Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malarstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malarstwo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 kwietnia 2021

MASKARADA

 Trochę przeciągnęło mi się otwarcie nowego sezonu;-)))

Czasem tak bywa.

Czasy są, jakie są, co widać, słychać i czuć

A pogoda jeszcze lepsza @#$%^&*()_ nie pomaga w działaniach mniej lub bardziej twórczych.
Dziś u nas leje, sypie śnieg, leje, leje sypie śnieg, śnieg z deszczem, leje...
I jak tu żyć?
Koty zaszyły się na kanapie i chrapią.
Generalnie nic się nie chce. 
Szczerze, to mam dość takiego pogodowego marazmu, takiego marudzenia ciemno, zimno, do domu daleko;-)
Za oknem przyroda mimo wszystko budzi się na potęgę, coraz bardziej zielono się robi.
Trzeba więc spiąć te nasze cztery litery i zabrać się za życie, bo czas ucieka...
 
Dlatego zacytuję Guillaume Musso:

"Dziś jest najszczęśliwszy dzień w naszym życiu, ponieważ wczoraj już minęło, a jutro może nigdy nie zaświtać.
Przeszłość dusi nas żalem i wyrzutami sumienia, przyszłość wprawia nas w złudzenia.
Doceń wschodzące słońce, ciesz się, że zachodzi. Przestańmy mówić „jest za wcześnie” lub „jest za późno” - szczęście jest teraz, jest to chwila obecna."
 
Teraz jest TA chwila i cieszmy się:-)
 
A ja mimo, że z dużym opóźnieniem  otwieram wiosnę nową pracą.
Nazwałam ją MASKARADA
Zabawa, taniec, korowód, cieszmy się, że to czego oczekujemy jest już blisko, stoi za rogiem i zróbmy symboliczny pogrzeb, utopmy nie tyle Marzannę co to paskudztwo na M razem z tym, co nam to zafundowało...
Moja maskarada ma 100cm na 80,
Jest jak zwykle mixmediowym kolażem z nurtu magicznego realizmu,
 ulepionego z glinki DAS, z użyciem stempli IOD, redesing-primy.
Ale nie każcie mi mówić, które są które, bo firmy mi się pomieszały i nie rozróżniam już ich od siebie.
Są oczywiście złocenia, postarzania i różne kombinacje z pastami, farbami. 

                                                         
 










