Stara znajoma jak się dowiedziała co robię, zapakowała mi do bagażnika takie różne, nazwijmy to klamoty. A, że jeżdżę prawie ciężarówką, bo samochód mam terenowy, to i bagażnik mam pojemny. Zdarzało mi się w nim przewozić przysłowiowego dziada z babą...i jeszcze trochę.
Tym razem ani dziada ani baby nie było za to fajne pudełka, które już są zrobione i gar mosiężny i tace i torebki i jakieś drobiazgi i szafeczka i był stoliczek. Piszę był bo dziś z rana odjechał. Pudełka zaczęłam robić kilka dni temu. Pomału zaczynałam też myśleć jak by do gara się zabrać? A tu przed wczoraj telefon! Słuchaj, jutro moje przyjaciółki z Wrocławia jadą do mnie, masz może coś gotowego to by zabrały? Noooo mam. Ale ja bym bardzo chciała jakiś mebelek... I masz babo placek, mebelka nie mam...ale ja... No skoro "aleja" to póżnym wieczorem, w środę położyłam podkład, a rano w czwartek, no może nie tak rano;-) zabrałam się za tzw. cd.
Stoliczek jak stoliczek standard, wielkość taka sobie, przykładów z netu sporo. Trzeba coś wymyślić swojego, innego! Pomysłów brak, czas goni, zrobić zrobię ale lakier? Wyschnie czy nie wyschnie? Ten co go lubię to na pewno nie wyschnie i d... A może nie ryzykować? Wysłać pudełka , bo robota na zasadzie co nagle to po diable do niczego dobrego nie prowadzi. Nie lubię tak na szybko, bez dopieszczenia, bez sprawdzenia czy aby na pewno wszystko jest ok, wypuszczać swoich prac z domu.
Burza mózgu a czas leci. W końcu stwierdziłam raz kozie śmierć i zrobiłam.
Dół bez fajerwerków, bo kombinacje w ciągu paru godzin z taką nóżką mogą wykończyć najspokojniejszego. Zastosowałam najprostszy sposób trochę farby, trochę złota. Delikatnie poszaleć pozwoliłam sobie na blaciku. Ostatnio zakupiłam farby americany, kredowe i użyłam je po raz pierwszy przy stoliczku. Dodałam trochę książki ostatnio używanej w czasie studiów, więc marne szanse, że będę ją jeszcze czytać, natomiast papier ma fajny taki szaaaary, makulaturowy. Odrobina serwetki ryżowej i mamy tło. Na to mój najnowszy nabytek szablon rombowy, a co wszyscy mają romby mam i ja!
No i oczywiście złotko:-))) Doniesiono mi ostatnio, nie wiem czy to prawda, bo nie dotarłam do miejsca, z którego pochodzi doniesienie, że obsmarowano mnie jako tą co to pakuje kilogramy złota, bez uzasadnienia! A co nie można? jak widać można;-)
Zdjęcia robione niestety w bardzo niesprzyjających warunkach, na tarasie i właściwie po ciemku, bo wczoraj to ciemno było przez całą dobę, ale lepszych nie będzie ;-(
Zdjęcia machnęłam jeszcze przed lakierowaniem, bo ostatki światła uciekały i nie było czasu... Polakierowałam postawiłam koło kaloryfera i rano blacik był suchy! Uuuuffffffffffff...
A stoliczek wygląda tak: