiej alpejskie wiosce, w pobliżu granicy ze Szwajcarią. Do Szwajcarii organizowane są przerzuty uciekinierów, głównie Żydów.
Tutejsi ludzie trudnią się wypasem owiec, więc postrach budzi tajemnicza atakująca zwierzęta bestia.
Jednym z bohaterów jest osierocony ośmioletni chłopiec Sebastian. Chłopca wychowuje dziadek. Chłopiec nie chodzi do szkoły. Dziecko jest przekonane, że jego matka znajduje się w leżącej tuż za górami Ameryce.
Sebastian nie daje wiary w opowieści o bestii, między innymi dlatego, gdy napotyka zdziczałego psa postanawia go oswoić.

Na początku sceptycznie podchodziłam do książki (bo to adaptacja), jednak historia ta mnie wciągnęła. I wzruszyła.
- Wzruszyłam się, gdy Sebastian opiekował się ranną Bellą
- Wzruszyłam się, gdy Bella stanęła w obronie atakowanego przez wilki stada
- Wzruszyłam się, jak Bella uratowała lekarza, a potem wygrzebała z lawiny Niemca
Potem przeżywałam wyprawę Belli, Sebastiana i... przez góry.

Żałuję, że nie zetknęłam się z oryginałem - książką napisaną przez Cécile Aubry. Bo z adaptacjami różnie bywa. Mam traumę po adaptacji Oliwiera Twista :|

poniedziałek, 15 lutego 2016

Marley i ja - dwie recenzje

Tłumaczenie: Agnieszka Lis, Magda Papuzińska
Tytuł oryginału: Marley & Me. Life And Love With the World's Worst Dog
Data wydania: 2006
ISBN: 9788392328841
Liczba stron: 344

Książka Marley i ja należy do tych czytanych wielokrotnie. Napisałam dwie recenzje. Pierwszą, w 2011 roku na Lubimy czytać. Skupiłam się wtedy na samym Marleyu - niesfornym labradorze.
Pamiętałam o wrażeniu, jakie wywarła na mnie ta książka i planowałam do niej wrócić. Ten powrót odkładałam. Jest tyle ciekawych książek oprócz "Marley'a".
Za sprawą koleżanki z Facebooka postanowiłam jeszcze raz sięgnąć po książkę.
I napisałam trochę inna opinię. Oto obie: 

1) 30.07.2011, Lubimy czytać
Książka, przy czytaniu której śmiałam się i płakałam. Śmiałam się na początku książki, płakałam na końcu. Uwielbiam labradory, ale ta książka uświadomiła mi, z czym może się wiązać kupno i opieka nad tak dużym psem.
Książkę polecam tym, którzy planują wzięcie psa. Mój pierwszy pies może nie był szalony tak, jak Marley, ale dwa razy zdarł obicie do drzwi, gdy został sam w domu (nie znosił samotności). Marley nie lubił burz, nie dał się wytresować. Zjadł złoty łańcuszek swojej pani. Stwarzał szereg problemów.

Zwierzę w domu daje dużo radości, ale też stwarza mnóstwo problemów. Co zrobić ze zwierzęciem podczas wyjazdu z rodziną na wakacje? Jak sobie poradzić z przeprowadzką do innego stanu? Co zrobić z psem, gdy na świat przyjdzie dziecko? John i Jenny stają przed takimi dylematami.
W końcu stają wobec starzenia i choroby swojego pupila. Z tym też muszą sobie poradzić. Muszą podjąć decyzję czy leczyć Marleya, czy pozwolić mu odejść.

Nadal lubię labradory, chociaż pewnie z wielu przyczyn nie wezmę psa tej rasy


2) 13.02.2016, Facebook
Po pięciu latach - ponowne spotkanie z Marleyem. Może nie czyta się tak z zapartym tchem ( w końcu człowiek co nieco pamięta i nie ma to, jak pierwszy raz) - ale książka nadal bawi i wzrusza. Ponownie uroniłam parę łez.
To nie tylko książka o psie, ale o życiu zwykłej amerykańskiej rodziny. Rodziny, która przeżyła stratę dziecka, mieszkała w podejrzanej dzielnicy (miało tam miejsce kilka morderstw i napaść na młodą dziewczynę).
We wszystkich chwilach życia towarzyszył im Marley - labrador z ADHD.
Ubawić może instrukcja obsługi Marleya - zostawiona opiekunce, gdy John wraz z żoną wyjechał na 3 tygodnie do Irlandii.

