Pokazywanie postów oznaczonych etykietą okno. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą okno. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 czerwca 2021

bo on nigdy...

Zrobiło się wreszcie ciepło i można cieszyć się przyjemną temperaturą, a co za tym idzie otwartymi w domu oknami. I po raz kolejny chciałabym zwrócić uwagę na uchylone okna i niezabezpieczone balkony.



Wydaje mi się, że temat uchylonych okien wraca jak bumerang i ludzie są uodpornieni na pewne argumenty. To tak samo jak z tematem pozostawiania dzieci i zwierząt w rozgrzanych samochodach w upalne dni. Niby każdy wie, niby każdy się dziwi, jak tak można zrobić, a jednak nadal mamy kilka przypadków takiego zachowania....

 
 
Ale wracając do okien, bo o tym chciałam dzisiaj. Uchylne okno to dla kota śmiertelna pułapka. I nie jest to stwierdzenie ani trochę postawione na wyrost. Kot próbujący się przedostać przez uchylone okno klinuje się, a szamotanie się w tym oknie, powoduje, że zakleszcza się jeszcze bardziej. Jeżeli pomoc nie nadejdzie od razu grozi to poważnymi skutkami zdrowotnymi a nawet utratą życia. Zaklinowany w oknie kot, poprzez ucisk okolic brzucha i aorty, który powoduje niedokrwienie tylnej części ciała, jest narażony na uszkodzenie narządów wewnętrznych oraz rdzenia kręgowego. 




W Zooplusie można kupić, dosłownie za kilkanaście złotych, specjalną kratkę zabezpieczającą okno. Ale ja osobiście wychodzę z założenia, że najlepiej nie pozostawiać kota na dłużej sam na sam z uchylonym oknem. Wtedy mam pewność, że nic się podczas mojej nieobecności w domu nie wydarzy. 

Tak samo nie wyobrażam sobie, jak można posiadać kota i niezabezpieczony balkon! Osiatowanie balkonu to była jedna z pierwszych rzeczy, które zrobiliśmy po wprowadzeniu się do mieszkania. Wiedziałam, że nie będę umiała swobodnie korzystać i wypoczywać na balkonie, kiedy nie będzie on w pełni bezpieczny dla kotów. I pomimo, że balkon został zabezpieczony w sposób profesjonalny, to nigdy nie zostawiam na nim kotów, kiedy wychodzę z domu. Pewnie nic by się nie stało, ale... No właśnie, zawsze jest to "ale". Nie jestem w stanie przewidzieć, co wymyśli kot, pozostawiony sam w domu na wiele godzin. Poza tym na balkon może wlecieć osa, pszczoła czy inny intruz, który może być niebezpieczny dla kota. Właśnie pisząc ten tekst, kotki cieszą się słońcem na balkonie i akurat zaobserwowałam niezdrowe podniecenie obu kotów. Okazało się, że lata jakiś bąk czy trzmiel (nie rozróżniam niestety ;)). Kotki zostały zawinięte do domu. 
 

 
I nie ma taryfy ulgowej dla żadnego kota, nawet tego najspokojniejszego i najgrzeczniejszego. Ksenia z Witkiem, jeśli chodzi o zachowanie na balkonie, są kotkami bardzo grzecznymi. Ksenia mimo młodego wieku nie wspina się po siatce, nie gryzie i nie kombinuje. Pomimo to, nie wyobrażam sobie zostawić ją na balkonie bez nadzoru. Tłumaczenie, że ona nigdy czegoś nie robi, nie jest wytłumaczeniem. To, że kot czegoś nie robi przy nas, nie oznacza, że nie robi w momencie, kiedy na niego nie patrzymy. Poza tym, zawsze może być ten pierwszy raz. Ludzie, którzy wypuszczają koty na niezabezpieczone balkony, często mówią: "bo on nigdy nie wchodzi na barierkę...", "bo on nigdy nie reaguje na ptaki" i wiele innych wymówek. Coś takiego w przypadku zwierząt, a śmiem odważnie myśleć, że i w przypadku dzieci, nie funkcjonuje. Pewność, że nigdy czegoś nie robił, więc na pewno nie zrobi tego w przyszłości jest złudna. Przestrzegam! Zasada ograniczonego zaufania wobec zwierząt zapewni im bezpieczeństwo ;) 
 
 

środa, 28 października 2020

za oknem, na parapecie

Okno.