wtorek, 10 grudnia 2019

Rośliny

Razem współistniejemy  w jednej przestrzeni, dzieląc się czasem, powietrzem, przemijamy.
Tylko rzeczy, które nas otaczały dalej żyją własnym życie, czasem wieloma życiami.
Tylko to po nas zostanie, rzeczy!
Przedmioty martwe, choć wszystko jest energią. 
Jaką energię damy "naszym" przedmiotom?
Dziś Jedna z osób wpisała się pod moimi zdjęciami, mojej pracy, że w niej, tej pracy są zawarte marzenia, że jest marzeniami. Co by to nie miało znaczyć poczuła emocje.
Cóż więcej może chcieć autor, jeżeli nie właśnie wywołania emocji u odbiorcy?
Zaklęte marzenia, w roślinach z glinki...
Moje emocje, które dałam glince, moja energia.
I rośliny żyją, śnią o życiu.
A obraz zostanie jako rzecz, na potem i będzie żył własnym życiem...
Chyba się naoglądałam/nasłuchałam przez ostanie dni mów noblowskich, laudacji o rzeczach, które są ale ich nie ma, o szukaniu i rozumieniu i czuciu tego jakiego, świata w sobie.
O czułości...
O imbryku;-)
Doszłam do wniosku, że ja jestem takim małym "pikusiem" nawet nie Panem Pikusiem słuchając, czytając Olgi Tokarczuk, nie mam takiego zasobu słów aby wejść w  jakąkolwiek narrację z jej utworami. Czuję jednak gdzieś głęboko, że jest mi z tym po drodze.
Z tym sposobem opowiadania, tłumaczenia świata, sposobem myślenia, pokazywania przestrzeni w jakiej przyszło nam żyć.
Wchodzę w to, jak  w masełko;-)))
Ale dopiero teraz, od niedawna!
B jeszcze jakiś czas temu nie przeszłam przez jej książki, zatrzymało mnie na parę lat.
Nie dorosłam, nie dojrzałam, nie rozumiałam?
Na wszystko widać jest pora.
Tak się złożyło, że parę dni przed przyznaniem Oldze Tokarczuk Nobla, przytargałam do domu Księgi Jakubowe. A ponieważ w moim domu telewizji się nie ogląda to nie wiedziałam, że Nobel w trawie piszczy, taka mała synchroniczność z mojego podwórka.
Spoko jeszcze nie przeszłam przez księgi, ale pomalutku, to nie są książki na jeden wieczór, nawet jak dla mnie, która szybko czyta i pochłania;-)
NOoooo dobrze, poniosło mnie dziś trochę ale jestem dumna z tego Nobla i szczerze gratuluję Oldze Tokarczuk.
A tak nawiasem mówiąc zanim ja przejdę przez te Księgi Jakubowe to ona zdąży wydać tą piszącą się pozycję.
A dlatego choćby, że w tzw międzyczasie czytam.
A w czasie jak jest jasno staram się robić moje glinkowe prace:-)))
Właśnie skończyłam i sfotografowałam ROŚLINY.
blejtram 120cm na 100cm półtora kg gliny DAS
akryle, szlagmetal, postarzanie.
Nowa kolekcja foremek primy i nowe stemple IOD
PS.
bo to dziś ten dzień, w którym OLGA TOKARCZUK odebrała Nobla;-)))











sobota, 8 grudnia 2018

Ukradłam Wojtkowi J.

 ...można by się spytać co ten tekst ma wspólnego ze zdjęciami mojej najnowszej pracy?
Odpowiedz brzmi : NIC!
Ale ma dużo z dzisiejszym moim samopoczuciem, padłam i leżę, no już nieee leżę dosłownie, bo siedzę przed komputerem;-) nadwyrężyłam swój organizm i się wk!@#$%^&* znaczy zastrajkował. Dałam więc na całkowity  luz, niech się wali, niech się pali, poleżałam, pospałam, nakarmiłam domowym rosołkiem, jednym słowem zaopiekowałam się sobą i już wiem jak się nazywam. Ale ile można spać? Dlatego w tzw międzyczasie pooglądałam filmy na tableciku, poczytałam ktozkimicoijak na fb i wpadł mi w oko ten tekst, na dziś strzał w dychę;-)))
Poczułam się jeszcze bardziej usprawiedliwiona moim nicnierobieniem.
Bądz dla siebie dobra:-)))

 BĄDŹ DZIŚ DLA SIEBIE DOBRA
——————————
Bądź dziś dla siebie dobra.
Pozwól dziś sobie robić wszystko powoli, w swoim tempie.
Ciesz się i smakuj każdy oddech.
Uśmiechaj się wewnętrznie do siebie przez cały dzień.
Pozwól sobie nie wiedzieć i nie umieć.
Pozwól sobie się bać.
Pozwól sobie na bycie sobą i zobacz, że... to wystarczy.

Powiedz do siebie:
WOLNO MI PO SWOJEMU
JESTEM WYSTARCZAJĄCA
JESTEM DOBRA
JESTEM KOCHANA
JESTEM PIĘKNA
Dla wszystkich na dzisiaj ten piękny wiersz:
NIE MUSISZ BYĆ DOBRA
„Nie musisz być dobra.
Nie musisz przejść na klęczkach
Sto mil przez pustynię pokutując
Musisz tylko pozwolić miękkiemu
zwierzęciu swojego ciała
kochać to co kocha.
Powiedz mi o rozpaczy, twojej, a
ja podzielę się swoją.
W międzyczasie świat idzie dalej.
W międzyczasie słońce i przejrzyste
krople deszczu
wędrują przez krajobraz
nad prerią i głębokim
lasem
górami i rzeką.
W międzyczasie dzikie gęsi, wysoko w
czystym błękicie nieba,
ponownie wracają do domu.
Kimkolwiek jesteś, bez względu jak
bardzo jesteś samotna
świat ofiaruje się tobie,
wołając cię jak dzikie gęsi,
mocno i ekscytująco -
wciąż na nowo ogłaszając twoje
miejsce
w rodzinie istnienia.”
Mary Oliver
tłum. Kama Korytkowska
Nazwijmy to pożyczyłam od lub z fb   ze strony ustawienia systemowe Wojciech Jarczewski.

