Zrobiło się wreszcie ciepło i można cieszyć się przyjemną temperaturą, a co za tym idzie otwartymi w domu oknami. I po raz kolejny chciałabym zwrócić uwagę na uchylone okna i niezabezpieczone balkony.
Wydaje mi się, że temat uchylonych okien wraca jak bumerang i ludzie są uodpornieni na pewne argumenty. To tak samo jak z tematem pozostawiania dzieci i zwierząt w rozgrzanych samochodach w upalne dni. Niby każdy wie, niby każdy się dziwi, jak tak można zrobić, a jednak nadal mamy kilka przypadków takiego zachowania....
Ale wracając do okien, bo o tym chciałam dzisiaj. Uchylne okno to dla kota śmiertelna pułapka. I nie jest to stwierdzenie ani trochę postawione na wyrost. Kot próbujący się przedostać przez uchylone okno klinuje się, a szamotanie się w tym oknie, powoduje, że zakleszcza się jeszcze bardziej. Jeżeli pomoc nie nadejdzie od razu grozi to poważnymi skutkami zdrowotnymi a nawet utratą życia. Zaklinowany w oknie kot, poprzez ucisk okolic brzucha i aorty, który powoduje niedokrwienie tylnej części ciała, jest narażony na uszkodzenie narządów wewnętrznych oraz rdzenia kręgowego.
W Zooplusie można kupić, dosłownie za kilkanaście złotych, specjalną kratkę zabezpieczającą okno. Ale ja osobiście wychodzę z założenia, że najlepiej nie pozostawiać kota na dłużej sam na sam z uchylonym oknem. Wtedy mam pewność, że nic się podczas mojej nieobecności w domu nie wydarzy.
Tak samo nie wyobrażam sobie, jak można posiadać kota i niezabezpieczony balkon! Osiatowanie balkonu to była jedna z pierwszych rzeczy, które zrobiliśmy po wprowadzeniu się do mieszkania. Wiedziałam, że nie będę umiała swobodnie korzystać i wypoczywać na balkonie, kiedy nie będzie on w pełni bezpieczny dla kotów. I pomimo, że balkon został zabezpieczony w sposób profesjonalny, to nigdy nie zostawiam na nim kotów, kiedy wychodzę z domu. Pewnie nic by się nie stało, ale... No właśnie, zawsze jest to "ale". Nie jestem w stanie przewidzieć, co wymyśli kot, pozostawiony sam w domu na wiele godzin. Poza tym na balkon może wlecieć osa, pszczoła czy inny intruz, który może być niebezpieczny dla kota. Właśnie pisząc ten tekst, kotki cieszą się słońcem na balkonie i akurat zaobserwowałam niezdrowe podniecenie obu kotów. Okazało się, że lata jakiś bąk czy trzmiel (nie rozróżniam niestety ;)). Kotki zostały zawinięte do domu.
I nie ma taryfy ulgowej dla żadnego kota, nawet tego najspokojniejszego i najgrzeczniejszego. Ksenia z Witkiem, jeśli chodzi o zachowanie na balkonie, są kotkami bardzo grzecznymi. Ksenia mimo młodego wieku nie wspina się po siatce, nie gryzie i nie kombinuje. Pomimo to, nie wyobrażam sobie zostawić ją na balkonie bez nadzoru. Tłumaczenie, że ona nigdy czegoś nie robi, nie jest wytłumaczeniem. To, że kot czegoś nie robi przy nas, nie oznacza, że nie robi w momencie, kiedy na niego nie patrzymy. Poza tym, zawsze może być ten pierwszy raz. Ludzie, którzy wypuszczają koty na niezabezpieczone balkony, często mówią: "bo on nigdy nie wchodzi na barierkę...", "bo on nigdy nie reaguje na ptaki" i wiele innych wymówek. Coś takiego w przypadku zwierząt, a śmiem odważnie myśleć, że i w przypadku dzieci, nie funkcjonuje. Pewność, że nigdy czegoś nie robił, więc na pewno nie zrobi tego w przyszłości jest złudna. Przestrzegam! Zasada ograniczonego zaufania wobec zwierząt zapewni im bezpieczeństwo ;)