Miejsce przez które wpada do naszych mieszkań światło dzienne.
Miejsce, przez które możemy spojrzeć na "świat".
Miejsce, przez które wpada do mieszkania rześkie powietrze poranka.
Miejsce, gdzie stoją kwiatki.
Miejsce gdzie stoją książki.
Ulubione miejsce kotów.
Miejsce, które od czasu do czasu trzeba umyć.
Miejsce ciągle zasłonięte przez żaluzje lub rolety.
Miejsce ozdobne z piękną firanką.
Miejsce, przez które wpadają odgłosy ulicy.


 
A jak Ty opiszesz swoje okno? Czym jest dla Ciebie?

 
 
U mnie to przede wszystkim miejsce przez które wpadają promienie wschodzącego słońca i miejsce, gdzie dużo czasu spędzają kotki. Szczerze mówiąc ja bardzo mało czasu spędzam w oknie. Natomiast jak idę do moich Rodziców, ich okno, zwłaszcza kuchenne, od razu zaprasza mnie do przesiadywania w nim. Jestem niczym ciekawski kot, który wszystko obserwuje ;)



Dlaczego? W naszym mieszkaniu mam dosyć nisko parapety, nie jest wygodne oparcie się łokciami o nie, natomiast są zdecydowanie za wąskie, żeby przysiąść. U Rodziców, parapet jest na odpowiedniej wysokości, żeby się wygodnie oprzeć i zająć obserwacją. A jest na co patrzeć. Ciągle ktoś chodzi, niektórych ludzi nie widziałam od dawna, więc przyglądam się, jak bardzo się zmienili. Jeżdżą samochody, spacerują ludzie z psami, czasami przewinie się jakiś kot. U mnie na osiedlu nie dzieje się aż tak dużo, mam okna od tej mniej interesującej strony, chociaż ja akurat sobie to chwalę. Mam widok na drzewa, które od wiosny do jesieni są zazielenione liśćmi i zamieszkane przez ptaki. Szkoda, że nie ma wiewiórek, wtedy pewnie bym więcej siedziała w oknie. A koty w ogóle by z okna nie schodziły ;) Ksenia uwielbia gapić się przez okno, Witek też, ale robi to rzadziej niż kiedyś. Dla nich jakikolwiek ruch na trawniku jest ciekawy. Nawet deszcz czy wiatr są ciekawe. Taka typowa kocia telewizja. 


 
Dlatego zainwestowałam w kocie materacyki. Ksenia często śpi na parapecie, od spodu dogrzewa ją kaloryfer, a ona to bardzo lubi. Lastrikowe parapety wyłożone są drewnianą mozaiką, więc na pewno kotkom siedzi się przyjemnie nawet bez materacyków. No ale jak już spać, to na czymś mięciutkim ;)

 
Do kwiatowego legowiska, o którym pisałam TUTAJ dołączył popielaty materacyk zakupiony na Allegro. Bardzo miękki i milutki.
 
 

piątek, 31 lipca 2020

podsumowanie lipca

Lipiec to pełnia lata i wakacje. Przynajmniej dla dzieci. Kiedy chodziłam do szkoły bardzo lubiłam ten miesiąc, bo w perspektywie było jeszcze dużo wolnego, nie myślało się nic a nic o szkole ;) Dzisiaj to miesiąc jak inne, ale lato jest nadal fajne i przyjemne, chociaż mocne upały męczą bardziej niż w czasach dzieciństwa... Na spacer najlepiej wybrać się wczesnym rankiem lub wieczorem, chociaż ja wolę wczesny ranek, bo wtedy jest lepsze światło do robienia zdjęć ;) I nie ma ludzi, to jest w tym najlepsze! Już nie mówiąc o tym, że ostatnio wieczorami, komary zjadają żywcem ;)


Lipiec zaczęliśmy od urodzin Kseni. Na blogu pojawił się wpis i zdjęcia z urodzinowej sesji, natomiast teraz mały backstage tej sesji ;) Pompony z bibuły jeszcze długo były dla małej atrakcyjną zabawką.




Czyż ona nie jest piękna i kochana??? Planowałam napisać coś więcej o naszej dziewczynce, ale w lipcu kompletnie nie miałam do tego głowy i ochoty... A sierpień wcale nie zapowiada się lepiej....


