Powoli wracam do świata i do Was, ostatnie tygodnie były bardzo stresujące, targały mną różne emocje, od bezsilności po strach i złość. I w takich chwilach człowiek potrzebuje pociechy, która jest jak balsam na głęboką ranę. Jest oazą w bezkresnej pustyni, to obecność kogoś kto rozumie twoje łzy. Przysłuchuje się twojemu utrudzonemu sercu, w smutku i nieszczęściu pozostaje przy tobie i pomaga dojrzeć światełko w tunelu.
Moja córka jest już w domu i powoli przygotowujemy się do jej wielkiego dnia. Czasu jest coraz mniej, a jeszcze tyle do zrobienia. Mam taką cichą nadzieję, że wszystko będzie dobrze i już nic się nie wydarzy.
W wolnych chwilach przygotowuję dodatki ślubne, skończyłam zawieszki na butelki.
Tak się rozpędziłam, że zrobiłam, chyba z 50 sztuk, mam nadzieję, że do końca wesela ich starczy.
Są różne napisy i różna grafika, a co tam niech sobie goście poczytają.
A tak wygląda na butelce, ciekawa jestem waszej opinii.
Następne będą pudełeczka dla gości z niespodzianką w środku jako podziękowanie. Coś już mam ale to w następnym poście się pochwalę. Dziękuję za przemiłe komentarze wydaje mi
się, że wtedy ma sens nasze blogowanie, gdy ktoś po drugiej stronie jest
i przeczyta to co nam na sercu leży, lub co nas cieszy. Tym czasem zmykam pa pa do następnego postu:)) Przypominam też o moim candy jeszcze można się zapisać:)
Pozdrawiam serdecznie Monika:))
" W życiu nie liczy się sam fakt istnienia. Wartości nadaje mu dopiero wpływ, jaki mamy na życie innych." Nelson Mandela