Już kiedyś opisywałam, jak Witek świruje w nocy. Szajba totalna. I większość osób z jakimi rozmawiałam na ten temat miała jedną radę: kot się nudzi, trzeba przed nocą go wymęczyć... Żeby to było takie proste.
Może problem wydaje się zabawny, ale mnie już do śmiechu niestety nie jest. Od ponad trzech tygodni chodzę permanentnie niewyspana i rozdrażniona. Pojawiła się ogromna złość na kota, w nocy mam ochotę go wyrzucić przez okno (dobrze, że jest siatka, więc nie mogę tego zrobić). Po złości przychodzi bezradność i załamanie. Obawiam się, że Witka zachowanie może być reakcją na jakieś problemy zdrowotne....
Pierwsza teza była taka, że kot się nudzi, więc trzeba się na noc z nim wybawić... No i bawimy się, na różne sposoby. Wyjmuję wędkę z piórkami, rozkładam pudło, robię kuleczki z papieru. I tak przez godzinę. Kiedy widzę, że Witek jest już zmęczony odpuszczam i pozwalam mu iść spać. Kilka nocy było spokojnych, spał i budził się przed 5:00, czyli normalnie.
Niestety ten sposób już nie działa. Kot pada zmęczony po zabawie, ja się kładę spać (około północy). Po pół godziny kot zaczyna wariować i skakać po futrynach. Wczoraj skakał nawet po oknie.... I przepycham się z nim do około 2:00 w nocy. Wyrzuciłam go na balkon, ale boję się go tam zostawić na całą noc, bo nie wiem co tam wymyśli. Poza tym zaczyna strasznie zawodzić na tym balkonie, dopominając się o wpuszczenie do mieszkania. Więc wpuszczam, bo nie chcę mieć na pieńku z sąsiadami... Kot już spokojniejszy, więc można iść spać... Muszę się wyspać do 4:00, bo to pora kiedy kot znów zaczyna wariować...
Druga teza po drodze była taka, żeby kota dobrze nakarmić, wtedy będzie spokojniejszy. Na samą noc dawałam mu jedzenie z puszki. Niestety nie pomogło.
W czwartek, wymęczona już do granic psychicznych możliwości postanowiłam go pozbawić pazurów. Nie jestem zwolenniczką pozbawiania kota pazurów, ale w tych okolicznościach jestem do tego zmuszona. Może jak kilka razy spadnie z futryny to się uspokoi.....
Wczoraj powstała teza, że kot może być chory. Niby ma apetyt, robi normalną kupę, ale jednak zachowuje się dziwnie. Noc z soboty na niedzielę była straszna! Już nie zamierzam dłużej czekać. Bo może dzieje się coś poważnego, a ja podejrzewam kota o zwykłą głupawkę..... Jutro idziemy do weta. Zwłaszcza, że podejrzanie wygląda jedno ucho Witka, lekko położone. Może to ucho, może zęby...może jeszcze coś innego. Zaglądałam do ucha, nic nie widać, ale ja się nie znam. Zrobimy badania krwi... Przy okazji obetniemy pazury....
Z jednej strony mam nadzieję, że lekarz znajdzie przyczynę i będzie znów normalnie. Z drugiej strony jednak wolałabym usłyszeć, że kotu nic nie jest.....
W dzień jest normalnym, moim kochanym kotkiem. Gada, chodzi za mną krok w krok, dopisuje mu humor i apetyt, mruczy...