Witam serdecznie w moim małym świecie.

Zapraszam, zaglądajcie, czytajcie i komentujcie, będzie mi miło gościć Was tutaj.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą *snooker. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą *snooker. Pokaż wszystkie posty

piątek, 2 czerwca 2017

312. Kwietniowo-majowe czytanie

Bardzo powoli wracam do normalnego funkcjonowania, w tym do blogowego światka. Te ostatnie tygodnie dały mi ostro w kość, ale podobno, co nas nie zabije to nas wzmocni.
Na krzyżyki nie było zbyt wiele czasu, ale za to czytałam dość intensywnie. W kwietniu przeczytałam 3 książki, a w maju aż 5. Zatem po kolei:
1. "W krainie białych obłoków" Sarah Lark
Książka dość mocno naiwna, wiele wątków i problemów, których jedynym rozwiązaniem okazuje się śmierć tych złych. To negatywy, z pozytywów to dość ciekawie opisane stosunki między kolonistami a Maorysami oraz krajobrazy Nowej Zelandii. Po kolejne tomy już nie sięgnęłam i raczej nie sięgnę.
2. "W ułamku sekundy" Alex Kava
 Cóż, jak dla mnie lekko gorsza niż pierwszy tom, ale ciekawie poprowadzona intryga.
3. "Morderstwo pod cenzurą" Marcin Wroński
Ciekawy polski kryminał. Akcja osadzona w przedwojennym Lublinie. Główny bohater z wyraźnie zarysowanym charakterem. Dobrze się czyta.
4. "Łowca dusz" Alex Kava
Kolejne spotkanie z kryminałem Alex Kavy i chyba ostatnie. Znudziła mnie ta książka, bardzo szybko domyśliłam się kto jest zabójcą, a proces dochodzenia do prawdy przez główną bohaterkę zdecydowanie opisany średnio.
5. "Interesting" Steve Davis
Książka z zupełnie innej bajki niż poprzednie. Fantastycznie opisany świat snookera przez jednego z najlepszych zawodników tej dyscypliny. Świetnie się bawiłam czytając, książka jest napisana prostym, przystępnym językiem. Polecam każdemu kto choć trochę interesuje się tym sportem.
6. "Turkusowe szale" Remigiusz Mróz
Moje pierwsze spotkanie z prozą Remigiusza Mroza, znanego bardziej z podobno świetnych kryminałów (one ciągle przede mną). "Turkusowe szale" to opowieść o jednym z polskich dywizjonów lotniczych, które walczyły w II wojnie światowej, a nawet bardziej o samych lotnikach. Materiał na fajny film, zabawne dialogi, trochę wątku miłosnego, szpiedzy, ucieczki itp.
7. "Gambit hetmański" Robert Foryś
Pozostając w klimatach powieści historycznej przeniosłam się do czasów monarchii elekcyjnej i panowania Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Opowieść rzeczywiście przypomina partię szachów z okładki. Zdecydowanie wciągająca wielowątkowa intryga. Nie ma jednoznacznych bohaterów, nikt nie ma czystych rąk. Taką powieść historyczną lubię.
8. "Filary świata" Terry Goodkind
Powrót do świata D'Hary, Midlandów, Spowiedniczek i Poszukiwacza Prawdy. Mimo że przez większość książki zastanawiałam się kiedyż to w końcu pojawią się moi ulubieni bohaterowie (pojawiają się na praktycznie ostatnich kartkach) to książka jest świetna. Uwielbiam uniwersalność całego cyklu i to że każda z jego części niesie ze sobą przesłanie. Ta jest o tym, że bez względu na to co sądzą o nas inni, jakie role nam przypisują i czego od nas oczekują, to sami dokonujemy wyborów i to od nich zależy nasze życie.

piątek, 1 maja 2015

141. Kwietniowe czytanie

Na początek BARDZO, BARDZO dziękuję za życzenia i ciepłe słowa pod wczorajszym rocznicowym postem.
Co do książek to w kwietniu zdołałam przeczytać dwie, każda z innej "parafii". Na pierwszy ogień poszedł "Z mgły zrodzony" Brandona Sandersona, pierwszy tom cyklu "Ostatnie imperium". Książka z gatunku fantasy, są w niej niesamowite pojedynki bohaterów obdarzonych różnymi mocami, walka o wyzwolenie spod ucisku i jednocześnie główni bohaterowie mają rozbudowane psychologicznie charaktery, są wielowymiarowi i naprawdę ciekawi.

