Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malowanie na szkle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malowanie na szkle. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 grudnia 2017

KONIKI


Post pojawił się pod tytułem "magiczne okno"w "farbach i kredkach" i w jakiś znowu mi nie znany sposób nie został odnotowany na moim blogu;-((( chyba jakaś skleroza mnie otumaniła, ale nic to, sklerozie mówimy nie i pokazujemy tu: wazon z konikami...
Jak to z tym magicznym oknem ci u mnie jest?

 hmmmmmm, to ja powiem tak: mam swoje magiczne okno;-)))

 Wielkie z widokiem na ogród. Okno z mojej werandowej pracowni.

 Lubię się w nie pogapić, tak bez sensu w zieleń...

 Mój ogród jest bardzo magiczny, albo jak kto woli bardzo, ale to bardzo angielski. Zależy, kto przez to okno patrzy i co chce zobaczyć. Jeżeli patrzy moja teściowa to widzi b***ałagan, mówiąc delikatnie, gąszcz drzew, krzewów, samosiejek, chwaściorów, różnej maści !@#$%^&*()

 Kiedy ja patrzę to widzę zieleń, dużooooo zieleni w różnych odcieniach, jasnych ciemnych, przenikających się, teraz tracących swą zieloność na rzecz różnych żółci, czerwieni. Ważne jest, że ten busz odgradza mnie od reszty świata.

   

Tak jak swego czasu niejaki Adam Hanuszkiewicz, który bywał w tym moim/wtedy jeszcze nie moim domu i zachwycał się taką oazą zieloności w centrum miasta. Tak i teraz również mój niewielki ogród jest oazą no może nie na pustyni, bo Wrocław to podobno zielone miasto, ale na pewno oazą w naszej okolicy...

 A ja jak tak się gapię w ten bezmiar zieloności, wpadam w stan z tzw falami alfa sprzyjającym kreatywności to zaczynam widzieć, gdzieś w środku siebie jak wyłania się nowy projekt na...

 Tym razem na KONIE;-))) na "Magiczne Koniki" jakie wpadły przez okno, prawie dosłownie! i gnają przed siebie na wazonie.


 O foremce z konikami marzyło mi się od... pierwszego zobaczenia;-))) Cudne były. Jednak tabuny jakie natychmiast się pojawiły wszędzie, całkowicie wyleczyły mnie z zakupu foremki. Co nie znaczy, że zapomniałam o nich nie, dalej siedziały gdzieś głęboko w moich marzeniach,przycupnięte, nooo po prostu siedziały i już;-(

 I wygląda, że za dużo o nich, znaczy marzeniach opowiadałam wszem i wobec, bo się spełniły!

Chyba pierwszy raz w moim długim życiu...już, marzenie tak się zmaterializowało!

Matka Założycielka naszego teamu, o tym usłyszała i żebym już nie marudziła, sprezentowała mi koniki! Dzięki;-)))
Wpadły do pracowni, co prawda impostem, ale co tam... Może lepiej brzmiałoby jak by wpadły w bardziej magiczny sposób, oknem, ale od czego wyobrażnia?

 Rzadko albo właściwie wcale nie podążam za trendami w naszym mixmediowym światku ale tym razem radocha z foremki była na tyle duża, dużo większa od konikowego obciachu, że musiałam, nooo musiałam ją natychmiast użyć!
I nie omieszkam zrobić to jeszcze i jeszcze, ale dam konikom odpocząć.

 Mamy więc wazon dość spory, o bardzo regularnych kształtach, prawie kula, kula z falbanką;-) Dlatego na pokazanej zajawce, niektórzy pomyśleli, że to bombka.

 Wazon potraktowałam efektem lustra, popsikałam acze i zrobiły mi się fajne zacieki, to mamy widoczne od środka. Na zewnątrz potapowałam, pocieniowałam akrylem z efektem metalu w dwóch kolorach, dmuchnęłam porporinę więc zrobiło się z lekka złotawo. Nakleiłam pas szlagmetalu złotego, srebrnego, miedzianego a na to poszlagmetalowane koniki, postarzyłam bitumem, akrylami i niech sobie biegają;-)))








piątek, 28 kwietnia 2017

Lustro numer dwa, projekt na wiosenny zlot.

