Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piwonia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piwonia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 czerwca 2011

Złoty deszcz.

Wschodziło czerwone słońce. Jest takie powiedzenie, że "gdy słońce czerwone wstaje marynarz w porcie się kryje". I chyba coś w tym było, coś wisiało w powietrzu. Po ostatnim upalnym tygodniu, zapanowała w kraju porannej mgły susza. Wszystko było nijakie i bez wyrazu. Teraz powietrze pachniało zbliżającym się deszczem.
Wsiadła do samochodu, przekręciła kluczyk stacyjki . Rozległ się cichutki pomruk motoru. Zawsze ją uspokajał, tak samo jak jazda samochodem. Ruszyła. Budził się dzień, nie było jeszcze piątej i niebo zaczynało różowieć. Lubiła poranki, tajemnicze, pełne niespodzianek i przepełnione śpiewem budzących się ptaków. Był to moment, kiedy zapominała o kalendarzu, o obowiązkach, o codzienności  i całym skomputeryzowanym i zagonionym świecie. To był jej moment, tylko i wyłącznie jej.
Nagle chmury zakryły słońce. Różowiące się niebo stało się w jednej chwili szare. Wszystko wyglądało na stracone. Nie poddała się  i wyruszyła  na poszukiwanie zagubionego porannego światła .
Wtem, gdzieś na końcu dębowej alei zobaczyła je, ostatnie promienie,  przebijające się  przez gęste, deszczowe chmury. Zerwał się wiatr i silnym podmuchem  przywiał złoty deszcz kwietnych płatków, opadających z pobliskich drzew. To był ten moment. Cała aleja została spowita złotym światłem, walczącego z chmurami słońca. Moment na który trzeba czekać całą wieczność. Chwila warta uwiecznienia!
.... Nagle wszystko znikło i spadły pierwsze krople deszczu.

Czerwony poranek.


Złoty deszcz w złotej alei .









Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...