Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Porady zakupowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Porady zakupowe. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 sierpnia 2023

Multicooker Paul Caltier - recenzja

 


Dostaliśmy od teściowej multicooker Paul Caltier, teściowa chciała mi ulżyć w gotowaniu codziennie dla syna wrzodowca. Pomysł zacny i nie mogę złego słowa o kobiecie powiedzieć, bo urządzenia samo w sobie faktycznie ułatwia codzienność. Teściowa została zaproszona na pokaz tego urządzenia i tak ją zachwyciło, że kupiła bez wahania za cenę 2 tysięcy złotych. Gotowałam w nim miesiąc, sam pomysł multicookera w domowym gospodarstwie jest super, nie trzeba mieszać, stać nad daniem, grzać całej kuchni, można w tym czasie robić dużo przyjemniejsze rzeczy. Zabraliśmy urządzenie na tygodniowy wyjazd rodzinny z myślę, że zapakuję składniki i pójdę na pobliski basen a po powrocie będę miała gotowe danie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam, zapakowałam składniki na coś w rodzaju duszonki, warzywa, ziemniaki, mięso i wyszłam z apartamentu wraz z córką, mąż i starszy syn zostali. Wracamy po 1,5 godzinie, a urządzenie nadal nie wytworzyło pary by uruchomić czas duszenia. Po wypuszczeniu pary i otwarciu urządzenia okazało się, że danie jest w sumie gotowe, ale urządzenie tego nie zgłosiło i to był pierwszy raz z kilku kolejnych razów (niestety jest to co któryś cykl, więc ciężko reklamować urządzenie). Po miesiącu użytkowania i przygotowaniu w nim wielu dań między innymi buraczków, zup, gulaszy, biszkoptu, biała kapustę przypalił mi i również nie podał czasu duszenia. Mogę stwierdzić, że urządzenie nadaj się do gotowania zup, bigosu, gulaszy. Rozgrzewa się i wytwarza parę około 30-40 minut więc ten czas przygotowania dania się mocno wydłuża, następnie jeśli zostawić do samoistnego wypuszczenia pary trwa to bardzo, bardzo długo, można oczywiście zrobić to samemu, ale potrafi p za parą wyrzucić cześć dania znajdującego się wewnątrz i zapryska wszystko dookoła. Za podobna lub niższą kwotę możemy nabyć wiele innych modeli tego urządzenia. Instrukcja obsługi dołączona do urządzenia zupełnie nie przydatna i niezrozumiała, przepisy na kilka dań pozbawione często sensu np. biszkopt mam nastawić na 50 minut, a urządzenie posiada jeden czas 45 minut i nie można nic zmienić na programie ciasto, ani czasu, ani temperatury. Biszkopt przypala się od spodu i tyle. Przy otwarciu zalewa się brzeg i ciężko go wymyć, bo jest to wąska szczelina, pokrywa ciśnieniowa wewnętrzna wykonana z cienkiego aluminium które się gnie podczas mycia.  Ogólnie w skali od 1 do 10 dała bym 4 punkty.  Szkoda mi tylko teściowej w tym całym zamieszaniu, która dała się porwać naciągaczom na tandetne urządzenie chcąc ułatwić mi codzienność. Na pewno przyczyniła się do tego, że zakupię sama inne dobrej jakości z wygodna obsługa urządzenie. Sam pomysł świetny, tylko nie z tym urządzeniem. Nie polecam za taką cenę, tej samej jakości można kupić w cenie 300-400 zł lub dokładnie to samo przez Internet w cenie nawet 165 zł (nowe bez gwarancji).



Zdjęcie ze strony przedstawiciela



środa, 30 listopada 2022

Być sponsorem reklam?

 


Sprawdzacie producenta danego produktu? 

Czy jesteście świadomi, że często produktu reklamowane wiodących marek są produkowane w tych samych zakładach co takie mniej znane? 

Zaskoczeni? 

Poczytajcie gdzie wyprodukowano jogurt wiodącej marki, a gdzie taki marki własnej danego sklepu. Ostatnio kupiłam olej rzepakowy i okazało się, że marki własnej sklepowej jest z tej samej fabryki co w promocji bo marki znanej, a różnica w cenie 3,5 zł na 3 litrach. 

Ja uwielbiam takie poszukiwania, bo często mnie bardzo zaskakują rezultaty. Produkt o tym samym  składnie, ilości w opakowaniu, wyprodukowany w tym samym zakładzie, ale różnią się nazwą i ceną. Więc czemu mam przepłacać i sponsorować reklamy w mediach? Właśnie do tego się sprowadza wszystko, że to my konsumenci opłacamy reklamy by nas zachęcić do wyboru danego produktu. Szaleństwo, prawda?! Mamy sami nakręcać nasze potrzeby za nasze własne pieniądze! 

Niestety dajemy się często nabrać i zrobić w tak zwanego konia. Nasza wola jest sterowana przez media, prasę, bilbordy i podświadomie sięgamy po produkty za których reklamę sami płacimy. Jak odkryłam ten fakt to sama się przed sobą zawstydziłam, że wcześniej nie poczytałam gdzie są wytwarzane dane produkty.

 Moje zakupy często trwają dość długo, bo za każdym razem sprawdzam cenę za kilogram, litr, sztukę. Sprawdzam skład i miejsce produkcji. Często miód jest pod nazwą która sugeruje, że został wyprodukowany w Polsce i to z jednej pasieki, a prawda jest zupełnie inna, często jest to mieszanka miodów zakupionych przez polską firmę w krajach z poza unii i zapakowana, etykietowana przez ten zakład. 

Często płacimy za markę, a nie za jakość. To trochę jak w samochodach, ubraniach, cześć ceny to metka, logo, a dopiero reszta to sam w sobie towar. Często wiodące marki mają linie mniej jakościową, tańszą, świetnie nadającą się do promowania logo, są to często kolekcje tak zwane Basic. 

Polecam zachować czujność w czasie zakupów, lepiej robić je np. raz w tygodniu dokładnie i świadomie, niż biegiem i dawać się nabijać w butelkę za miliony.



środa, 7 września 2022

Jak nie wpaść na zakupową minę

 


Jakie macie sposoby na oszczędne zakupy? Ja mam kilka swoich patentów, nie raz o nich pisałam, ale warto o tym mówić/pisać. Nie dajmy się łapać w pułapki stosowane przez sklepy i producentów. Jednym za takich przykładów jest oglądanie reklam między programami w tv lub słuchając radio, często potem chwytamy podświadomie za produkty danej marki, koduje nam się fakt, że jak jest reklamowany to musi być dobrej jakości. Jest taka piosenka Marka Andrzejewskiego „Stoi w ciemnym rogu mały smutny jogurt, nikt go nie kupuje, bo nie reklamuje żadna go modelka gdy telenowelka, żadna go dziewczynka kiedy wieczorynka...” Jak bardzo często jest to kwintesencja naszych zakupowych wyborów. Jednak nie zawsze za popularnością danego produktu idzie jego jakość i nie chodzi tylko o produkty spożywcze, chemiczne, ale również o obuwie, odzież, AGD. Bywa, że nawet marka samochodu ma znaczenie dla samej marki, a nie dla jakości w stosunku do ceny. Czasem wybieramy kierunki wakacyjne z powodu popularności, a niekoniecznie na wzgląd ceny i naszych osobistych preferencji. Nakręcamy się reklamami, popularnością, pozornym prestiżem (bo inni mają, bo na mediach społecznościowych jest wow itd.). Następny zakupowy fakt to przywiązanie do marki, kupujemy mechanicznie zawsze taj samej marki dany produkt, a producenci czasem robią nam „niespodzianki” – zmniejszają wielkość produktu w opakowaniu (nie zawsze samo opakowanie), zmieniają skład, cenę. Czasem zmieniają opakowanie i przez to zmienia się wszystko jakość, ilość. Często na półkach stoją produkty zupełnie nieznanych marek, a są z bardzo dobrym składem i ceną, ale jak w tekście powyżej są nie reklamowane, nieznane, nie opatrzone. Ja zawsze sprawdzam cenę za litr/kg w stosunku do innych produktów o podobnym składzie. Nie noszę ubrań z najpopularniejszych sieciówek, często są to ubrania szyte w tej samej fabryce gdzie szyte są ubrania do marketów chińskich (chyba, że trafię na ubranie z drugiej ręki). W sumie ubrania nosze głównie z drugiej ręki, są już sprane z chemii po produkcji, jest to działanie ekologiczne i ekonomiczne, często wyszukam ubrania ciekawe i nie jednolite w danym sezonie. A co ciekawe mam typową kobiecą budowę, obecnie wiele sieciówek szyje bez wcięcia w pasie, raczej workowate spódnicę, a w sklepach z używaną odzieżą często wyszukam piękne kobiece spódnice, ostatnio znalazłam taką jenową, jestem zachwycona nią, za całe 5 zł w sanie jak nowa, koszulkę z zaszewkami na biust z metką nową, za 4 zł. Uwielbiam polować na takie kobiece ciuszki. Nie interesują mnie najnowsze trendy, lubię czuć się dobrze w ubraniach, a nie podążać za często niepasującą do mnie modą. No ale jestem już w wieku gdzie mam to w nosie czy jestem na topie.