Pierwszy raz zakochałam się w okładce tej książki. Od razu przykuła moją uwagę.
Najpierw przeczytałam książkę i uważam, że jest dużo lepsza od filmu.

Książkę oczywiście polecam :) !!!

środa, 6 sierpnia 2014

Nie tylko o kotach

Bardzo lubię koty. Psy zresztą też. Nic więc dziwnego, że książki o tych zwierzętach przyciągają moją uwagę.

Wydawnictwo: Literatura
data wydania: 2013 
ISBN: 9788376722092
Liczba stron: 80

Nic więc dziwnego, że ta książka przykuwała moją uwagę. Trochę bałam się ją wypożyczyć, bo lata swoje mam i "CO LUDZIE POWIEDZĄ"?
Ale żyje się raz. A ludzie niech gadają.


Jest to książka o kotach. Ale nie tylko o kotach. Rodzą się koty - Księżniczka, Śmietanka, Król Lew, Pan Pierdołka, Fufcio-Kabaczek. Kotki psocą, a potem znajdują domy.
Co jest jeszcze oprócz kotów? Jest też letnia chatka babci i dziadka. Nie ma w niej telewizora, a laptop służy tylko do pisania. Jest kominek, w którym można rozpalić ogień.
Jest ogródek, a w nim tajemnicza Pani Potworka. Do domu trafiają ptaki - mała wronka. Strych (dach jest kryty słomianą strzechą) także ma swoich lokatorów. Z tymi raczej nie chciałabym mieć do czynienia ;)
Domek zimą jest pusty. Włączający się alarm zwiastuje...
Tymczasem firma ochroniarska zdaje relację "nic nie jest uszkodzone, brak śladów włamania". 
Dom odwiedza tajemnicza Istota. To jej ruch uruchomił alarm i napędził właścicielom strachu.
Wszystko to pięknie ilustrowane. Autorem ilustracji jest Mikołaj Kramer.

Czy to wszystko można zobaczyć na wsi? Nie. Sama autorka pisze:

„Jeśli ktoś myśli, że by zobaczyć zwierzęta, trzeba pojechać do ogrodu zoologicznego, to bardzo się myli. Jest ich pełno dookoła nas. Trzeba być tylko spokojnym, uważnym i dobrze się wszystkiemu przyglądać i przysłuchiwać”.

Właśnie. Mieszkam dość daleko od morza, a widziałam mewę-śmieszkę. Często widuję jeże i bociany. I mnóstwo innych ptaków.

Książka przeczytana (nie tylko) w ramach wyzwania bibliotecznego.

niedziela, 30 marca 2014

O psie, który jeździł koleją...

Po raz kolejny sięgnęłam po książkę Romana Pisarskiego.
Po raz kolejny postanowiłam, że nie będę płakać.
I po raz kolejny nie udało mi się...

Nie będę streszczała książki. Większość z nas wie, że podróżował koleją  i zginął tragicznie ratując córkę zwiadowcy.
Powiem, czego dowiedziałam się o Lampo. Już wcześniej chciałam się czegoś o nim dowiedzieć, poszukać jakichś informacji o tym sympatycznym piesku.

 Tak wygląda stacja kolejowa Marittima - miejsce, gdzie przez pewien czas mieszkał i zginął Lampo
Campiglia Marittima
Campigalia Marittima

Marittima

A to jest pomnik i zdjęcie pieska
Lampo

Lampo

Lampo


Lampo zginął w 1961 roku (dane z Wikipedii). Oto, co jeszcze pisze Wikipedia o piesku:

"Mieszaniec Lampo żył naprawdę w latach 50. XX wieku. Samodzielnie podróżował pociągami, przez co stał się najczęściej opisywanym i fotografowanym psem tamtych czasów. W 1961 zginął potrącony przez pociąg i pochowany pod akacją rosnącą przy stacji, a w rok później postawiono mu tam mały pomnik."

Polskie dzieci znają historię psa ze wspomnianej przeze mnie na początku książki autorstwa Romana Pisarskiego "O psie, który jeździł koleją".

