Sami widzicie, lekko nie mam..... Skąd ta matka ją wytrzasnęła??? Skąd się bierze takich kosmitów?
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komiks. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komiks. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 7 czerwca 2020
kocia sobota
Ja dzisiaj pisał wiele nie będę. Pokażę Wam, jakie mam ciężkie życie z moją młodszą siostrą.
Sami widzicie, lekko nie mam..... Skąd ta matka ją wytrzasnęła??? Skąd się bierze takich kosmitów?
Sami widzicie, lekko nie mam..... Skąd ta matka ją wytrzasnęła??? Skąd się bierze takich kosmitów?
niedziela, 5 sierpnia 2018
śmieszna sesja
Nie jestem zwolenniczką męczenia zwierząt, ale mała niewinna sesja na potrzeby bloga powinna być mi wybaczona :)
Koty nie były zachwycone zakupioną grzywą. Nie da się ukryć, że zasłonięcie uszy są dla nich największym dyskomfortem.
Cyknęłam kilka zdjęć i więcej grzywy nie ubierałam im, nie mam serca ich denerwować ;) Ale zrobionymi zdjęciami chętniej się z Wami podzielę.
Tosia była bardzo zła, dlatego ma tylko jedno udane zdjęcie.
Prawdziwy lew, czyli Dyziu.
Szlachetny lwi profil
Moja kochana mordeczka
A na koniec w roli lwa przedstawiam Adkę. Nie na darmo się mówi, że pekińczyk to połączenie lwa i małpki w ciele pieska ;)
Mniej szlachetny profil :P
Kto Wam się najbardziej podoba w roli lwa?
środa, 1 sierpnia 2018
czytanie z kotem (9)
Chociaż Witek jest cały rudy, to i tak chętnie poleci Wam książkę, której głównym bohaterem jest czarny kot.
Ostatnio w Internecie spotkałam się z informacją, że czarne koty nie cieszą się popularnością, jeśli chodzi o adopcję. Ludzie pytają o biało-bure, o buraski, nawet o rude, ale nie o czarne! Bo czarne się źle kojarzą i przynoszą pecha... Dziwi mnie to bardzo, bo jakby na to nie patrzeć, mieszkam w kraju ludzi wierzących, katolików. Więc jak to się dzieje, że wierzymy w zabobony??? Przecież wiara w zabobony kłóci się z wiarą w Boga! Jeżeli nasze życie jest w rękach Boga, to jednocześnie nie może zależeć od jakichś magicznych zdarzeń, tym bardziej nie może zależeć od tego czy przejdziemy pod drabiną, czy stłuczemy lustro czy czarny kot przebiegnie nam drogę.....
Dzisiaj przychodzimy do Was z książką Nathalie Semenuik "Tajemniczy czarny kot. Legendy i przesądy".
Chyba żaden kot innej maści nie doczekał się tylu historii, legend, przesądów, w których gra główną rolę. Jest to na tyle niezwykły kot, że jednocześnie występuje jako symbol nieszczęścia oraz talizman szczęścia! To chyba może służyć nam za wyjaśnienie, albo jak kto woli, zagmatwać sprawę całkowicie. Bo czy jednocześnie można nieść szczęście i nieszczęście, będąc jedynie małym, czarnym futrzaczkiem? Oczywiście nie odpowiem Wam na to pytanie, musicie przeczytać sami ;)
Pewne aspekty historyczne przedstawione w książce były mi już znane, ponieważ jako zadeklarowana kociara przeczytałam "Historię kotów" ;) Tutaj mamy krótki przekrój przez epoki i spojrzenie w nich na kota. Od starożytnego Egiptu, gdzie kot był czczony i uważany za wcielenie bóstwa, poprzez średniowiecze, gdzie na sile przybrał trend tępienia kota czarnego jako wcielenia diabła i to głównie za przyzwoleniem, a wręcz nawoływaniem papieża Innocentego, po czasy oświecenia, kiedy to kot zaczął wracać do łask, jako pogromca gryzoni, a w renesansie jako źródło natchnienia dla artystów. Kot zaczął być doceniany nie tylko jako łowca szczurów, ale także za swoją urodę i elegancję. Myślę, że ten mocno streszczony rys historyczny zachęci Was do zgłębienia wiedzy o tym, jaką drogę przeszedł kot, aby znaleźć się na naszych kanapach i kolanach.
"To bulla papieża Grzegorza Vox in rama z 1233 roku ustanowiła, że kot jest sługą diabła. (...)
Papież Innocenty VII, bullą pontyfikalną z 1484 roku zadekretował obowiązek Inkwizycji palenia czarownic na stosie razem z ich kotami."
Bardzo ciekawą częścią książki jest ta, poświęcona legendom i przesądom z udziałem czarnego kota, wzbogacona o rysunki. Cała książka jest bogato ilustrowana, a na dokładkę mamy ciekawe fotografie...oczywiście czarnych kotów.