Kolejna sprawa to cena, nie zawsze to co jest drogie jest dobrej jakości, ma super skład, ktoś musi zapłacić za kampanie reklamową, piękne opakowanie, a któż by inny jak nie konsument. To jest bardzo, bardzo częsta praktyka, że jakość nie idzie w parze z ceną. Oczywiście nie jest to standard, bo np. ciasto z rękodzielniczego wyrobu ma wspaniały skład i musi swoje kosztować, ale trzeba być czujnym. Tak jak nie zawsze napis BIO na opakowaniu gwarantuje nam świetny skład produktu, bo np. w składzie jest bio cukier trzcinowy i możemy napisać już na opakowaniu BIO, a że tam inne składniki są popchnięte konserwantami to już nie jest istotne.

W czasie zakupów trzeba być czujnym, idąc na większe zakupy musimy sobie zarezerwować więcej czasu, by nie robić ich w pośpiechu, najeść się przed wyjściem, bo głód nas nakręca, a specjalnie rozpylane zapachy w sklepach nakręcają nasze zmysły i chwytamy za produkty których nie było w planach.  Na zakupy koniecznie idziemy z lista i staramy się być jej wierni. Świadomie starajmy się rozważać promocje, bo nie każde słowa tani, promocja, okazja kryje właśnie taki fakt – ostatnio przy kurczaku sielskim  było napisane „okazja cenowa” a cena była 29,90 zł/kg w sklepie obok kupiłam takiego samego kurczaka w promocji z krótkim terminem za 12,90 zł/kg.  Sprawdzajcie paragon, nie raz miałam problem że naliczono mi więcej sztuk niż zakupiłam, w innej cenie niż było na półce (warto poczytać prawo konsumenckie), doliczono nam coś czego nie zakupiliśmy. Zakupy to pole minowe, uważajcie by nie wpaść na minę, a potem jest smuteczek i zdrenowany portfel.


środa, 30 marca 2022

Jak nie kupować niepotrzebnych rzeczy

 


Jakie warto zadać sobie pytania przed zakupem jakieś rzeczy? Często kupujemy od wypływem impulsu tak z „magią” chwili. Na pewno nie raz i nie dwa się to zdążyło każdemu z nas. Ale kupowanie takie nie jest dobre dla naszego portfela, mieszkania/domu, planety. Często są to rzeczy których nie potrzebowaliśmy, odłożyliśmy kąt, zapomnieliśmy, bywa że nigdy nie zostało użyte, sami nie wiemy po co nam to było. Jakieś 29 lat temu powiedzieliśmy, że chcieli byśmy się dorobić pewnego samochodu, na co On stwierdził – to złe myślenie, nie chcieć się dorobić, ale powinno nas po prostu na niego stać. Bo samochód to nie tylko przedmiot, ale i trzeba go utrzymać, lać paliwo, płacić ubezpieczanie, naprawiać, robić przeglądy, kupić opony itd. Miał zupełną rację! Tak trzeba myśleć o wielu sprawach o mieszkaniu/domu, samochodzie, ogrodzie itp. Przed kupnem powinniśmy sami sobie zadać kilka pytań, by nie kupić czegoś czego nie potrzebujemy, nie stać nas na to, nie mamy miejsca, nie bo nie, czy opłaca nam się.




  1. Czy kupując ten produkt stać mnie na niego, a nie tylko się dorobiłem, ale nie mam funduszy na utrzymanie?
  2. Czy posiadam już podobną rzecz?
  3. Jeśli kupię tą rzecz, ile razy jej użyję?
  4. Czy koniecznie musze kupować ten produkt? Może mogę wypożyczyć go od znajomych?
  5. Czy mój zakup kierowany jest potrzebą czy chęcią dorównania innym?
  6. Czy bez tego zakupu poradzę sobie?
  7. Czy kupuję tą rzecz dla siebie, czy żeby zaimponować innym?
  8. Czy gdyby ta rzecz nie była w promocji, kupiłbym ją?
  9. Czy na pewno ten przedmiot pasuje od mnie i do mojego stylu życia, wystroju mieszkania itp.?
  10. Czy mam miejsce w domu na tą rzecz?
  11. Czy zakup tej rzeczy oddala mnie od spełniania moich marzeń (odkładanie pieniędzy na jakiś cel)?
  12. Czy jest to zakup impulsywny, potrzeba czy zachcianka?
  13. Czy mam miejsce na tą rzecz?
  14. Czy kupuje to dla samej marki?

 Wiele podobnych pytań powinniśmy sobie zadać przed zakupem.  Kupujemy łatwo, bierzemy kredyt, a potem? No właśnie co jest potem? Wiem można odsprzedać, ale ponosimy już stratę. Nie musimy posiadać wszystkiego co posiadają nasi znajomi, może oni codziennie jedzą grzanki na śniadanie, a my okazjonalnie raz na miesiąc albo i to nie, więc po co posiadać taki opiekacz. Kupujemy czasem z myślą o kimś nam bliski, myślimy o pewnie się mu to spodoba. Zanim coś kupimy dowiedzmy się, czy to drugiemu faktycznie posłuży. Prezenty róbmy z jakiejś okazji, a na co dzień w miejsce rzeczy materialnych dawajmy czas, rozmowę, serdeczność i życzliwość.


poniedziałek, 6 września 2021

Wydatki odzieżowe w sierpniu

 


Wiem, wiem dawno nie pisałam zupełnie nic, ale chyba tknęłam w miejscu, że nie wiem co dalej. Zupełnie nie mam pojęcia o czym mam Wam pisać.

U nas cały czas życie płynie w tym samym rytmie, mimo, że nie borykamy się obecnie z problemami finansowymi, nie żyjemy rozrzutnie, nadal staramy się rozsądnie dysponować pieniędzmi. Pilnujemy by mieć bufor finansowy na tak zwany wszelki wypadek. Ostatnio zakupiłam kilka sztuk ubrań, ale w sklepie z odzieżą używaną, córka (lat 17) chciała coś „nowego” do szkoły, poszłyśmy na zakupy do galerii i stwierdziła, że to wszystko jest takie same, zabrała mnie do sklepu z używaną odzieżą poleconego przez koleżankę i tam zaszalała, wybrała trzy bluzy, dwie sukienki, dwie pary spodni, dwie koszulki, kurtkę pikowaną i jeans i zapłaciłyśmy za wszystko 169 zł. Poszłyśmy w dzień z przeceną o 70%. Uznała, że teraz ma ubrania inne niż w sieciówkach i o to jej chodziło. Mężowi wybrałam dwie koszule z długim rękawem, w stanie prawie jak nowe i zapłaciłam za nie 35 zł. Zatem w sierpniu była rozpusta odzieżowa, po 7 miesiącach „zgrzeszyliśmy” i zakupiliśmy ubrania. Młodszy syn do sklepu z używaną odzieżą chodzi z kolegami i przepuszcza kieszonkowe. Jestem zaskoczona bo idą we czterech i wracają z naprawdę fajnymi ubraniami, syn stwierdził, że głupio jest kupować nówki, nie dość że często dostaje po nich wysypki to jeszcze drogie i co drugi koleś na ulicy ma takie na plecach. Ja lubię kupować odzież używaną, nie mam po tych ubraniach alergii, piorę zawsze pierwszy raz z octem zamiast płynu zmiękczającego. Nie wydaję dużych kwot, nie dodaję nowej produkcji odzieży, zatem jest to dla mnie zdrowe, ekonomiczne i ekologiczne. Moja znajoma kupuje rozmiary duże, pruje je i szyje z nich nowe ubrania dla siebie i rodziny jak znajdzie fajną tkaninę/dzianinę, inna szuka swetrów z ciekawej włóczki i jeśli nadają się do sprucia kupuje i robi nowe rzeczy. Dają im drugie życie, nie wydając fortuny i do tego ubierają się oryginalnie.