O psie, który jeździł koleją - Roman Pisarski
Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
Data wydania: 1980 (data przybliżona)
Liczba stron: 56

Okazuje się, że nie jest to jedyna książka o psie Lampo.
To jest angielski odpowiednik książki:
Lampo
A to są książki w języku włoskim.
Lampo il Cane Viaggiatore
Lampo, il cane viaggatore

Znalazłam jeszcze film o Lampo. Niestety, w języku włoskim.
  

Nie czytałam książki E.Barlettaniego. Nie mam pojęcia, jak na jej tle wypada polski odpowiednik książki. Jednak nie żałuję, że dowiedziałam się o psie Lampo. A poznałam jego przygody dzięki panu Romanowi Pisarskiemu, za co jestem mu wdzięczna.

Książka przeczytana w ramach wyzwań "od A do Z" i "czytam książki wydane przed 1990 rokiem"

piątek, 7 lutego 2014

Wszystkie stworzenia małe i duże

źródło


O Jamesie Herriocie już pisałam tutaj.
Przypomnę publikacje J. Herriota.
  • 1970 – Jeśli tylko potrafiłyby mówić (If Only They Could Talk)
  • 1972 – To nie powinno się zdarzyć (It Shouldn't Happen to a Vet)
  • 1973 – Nie budźcie zmęczonego weterynarza (Let Sleeping Vets Lie)
  • 1974 – Weterynarz w zaprzęgu (Vet in Harness)
  • 1976 – Weterynarze mogą latać (Vets Might Fly)
  • 1977 – Szał pracy (Vet in a Spin)
  • 1979 – Yorkshire (James Herriot's Yorkshire)
  • 1981 – Boże stworzenia (The Lord God Made Them All)
  • 1992 – Wszystkie stworzenia (Every Living Thing)
W Polsce początkowo ukazał się jedynie jednotomowy wybór, wydany w 1980 r. przez wydawnictwo "Czytelnik". Od roku 1995 ukazywały się kolejne tomy całego cyklu, wydawane przez oficynę Zysk i S-ka
Wszystkie stworzenia małe i duże... - James Herriot
Tłumaczenie: Irena Doleżal-Nowicka
Tytuł oryginału: All Creatures Great and Small
Wydawnictwo: Czytelnik
Data wydania: 1980 (data przybliżona)
ISBN: 8307001005
Liczba stron: 338


Wcześniej czytałam  "Jeśli tylko potrafiłyby mówić" i "To się nie powinno zdarzyć" . Dwie z trzech pozycji dostępnych w mojej bibliotece. Jest jeszcze jedna pozycja. Wydana w 1980 roku książka pod tytułem "Wszystkie stworzenia małe i duże".
Ech... Jeśli powiem, że się zawiodłam to będzie nieadekwatne słowo. Bo lubię twórczość J.Herriota.
Lubię Siegfrieda Farnona i jego brata Tristana.
Dlaczego książka mnie zawiodła? Bo jest połączeniem dwóch poprzednich tomów. Do książki zostały dodane tylko dwa rozdziały.


Drugi tom zakończył się tym, jak James smalił cholewki do Helen.
No i mamy epilog. Nie będzie spojlerem, jeśli wspomnę o oświadczynach w oborze (o rękę Helen poprosił jej ojca po wyjęciu ręki z macicy rodzącej krowy) i romantycznym miesiącu miodowym spędzonym na robieniu prób tuberkulinowych u bydła ;)

Ech, praca weterynarza na początku lat 40 była fascynująca. Fascynujący w każdym razie byli mieszkańcy Darrowby w Yorkshire. Niektórzy z nich wiedzieli lepiej od weterynarza, co dolega krowie. Proponowali zadziwiające praktyki lecznicze, np ucięcie krowie ogona, w którym ponoć gnieżdżą się robaki ;)

Podziwiam Herriota, że wstawał w środku nocy i jechał do rodzącej krowy. Dziwne, że podziwia się lekarza za to, że wypełnia swój obowiązek, prawda?
Dziś wielu weterynarzy miałoby z tym trudności. Sama miałam szczęście, że w drugi dzień świąt gabinet weterynaryjny miał dwugodzinny dyżur (akurat kot mi ciężko zaniemógł, już myślałam, że odejdzie). A (już nie pamiętam z jakiej to okazji) z trudem znalazłam weta, który zgodził się przyjechać na wizytę domową do pupila.

