Siedzę sobie na przystanku pod Bramą Wyżynną i czekam na autobus 210, który zawiezie mnie do pracy. Czekam, nic się nie dzieje - przede mną w korku zatrzymuje się kamper. W kamperze dwa osobniki piją sobie kawę i za nic mają korek, za nic mają pośpiech ludzi wokół. Mogę się założyć, że nie mają się dokąd spieszyć i są weseli i kawa im smakuje.
Takie to listopadowe pomysły - nie jechać do pracy, tylko dosiąść się do tamtych w kamperze, albo kupić własny kamper, a mieszkanie wynająć i do pracy już nie chodzić. Założę się, że nie jestem jedyna, wielu ludzi w listopadowych mgłach snuje sobie plany na przyszłe wakacje lub planuje eskapady w ciepłe kraje. Takie mrzonki czasem mogą nabrać realnych kształtów. Trzymam kciuki za mrzonki moje i Wasze!
Takie to listopadowe pomysły - nie jechać do pracy, tylko dosiąść się do tamtych w kamperze, albo kupić własny kamper, a mieszkanie wynająć i do pracy już nie chodzić. Założę się, że nie jestem jedyna, wielu ludzi w listopadowych mgłach snuje sobie plany na przyszłe wakacje lub planuje eskapady w ciepłe kraje. Takie mrzonki czasem mogą nabrać realnych kształtów. Trzymam kciuki za mrzonki moje i Wasze!