Wczoraj wieczorem zapukał kurier i co? I wreszcie przywiózł wyczekiwaną Lidkę, która miała być przyjaciółką na dobre i złe, ale jak na razie wychodzi że jest na to złe... Ręcznie szyje mi się doskonale, ale tylko z filcu, na maszynę czekałam, bo miliom pięćset pomysłów mam w głowie, a ta niewdzięcznica nie chce współpracować! Ile nerwów dzisiaj zjadłam! Pierwsze kroki poczyniłam z królisiami... będą paskudki;)
Mała prezentacja Lidki (wszędzie materiały szablony i ogólny sajgonek, jak to bywa kiedy się za coś biorę;)))
Jako że nie mogłam wczoraj po jej przybyciu od razu się z nią rozprawić i zapoznać, wzięłam się za bombeczki wstążkowe, czas poświęcony to 4 godziny, ok 20m wstążek 2 opakowania szpilek, bolące palce, a bąbeczki ok 6 cm średnicy, ale było warto, jestem z siebie dumna;)))
a na koniec wianuszek, inspirowany pięknościami Flory, jeszcze nie wiem czy tak go zostawię, bo dzisiaj mężuś przywiózł mi piękniutkie gwiazdeczki wykonane z kokosa:)
No to już się napisałam wystarczająco:) pozdrawiam serdecznie:)