Zanim "padłam" to udało mi się sfotografować ostatnią moją pracę.
Znowu glinka DAS, dużo glinki DAS , ponad kilogram;-(((
foremki, stemple IOD akryle i trochę złota.









Zdjęcia mogłyby być lepsze, ale taki mamy klimat;-(
Pewnie, jak znam życie zrobię jeszcze zdjęcia, kiedyś, jak dzień będzie dłuższy jaśniejszy...
Praca ma 100cm na 70
 




sobota, 13 października 2018

Gliniane kamieniczki

Zawsze miałam słabość do architektury:-) Od małego...
Kiedyś, dawno, dawno temu, naprawdę dawno moimi ulubionymi zabawkami były klocki.
Wtedy niestety, albo stety były tylko takie prawdziwe klocki drewniane. miałam ich sporo i budowałam miasta. Potem pojawiły się takie klocko domki, były już z plastiku ale były to domki;-) Kolor/y jakby barwnik wpadł najpierw do pojemnika z psią kupą a potem przerobili to na zabawki dla dzieci ale były to domki, wyższe niższe kamieniczki, ratusz, kościółek, były więc wieże, formy bardziej rozwiniete, też miałam kilka kompletów, bo z jednego to nawet uliczki nie dało się ustawić.

Ten akapicik co to  teraz się napisze to takie mini wspomnienie?
Tak mnie "natchło", własnie.
Dedykacja? ku pamięci pani MM...pani od polskiego, świetnej polonistce, obrzydliwym człowieku...
Bo jutro dzień nauczyciela:-))) A z tym tematem, z tematem nauczycieli, szczególnie jednej pani mam problem, bo mi się nóż w kieszeni otwiera do dzisiaj !@#$%^&*()_+

Noooo więc, potem to była szkoła i problemy z matematyką  polskim, ortografiaaaaaa, płacz i zgrzytanie zębów, dlaczego JA nie daję rady mimo włożonej pracy?
Ale zanim zaskoczyłam, że nie dam rady przeskoczyć matematyki, zamarzyła mi się architektura. Za moich czasów szkolnych nikt jeszcze nie słyszał o dysleksjach, dysortografiach, dyskalkuliach i takich innych afiach i uliach ...Takie osoby jak ja uważano za niedorozwinięte i często lądowały w szkołach specjalnych !@#$%^&*()_+ bo przecież nie mogły nauczyć się czytać tak szybko dosłownie i w przenośni jak rówieśnicy, pomimo setek napisanych dyktand zawsze robiły błędy ortograficzne... W najlepszym przypadku mówiono o nich, że są leniwe i jak się przyłożą to na pewno dadzą radę hehehehe, no i dawały radę ale za jaką cenę? O tym nikt nie pomyślał;-( Ale jak się już rozpędziłam to i maturę zdałam w klasie eksperymentalnej... matematyczno-fizycznej!
 I otworzyła się możliwość spróbowania mimo wszystko tej architektury.
Niestety poprzeczka była za wysoko z... matematyki, zabrakło wsparcia kolegi, dzięki któremu zdałam egzamin maturalny;-((( Za to z rysunku byłam na wierzchołku listy, niestety nie dało mi to nic. Za mało punktów, gdybym jeszcze miała ich parę za pochodzenie hmmmmmmmm, niestety pochodzenie mi nie pomogło! Inteligencja i d**** zero wsparcia od państwa.