Za to sporo wydaję na buty, nie mam ich dużo, ale kupuje wysokiej jakości, buty na piesze, górskie wycieczki mam od 7 lat, wydałam na nie sporo, ale również służą mi już długo i są w dobrym stanie. Czasem kupię taniej buty wizytowe, takie na obcasie, bo nie nosze ich często, czasem są dodatkiem do stroju, bo nie idę na tańce, ale tylko krótkie przejścia, więc szkoda mi wydać dużo. Wolę wydać więcej na buty codzienne lub sportowe, bo w nich chodzę często.

A Wy jakie macie podejście do odzieży. 

wtorek, 9 marca 2021

Wypiekacz do chleba - PANASONIC SD-ZB2512KXE

 


Na zdjęciu od lewej chleb na zakwasie, od prawej chleb z mieszanką ziaren (pestki dyni, orzechy nerkowca, słonecznik, siemię lniane)

Nadszedł czas napisania mojej opinii o moim nowym nabytku – wypiekaczu do chleba PANASONIC SD-ZB2512KXE. Zapłaciliśmy za niego 850 zł (promocja), kupiliśmy w systemie ratalnym na 12 rat 0% (Pilnujcie i uważajcie na koszty ukryte np. 9,9 zł za pakiet, który zapewnia nam przypomnienie sms termin płatności raty. My zgłosiliśmy do banku pisemnie rezygnację z tej atrakcji, oraz zrezygnowaliśmy z ubezpieczenia). 



Chleb z sokiem pomidorowym, suszonymi pomidorami oraz z żółtym serem. 

Ale do rzeczy, jest to automat z programem do wypieku chleba na zakwasie (dlatego go wybraliśmy), posiada dozownik do drożdży i bakali. Dozownik do drożdży świetna sprawa, często bałam się by nie wrzucić ich na sól bo z chleba będą nici, a tu najpierw wyrabia się ciasto i potem dodawane są drożdże. Dozownik do bakali, no sama nie wiem czy mnie zachwycił, gdy automat wyrzuci np. nasiona do chleba i tak musze podejść i wznowić pracę automatu. Klapka od dozownika pozostaje otwarta, więc jak podchodzę to ją domykam, mam wrażenie że jeśli chleb lub ciasto mocniej wyrośnie może wbić się w nie, może to moje bezsensowne odczucie, ale domykam i już. Automat nie wiem do końca w jakim celu w większości programów na chleb drożdżowy nie rusza od razu, nazwane jest to odpoczynek i trwa 40-90 minut, może chodzi o wyrównanie temperatury składników, nie mam pewności, ale jest to w pewnym sensie irytujące. Piekłam w automacie różne chleby drożdżowe, na zakwasie, bezglutenowe, wygniatałam ciasto na pizzę, nie robiłam jeszcze makaronu (akurat mam zapas suszonego, własnej domowej produkcji).  Automat ma program do zakwasu, wstawiamy dwa pojemniczki ze składnikami (przepis przy automacie) na 24 godziny, jeden możemy użyć od ręki, drugi odstawić do tygodnia do lodówki. Jak dla mnie chleb na zakwasie wychodzi świetny, nie musze robić zupełnie nic, wkładam składniki (ja używam głównie własnego od lat produkowanego zakwasu). Nie musze pilnować czasu, przekładać do blaszek, myć miskę w którym rosło ciasto itd. Dzięki temu urządzeniu chlebem domowym na zakwasie mogą cieszyć się wszyscy, nie tylko osoby z „chlebowym” doświadczeniem. Chleb z blaszki wysuwa się prawie sam, mieszadło nie pozostaje mi w chlebie, dziurka po mieszadle jest naprawdę malutka w porównaniu do automatów które wcześniej używałam. Do urządzenia jest dołożona obszerna instrukcja, oraz przepisy. 


Dziura w chlebie wygląda tak zaraz po wyjęciu z automatu. 



Przepisy są ciekawe, ja posiadam jeszcze 3 książki z przepisami do automatu, niestety przepisy dołączone do urządzenia maja jeden feler, przepisy na samo wygniatanie ciasta nie zwierają dalszych kroków tylko do czasu włożenia składników do automatu, brak przepisu np. jak upiec bułki, czy ciasto które zostało wyrobione w automacie. Ja mając wieloletnie doświadczenie w wypieku pieczyw dam sobie radę, ale nie widzę tego by mogli to zrobić początkujący. Do poprzedniego automatu miałam pełny opis jak dalej postępować z pizzą, bułkami, ciabattą.  Dla sporej części użytkowników przepisy te stają się bezwartościowe. Maszyna ma możliwość opóźnionego startu, co daje nam możliwość naprawienia wpadki z brakiem pieczywa i możemy rano cieszyć się świeżym pachnącym wypiekiem. Posiada szybki program pieczenia, to również ratuje sytuację.  Urządzenie posiada czujnik temperatury, który niweluje zgubne skutki zbyt wysokiej i zbyt zimnej temperatury otoczenia, nie raz miałam sytuację, że mi chleb przywarł do górnej pokrywy, bo piekłam go latem i wyrastał jak szalony. Ogólnie sumując jestem zadowolona z zakupu, od czasu kupna automatu nie piekłam chleba w piecyku, pieczenie chleba zajmuje mi tyle czasu co zaparzenie herbaty, reszta należy do maszyny. 


Chleb bezglutenowy - przepis dołączony do automatu

Od ponad 12 lat nie kupuje chleba, teraz z tym urządzeniem jest to jeszcze łatwiejsze. Wybraliśmy ten model sugerując się opiniami w Internecie i przyznam, że nie zawiedliśmy się, owszem nie jest tani, można kupić urządzenie za 200 zł, ale ja dużo piekę więc zaryzykowałam z urządzeniem droższym. Jak na razie miałam dwie wpadki – chciałam przenieść przepis na ciasto drożdżowe z wypieku w piecyku do automatu, niestety za dużo drożdży i cukru, muszę zmienić proporcje, bo w automacie są kontrolowane warunki wyrastania i nie potrzeba ich tak dużo, ciasto przerosło, ale była smaczne, puszyste. Druga wpadka z chlebem bezglutenowym tez przenosiłam przepis z piecyka i nie pomyślałam by wodę dodać na początki, chleb od dołu nie wymieszał się dokładnie. Niestety przepisy do wyrabiania ręcznego i wypieku w piecyku musza być lekko zmodfikowane by nadawały się do automatu. Po za tym wszystkie pieczywa wychodzą świetnie, wygniatałam również w nim ciasto na pizzę bezglutenową, wszystko wyszło super.

Koszt wypieku domowego chleba w automacie jest naprawdę niewielki, zmierzyłam dokładnie ile zużył automat prądu podczas wypieku chleba na zakwasie i upieczony na mące orkiszowej i na orkiszowym zakwasie. Mnie wyszło, że koszt bochenka chleba o wadze 900 g wyniósł około 4 zł (mąkę kupuję hurtowo po 6 zł za kg). Chleb orkiszowy 100% orkiszu upieczony na zakwasie orkiszowym w sklepie św. Hildegardy 23,22 zł za kg.  


piątek, 14 sierpnia 2020

Ekologiczne życie w punktach.

