Lubię pasztety warzywne, a ostatnio udało mi się zrobić dwa naprawdę warte uwagi! Na ten z białych warzyw zasadzałam się już od dawna, za to ten z batatami i soczewicą wyszedł zupełnie nieplanowanie, pod wpływem potrzeby zużycia domagających się o uwagę słodkich ziemniaków. Pasztety zyskały sympatię w rodzinie, co mnie bardzo cieszy - zawsze chętnie się więc nimi dzielę :) Dobrze się kroją (ale równie sprawnie rozsmarowują!), świetnie smakują ze świeżym pieczywem oraz świeżymi chrupiącymi warzywami. Rozważam przygotowanie jednego z nich na Wielkanoc, tak by nieco przełamać mięsną tradycję świąt.
P.S. Przypominam Wam też o opublikowanym już kilka lat temu przepisie na warzywno-drobiowy pasztet wg Zofii Nasierowskiej. Wygląda przepięknie (z różyczkami brokułów w przekroju), smakuje również super. Recepturę znajdziecie TUTAJ.