Nie wnikając w szczegóły w końcu z małym poślizgiem skończyłam studia!
Tam, gdzie co prawda o dysleksji już słyszeli, ale jeszcze za bardzo nie wiedzieli z czym to się je! Poddałam się przebadaniu i odetchnęłam z ulgą uffffffff, jestem normalna, nooo prawie normalna.
Bo to była pedagogika, odrobinę artystyczna, ale pedagogika.

Ale miłość do brył, klocków, domów starych i nowych mi została.
Jako namiastka już zainteresowań architektonicznych z dużą przyjemnością na dobranoc oglądam następny odcinek serialu o np najdziwniejszych domach swiata;-)

A na moich pracach pojawiają się motywy architektoniczne, tak jak dzisiejsza praca.
#KAMIENICZKI
Tak jakoś gdzie ostatnio człowiek nie kliknął to domki i domki i kamieniczki i kamieniczki.
Mam je więc i ja.
Kamieniczki, uliczka zrobiona z glinki #DAS, z dużej ilości glinki das, taka moja improwizacja na temat uliczki,do tego dołożyłam, użyłam wszystko co w domu było i się poniewierało a to aniołki po warsztatach się ostały, a to próbne wyciski z foremki, którą sama zrobiłam, dwóch jegomościów prosto z Kathmandu, a to kawałki wycisków z foremek primy i itd, itd, do tego sporo stempli IOD, szlagmetal, akryle, patyny i już więcej nie pamiętam;-)))








Zdjęcia robione póznym wieczorem w ostatnich promieniach słońca dodają tajemnicy i klimatu prawdziwej ulicy;-)))

niedziela, 13 maja 2018

Skończone, a może nie skończone...

Dziś mamy 13 maja:-)))
Podobno 13 dnia miesiąca nawet w grudniu jest wiosna!
A co my tu dziś mamy,? Mamy maj, mamy wiosnę, mamy piękna pogodę.
Za oknem werandy zieeeeeelonooooooo, cudnie, sto tysięcy odcieni zieleni;-))) kształtów listków, igiełek, raj.
Teraz, póżnym popołudniem, pod wieczór w moim pokoju i na werandzie mnóstwo światła, kolorów, słońce opiera się o to wnętrze, okna pootwierane, wiatr przewiewa na wylot zapachy ogrodu, pachnie czeremcha, kociki-rezydenci śpią na kanapie;-) nooo bajka!

"Nasze" kociki lubią jak drzwi balkonowe otwarte bo można wejść, wyjść, wejść, wyjść...
Bezdomne, dzikie, biedne, miejskie koty hahahaha. Dobrze takim bezdomnym być...
Trafiła im się taka bezdomna, domna miejscówka, dom z ogrodem, taras z podusiami i daszkami. Ze "stołówką", z pełną michą od sąsiadek dokarmiających "dzikie koty" osiedlowe.
Koty generalnie czują jak schodzę, jak zaczynam się kręcić po pokoju i już są, wpadają pochrupać swoich chrupek, których zawsze stoi pełna miseczka, chlipnąć wody, której zawsze jest pełna druga miseczka, nooo i jest kanapa! Szczyt szczęścia. Jak tylko się da to wchodzą dystyngowanym krokiem i... pac, kładą się co by pospać na mięciutkich podusiach. Przy okazji? dają się pomiziać. Pomruczą. Mojeczek najchętniej nastawia łepek, Marudzio grzbiecik. Tylko Ruda, która wcale nie jest ruda, chodzi swoimi ścieżkami i udaje, że jej mizianie nie bardzo jest potrzebne. Ma swój apartament za zasłonką, na pudełku z papierami ryżowymi, w kątku. Tam, mości się, po obejściu całego pokoju, udając, że tak w ogóle to nic, ale to nic ją to wszystko nie obchodzi. A nie daj boże, jak któryś z braciszków, się  na pudło wpakuje, często nieopacznie... goni, warczy, prycha i szybko odzyskuje swoje miejsce. Porządek musi być!
Wiadomo kto tu rządzi.
Aaaa zapomniałabym dodać, że w nocy kociki śpią na werandzie, zwoływane do domu, bo jak koty nie przeliczone to domownicy nie usną;-))) Bilans spaczy musi się zgadzać.