Szkoda, że pozostałe pozycje Herriota są niedostępne. Jestem ciekawa pozostałych przygód Herriota.
Podobno uczestniczył w wojnie.
No i "Kocich opowieści". Psich też, zabawny był ten Tricki (a raczej jego pani).

Książka pasuje do dwóch wyzwań - czytam książki wydane przed 1990 rokiem i wyzwania bibliotecznego.

środa, 27 listopada 2013

Koty i córki robią tylko to, co chcą


Pamiętacie książkę "Kleo i ja"?  Kleo żyłą szczęśliwie przez 23 lata. To bardzo dużo jak na kota. Książka się kończy śmiercią Kleo. Helen  nie panuje nowego kota,  ale w końcu kot zjawia się tam, gdzie jest potrzebny.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2013
ISBN: 9788310124678
Liczba stron: 416

W życiu Helen Brown pojawia się nowy kot. Jonasz jest kotem syjamskim i najprawdopodobniej pochodzi z pseudo-hodowli.
Chce być w centrum uwagi, nie lubi, gdy któryś z domowników wyjeżdża. W odwecie potrafi obsikać walizkę.
Jonaszowi zdarza się także sikać w innych niedozwolonych miejscach. Autorka musi uporać się z tym zadaniem.

Helen przeszła operację usunięcia i rekonstrukcji piersi - część książki poświęca temu problemowi, opisuje proces powrotu do zdrowia.
Nie spodobało mi się to, ze Helen korzysta z porad wróżki.

Książka stanowi ukłon w stronę buddyzmowi.
Buddyzm, medytacja, buddyjscy mnisi są cały czas obecni na kartach tej książki. Przyczyniła się do tego starsza córka autorki - Lydia.
Lydia interesuje się buddyzmem i chce zostać mniszką.
Rezygnuje ze studiów i wyjeżdża na ogarniętą wojną Sri Lancę. Spędza tam część swojego życia. O tym czy Lydia postanowiła zostać buddyjską mniszką można przeczytać w książce.

Miła, relaksująca lektura, choć niekoniecznie z najwyższej półki.

Opinia napisana w ramach wyzwania od A do Z.

wtorek, 19 listopada 2013

Kleo i ja

Kleo i ja. Jak szalona kotka ocaliła rodzinę


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 13 czerwca 2012
ISBN: 9788310120878
Liczba stron: 336
Książka opowiada o szalonej kotce Kleo. Jej imię pochodzi od legendarnej królowej Egiptu - Kleopatry. Ale to nie tylko książka o kotce.
To książka o rodzinie, która musi się zmagać ze śmiercią dziecka. Kiedy umiera dziecko świat matki staje w miejscu.  Życie zmienia się o 180 stopni.
Sam został nieumyślnie potrącony przez samochód tuż po swoich dziewiątych urodzinach. Marzył o kotku. Przed śmiercią zdążył ją wybrać.
Helen o tym zapominała. Ale pewnego dnia usłyszała pukanie do drzwi. W drzwiach stanęła Lena z małym, czarnym zawiniątkiem. W pierwszej chwili Helen chciała zrezygnować z wzięcia kociaka. Nie zrobiła tego. I tak zaczęła się wspólna, 23-letnia przygoda.
Można powiedzieć, że to dzięki Kleo Helen nie popełniła samobójstwa.Potem zmagała się z problemem przebaczenia sprawczyni wypadku.
Po śmierci syna w życiu Helen nastąpiło sporo zmian. Zmiana pracy, miejsca zamieszkania, rozstanie z mężem, związanie się z mężczyzną o kilka lat młodszym, narodziny kolejnych dzieci, choroba kolejnego syna.
Towarzyszy jej Kleo. Długo, bo aż 23 lata.
Helen musi pogodzić się ze starością ulubienicy i w końcu pomóc jej odejść...

Bardzo mi się podobało to, że do każdego rozdziału dodane jest motto, np.:
"Kot nie przychodzi tam, gdzie się go zaprasza. Zjawia się tam, gdzie jest potrzebny".