Obiecałam,że do zlotu oba moje projekty będą na blogu, dla reklamy, dla podglądnięcia, w celu inspiracji? Na zlot w sezonie wiosennym, to ja właśnie, miałam zrobić projekt:-) Długo się namyślałam, długo szukałam inspiracji, podpytywałam dziewczyn co by chciały robić, co je interesuje... A nie jest to łatwe, bo wszystkie zlotowiczki to dziewczyny już dobrze znające tematy mixmediowe. I jak to bywa projekt się "urodził" sam:-) Pokazałam swoją najnowszą pracę na forum DECU-SABAT, spodobała się i została okrzyknięta projektem zlotowym! Noooo jedna sztuka się wyłamała, ale liczy się głos większości. Ale,żeby nie było za łatwo, w tzw międzyczasie powstała druga wersja tego samego projektu! Drugie lustro;-) jakoś tak mam, że jak mnie coś zafascynuje to będę tak długo próbowała, kombinowała, szukała aż sama siebie zadowolę, niestety rzadko tak się dzieje;-( Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Juz sama droga jaką trzeba przejść w kierunku celu jest ciekawa, intrygująca, wciągająca. A są to godziny spędzone w internecie, przeszukiwanie, rozkładanie na czynniki pierwsze tego co zobaczę, co mnie zaintryguje.Właściciwie się nie spotyka tutoriali, które pokazywałyby krok po kroku, jak to coś jest zrobione, mnie nie interesują proste filmiki na przykład na YT. Tam można się wiele nauczyć, sporo zobaczyć ale to nie jest już to co mi potrzebne. Zostaje więc samodzielna praca w celu osiągnięcia założonego sobie celu. A potem eksperymentowanie w pracowni, godziny kombinacji, sporo wywalonego do kubła materiału, aż wreszcie jest to coś, może nie koniecznie dokładnie to, co mi się wyśniło po nocach;-( Ale jest. Często domową pracownię ogranicza warsztat, środki, możliwości, dostęp do produktów, narzędzia. I mamy zgrzyt! Głowa sobie wymyśliła a warunki nie pozwalają! I trzeba iść na kompromis, a tego w przypadku moich działań twórczych nie lubię, oj nie lubię... I gdybym pokazywała tylko to co mnie zadowala w 100% to pewnie nic by się w tym miejscu nie ukazało. A, że uparta jestem to szukam dalej, może następnym razem uda się dotrzeć bliżej. Stąd mamy właśnie drugi projekt na zlot. Potem na pewno powstanie trzeci egzemplarz, bo już jest na pracownianym stole, a i czwarty, piąty bo już są przygotowane lustra, stoją po kątach, co by koty się nie zainteresowały, bo będę miała mozaikę, albo siedem lat nieszczęścia;-))) Tak więc dziś pokazuję drugie lustro, które "się zrobiło" w tzw międzyczasie, ale zdążyło przed zlotem i się na niego załapie;-))) Zrobiło się, samo się zrobiło, takie rdzawe, jakby wisiało sto lat na dworze;-) Ma jakieś 90cm na 45.

środa, 29 marca 2017

Lustro takie trochę antyczne.