 


Znalazłam w Internecie kilka punktów by żyć bardziej ekologicznie, zebrałam je w podpunkty, część jest moja, część znaleziona w różnych miejscach.


  1. Używaj wody po myciu owoców i warzyw do podlewania roślin.
  2. Korzystaj z wielorazowych pojemników na żywność.
  3. Nie marnuj żywności – z resztek można wyczarować pyszna potrawę.
  4. Używaj ściereczek kuchennych zamiast jednorazowych ręczników.
  5. Idąc na zakupy zabierz torbę wielorazowego użytku.
  6. Spróbuj z domowymi detergentami przyjaznymi środowisku, zamiast sklepowej chemii.
  7. Pij wodę kranową zamiast butelkowanej.
  8. Segreguj odpady.
  9. Wybierz prysznic zamiast kąpieli w wannie.
  10. Zakręcaj wodę podczas mycia zębów.
  11. Oddaj wytłoczki po jajkach sprzedawcy jajek.
  12. Kupuj produkty na wagę lub z dużych opakowaniach.
  13. Oddaj nieużywane produkty zamiast je wyrzucać.
  14. Wybierz rower, komunikację miejską lub idź piechotą zamiast samochodu.
  15. Postaraj się przerobić stare ubrania zamiast je wyrzucać.
  16. Nie myj samochodu pod domem z użyciem detergentów.
  17. Oddaj przeterminowane leki do apteki.
  18. Gromadź deszczówkę.
  19. Oddaj zużyte baterie do specjalnego punktu.
  20. Przerabiaj, odnawiaj meble zamiast je wyrzucać.
  21. Zrób własnoręcznie prezent zamiast kupić nowy.
  22. Kupuj bilety w wersji elektronicznej.
  23. Ogranicz ilość mięsa na korzyść warzyw.
  24. Nie koś trawnika w czasie suszy.
  25. Wybierz bambusowa szczoteczkę zamiast plastikowej.
  26. Kupuj żywność od lokalnego rolnika lub wyhoduj sam.
  27. Przerabiaj odzież na ścierki, torby na zakupy.
  28. Weź kawę we własny kubek.
  29. Używaj maszynki wielokrotnego użytku zamiast plastikowej jednorazowej.
  30. Zetrzyj sucha bułkę, brzegi pizzy (jeśli ich nie jadasz) na bułkę tartą.
  31. Wyłączaj światło w pomieszczeniach z których nie korzystasz – to oszczędność energii.
  32. Uszyj ze starego ręcznika myjkę zamiast używać syntetycznej gąbki.
  33. Kupuj szary papier z recyklingu.
  34. Zrezygnuj z dezodorantów w aerozolu.
  35. Wymieniaj się ubraniami. 
  36. Jeśli palisz nie rzucaj petów na ziemię. 
  37. Wyłączaj komputer na noc.
  38. Korzystaj z biblioteki lub wymieniaj się książkami.
  39. Posadź zioła na balkonie, parapecie zamiast kupować cięte zioła.
  40. Coś się zepsuje, postaraj się naprawić zamiast od razu wyrzucać.
  41. Używaj akumulatorków zamiast baterii.
  42. Ograniczaj drukowanie, a jeśli musisz to drukuj dwustronnie.
  43. Wykorzystuj wielokrotnie torebki na prezenty.
  44. Napraw stare buty zamiast je wyrzucić.
  45. Ogranicz kupowanie gazet czytaj online, w czytelniach bibliotecznych tez sa dostępne czasopisma do wypożyczenia.
  46. Kupuj książki w wersji elektronicznej.
  47. Zrób w domu porządki to co Tobie się nie przyda oddaj znajomym, sprzedaj, zamień się lub wystaw na grupie „śmieciarka jedzie” nie wyrzucaj.
  48. Ogranicz zamawianie jedzenia na wynos - generuje ilość plastiku.
  49. Zamień gotowe dania na zdrowe domowe jedzenie.
  50. Włączaj pralkę tylko wtedy, gdy jest pełna podobnie zmywarkę.
  51. Ogranicz prasowanie, prasuj tylko to co naprawdę tego wymaga.
  52. Zainwestuj w opakowania wielorazowego użytku dla rodziny na wodę/napoje, nie kupuj butelkowanych.
  53. Dokładnie przelicz ilość żywności by nie kupować za dużo.
  54. Sadź kwiaty miododajne na balkonie i parapecie na zewnątrz.
  55. Kupując produkty na wagę stosuj woreczki wielokrotnego użytku zamiast plastikowych. 
  56. Sprzątaj po sobie, gdy spędzasz czas na łonie natury. Zawsze zabieraj swoje śmieci z lasu, parku, plaży, jeśli nie ma w pobliżu kosza na nie.

Popatrzcie jak wiele z tych pomysłów nie tylko jest ekologicznych, ale również przyjaznych dla naszego portfela. Jeśli macie jeszcze jakieś pomysły chętnie je dopisze do tych które już są. 

czwartek, 16 stycznia 2020

Zakupy, zakupy.....




Ostatnio zauważyłam, że co raz więcej osób robi świadomie zakupy, widzę osoby z listą zakupów w ręku, z opakowaniami własnymi, nie tylko chodzi mi o torby na zakupy, ale i siatki na warzywa. Ja sama uszyłam z resztek siatek przeciw owadom woreczki na zakupy, widać dokładnie co w nich jest, są lekkie i mało zajmują miejsca w torebce. Sprawdzałam wagę w porównaniu do foliówki i nawet okazało się, że są lżejsze. Niestety wielu producentów wielorazowych opakowań do warzyw nie rozgranicza torebek do sklepu od torebek do przechowywania i potem taki kasjer musi zaglądać do każdej, bo zupełnie nie widać zawartości z powodu użycia materiałów typu len, bawełna. Sama byłam świadkiem takiej sytuacji, gdy kobieta w dobrej wierze miała piękne, firmowe woreczki, ale niestety wszystkie były jednolite i zupełnie kryjące zawartość, pani grzecznie powiązała je by nic nie wyleciało, a kasjer miał sporo pracy, odwiązać, zważyć, zawiązać. Kolejka się niecierpliwiła, a ludzie w niej stający marudzili, że to wszystko przez te głupie wymysły ekologów tak się porobiło. No niestety wielu nie analizuje tego tylko widzi zator i wydłużenie swojego czasu spędzonego w sklepie.  





Wracając do zakupów, musimy pamiętać o kilku żelaznych zasadach, gdy się wybieramy na zakupy – zwłaszcza większe.
Zawsze idziemy na zakupy z lista i za wszelką cenę się jej trzymamy. Robiąc listę zakupów najlepiej oprzeć się na wcześniej przygotowanym jadłospisie i kontroli tego co posiadamy, a następnie zastanowieniu się, ile czego musimy kupić, polecam zapisać na liście zakupów ilości.