Jeśli chodzi o samą książkę, to jest niewielkich rozmiarów, więc jest bardzo poręczna, śmiało można czytać w komunikacji miejskiej. Jest bardzo ładnie wydana, wręcz elegancko i gustownie, a wisienką na torcie jest tasiemka, która pozwala nam zrobić sobie przerwę w dowolnym miejscu. Jeśli macie w swoim otoczeniu "kociolubną" osobę, śmiało możecie tę książkę kupić w prezencie, kociarz obojga płci się ucieszy.
Jeśli chodzi o samą książkę, to jest niewielkich rozmiarów, więc jest bardzo poręczna, śmiało można czytać w komunikacji miejskiej. Jest bardzo ładnie wydana, wręcz elegancko i gustownie, a wisienką na torcie jest tasiemka, która pozwala nam zrobić sobie przerwę w dowolnym miejscu. Jeśli macie w swoim otoczeniu "kociolubną" osobę, śmiało możecie tę książkę kupić w prezencie, kociarz obojga płci się ucieszy.
Osobiście nigdy nie wierzyłam w przesądy, a w ten z czarnym kotem zwłaszcza, ponieważ mieszkałam przez ponad dziesięć lat z dwoma czarnymi kotami pod jednym dachem ;) Patrząc dzisiaj na to, jak wygląda moje życie, jedno wiem na pewno, moje czarne koty nie przyniosły mi nieszczęścia, może nawet wręcz przeciwnie? Na pewno nauczyły całą moją rodzinę miłości do kota, pozbawiły nas stereotypowego myślenia o tych cudnych zwierzętach.
2009r. Pchełka |
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Alma-Press za możliwość posiadania, przeczytania i zrecenzowania tej uroczej książki. A przy tej okazji wróciłam wspomnieniami do tych dwóch czarnuszków, które nie były tak do końca czarne ;)
Wiecie co? Kochajcie czarne koty!!!!! (2009r.) |
Czy takie cudo może przynosić pecha? Ludzie własnym działaniem sprowadzają na siebie nieszczęścia! Czas wziąć za to odpowiedzialność. Nikt nie jest odpowiedzialny, że nam się nie układa lub że odnosimy sukcesy. To nie przypadek, fatum, zły los czy czarny kot lub rozłożona drabina.... my sami! Ale jeżeli uwierzysz, że rozbite rano lusterko, napotkany w drodze do pracy czarny kot czy brak guzika, kiedy widzisz kominiarza sprawi, że spotka Cię coś złego, to zrobisz wszystko (nieświadomie), żeby tę teorię potwierdzić! Nie kuś losu, nie wierz w zabobony ;)
"W krajach europejskich czarny kot od zawsze cierpi z powodu starodawnych
przesądów, pochodzących jeszcze ze średniowiecza. Te ciągle żyjące, silne
zabobony sprawiają, że jeszcze dzisiaj czarny kot
utożsamiany jest ze złą wróżbą."
sobota, 20 stycznia 2018
kocia sobota
W sumie to niewiele mam dzisiaj do pokazania, bo większość dnia przespałem! Nie, nie wstydzę się tego. Każdy szanujący się kot dużo śpi, więc czemu miałbym być inny??? Oczywiście wskoczyłem sobie na futrynę, bo hobby nie można zaniedbywać, nawet w sobotę! Walnąłem kupala, wiadomo natura to natura. Trochę posmędziłem o jedzenie i dostałem mokre, co na dobre uśpiło mnie na większość popołudnia. Po dobrym, wartościowym jedzeniu śpi się świetnie!
Pamiętajcie, że sen jest najważniejszy!!!!
No i jedzenie, jedzenie jest równie ważne!
Czasami trzeba się pobawić, ale nie za długo, żeby za bardzo się nie zmęczyć ;)
Po takim ciężkim dniu, można iść spokojnie spać....
niedziela, 25 czerwca 2017
na balkonie
Dopadło nas totalne lenistwo ;) A w dodatku mały brak weny. Pewnie każdy miewa takie kryzysy... W każdym razie zdjęcia leżą i czekają na obrobienie i jakoś brak pomysłu nam na wpisy. Ale Witek się nie obija, cały czas coś robi, a pogoda sprzyja głównie siedzeniu na balkonie ;)
23 czerwca minęły dwa lata, jak mamy osiatowany balkon! To była dobra decyzja. Wszystkim posiadaczom kotów polecam takie rozwiązanie. Zwierzak bezpiecznie może przebywać na balkonie, a i człowiek odnosi pewne korzyści. Po pierwsze gołębie nie wlatują na balkon, nie zanieczyszczają i nie robią gniazd. Po drugie można spokojnie zostawić pranie na cały dzień, ewentualna burza nie porwie nam nic z balkonu ;) Ja z naszej siatki jestem bardzo zadowolona i nie wyobrażam sobie dzisiaj, że mogłoby jej nie być!
Na naszym osiedlu zaobserwowaliśmy już kilka balkonów zabezpieczonych siatką, na których przebywają koty. Niestety w większości są balkony, gdzie widuję koty, a siatki nie ma. Aż dostaję gęsiej skórki, jak widzę kota balansującego na poręczy niezabezpieczonego balkonu....