Jak na mnie to idę jak burza, praca za pracą, wpis za wpisem, jak tak dalej pójdzie to zabraknie mi "kartek" i nowy zeszyt trzeba będzie założyć. Tym razem zrobiłam lustro! Taflę lustrzaną OCZYWIŚCIE mam ze śmietnika:-))) Pewnego dnia ktoś ze sąsiedztwa wyrzucił na mój ulubiony, nielegalny śmietnik całą meblościankę. Drugi ktoś ja rozwalił w poszukiwaniu skarbów, a jeszcze następny pozbierał dechy na wózek i wywiózł. Zanim dechy odjechały w siną dal, na pewne spalenie, ten ktoś wywalił w krzaki lustro z barku... Meblościanki mi nie było szkoda, bo tak bardzo brzydko klasyczna, peerelowska była więc pewnie komuś się przydała jako materiał do kominka, albo innego pieca. Smo(k)g we Wro i tak już jest ogromny więc jedna meblościanka w te czy we wte to pikuś, ale lustro już nie było mi tak nie obojętne! jak tylko "ktoś" sobie odszedł wypadłam za swojego płota i w krzaki... lustro okazało się być całe! No to je wsadziłam pod pachę i do domu. To,że było całe, to jedyna jego zaleta, niestety wtedy chyba do barków meblościankowych nie wklejano luster pierwszego sortu;-( Od nowego, mojego u mnie nowego, było już takie z lekka zamglone, stwierdziłam, że do eksperymentów pasuje jak ulał. Naoglądałam się w necie takich różnych luster, aż zamarzyło mi się coś takiego zrobić. No i zrobiłam! Postarzyłam jeszcze bardziej taflę lustrzaną, nakleiłam lustro na zdobyczną dechę, dodałam odlewy foremkowe, szlagmetal i mamy to co mamy, moją improwizację na temat tzw lustra antycznego. aaaa ps zapomniałam lustro ma 100cm na 62cm;-))

piątek, 6 maja 2016

Chińczyk

Ostatnio to się męczę jak... Piekarski na mękach;-)
Wymyślam, kombinuję, coś tam robię, zmywam, robię, znowu zmywam...Aż wreszcie zmęczenie materiału jest tak wielkie, szkła czy moich rąk, że sruuuuuuu i w zlewie mamy kawałki szkła zamiast wazonu, wymsknął się i roztrzaskał!
Może i w głowie mam jakieś tam, może nawet nie jakieś tam, a fajne pomysły tylko brakuje mi coś ostatnio, kompatybilności głowy z rączkami:-( Może za dużo myślę? Może należy przestać kombinować a zabrać się za robotę? Nie wiem...ale widać światełko w tunelu.
Jadę na zlot!
Sukcesem już jest, że dałam się namówić i wyciągnąć z domu.
No może póki co wirtualnie, ale dałam się, skoro zaliczka wpłacona to już , prawie, właściwie, jakbym była jedną nogą na imprezie.
Dziewczyny umyśliły, że będą robić jedną z prac wg mojego pomysłu, z jednej strony miłe to jest, a z drugiej nie wiedzą w co się pakują;-)))
Dlaczego? A dlatego, że mnie samej trudno jest po jakimś czasie powtórzyć coś co robiłam ze dwa, a może już trzy, lata temu. A jeszcze powtórzyć cały proces dla innych, nic to zabiorę wazon w torbę i będziemy rozkładać go na czynniki pierwsze, czyli szykuje się wielka improwizacja:-)
Tak się składa, że ja lubię takie procesy, wszystko właściwie dzieje się na bieżąco, głowa musi dogadać się z rączkami tu i teraz, bo potem to już będzie pozamiatane, potem to będzie inny projekt, inny pomysł na to samo, ale nie to samo.
Strzaskałam wazon eksperymentalny, chciałam coś ciekawego, innego, nowego, zmajstrować na ten zlot właśnie, chciałam dopasować stare do nowego, gabaryty do materiałów, nooo po prostu chciałam poćwiczyć, bo dawno nie robiłam nic takiego i...i dobre chęci szlag trafił!
Wazon w kuble na śmieci, miałam dobre chęci.
Ale, podobno dobrymi chęciami piekło jest  wybrukowane!@#$%^&*()_
W każdym bądż razie uparta jestem baba i jak się zawezmę to muszę choćby doczołgać się do celu, ale tam dotrę!
Nie wiem czy to ten sam cel, bo koncepcja zdążyła się zmienić, ale na końcu tego celu stoi słój:-)
Jest to moja wersja sgraffito, które ostatnio pokazywała i nauczała Ania Korszewska.
Ja swoją drapankę zrobiłam na słoiku, na szkle.
Farba, szlagmetal, coś do wydrapywania, farby do szkła, trochę konturówki, postarzenie i mamy to co mamy, ja się cieszę, że wreszcie coś mamy!
Nazwałam go chińczykiem, bo mi się ze względu na dekielek tak skojarzył.
Proszę państwa oto CHIŃCZYK!