  • Nie idziemy na zakupy głodni, bo wtedy zaczynamy kupować pod wpływem zapachu, koloru, czasem po prostu głodu. Nie robimy w pełni świadomie zakupów.
  • Najlepiej zarezerwować sobie wcześniej czas na zakupy i robić te większe raz w tygodniu. Pośpiech też jest złym doradcą.
  • Warto wcześniej przejrzeć aktualne promocje i porównać z innymi sklepami, by nie poddać się chwili i nie zostać „nabitym w butelkę”, często te promocje są zupełnie nie opłacalne.
  • Porównujcie rozmiar opakowania, czyli nie cena jednostkowa, ale cena ogólnie np. za kg, litr itd. Producenci potrafią czasem zmienić opakowanie, a my kupujemy na pamięć. Polecam również sprawdzać skład, bo i on potrafi ulec zmianie.
  • Wybierając się na zakupy sprawdźmy nasze finanse i oszacujmy czy na wszystko nam wystarczy funduszy, potem odkładanie przy kasie powoduje, że dokonujemy złych wyborów, lepiej sobie wcześniej zaznaczyć produkty które ewentualnie możemy tym razem nie kupić.
To tak z grubsza moje zasady zakupowe, dodatkowo często zaglądam na półki z przeceną (z powodu krótkiego czasu przydatności), bardzo często kupuje tak mięso, jest ono nadal świeże, ja przetwarzam je i mrożę lub surowe myję i mrożę.  Owoce, warzywa też chętnie kupuję w takich promocjach, czasem jogurty które zużywam natychmiast. Podam przykład mam na liście 4 jogurty naturalne z czego dwa na dziś, zatem kupuję te przecenione dwa i kolejne dwa z normalnej cenie, mogę te jedne spokojnie odłożyć, a dwa zużyć nadal w terminie przydatności. Oczywiście oceniam wszystko dokładnie, czy na pewno nie jest zepsute, jak na razie nie trafiło mi się nic takiego.
Robiąc zakupy na spokojnie, mając listę i cały plan możemy całkiem sporo zaoszczędzić.  A na pewno nie marnować żywności a co za tym idzie naszych ciężko zarobionych pieniędzy.
Ja do robienia zakupów używam aplikacji w telefonie by nie zużywać dodatkowego papieru, który za chwile wyląduje w koszu. Mamy z mężem jedną aplikację i wzajemnie do niej dopisujemy, a ona uaktualnia się w naszych telefonach.

czwartek, 14 lipca 2016

Przeceny, promocje, wyprzedaże!!




Nadszedł czas letnich wyprzedaży, oj dzieje się w sklepach i centrach handlowych. Zewsząd atakują nas informacje o wyprzedaży, promocji i zyskach, jakie możemy mieć dziś. Jak wiele osób daje się porwać tym przecenom, a jak wile osób zatraca się w tych wyprzedażach. Znalazłam nawet aplikację na telefon, która oblicza nam zysk z przeceny. Owszem i czasem kupię coś na takiej promocji, ostatnio nawet sama się złapałam na myśleniu o nowej zupełnie mi nie potrzebnej parze butów, – bo są w tak szalonej promocji. Stuknęłam się mocno w czoło i poszłam dalej przed siebie, a byłam bliska zakupu. 





Mam dużą słabość do zakupu książek, choć i tu staram się zachować rozsądek, ktoś mi już wytykał, że promuję minimalizm a kupuję książki. Mój minimalizm polega na tym, że nie kupuję i nie posiadam rzeczy, których nie używam, nie potrzebuję.  Pozbywam się ubrań, których nie nosze przez około rok – dwa, nie kupuję sprzętów tylko po to by pokrywał je kurz. Każdy zakup dokładnie analizuję, zastanawiam się nad tym jak bardzo jest mi niezbędny. Ubrania ostatnio doprowadziłam do podstawowego minimum, resztę oddałam innym osobą. Posiadam w domu obszerna bibliotekę, ale cała rodzina i znajomi korzystają z niej, niewiele książek tak naprawdę stoi zapomnianych. Choć książki również nigdy nie kupuję za ich pełną cenę rynkową, jak pojawia się nowość czekam cierpliwie na zejścia ceny w dół. Rzadko wydaję na książkę więcej niż 15 zł. Zanim zakupię książkę sprawdzam cenę w kilku księgarniach i potwierdzam fakt jej przeceny i korzyści dla mnie.


Wracając do promocji, wyprzedaży i przecen uważajcie na nie, często ceny są sztucznie podnoszone przed przeceną, byśmy potem cieszyli się z zysku. Nie poddawajmy się fali zakupowej, można sobie wyczyścić bardzo szybko konto i zaciągnąć kredyt. Pomyślmy dwa razy zanim coś zakupimy. Będzie to dobre dla naszej kieszeni i nie zapłacimy za to potem wyrzutami sumienia. Walczmy z pokusami. Czy potrzebujemy kolejnej pary butów, nową sukienkę, sweterek? Zastanówmy się, a potem podejmijmy świadomie decyzję, nie pod wpływem impulsu i radości z zysku. Pamiętajmy, że często takie promocje to pułapka na nas konsumentów. 

wtorek, 1 marca 2016

Pieluszki tetrowe - przeżytek czy wielki powrót?



Jedna z czytelniczek zainspirowała mnie do napisania tego postu. Pieluszki wielorazowego użytku, sporo o nich wszędzie w necie, ale głównie mowa o specjalistycznych pieluszkach, a nie o banalnej i znanej od lat tetrze używanej na pieluszki dla niemowląt. A w obliczu oszczędności może warto rozważyć opcję pieluch tetrowych, wychowały nas matki, nie posiadając pralek automatycznych. A jednak bez stękania i uważania się za męczennice wychowały nas. Ja miałam proście, bo pralka automatyczna wtedy już w większości mieszkań, również i w moim. Mój najstarszy syn wychował się głównie na pieluchach tetrowych. Młodsze dzieci też miały swój czas w pieluchach tetrowych, ale już były większe, po prostu w czasie odzwyczajania od pieluch używałam tetry by czuły, że moczą majteczki, a meble i dywany ocalały:) Nie czułam się umęczona faktem codziennego prania pokaźnej ilości pieluch, prałam je razem z ubrankami dzieci i nie widziałam w tym problemu. Gdy pierwszy syna był noworodkiem pieluchy tetrowe były na oddziałach noworodkowych, w domu używało się głównie pieluch wielorazowego użytku. Pieluchy jednorazowe używałam tylko na wyjścia po za dom.  Po za tym noworodek tak często brudzi pieluszki, że koszty są naprawdę spore przy użyciu pieluch jednorazowych, a do tego produkujemy góry odpadów oraz szkodzimy naszemu dziecku, które ma na pupie podgrzaną chemiczną mieszankę, która nie jest obojętna dla jego zdrowia. Jak wiele dzieci ma alergię na pieluchy jednorazowe, a ile na wielorazowego użytku. Zatem za pieluchami np. tetrowymi przemawia sporo pozytywnych faktów.




A teraz do rzeczy, czyli co i jak z tymi pieluchami tetrowymi. Tak jak zalecały babcie moich dzieci zakupiłam 40 sztuk pieluch tetrowych. Wszystkie pieluchy wyprałam w pralce w temperaturze 90 stopni. Następnie wszystkie wyprasowałam by były gładkie i dzięki temu przyjemne dla pupy noworodka.  Pieluchy składamy po dłuższym boku, tak by szwy były w środku. Dodatkowo do pieluch tetrowych potrzebujemy ceratek lub majteczek z ceratką.  Brudne pieluszki zapieramy i odkładamy do wiadra z pokrywką, ja do wiadra wlewałam wodę i wsypywałam płatki mydlane, dzięki temu wstępnie odmaczały mi się pieluchy.  Starałam się prać je codziennie, ale nie zawsze to wychodziło, więc to też nie był problem, bo pieluszki były spłukane i namoczone, więc nie wydawały z wiaderka niemiłych woni. W mieszkaniach gdzie jest suche powietrze, suszenie pieluch świetnie je nawilża i nie musimy używać nawilżaczy. Ja pupę niemowlaka myłam po prostu wodą i flanelką, nie używałam chusteczek jednorazowych, przy nich też jest dużo kontrowersji, co do ich toksyczności, a po za tym kosztują nie mało.   Najstarszy syn wychował się na pieluchach tetrowych, wodzie i mydełku dla niemowląt. Przy młodszych dzieciach próbowałam różnych wynalazków współczesności. Młodszy syn miał ostre podrażnienia przy używaniu pieluch jednorazowych, córka znosiła je lepiej.