A tutaj typowa Ksenia....kombinuje ;)



W maju poczyniłam naszyjnik dla siebie, jednak zdjęć doczekał się dopiero w lipcu ;) Oczywiście zarówno w procesie dziergania, jak i fotografowania miałam nieocenioną pomoc kotecka. Bez pomocnika ani rusz ;)


A po ciężkiej pracy, pomocnik relaksował się na balkonie.




Natomiast dla Witka w upał jest na balkonie za ciepło, woli zacisze domowe. Widzicie tę kropelkę na jego brodzie? Zawsze tak ma po piciu wody.



Oba koteczki namiętnie oblegają mój fotel na balkonie. Chcesz sobie człowieku posiedzieć i poczytać, ale nie masz szans..... Zawsze zajęte ;)


Trzeba się ustawić w kolejce. Nie jest lekko.


A jak się przegapi swoją kolej,  to nie ma szans się dopchać do fotela. Fakt jest taki, że to od dawna nie jest mój fotel... Czas się z tym pogodzić.



Ksenia lubi też obserwować ptaszki ze swojego drapaka. Rezydencja letnia godna prawdziwej księżniczki.




Rzadko koty siedzą razem na oknie, ale czasami się zdarza. Parapet jest na tyle długi, że można siedzieć bezkolizyjnie i bez awantury. Witek odkrył materacyk Kseni i zdarza się, że na nim przesiaduje, kto wie, może trzeba będzie kupić drugi... :P



A Ksenia jak zwykle zainteresowana głównie kwiatkami

To tyle na teraz. Mam nadzieję, że uda mi się opublikować zaplanowane na sierpień posty, ale nic nie mówię, bo potem trzeba się tłumaczyć ;) Będzie jak będzie. Zapraszam Was na naszego Instagrama, tam bywamy zdecydowanie częściej @KociaBrygada

A tymczasem, tym co wybierają się na urlop, życzę odpoczynku i bezpieczeństwa, a tym, którzy pozostają w domach - niech moc będzie z Wami!



wtorek, 24 grudnia 2019

zapracowany kotek przed świętami

Jak tam u Was przygotowania do świąt? Wszystko gotowe? Bo u nas baaardzo minimalistycznie ;) Chwilę się zastanawiałyśmy z Ksenią czy umyć okno, ale dałyśmy sobie spokój. Przetarłam tylko najbardziej sprychaną przez kota część szyby :D


Okno to ulubione miejsce Kseni.


Na szczęście mam dobrego pomocnika, więc się nie napracowałam! Ksenia zmieniła firanki, brudną zdjęła i ładnie poskładała.


A czystą powiesiła i ładnie zaprezentowała. Mam nadzieję, że Ksenia już na tyle dorosła, że nie potarga nowej zasłony :D



Potem Ksenia była królową kuchni. Ale nic szczególnego na święta nie przygotowała, upiekła jedynie chlebek bananowy.


Po pracy w kuchni przyszedł czas na małą drzemeczkę. W końcu nie można kotka za bardzo przemęczać.


Bawić się czy się nie bawić? Kocie dylematy...


I ten wzrok na wieść, że prezentów pod choinką dla kotków nie będzie....


Teraz przyszedł czas na ubranie choinki. Choinkę w świętach lubię najbardziej ;)


Kotki chyba nie będą zadowolone z tego, jakie prezenty dostaną. Ale o tym następnym razem ;) Odpoczywajcie i cieszcie się tym nadchodzącym czasem. Wszystkiego dobrego, Kochani!

wtorek, 30 lipca 2019

podsumowanie lipca

Kolejny letni miesiąc za nami. A w mojej ukochanej Nowej Hucie na moment zrobiło się wiejsko.


Łąki nowohuckie brylowały w Internecie, zwłaszcza na Instagramie. Każdy chciał mieć fotkę z belami siana. Ja niestety się nie załapałam, ale Adka miała więcej szczęścia w roli modelki ;) 


Niestety kiedy wybrałam się w czwartek wieczorem (11 lipca) na rowerowy spacer, zobaczyłam, że bele siana płoną, a z ogniem walczą strażacy. Ludzie wszystko zniszczą.... W takich momentach myślę sobie, że nie ma większego szkodnika, jak CZŁOWIEK....


