Bawiłyśmy się nieźle (mam na dzieję, Dem, że to potwierdzisz ;P), jednak najlepszy moment przyszedł, gdy dotarłyśmy do mnie do domu w celu upieczenia ciasta... Kuchnia zamieniła się w istne pobojowisko, co chwilę dobiegały z niej wybuchy (śmiechu) i unosiły się dziwne opary...
Upiekłyśmy dwie rolady, miałyśmy niesamowite trudności z ciastem, męczyłyśmy się, trudziłyśmy i kombinowałyśmy a ostateczny efekt naszych wysiłków nie był taki zły (spodziewałam się czegoś zupełnie gorszego...).
Skorzystałyśmy z przepisu na ciasto drożdżowe umieszczonego na puszce. Od razu widziałyśmy, ze coś z nim nie tak (nie coś tylko za dużo mleka, za mało drożdży), jednak postanowiłyśmy zaryzykować. Nie będę wam pisać jakie były proporcje oryginalnie tylko jak być wg nas powinno.
Rolady drożdżowe:
Ciasto:
około 1 szklanka mleka roślinnego
30 gram drożdży
600 gram mąki
4 łyżki cukru
olej
Na nadzienie I.: (mój własny patent)
dwa pęczki mięty
kilka łyżek cukru
odrobina wody
Na nadzienie II: (znalezione kiedyś na jakimś blogu
Cukier
Cynamon
Olej i woda
Przygotowanie:
Drożdże rozpuścić z cukrem i zalać letnim mlekiem, dokładnie wymieszać i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Dodać mąkę i zagnieść ciasto, dodać trochę oleju. Po wyrobieniu odstawić na około 20-30 minut w ciepłe miejsce. Kiedy ciasto zwiększy swoją objętość zagnieść ponownie, rozwałkować i przekroić na pół.
W wolnej chwili przygotować nadzienie: miętę oskubać z gałązek, w misce utrzeć z cukrem i odrobiną wody (mam na myśli rozgnieść - ja użyłam łyżki do nakładania lodów ^^'), przerzucić do rondelka, dodać kilka łyżek cukru i kolejną odrobinkę wody (2 łyżki?), zagotować lekko i trzymać na ogniu aż do zgęstnienia. Rozprowadzić na połowie ciasta. Na drugiej części rozprowadzić wodę 'wymieszaną' z olejem, posypać brązowym cukrem wymieszanym z cynamonem (ewentualnie wszystkie te składniki wymieszać w szklance i w takiej postaci rozprowadzić na ciasto). Oba placki zawinąć jak roladę, przełożyć do blachy i piec w temperaturze 200 stopni przez około 25-30 minut.
Dziś Zuza uraczyła mnie informacją, że zamówiła maszynkę do lodów... Będzie się działo :P.
A tymczasem, na koniec pozostawiłam informację o tymczasowym zawieszeniu działalności bloga (do odwołania). Jest to spowodowane sprawami osobisto - rodzinnymi. Postaram się jednak zaglądać na obserwowane blogi, przeglądać nowe wpisy i komentować, choć u siebie wpisów nie będę zostawiać.
Tak więc cieszcie się tymczasowym spokojem i piszcie :).
Pozdrawiam, Cottie
PS. Kilka zdjęć z wczorajszego dnia:
Zuzy "Crazy Plate"...
i moje "Be Veg"oraz nasze drożdżowe (przed wstawieniem do piekarnika)
mój cynamonowy tasiemiec i Zuzy węzeł miętowy.