Każdy obecnie ma prawo do wyboru, czy użyje pieluch jednorazowych, pieluch tetrowych czy wielorazowych. To jest indywidualna decyzja każdej rodziny, każdej matki. Warto podjąć ją zbierając jak najwięcej faktów by była ona świadoma, a niepokierowana tym, co robią inni. 

wtorek, 15 września 2015

Używane ubrania dla dzieci




Dziś weszłam do sklepu z używaną odzieżą, córka wyszukała dla siebie bardzo fajną bluzkę, jak lubi dużo błyszczącego (w wieku 11 lat to hit jeszcze), za całe 9 zł w stanie idealnym. Ja wyszukałam narzutkę na sukienkę, oraz dwa ciuszki dla maleństwa bratanicy, które ma przyjść na świat w grudniu.  Płacąc za ubrania zaczęłam z panią rozmowę o ubraniach dla dzieci. Podziela moje zdanie, że dzieciom zwłaszcza małym zupełnie nie opłaca się kupować nowych ubrań. 




Zastanówmy się ile razy dziecko od 0 do 12 miesięcy założy jedną rzecz? Większość ubrań góra miesiąc nadają się rozmiarowo w okresie szybkiego wzrostu do pół roku. Do tego ubranka używane są już kilkakrotnie wyprane dzięki temu pozbawione toksyn produkcyjnych, zatem są dużo zdrowsze, wystarczy je raz wyprać w occie lub sodzie i mamy pewność, że zostało pozbawione wszelkich ciekawostek, które złapało zanim dotarło do naszych rąk. Cena tych ubranek jest naprawdę niska, dziś oglądałam piżamki w cenie 4 zł świetnej, jakości, niezniszczone, niezaplamione. Ja wiem, że zwłaszcza mając pierwsze dziecko chcemy mu podarować najlepsze rzeczy, ale lepiej zainwestować w porządny wózek, środki piorące ubranka, dobry fotelik samochodowy, a nie koniecznie w nowe, markowe ubrania. Ja przyznaję, że moje dzieci chodzą głównie w używanych ubraniach, albo dostaną je po innych dzieciach, albo kupuję w sklepie z używaną odzieżą. Jakieś 3 tygodnie temu córka wyszukała śliczną, markową bluzeczkę z jedwabiu za kwotę 10 zł. Bluzka jest naprawdę wysokiej, jakości, niewiele używana. Często zaglądam do takich sklepów, wielokrotnie nic nie kupię, a czasem wyszukamy z córką bardzo ciekawe ciuszki. Naprawdę polecam kupowanie używanych ubrań, zwłaszcza dla dzieci. Jest to ekonomiczne i ekologiczne działanie. 


poniedziałek, 7 września 2015

Szybkowar w roli głównej



Po latach podchodów, wahań czy warto zainwestować, obliczeń czy naprawdę warto, stało się zakupiliśmy szybkowar. Zainspirowana wieloma pozytywnymi opiniami i ekonomicznym wymiarem tego wynalazku kupiłam go i nareszcie mam. Pierwsze wrażenie, o rany wybuchnie!!! Nie wybuchł, ba mało, że nie wybuchł to jeszcze zachwycił rodzinę. Stanie się to chyba nasz podstawowy garnek. Wydaliśmy na niego coś koło 179 zł, można powiedzieć – szaleństwo, ale nie do końca. Ja długo opierałam się przed takim wydatkiem, a jednocześnie mnie kusił. Używam go od kilku dni i jestem zachwycona. Jak dla mnie to idealne rozwiązanie dla rodzin, które chcą jeść domowe obiady, chcą zaoszczędzić na energii (zwłaszcza, gdy mają kuchenki elektryczne), mają mało czasu na przygotowanie dań, zabierają ze sobą danie w drogę (nie trzeba przepakować, mamy, w czym podgrzać). Jeśli chodzi o wygodę to nie stoimy, nie mieszamy, zamykamy i z głowy. Garnek mój ma pojemność 6 l. tyle gotuję zupy na dwa dni dla naszej rodziny. Gotowałam w nim np. buraki, które były idealnie miękkie po 25 minutach od postawienia garnka na gazie, zaś ziemniaki gotowały się około 9 minut.  Dla mnie wydatek 175 zł jest ok, bo sporo zaoszczędzam na energii oraz czasu. W instrukcji podają, że gulasz ugotuję w 30 minut, czyli obok wstawię ziemniaki i mam obiad po 30 minutach. Zupę dyniową gotowałam prze 15 minut od chwili wstawienia. Naprawdę jestem zachwycona nowym nabytkiem. Mogę z czystym sumieniem polecić taki zakup, zwłaszcza jeśli chcemy jadać obiady domowe, a mamy mało czasu, nie trzeba sięgać po gotowe dania. Zdrowo i oszczędnie. Szybkowar kupiłam w sklepie Aldi. 







Oto moje nowe cudo! :) 


Dodane w dniu 11.09.2015 w wyniku zwiększenia doświadczeń związanych z gotowaniem szybkowarze.


Gotowałam gulasz wieprzowy, mięso wstępnie obsmażyłam, a potem gotowałam w szybkowarze 20 minut. Wyszło idealnie ugotowane, rodzina była zachwycona. 
Po otwarciu doprawiłam sos solą, wcześniej dodałam ziła przed zamknięciem. 
Naprawdę super wyszedł. 
Gotowałam już w nim golonkę bez kości, którą trzymałam w solance przez 4 dni. 
Golonka była miękka po 40 minutach, następnie ją krótko obsmażyłam na patelni i mam świetny dodatek do pieczywa. 



wtorek, 2 grudnia 2014

Wędzarnia balkonowa


Ostatnio odkryłam na stronie Biowinu super sprawę, wędzarkę którą można używać nawet mieszkając w blokach i nie posiadając działki. wystarczy balkon i możemy cieszyć się wspaniałymi wędzonymi wyrobami. Wędzarka jest idealna do wędzenia ryb, kurczaków, piersi z indyka, boczku, kiełbas. Jak dla mnie fajny wynalazek dla osób nie mających możliwości używania większych tradycyjnych wedzarni.

Tutaj możecie ją dokładniej obejrzeć Biowin

Nie sprawdzałam czy jest gdzieś indziej dostępna, więc nie mam pojęcia czy są wersje w niższej cenie, ale chciałam Wam pokazać sposób na wędzenie mieszkając w blokach. Każdy może się cieszyć domowymi wędlinami.  Nie dymi jak grill, więc nie będzie przeszkadzać sąsiadom, a jak podzielimy się jeszcze kawałkiem domowej wędliny to na pewno nikt nie będzie miał pretensji. Obecnie jest super czas na takie produkowanie. Na balkonie są idealne warunki dla peklowania mięsa oraz wędzenia, sąsiedzi mniej otwierają okna ;)






Nie mam interesu finansowego w reklamowaniu firmy Biowin, jestem tylko i wyłącznie sympatykiem domowych wyrobów i korzystam jako klient z bogatej ich oferty. 









poniedziałek, 17 listopada 2014

Szynkowar czy warto kupić?


Długo zastanawialiśmy się nad zakupem szynkowaru, ciągle coś stało na przeszkodzie. Najpierw nasze niezdecydowanie, potem finanse, w końcu uznaliśmy, że dość szukania wymówek i zakupiliśmy szynkowa. 
Zdecydowaliśmy się na model o pojemności 3 kg mięsa, są jeszcze 1,5 kg (ostatnio,widziałam taki 1,5 kg w Kauflandzie za 49 zł) ale na nasza rodzinę wybraliśmy większa wersję. Koszt takiego cuda to około 70-80 zł, mało nie jest, ale jak policzę osłonki kupowane na wędliny do gotowania przez ten czas co robię wędliny to spokojnie by mi się już szynkowar zwrócił. Dla osób które zupełnie nie mają pojęcia o co chodzi spróbuję opisać urządzenie. Jest to garnek ze stali, z dwiema pokrywkami, jedna pokrywka układana jest bezpośrednio na mięso, do niej przymocowujemy sprężynę, a następnie dokręcamy druga pokrywkę co powoduje ucisk mięsa w garnku, takie jak by prasowanie go. w garnku możemy ułożyć mięso w kawałkach wraz z przyprawami, a następnie całość w garnku gotujemy w kąpieli wodnej. Gotujemy na małym ogniu przeciętnie 3-4 godziny 2-3 kg mięsa. Dzięki temu uzyskujemy delikatną wędlinę bez wędzenia i chemii. Tak przygotowany drób lub szynka stanie się wspaniałą wędliną dla małych dzieci, nie zawiera szkodliwej chemii, jest świeża i nie zawiera nadmiaru soli. Dzięki temu możemy nasze dzieci karmić zdrowo. Wędliny takie możemy stosować przy różnego rodzaju dietach np. bezglutenowej, lekkostrawnej, bezsolnej. Takie urządzenie daje możliwość produkowania wędlin w każdych warunkach mieszkaniowych i z każdym stopniem zaawansowania wędliniarskiego. Ja na razie wyprodukowałam wędlinę drobiową oraz golonkę wieprzową. Gorąco polecam zakup szynkowaru osoba które chcą się zdrowo odżywiać i pragną mieć kontrole tego co zjadają. My zakupiliśmy szynkowar w firmie Biowin. 