Opinia napisana w ramach wyzwania "Od A do Z".

środa, 13 listopada 2013

Jeśli tylko potrafiłyby mówić...


Najpierw napiszę coś o weterynarzu. Wykorzystam w tym celu wykorzystam Wikipedię

Źródło


Plik:Thirskherriot2.jpg
Muzeum Herriota w Thirsk



James Herriot (1916 -  1995) – brytyjski weterynarz i pisarz, autor cyklu powieści Wszystkie stworzenia duże i małe (All Creatures Great and Small).

Książki wchodzące w skład cyklu

  • 1970 – Jeśli tylko potrafiłyby mówić (If Only They Could Talk)
  • 1972 – To nie powinno się zdarzyć (It Shouldn't Happen to a Vet)
  • 1973 – Nie budźcie zmęczonego weterynarza (Let Sleeping Vets Lie)
  • 1974 – Weterynarz w zaprzęgu (Vet in Harness)
  • 1976 – Weterynarze mogą latać (Vets Might Fly)
  • 1977 – Szał pracy (Vet in a Spin)
  • 1979 – Yorkshire (James Herriot's Yorkshire)
  • 1981 – Boże stworzenia (The Lord God Made Them All)
  • 1992 – Wszystkie stworzenia (Every Living Thing)
Aha, są jeszcze "Kocie opowieści" i "Psie opowieści" ...



Książki opisują życie i pracę lekarza weterynarii na angielskiej prowincji od lat 40. XX w. Głównym bohaterem jest alter ego autora, młody weterynarz James Herriot. W pracy towarzyszą mu żona - Helen, nieco szalony wspólnik, Siegfried Farnon oraz jego nieodpowiedzialny młodszy brat, Tristan Farnon.

 Przeczytałam pierwszą część. cyklu - Jeśli tylko potrafiłyby mówić.

"Żeby to praca weterynarza polegała tylko na leczeniu chorych zwierząt, ale niestety tak nie jest. Z tyloma innymi sprawami musi on mieć do czynienia".

Na czym polega praca weterynarza?

- Na leczeniu chorych zwierząt
Nie są to tylko pieski i kotki. Są to wiejskie zwierzęta. Czasem wiec trzeba włożyć rękę do macicy rodzącej klaczy czy krowy. Do porodu często trzeba wyjechać w nocy. Ze snu - nici. Pomijam to, że pachnie się nieszczególnie.

- Na wysłuchiwaniu okolicznych farmerów, którzy często wiedzą lepiej, co dolega zwierzęciu. Nie wszyscy gospodarze są mili. Niektórzy próbują wymusić fałszywe zaświadczenie potrzebne ubezpieczycielowi.

- Czasem trafi się do leczenia piesek, jak Tricki - piesek ekscentrycznej pani Pumphrey. W kwestii odżywiania zwierzaczka nie dało się jej przemówić do rozumu. Ale przynajmniej dzięki Trickiemu J. Herriot S. Farnon i T. Farnon mieli niezła wyżerkę.

- Na obserwacji relacji rodzinnych Siegfried Farnon (Herriot pracował u niego) oraz jego nieodpowiedzialnego młodszego brata, Tristana Farnona.

- Niestety, nawet w latach 40-stych XX wieku weterynarz miał do czynienia z pieniędzmi i księgowością.

"A co ze zwierzętami, wokół których toczy się ten cały spektakl? Szkoda, że nie umieją mówić, ponieważ miło byłoby poznać ich punkt widzenia. Jest parę rzeczy, które chciałbym poznać. Co sądzą o swoim życiu? Co myślą o nas? I czy potrafią się z tego wszystkiego śmiać?

Właśnie. Szkoda, że nie umieją mówić.

sobota, 24 sierpnia 2013

Balsam dla duszy...