No i w takim towarzystwie przyszło mi pracować twórczo;-)
Właśnie sfotografowałam  następne płótno chyba 100cm na 80.
Jak już kiedyś pisałam często fotografuję swoje prace w trakcie działań twórczych, bo aparat foto jest bezlitosny i pokazuje wszystko to czego byśmy nie chcieli widzieć, obnaża błędy, wytyka niedoróby. Korzystam więc z tej pomocy co by innym okiem spojrzeć na swoje prace.
Tych zdjęć oczywiście nie pokazuję, ale mam je w swoich "zbiorach" na "potem" i często wracam, oglądam, taka analiza zdjęcia bardzo pomaga w dalszej pracy.
Tak robiłam zdjęcia pracom decoupageowym, mixmediowym skrzynkom, szkiełkom i innym przedmiotom i tak robię teraz jak się przerzuciłam na duże formaty.
Mam też takie wrażenie, że generalnie wypaliła mi się ochota ozdabiania pudełek, wazonów i innych takich @#$%^&*()
Za dużo tego wszędzie. Zagubił mi się cel, nie widzę przyszłości w tej robocie. Mój dom już nie wytrzyma następnej porcji durnostrojków i kurzołapów, choćby najpiękniejszych;-)
Ale nigdy nie mów nigdy.
Zabrałam się za to, co jeszcze mam w domu wolne, to ściany.
Trochę metrów kwadratowych  mam.
Do domowej galerii "zrobiło się " takie wisiadełko;-)
Nie da się ukryć, że nawet w obrazach wychodzi ze mnie mixmediowiec;-)
Bez szpachlówki, mas różnych, szablonów, nooo i mojej miłości, stempli IOD, nie da się żyć. Chciałam, naprawdę chciałam na "czysto" bez mixmediów coś stworzyć i ... d*** człowiek już tak ma we krwi mediowanie, że się na czysto nie da!
A z drugiej strony dlaczego mam się męczyć, skoro tak mnie ciągnie w tą stronę?
Może właśnie powinnam wykorzystać to co "idzie mi" dobrze?
Zresztą co się nie otworzy stron w internecie z pracami różnych artystów z całego świata to wielu albo i bardzo wielu z nich korzysta z możliwości jaką dają mixmedia.
Wszystko, zaś zależy od oglądaczy czy im takie techniki mieszane, zwane pięknie własnymi, pasują czy nie. Ciekawe czy do kanonów sztuki mixmedia weszły już czy jeszcze nie?
Jakimi drzwiami wchodzą? Głównymi czy od tyłu?
Ale to już temat na inną dyskusję.
Zresztą po co te dywagacje;-))) Każdy śpiewać może, czy nie?
Klasyk twierdzi, że może... więc dziś  dwie zmixmediowane damy:-)))
Prosto ze sztalugi.
Środek namalowany, z użyciem szpachli, szablonów, masy das, paru ostrych narzędzi, stempli iod, akryli, kredek, pasteli.
A czy praca już skończona czy nie to się okaże za... jakiś czas.
Chwilowo postoi sobie w kąciku i nabierze mocy, potem ją jeszcze pooglądamy i zobaczymy czy przejdzie weryfikację czy wróci na sztalugę;-)))
Dziś wygląda tak:











piątek, 30 marca 2018

Życzenia;-)))

Zastanawiałam się jak graficznie "opakować" tegoroczne życzenia, ponieważ nie zrobiłam w tym sezonie ani jednego jajka, ani jednej wielkanocno pasującej pracy;-(
Ale "coś" trzeba było zrobić! Bo to ważny moment w roku.
I nawet bez kościelnego przeżywania tego wielkanocnego czasu, które nie za bardzo mi pasuje,  jest jego druga strona, kończy się zima, zaczyna wiosna, kończy się stare, zaczyna nowe, jakie?
Święta to taki moment zatrzymania się przed dalszą podróżą w nieznane...co będzie jutro?
Co przyniesie nowy dzień?
Taki czas na refleksje, na popatrzenie w tył, co było dobre, co się nie udało, jaką drogę się przeszło.
Do tych refleksji natchnął mnie post Magdy Szpilki, którą lubię podczytywać i to są jej słowa:

Warto pobyć ze sobą, zanurzyć się w siebie i zapytać:
- na co już czas, by umarło dając tym samym życie czemuś innemu?
- co jest we mnie martwe, odrętwiałe, uśpione i czas dać temu życie, przestrzeń?
- jakim karłowatym i nie w pełni rozwiniętym częściom siebie czas powiedzieć TAK?
- jaki potencjał w sobie noszę, który z różnych powodów był zamknięty w pączku i już czas go wypuścić?
A gdy odkryjesz o co chodzi, choćby zajawkę tego Nowego, choćby maleńki tego zaczątek, wytańcz to, wymaluj, wypisz, wykrzycz, czy wybiegaj, zrób jakiś RUCH, by to poCZUĆ w swoim ciele, by to UCIELEŚNIĆ.
To czas CUDów. Poważnie! Ale nie zrobią się same...


A więc do dzieła, żeby znowu nie przegadać bezproduktywnie nadchodzącego czasu;-)
Ja mam wyznaczony cel na ten rok i już zabrałam się za robotę!
A, że zabrałam się jak to się mówi z kopyta, to zabrakło mi farb;-(
No więc SE je zamówiłam, w czwartek przyszły. Lokowania produktu nie będzie;-(
Są dla mnie nowe, nowa firma, nowe kolory i musiałam, no musiałam je szybko wypróbować.
A po głowie chodziło mi coś takiego:

"Kto ty jesteś?
JAJECZKO, 
jaki znak twój?
 Żółteczko"

Noooo i stwierdziłam, że mam! Wpadł do mnie Pomysłowy Dobromir, już wiem namaluje sobie JAJECZKO, kolorowe, wszystkimi kolorami, ze wszystkich trzydziestu tubeczek!!!
Sfotografuję i będzie można życzenia wpisywać. I co?
I... "wyszło" coś takiego:


 Nooo jak przycisnęłam pędzelkiem jajeczko to wyskoczyło żółteczko;-)))
i mamy kolorowego, wielkanocnego bałwanka...
z lekko zaaferowaną miną, bo czuje, że zajął nie swoje miejsce w czasie, ale sam nie bardzo wie, czy już może odejść, na zasłużony odpoczynek, czy ma się przebierać w kolorowe ubranko i udawać, że się jeszcze przyda, bo pogoda nie może się zdecydować;-(
Dziś u nas właściwie wiosna, słonko świeciło, prawie ciepło było!
Ale na jutro... ciiiiii, nawet nie wypowiem tego zdania, może się pogodzie zapomni i zostawi nam tą wiosnę na dłużej, na zawsze;-))) nooo do lata...
Może tak sobie z nami ta wiosna pogrywa w Prima Aprilis?
Pozdrawiam wszystkich ciepło, życząc z Bałwankiem Wielkanocnym, mimo wszystko ciepłych, kolorowych i wesołych świąt!

ps:
Może bałwan ze śmigusem dyngusem WRESZCIE odpłynie, czego sobie i wam życzę;-)

sobota, 27 stycznia 2018

A ja jak ten Walczak:-)