piątek, 14 listopada 2014

Zamrażarka - jaką wybrać


Od wielu, wielu lat używam zamrażarki, najpierw była szufladowa w lodówce, potem zakupiliśmy 3 szufladową, ale musieliśmy zmienić lodówkę i zrobiła nam się tylko jedna komora  półeczką w środku. Gdy rodzina zaczęła nam się powiększać zmieniliśmy lodówkę na wersję z zamrażarką trzy szufladową oraz nasza zamrażarka  trzema szufladami. Nasza zamrażarka firmy Beko pracowała bez awarii 15 lat. Niestety w tym roku zakończyła swój żywot i byliśmy zmuszeni do sporego wydatku - zakupu nowej zamrażarki, rozważaliśmy wiele opcji, postaram się Wam opisać jakimi wskazówkami się kierowaliśmy przy wyborze nowej zamrażarki. Obecnie mamy ogromną zamrażarkę, ale z racji że mieszkamy na wsi, najbliższy sklepik wiejski odległy jest 1,5 km, zaś większy sklep typu dyskont 5,5 km. Zatem wolę mieć większy zapas w domu żywności. Dodatkowo kupujemy półtusze prosto z ubojni i cześć przetwarzamy na wędliny, a część zostaje jako mięso przerobowe do posiłków. Piekę na stałe domowe pieczywo, więc je zamrażam, by nie robić tego codziennie, jak już mam rozgrzany piecyk to piekę więcej by zmniejszyć koszty zużycia prądu (najwięcej wydajemy na rozgrzanie piecyka). Niestety w tym roku nie zamroziłam kilka rzeczy, czekaliśmy na możliwość finansową zakupu zamrażarki. Poprzednia zepsuła nam się przed sezonem, a obecną kupiliśmy w październiku. Miesięczna opłata za prąd zużyty przez moją zamrażarkę to kwota około 6 zł, za mięso z ubojni płacę 7,80 zł za kg, więc dla samego mięsa opłaca mi się posiadać zamrażarkę, nie wspomnę o całej reszcie. 

Zatem wybierając zamrażarkę musimy uwzględnić kilka naszych potrzeb: 
  • jak dużą potrzebujemy zamrażarkę - nie ma sensu kupować dużej jeśli będziemy przechowywać tylko podręczne produkty, czyli to co może się zepsuć, lub gotowe dania kupione na zapas. Dla takich potrzeb wystarczy nam powierzchnia z lodówki. Jeśli mamy zamiar mrozić warzywa, mięso, wyroby, a do tego mamy minimum w gospodarstwie domowym 4 osoby to już przyda nam się coś więcej niż powierzchnia zamrażarki z lodówki, wtedy musimy rozważyć jak dużo będziemy zamrażać. Ja posiadając w sumie 6 szuflad (zamrażarka z lodówki i osobno zamrażarka) mogłam zamrozić 1 półtusze, trochę warzyw i owoców oraz około 4 bochenków chleba. Obecnie mam w sumie 9 szuflad i mogłam zamrozić: 20 kg śliwek, 25 kg kalafiora, 10 kg fasolki szparowej, 10 kg brokułów, 10 kg buraków, 1 półtusze około 42 kg, 4 kg żółtego sera, 6 bochenków chleba, 6 kg brukselki, 4 kg bigosu, około 3 kg wędlin i drobne pozostałości które zabezpieczyłam przed zepsuciem mam nadal powierzchnię do wykorzystania. Wydaje się dużo, ale wiele produktów kupiłam w sezonie w niskiej cenie zwłaszcza, że były to zakupy hurtowe. dzięki temu w zimie mam dostęp do warzyw i owoców w niskiej cenie, no i zawsze dostępne. Wyliczmy dokładnie jakie mamy potrzeby, by nie utrzymywać energetycznie pustych szuflad i bezsensownie wydawać pieniądze na prąd.
  • jak długo ma utrzymywać temperaturę - my założyliśmy fakt ile najdłużej u nas nie było prądu. Raz zdążyło się, że nie mieliśmy energii przez 22 godziny, więc wybraliśmy zamrażarkę która utrzymuje temperaturę przez 26 godzin. Niestety im dłuższy czas utrzymywania temperatury, tym wyższa cena urządzenia. Rozważaliśmy wersję 72 godzinną, ale koszt był o prawie 2 tysiące wyższy. Myślę, że mieszkając na terenach gdzie przerwy w dostawie prądu bywają długie, a nie mamy agregatu warto inwestować w lepszej klasy urządzenie. 
  • szufladowa czy skrzyniowa - ja osobiście nie polecam do użytku domowego zamrażarek skrzyniowych, wkładamy coś i ginie nam w odmęcie dziejowym. Sąsiedzi moich rodziców co jakiś czas robią przegląd w takiej zamrażarce i okazuje się, że niektóre produkty nie wiedzą jak długo ta przebywały i powstają straty, bo jest obawa przed konsumpcją. W szufladowej łatwiej nad tym zapanować, możemy dokładnie posortować produkty na mięso, warzywa, owoce itd. My nie braliśmy pod uwagę takiej zamrażarki.
  • klasa energetyczna - to akurat prosta sprawa, im wyższa klasa tym większe oszczędności w kieszeni. Wyższa klasa energetyczna daje nam mniejsze rachunki za prąd. 
Myślę, że to są najważniejsze warunki wyboru odpowiedniej zamrażarki, warto poczytać jeszcze opinie o danym modelu w internecie. Może wybrany przez nas produkt ma ukryte wady, które odkryli już inni, a może po prostu utwierdzimy się w wyborze. :)

poniedziałek, 13 października 2014

Testowanie kapsułek do prania Vizir - wnioski końcowe


Prałam, rozmawiałam i analizowałam zalety i wady kapsułek do prania. Ogólnie można przyjąć, że jest to produkt ciekawy, pierze efektywnie, pozostawia miły zapach, jest wygodny w użyciu, nie zajmuje dużo miejsca w łazience, ma estetyczne opakowanie, to tyle plusów, niestety jak wiele produktów ten również ma minusy, niestety w moim wypadku minusy przeważają plusy i to dość dla mnie znacznie. Po pierwsze przy mojej twardości wody jestem zmuszona użyć dwóch kapsułek, by uzyskać zadowalające efekty prania, zatem produkt robi się mocno luksusowy, zwłaszcza gdy mówimy tu o praniu dla rodziny z dziećmi, u nas pralka pierze około 5-6 razy w tygodniu, czyli to dość znaczna kwota wychodzi - koszt jednej kapsułki to około 1 zł razy dwa na jedno pranie to już 2 zł, jeśli to przemnożymy przez np. 18 pralek w miesiącu to mamy kwotę 36 zł za same środki piorące, ja nie używam płynów do płukania, więc to jest całkowity koszt, jak dla mnie kwota zbyt wygórowana, zwłaszcza w wypadku gdy ten sam efekt uzyskuję przy użyciu innej chemii piorącej w o połowę niższej cenie. Drugi minus to opakowanie kapsułki, niestety zdarzyło się, że znalazłam opakowanie pod uszczelką lub wklejone i rozmazane po ciemnym ubraniu. Niestety wyglądało to jak za przeproszeniem smarki. Zadzwoniłam do serwisu mojej pralki i zapytałam czy takie kapsułki nie mają złego wpływu na moje urządzenie - odpowiedziano mi, że niestety nie jest to najlepszy pomysł, ponieważ ucierpieć może grzałka, podobną opinię mają w temacie używania kapsułek w zmywarkach. No i tu nachodzą mnie wnioski, czy producent takich kapsułek badał sprawę pod kątem wpływu na urządzenia. Czy tylko badana jest jakość piorąca i nieszkodliwość dla skóry człowieka. Po doświadczeniach z kapsułkami, zostanę przy swoim ulubionym płynie do prania z dodatkiem mydła i poczekam na środek idealny. Niestety cena i opakowanie kapsułek przeważyły dobrą jakość prania. 