Ogólnie w ostatnim czasie ludzie wkurzają mnie bardziej niż normalnie.... W takich momentach cieszę się, że wracam do domu, gdzie czekają te dwa futerka i skutecznie mnie odstresowują....



Krótki spacer rowerowy po okolicy, a ile spotkałam kotów! Warto wybrać się po 20:00 na spacer lub na rower. Koty zaczynają łowy ;)


Żaden nie chciał się ze mną zaprzyjaźnić ;)


Gdzie ty koteczku idziesz?




A ten Wam kogoś przypomina?


Wiele radości sprawiła mi sesja z okazji urodzin Kseni.


To jest bardzo wdzięczna modelka, chociaż jeszcze nie do końca umie pozować. Jak tylko się pochylam do zrobienia zdjęcia, ona przybiega się tulić ;) Trzeba cykać szybko i z zaskoczenia.


Zabawowa dziewczynka, nadal lubi wskakiwać na ten drapak, chociaż jest już duża i cięższa.


W czasie deszczu kocie dzieci się nudzą...


Więc trzeba zabawiać znudzone futerko


Kawka z kotkiem, to najlepszy poranek.


Ostatnio moja mama wygrzebała moją starą lalkę szmaciankę ;) Każda lalka w dzieciństwie miała na imię Edyta, tak bardzo podobało mi się to imię :D


Czytanie z kotem.... Zostaw książkę i się tulimy ;)


Jedziesz sobie wałem, wzdłuż Wisły, a tu kot. Nie chciał się bratać, ale też nie uciekał.


Mój wielki projekt z rowerem w roli głównej. W wolnej chwili pewnie pokażę Wam co zrobiłam, ale już dziś powiem, że bez pomocnika nie dałabym rady ;)


Miziaj człowieku, nie opieprzaj się! ;)


Kto wie, że lipiec był miesiącem bez plastiku??? Żyjemy w czasach, kiedy bardzo trudno unikać plastiku. Ja dopiero jestem na początku drogi o nazwie LESS WASTE czy ZERO WASTE. Nie jestem zwolenniczką terroru ekologicznego, daleko mi do tego i chyba nigdy nie osiągnę takiej postawy (mam nadzieję). Ale uważam, że trzeba żyć, kupować i konsumować z rozwagą i rozumem. Od blisko roku nie kupujemy wody butelkowanej, pijemy kranowiankę, którą zabieram ze sobą do wielorazowej butelki. Może kiedyś napiszę o tym i innych małych krokach i zmianach, jakie wprowadzam w swoim życiu, aby być bardziej eko. Wychodzę z założenia , że każda, nawet najmniejsza zmiana na sens ;)


W lipcu stuknął nam rok, jak jesteśmy na Instagramie ;) Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tej aplikacji, jednak po jakimś czasie bardzo mi się spodobała. Nie wyobrażam sobie porzucić pisania na blogu na rzecz Instagrama. Uważam, że jest on fajnym uzupełnieniem, można powiedzieć takim "przekazem na żywo" z życia kotów dzięki krótkim relacjom na InstaStories. Zdecydowanie też widoczny jest większy ruch na IG niż na FB i Blogu. Lajki, komentarze, reakcje na relacje, wielu obserwujących. Na blogu jest zdecydowanie spokojniej. Ale ma to swoje uroki, bo mogę się tu rozpisać, a nieliczne grono czytających i komentujących to taka grupa wiernych znajomych, którym chce się przychodzić i czytać. Bardzo to doceniam ;) Zwłaszcza, że nie mam umiaru w cykaniu fotek, a i z pisaniem czasami mnie poniesie. Już widzę, że ten post też przydługi wyjdzie!



Na koniec jeszcze pokażę Tosię i Dyzia, bo bywają na blogu rzadko ostatnio ;) Tosia, jak na prawdziwą kocią damę przystało, siedziała z nami przy stole.


 Natomiast Dyniu, jak to on, żyje w swoim świecie. Woli swoje pudło i tyle ;)



To był jak zwykle fajny miesiąc. Cieszę się, że pokonałam wewnętrznego lenia i wybrałam się na plenery fotograficzne. Zostawiam Was z tymi cudownymi, typowo letnimi klimatami...