Postawiłam przed sobą cel;-))) Wielki na pewno, i dość trudny? Zmierzenia się z niemożliwym?
Przez okres świąteczno-noworoczny, zdziebko odpuściłam z wiadomych względów, a przede wszystkim z powodu braku odpowiedniego światła. Dzień krótki, ciemno, zimno i do domu daleko...Teraz jednak już widać jak dnia przybywa a i słonko zagląda, można więc przyspieszyć działania, no i przyspieszam.
Stwierdziłam na jesień zeszłego roku, że jak nie teraz, natychmiast nie zmierzę się z dużym formatem to potem już nie będzie;-(
Zaopatrzyłam się wiec w duże blejtramy. Zależy co i dla kogo kryje się pod słowem "duży".
Póki co duży to dla mnie tak średnio 100 na 70, 80 cm, ale mam troszkę większe, bo...były w promocji, hehehehehe
I działam, zastanawiając się dam radę, nie dam rady?
Rano mówię sobie dam radę, wieczorem już nie koniecznie.
Jednak od moich czasów, kiedy zamalowywałam tak wielkie obszary w większej ilości, minęło hohohohohhhoooo naprawdę dużo czasu, można już go mierzyć dekadami.
Potem były namiastki działań tego typu. Zabijacze czasu, które niewiele wniosły do mojego twórczego życia. Działania okazjonalne, bo był potrzebny obraz, na na przykład imieniny cioci koleżanki. Jakieś działania typu ogarnąć wnętrze, bo walentynki, bo święta np wielkanoc, bożenarodzenie, dobrze, że już nie pierwszomajowedekoracje, bo takie też zaliczałam #$%^&*()_. Zdarzyło mi się być lepszą od szefa i zgarnąć pierwszą nagrodę! Za dekorację z okazji ...Rewolucji Pażdziernikowej! Nooooooo naprawdę, dostałam wtedy bon na suszarkę do włosów:-)))
Ale wracając do terazniejszości to jakiś czas temu, robiąc rewolucję w swoim życiu, wróciłam do działań, nazwijmy to twórczych. Najpierw był to klasyczny decoupage, jak ktoś poszpera na tym blogu to się na niego natknie, potem był już mało klasyczny decoupage?Jednak nie splamiłam się serwetkami! A potem to juz mixed media i mixed media, albo bardziej po naszemu mix media.
Zabawa fajna, efekty niezle, pytanie tylko ile tego można robić i robić?
Dom zaczął przypominać muzeum, nie wiadomo co z tymi szkłami, pudlami robić. Siostra odmówiła współpracy, nie chce więcej moich tworów;-( noooo, mama jeszcze coś przesunie i postawi, i jeszcze się ucieszy, jak to mama.
Zmieniłam więc powierzchnię do obrabiania na bardziej płaską i możliwą do powieszenia na ścianie, przez co zajmuje mniej miejsca.
Ale malowanie jest bardziej wymagające, trzeba poćwiczyć rękę, rozmalować się, ciężka codzienna praca, której efekty są nie widoczne. Nie to co machnąć pudełko, trochę farby, szablonik, coś z foremki i pracka sama się zrobi.
Okazuje się, że tym lepszym, nie mówię najlepszym, to piórnik z kredkami, nie godnam nosić, o podawaniu farb nie wspomnę;-(
Ale co tam, dopóki daje mi przyjemność ta moja twórczość, nawet jak walę w ścianę co chwila, bo kładę się na anatomii i szukam i rozrysowuję i poprawiam i poprawiam, TO SE BĘDĘ MALOWAĆ a co, jak każdy śpiewać może to i malować inny może;-)))
Dziś płótno jakieś 100 na 130?  chyba.
Nazwałam je roboczo "Świętosławą" bo robiło  się jak czytałam "Płomienną koronę" i "Hardą" Cherezinskiej.
Jest to taka, moja bajkowa kraina, znaczy ta moja praca z niebieskimi koniami, cała złota, taka właśnie moja. Trochę nie z tego świata.
Wtedy, tzn jak malowałam tą pracę to dostałam/nabyłam metodą kupna swoje pierwsze stemple IOD i nie omieszkałam ich użyć;-))) Dałam dużo złotka/szlagmetalu, akryle, wspomagałam się kredkami. I mamy takie wielkie mixedmedia.
