środa, 24 września 2014

Podpaski Always - testowanie


Kolejnym produktem który testowałam były podpaski Always Ultra. Otrzymałam przesyłkę która zawierała dwa opakowania dla mnie, na dzień i na noc, oraz dwa opakowania do rozdania jako próbki. Do całości były dołączone pudełeczka i wstążki do zapakowania próbek. Na temat podpasek już odrobinę się trudniej nawiązuje luźną rozmowę, więc moje ankiety były bardziej ubogie. Sam produkt mnie miło zaskoczył, nie mam uwag do niego. Jestem zadowolona, no może po za ceną, bo jednak tej firmy produkty są droższe od przeciętych, no ale coś za coś niestety. Dzięki testowaniu mogłam poszerzyć swoją wiedzę na temat innych nie stosowanych przeze mnie podpasek. 
Kolejny produkt to kapsułki do prania Vizir. 

czwartek, 18 września 2014

Garnier Lift Expert 45+ - testowanie


Obiecałam więc pisze o moich przygodach z testowaniem i promowaniem. Wypełniłam ankietę wyrażając chęć testowania kremu Garnier. Nie całkiem wiedziałam na czym to testowanie polega. Po jakimś czasie otrzymałam wiadomość, że zaproszono mnie do bycia ambasadorką Garnier. Brzmi nieźle pomyślałam, po około tygodniu dostałam paczkę z 4 opakowaniami kremu, 10 mini słoiczków, ulotki. Dwa opakowania były dla mnie na noc i a dzień, zaś kolejne dwa do przełożenia w słoiczki i rozdania jako próbki dla moich znajomych. Miałam do dyspozycji krem na dzień dla 35+ oraz krem nadzień dla 45+. Ochoczo zabrałam się do testowania i rozdawania. Pierwszy tydzień krem na mojej alergicznej twarzy super, drugi tydzień oj, oj coś się zaczęło dziać. No nic, ale jak testować, to testować, pcham dalej w zaparte krem na twarz. No niestety po 18 dniach poddałam się. Krem oddałam mamie. Gdy by nie moja alergia, muszę przyznać, że efekty były niezłe. Moja mama mimo, że ma dużo więcej niż 45+ też była zadowolona z używania tego kremu. Ogólnie testowanie było ok, co jakiś czas pisałam raporty z moich rozmów o produkcie, wysłałam ankiety znajomych które dostały próbki i ogólnie cała akcja w porządku. Zatem z czystym sumieniem mogę polecić takie testowanie, nie wymaga od ambasadorki rzeczy niemożliwych, rozmowy o kosmetykach ze znajomymi są przyjemne. Przyznam, że ogólnie trochę szkoda mi było faktu, że moja skóra zareagowała alergicznie, ale jestem również wdzięczna za możliwość sprawdzenia tego nieodpłatnie. Kolejne były podpaski, ale to w następnym poście. 

czwartek, 11 lipca 2013

Maszyna do lodów - lody domowe


Wczoraj zajadaliśmy się lodami malinowymi, pychota. Nie ma to jak smak domowych lodów. Przed zakupem maszyny do lodów miałam milion wątpliwości. Czy warto, czy nie za drogo, czy będą smaczne, czy to ma sens, czy dam radę itd. Decyzję przeważył fakt, że młodszy syn jest uczulony na orzechy i pszenicę, więc dość trudno kupić gotowe lody, które go nie uczulą. Szukaliśmy różnych maszyn, czytaliśmy opinie. Powiem tak, ilu ludzi, tyle opinii. Każdy ma swoje preferencje - jedne chce by lody były szybko, inny by można je ładnie formować, inny by maszyna robiła dużą porcję lodów itp. Jednym słowem - różne potrzeby i oczekiwania. My według wskazówek większości użytkowników szukaliśmy urządzenia o jak największej mocy, pojemności nie mniej niż litr, łatwości czyszczenia i przystępnej cenie. Te cechy były dla nas ważne. Wybraliśmy maszynę firmy Kalorik. Według opisów zamieszczonych w necie, dawała nam wszystko czego szukaliśmy, choć przyznam, że te wymogi spełniały jeszcze inne urządzenia. Ale tej firmie znaleźliśmy sporo pozytywnych opinii, więc właśnie taką zakupiliśmy.
Aby być być zadowolonym w trakcie użytkowania maszyny do lodów, należy spełnić kilka warunków. Po pierwsze miskę do masy lodowej trzymać najlepiej na stałe w zamrażarce. Masę lodową zrobić najmniej 2-3 godziny przed wlaniem do maszyny i włożyć do chłodziarki (najlepiej na noc). Nie należy oczekiwać lodów twardych, nadających się do eleganckiego formowania (takie lody trzeba dodatkowo mrozić, ale to grozi zbryleniem i dodatkami w postaci kryształków). Jak spełnimy powyższe warunki, to myślę, że większość maszyn da nam zadowolenie z takich domowych lodów.

Lody domowe warto robić, możemy uzyskać smak i skład taki jaki nam odpowiada. Maszyna do lodów wyrabia również sorbety. Lody domowe mają owszem wadę - nie można ich przechowywać długo (brak konserwantów), przy mocnym zmrożeniu robią się bardzo twarde (brak chemicznych spulchniaczy). Lody domowe możemy uzyskać również na bazie mleka roślinnego lub robić owocowe sorbety, co jest istotne dla wegan.
Ile razy czytacie dokładnie skład kupowanych przez was lodów?? Ja z powodu różnych alergii domowników, czytam skład wszystkich produktów jakie kupuję. Przy lodach, zwłaszcza tych tanich, by zrozumieć skład, trzeba by zabrać ze sobą pracownika naukowego z wydziału chemii lub chociaż zdawać maturę z chemii rozszerzonej. Mleka, śmietany i owoców w lodach jest naprawdę niewiele, głównie to tłuszcz palmowy.  Specjaliści radzą, że jeśli w składzie lodów pojawia się E466 (emulgator), E407, E410, E412 (zagęstniki), to nie powinniśmy ich kupować. Prawdziwe lody powinny się składać z mleka, śmietany, jajek i cukru, oraz dodatków smakowych typu owoce, wanilia, orzechy, czekolada. Takie lody są na rynku, ale kosztują 25 zł za 1/2 litra. 

Wczoraj robiłam lody malinowe. Koszt ich to - 400 ml śmietany 30%, 120 g cukru, 200 g malin, 2 jaja od "szczęśliwej" kury. Policzcie sami. Ale zapewniam, że nie wyjdzie Wam 25 zł za 1/2 litra lodów, nawet po uwzględnieniu kosztów energii.
Wierzcie mi lody były naprawdę pyszne i sycące. Mają naprawdę niepowtarzalny smak, a co do stwierdzenia, że są sycące, to najlepiej o tym świadczy fakt, że nasze najmłodsze dziecko nie było w stanie zjeść całkowicie swojej porcji. Wyobraźcie sobie dziecko oddające lody :)

Polecam robienie lodów w domu, wiemy co jemy, a do tego mało wydajemy :)