Witek jest taki szczęśliwy na balkonie ;)
I można troszkę pobrykać
Co tu jeszcze porobić???
Chyba czas posmędzić o jedzenie...
Jak mnie nie było....
Na szczęście kwiatki przeżyły :D
A na koniec słodki Witek ;)
Jeżeli film się nie wyświetla, kliknij TUTAJ
poniedziałek, 8 maja 2017
środa, 28 grudnia 2016
podsumowanie grudnia
Podsumowanie miesiąca wyjątkowo publikujemy wcześniej, ponieważ czeka nas jeszcze podsumowanie roku. Jeszcze nie wiem jaką będzie miało formę, żeby było atrakcyjne, ale żeby nie powtarzać zeszłorocznych formuł ;)
Grudzień był dla mnie dosyć ciężkim miesiącem. Czuję zmęczenie fizyczne i psychiczne. Witek napędził mi stracha z tym bieganiem do kuwety, na szczęście rozeszło się po kościach. Później jeszcze raz odwiedziliśmy przychodnię weterynaryjną, tym razem z Dyziem i Adą. Oboje mieli szczepienia do zrealizowania.
W poczekalni zaobserwowałam niebywale grzecznego kota. Szczerze mówiąc takiego kota jeszcze nie widziałam. Ludzie przynieśli go zawiniętego w koc, a później kot leżał na kolanach opiekunów tak spokojnie, że nie mogłam się nadziwić i zdecydowanie nie mogłam oderwać oczu. Opiekunka kota zauważyła, że ciągle ich obserwuję i uśmiechnęła się. Przeprosiłam ją, że tak się gapię, ale przyznałam, że pierwszy raz widzę tak spokojnego i grzecznego kota, który nie wykazuje żadnego strachu nawet w momencie, kiedy szczekały psy. Pani powiedziała, że kot wiele przeszedł, ponieważ został przywieziony z Ukrainy, z miejsca w którym panuje wojna, więc na pewno wiele przeszedł... Nawet nie wiecie jak bardzo mnie to wzruszyło. Niestety nadszedł nasz czas na wejście do gabinetu i nie udało się kontynuować rozmowy, nic więcej się o kocie nie dowiedziałam....
Grudzień spędziliśmy na różnego rodzaju robótkowaniu. Moimi wyrobami wsparłam dwa stacjonarne kiermasze dla dwóch różnych fundacji, w dwóch różnych miastach: w Krakowie i w Warszawie. Cieszę się, że mogłam połączyć przyjemne z pożytecznym. Mam nadzieję, że przedmioty się sprzedały a fundusze pomogą w utrzymaniu całej gromady kocich i psich stworzeń. Witek oczywiście dzielnie mi pomagał w moich pracach ;)
Przygotowaliśmy paczkę mikołajową dla kociaków z naszej ulubionej fundacji, ale jak na razie nie udało nam się dotrzeć na kociarnię. Mam nadzieję, że już niedługo odwiedzimy fundacyjne ogonki ;)
Nynuś pomagał w ozdobieniu kolejnej szafki
Nynuś pomagał w ozdobieniu kolejnej szafki
W grudniu znowu mieliśmy przyjemność testować produkty dotąd nam nieznane! Fajnie, że rynek dobrych karm się zapełnia, rośnie świadomość ludzi, że warto dobrze karmić swojego kota. Poza tym nic tak nie wpływa na jakość produktu, jak odpowiednio duża konkurencja i rywalizacja o klienta!
Podczas ostatniej wizyty u Pani Doktor okazało się, że Dyziu też powinien troszeczkę zrzucić sadełka! W związku z tym nie wszystkie karmy, które otrzymaliśmy, testerzy mogli schrupać ;) Za to kociaki z kociarni na pewno będą wdzięczne za bogatą w dobre składniki karmę, dzięki której szybciej staną na nogi.
Tosia wyjątkowo ładnie pozowała do sesji. Chyba bardzo zależało jej na spróbowaniu nowych chrupek, albo odkryła, że jednak lubi być modelką.
Urlop Maćka dobiegł końca i wrócił do swojego domu. Tosia odetchnęła z ulgą, ale jeszcze kilkanaście dni po wyjeździe Maćka dąsała się i spała w kuchni....
Lepsza strona Macieja :D
Ada też usłyszała, że trzeba ograniczyć jedzonko
Podczas ostatniej wizyty u weterynarza zgłosiliśmy problemy Dyzia z odkłaczaniem się. Nynuś dostał specjalną pastę.
Dyziek nie chce jeść pasty, więc smarujemy mu nią łapeczki, a on wylizuje.
Lampkę ze stołu łapałam już kilkanaście razy, ten jeden raz nie złapałam ;) wiadomo... spadła sama, kot nic a nic jej w tym nie pomógł
Adka w świątecznym nastroju, pomagała ubierać choinkę
Subskrybuj:
Posty (Atom)