piątek, 27 października 2017

Huragan

Patrzę przez okno jak wzmaga się wiatr...
Nadchodzi Grzegorz:-))) tak został nazwany huragan, który zbliża się do naszej części Polski.
Może gdybym wiedziała, że nadchodzi coś takiego to bym się zaasekurowała a tak dałam się wciągnąć w zawieruchę, która wisiała nade mną i nie tylko, od jakiegoś czasu. Ciemne chmury się zbliżały, gromadziły i... niestety skończyło się to wielką ulewą, gradobiciem, zmyło, spłynęło z hukiem. Huragan przeleciał i... zrobiło mi się lekko na duszy, a powinnam mieć wyrzuty sumienia, powinnam bić się w piersi, przepraszać, kajać się i co tam jeszcze! A tu nic...
Znane jest powiedzenie "kto sieje wiatr zbiera burze" tylko ,że burze zebrała osoba tak naprawdę boguduchawinna:-))) Miała dobre chęci, dobre zamiary, dobry start, ale postawiła na złego konia! A reszta stada się znarowiła i ogary poszły w las, szukaj wiatru w polu !@#$%^&*()_
A zaklinałam się, że nigdy, ale to nigdy nie wejdę w zestaw stojący na kolizyjnym torze, nie dam się wciągnąć w manipulacje, układy, układziki i co tam jeszcze... no i d***
Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść, każda sroczka swój ogonek chwali, albo swój ogonek trzyma i moja mojszość jest najmojsza. Czasem pozory są bardzo mylące i nie słucha się dobrych podpowiedzi, sugestii, bo dobrymi radami to piekło ponoć wybrukowane, jak SE człowiek czółka nie rozbije to trudno mu po rozum trafić.
Ja już SE parę razy to czółko roztrzaskałam, a widać dalej idę jak ta ćma do światła na zatracenie, tym razem w porę? powiedziałam stop!
Wiatru się narobiło, ale może, może na dobre to wyjdzie...innym.
Ja już wyszłam na tym właśnie jak Zabłocki na mydle.
Ale co tam twardy ci ja człowiek czyt baba i co cię nie zabije to cię wzmocni.
Po raz któryś dostałam po łapach, dostałam nauczkę, że się nie pcha paluchów między drzwi, i nie wpada między wódkę a zakąskę.
Stary człowiek a głupi... tzw polak mądr po szkodzie hehehehe
Nienawidzę jak się mnie próbuje wmanewrować w jakieś swoje rozgrywki, manipulacje, rozgrywać swoje działania kosztem innych, raz postawiłam się w roli mediatora i dostałam po dupsku z obu stron, jedna nie zrozumiała a druga chce być za cwana!
Ale jest jeszcze takie powiedzenie, że karma wraca! Kto od mieczem wojuje ten od miecza ginie, poczekamy zobaczymy...
Albo inaczej jeszcze, jak temu "komuś" było to "coś" co zrobił do szczęścia potrzebne i zabrał mi to "coś" co niby było dla mnie ważne, to niech bierze, na zdrowie, ja nie czuję straty i bez "tego"  jestem szczęśliwa;-)))
Na dziś jest mi przykro, szkoda, że przez przypadek "dołożyłam" nie tej osobie co trzeba, rykoszetem oberwała inna osoba, która pomyliła instytucje charytatywną i żerowanie na ofiarę na innych... a ja jestem wolna;-)))
Czuję się jak ten Rabin co to kazał Mośkowi, albo jak ten Mosiek co mu ten Rabin kazał kupić kozę a potem ją sprzedać...
Wynikiem całej tej sytuacji są prace, które pewnie by i tak powstały bo mi jakoś na stare lata zachciało się podziałać na dużym metrażu. Bo ja już nic nie muszę i nikt nie będzie mi mówił co ja muszę. kiedy muszę!
A z drugiej strony jak nie teraz to kiedy, jak pędzel w ręce nie będzie chciał się trzymać?
Mamy więc pracę 100cm na 70 cm zmediowaną po mojemu, czyli dużo malowania, dużo stemplowania, złocenia tak na bogato, takie BOHO.
Metodą kupna nabyłam stemple PRIMY i się nimi bawię a cooooooo;-)))
Praca wykończona na super mat "Bartkiem" z lekkim dodatkiem błysku po krawędziach.