Druga przeczytana przeze mnie w kwietniu książka jest zupełnie z innej bajki. Trwają mistrzostwa świata w snookerze i przy tej okazji pojawiło się polskie wydanie autobiografii Ronniego O'Sullivana "Running". Jak tylko pojawiła się w księgarniach to oczywiście pobiegłam aby ją kupić i między meczami snookerowymi połknęłam. O'Sullivan pisze o snookerze, bieganiu, problemach z nałogami, depresją. Z kart książki wyłania się obraz człowieka zmagającego się z samym sobą, który jednocześnie ma nietuzinkowy talent do snookera. Wyjaśnia przy okazji wiele jego dziwnych, czasem szokujących zachowań przy stole snookerowym, które mogły szokować czy być totalnie niezrozumiałe. Jak dla mnie fascynująca opowieść, polecam również tym, którzy o snookerze nie mają zielonego pojęcia :) Ronnie niestety w mistrzostwach świata już nie gra, odpadł w ćwierćfinale, ale mam nadzieję, że jeszcze parę razy uda się go zobaczyć przy stole, bo gdy jest w formie gra naprawdę niesamowitego snookera :)
Trochę pozostając w świecie kontrowersyjnych sław sportu zaczęłam czytać autobiografię Agassiego, ale o tym za miesiąc.

wtorek, 6 maja 2014

6. Kolejne mistrzostwa zakończone

Dzisiaj kilka zdań o finale Mistrzostw Świata w snookerze, który zakończył się wczoraj. Finał był emocjonujący, choć mój faworyt niestety przegrał. Kibicowałam Ronnie O'Sullivan'owi, ponieważ lubię jego styl gry, który jest ofensywny i szybki. Mark Selby również gra ciekawego snookera, ale mimo wszystko jest bardziej zachowawczy, gra więcej odstawnych, mniej ryzykuje. Tym razem jednak to ten bardziej zachowawczy snooker okazał się skuteczniejszy. O'Sullivan, moim zdaniem nie grał w tych mistrzostwach na swoim normalnym poziomie, owszem miał przebłyski, ale przebłyski nie wystarczyły aby pokonać równo grającego Marka Selby. Finał zakończył się wynikiem 18-14 dla Marka Selby.
A oto mistrz świata z 2014 r. z pucharem i trochę bardziej na luzie:


Snooker jest jedną z moich ulubionych dyscyplin, myślę że plasuje się na drugim, trzecim miejscu. Pierwsze miejsce należy oczywiście do siatkówki. Lubię oglądać snookera, bo to gra taktyczna, wymagająca przewidywania, myślenia i dobrze się przy niej wyszywa :) Chciałabym kiedyś obejrzeć mecz profesjonalnego snookera na żywo. Wiem, że taki profesjonalny turniej odbywa się w raz w roku w Gdyni, więc może kiedyś...

czwartek, 1 maja 2014

2. Elf

Moja przygoda z robótkami ręcznymi zaczęła się dawno, dawno temu, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Babcia razem z tatą (tak, tak z tatą) nauczyli mnie robić na drutach, szydełku i wyszywać. Potem już samodzielnie odkryłam frywolitkę. Dłubię coś we wszystkich tych technikach, ale od kilku miesięcy króluje u mnie haft krzyżykowy. 
W zeszłym tygodniu zaczęłam kolejny, piąty już duży projekt. Długo marzyłam o wyszyciu mojego ulubionego elfa z Władcy Pierścieni, czyli Legolasa. Szukałam i szukałam zdjęcia, które po pierwsze nadawałoby się do przerobienia na wzór, a po drugie takiego, które mnie zachwyci. W końcu znalazłam i tak oto będzie wyglądał kiedyś mój haft:


Trochę danych technicznych - będę wyszywać na kanwie 25 ct, muliną DMC, wzór ma 119 kolorów, wymiary 344 na 433 krzyżyki. Część materiałów już mam, więc postawiłam już pierwsze krzyżyki, ale nie ma się na razie czym chwalić. 
W związku z tym, że wyszywam kilka obrazów jednocześnie to musiałam narzucić sobie pewne reguły. Każdy obraz wyszywam przez tydzień, a potem zabieram się za kolejny, wyjątkiem jest elf, którego wyszywam tylko w piątki. O pozostałych projektach opowiem w następnych postach.
Wczoraj tak jak zapowiadałam oglądałam ćwierćfinał MŚ w snookerze. Był to świetny pojedynek Neil'a Robertsona i Judd'a Trumpa. Neil Robertson wbił w tym meczu swoją setną setkę w sezonie (chodzi o ilość punktów zdobytą w pojedynczym podejściu do stołu), co jest fantastycznym wynikiem, nikt przed nim tego nie zrobił. Wygrał również cały mecz 13-11 i zagra w półfinale.