Wydawnictwo: REBIS
data wydania: 2007
liczba stron: 440

Obowiązkowa pozycja dla każdego miłośnika kotów. Zawarte jest tu szereg wzruszających historii o kotach i miłości kocio-ludzkiej. Tak więc można przeczytać o:
- Kadłubku, niepełnosprawnym kotku, który pomógł przezwyciężyć nieśmiałość nieakceptowanej przez rówieśników dziewczynce.
- Papryku, który w czasie II wojny światowej uratował życie ośmioletniej dziewczynce
- Fantazym - kocie, który nałogowo niszczył papier toaletowy
- Rickym, kocie - terapeucie, chorym na kardiomiopatię. Ricky ma fundację swojego imienia - The Ricky Fund
- Henry, kocie, który uratował życie swojej właścicielce i wyczuł zbliżający się wylew
- O kotce Ariel, która zaprzyjaźniła się z Pongo (papugą). "Jeśli potrafią dogadać się ze sobą ptaki i koty, może jest szansa dla reszty świata?" (s.121)
- Dickens - kot, który pomógł swojej pani chorej na raka. Dał jej radość i motywację do życia w czasie choroby
- Ringo - kot, który wyczuł gaz ulatniający się 120 cm pod ziemią, którego nie czuli właściciele. Uratował im życie oraz ich dom.
W książce znajduje się także DEKLARACJA KOTA I OBYWATELA oraz szereg innych wzruszających historii. Jedne historie bawią, inne wzruszają do łez.

Przeczytałam cztery książki z serii "Balsam dla duszy...". Ta książka podobała mi się najbardziej.

wtorek, 30 lipca 2013

Gwiazdko, gdzie jesteś?



Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania:
2012 rok
Liczba stron:
128


Holly Webb mieszka niedaleko Reading w Anglii z mężem, trzema synami i podobno bardzo rozpieszczonym kotem. Popularność zyskała dzięki swoim książkom o zwierzętach. Książki są dostępne także i w Polsce.

„Wszystkie Polki do lat 10 kochają Holly Webb…”.
Nie tylko do lat 10. Lubię zwierzęta, więc okładki książęk Holly Webb przyciągnęły moją uwagę. Kilka z nich przeczytałam. Między innymi książkę „Gwiazdko, gdzie jesteś”. 

Gwiazdka jest młodą koteczką. Ma kochający domek. Niestety, jej właściciele wyjeżdżają na trzy tygodnie. Opiekę nad Gwiazdką powierzają sąsiadom, w tym Małej Jadzi.
Jadwiga lubi koty. Niestety, jej rodzice nie zgadzają się na wzięcie zwierzaka. Zaprzyjaźniła się z mieszkającą w sąsiednim domu Gwiazdką.
Gdy państwo Murańscy wyjeżdżają rodzice Jadzi pozwalają zabrać Gwiazdkę do ich domu.
Jadzia opiekuje się Gwiazdką.
Rodzice ulegają urokowi Gwiazdki.
Gwiazdka dobrze czuje się w domu Jadzi. Domownicy zauważają, że kotka przybrała na wadze. Nikt nie domyśla się przyczyn.
Pewnego dnia Gwiazdka zaczyna dziwnie się zachowywać. Szuka kryjówki, a dziewczynkę drapie. Potem znika z domu. Jadzia nie wie dlaczego.
Po pewnym czasie cała rodzina zaczyna szukać Gwiazdki. Znajdują ją w pustym domu państwa Murańskich. Gwiazdka nie jest sama. Towarzyszą jej dwa kocięta.
Książka kończy się happy endem – państwo Murańscy i rodzice Jadzi zgadzają się, by dziewczynka wzięła do domu kociaka.
Czego zabrakło mi w tej książce? Choćby zapewnienia o przyszłej sterylizacji Gwiazdki. Gwiazdka nie jest rasowa i kocięta ma z kocurkiem z pobliskiego domu.

Książki Holly Webb są może banalne. Ale z pewnością można je bezpiecznie czytać dziecku. Inne książki tej autorki oprócz wątku zwierzęcego podejmują także inne tematy – takie jak choroba, przeporowdzka, narodziny dziecka i związany z tym problem ze zwierzęciem, wizyta w schronisku dla zwierząt, śmierć ukochanego zwierzaka.

Ze względu na swoją objętość (większość książek Holly Webb liczy ok 130 stron) i dużą czcionkę są idealne do nauki czytania, czy też pierwszej, samodzielnej lektury dziecka.

Książki Holly Webb osadzone są w realiach wsółczesnych – dzieci piszą e-maile, korzystają z Internetu.


Recenzja opublikowana w ramach wyzwania od A do Z.