„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Showing posts with label beads/koraliki. Show all posts
Showing posts with label beads/koraliki. Show all posts

Friday, March 30, 2012

Komuś dobrze, komuś źle

Czy zastanawialiście się czasami czemu tak jest na świecie, że kiedy w danym momencie jeden raduje się z czegoś, drugi w tym czasie cierpi i płacze? Jeden się rodzi a drugi umiera. Nie jestem filozofem ale wydaje mi się, że najwyraźniej w przyrodzie musi byc jakies ekwilibrium - równowaga miedzy złymi a dobrymi emocjami. 
No bo jest taka sprawa. Jest mi trochę dziwnie. Od wczoraj. Nawet nie wiem czy powinnam i czy wypada mi się cieszyć czy też z szacunku pozostać smutną i zmartwioną. Bo ja akurat mam dziś dobry, a nawet bardzo dobry dzień - jest piekna wiosenna pogoda, własnie zaczełam 2 tygodniowe ferie wielkanocne, mam dużo wolnego czasu dla siebie, mogę robic co chcę - robótkować, kleić coś, uczyć sie czego nowego, czytac książki, spać i blogować do woli i w ogole cieszyć się wszystkim podczas gdy jedna z ciotek mojego tż-ta leży od wczoraj nieprzytomna pod respiratorem w szpitalu. Zapalenie płuc, tak mówią. Organy pomału zaprzestają pracy. Rodzina i krewni zaczynają wydzwaniać i przyjeżdżać. Rokowania nie są najlepsze. Wygląda na to, że szykuje się kolejny pogrzeb w rodzinie.  Oczekiwanie na najgorszą z wiadomości jest okropne. Napięcie narasta.  Serdecznie współczuję dziadkom, którzy sa rodzicami tej kobiety. W październku zeszłego roku stracili syna, teraz odchodzi na ich oczach jedna z ich córek
No i zonk. Głupia sprawa. Jestem w kropce. Tutaj udane zakupy na (uwaga!!!) jutrzejszą imprezę! Tak, tak, jutro wieczorem idę na imprezę. Wiem, jest Wielki Post a przykładny katolik na zabawy w poscie nie chodzi ale to ten z typ zabawy co na niej trzeba być bo inaczej ludzie z pracy będą gadać. Z resztą co tu dużo mówić, Brytyjczykom i tak nie ma co tłumaczyć, oni tego nie zrozumieją. Pokaże tam swoją facjatę, zjem com zamówiła, pobędę i wrócę jak kopciuch o północy.
Dziś za jedną wizytą w miescie (specjalnie wybrałam się po nowy ciuch co u mnie jest raczej rzadkoscią bo ja fashion slave to nie jestem i wolę wydawać kaskę na craft i książki) bez godzinnego przebierania, przymierzania i innych dupereli-ceregieli udało mi się upolować po przecenie taki elegancki japońsko-wyglądający top i do tego czerwone korale i bransoletki. 


Kiedy nowa kolekcja ubrań weszła do sklepów, wyceniono go na 40 funtów! Teraz cena zjechała do 15.  Jak tylko  na początku roku ujrzałam te cudną tunikę w sklepie zamarzyłam o niej ale cena 40 funtów mnie odstraszała. Dziś jest już moja. Warto było poczekać :)
Pierwszy raz w życiu sprawiłam sobie czerwone korale. Do tej pory unikałam czerwieni w ubiorze ale mój gust ostatnio ewoluuje w stronę paprykowych czerwoności. Nawet myślę o czerwonej torebce.
A w bibliotece miejskiej miłe zaskoczenie - wygrzebałam na półce te dwie fajne craftowe książki: tą z lewej planuję sobie kupić od jakiegoś czasu a teraz mam okazję przyjrzeć się jej z bliska; ta z prawej skusiła mnie propozycjami pięknych biało-czerwonych motywów :)


i skusiłam się jeszcze na tę lekturkę z półeczki Quick Choice przy ladzie bibliotekarek. To powieść o zakazanej miłości indyjskiego władcy i angielki. Powiało egzotyką i zapachem curry :) No nie powiem, piękna okładka przykuła moje oko. Ja ostatnio lubuję się takiej międzykulturowej tematyce.


Do dobrego dnia należy też fakt, że do dziewczyn forumowo-blogowych podochodziły moje wysyłki. Obie cało i szczesliwie i co ważne przed wielkanocą tak więc dziś chwalą mnie tu i tam a ja puchnę z dumy he he he ;-P Poza tym i dla mnie była przesyłka, z domu, od rodziców pełna zdjęć, kartek swiątecznych, słodyczy i... chrzanu! (bo najlepszy chrzan to chrzan od Rębeka i bez niego świąt nie może być, moja mama uparcie w to wierzy :P) Kochany brat dołączył też film o który prosiłam: Koń wojny.
No i jak? Cieszyć się? Smucić się? Robić swoje?
Mam nadzieje, że ciotka Y. nie zrobi mi jutro tego i nie zejdzie z tego świata. Bo przez ta "konieczną" imprezę bedzie mi bardzo głupio. 
Jutro też ogłoszę kolejny Twórczy Weekend. Gotowe do zabawy? :)

Monday, October 25, 2010

Pandorki i wrapy :)

Chyba jednak zapałałam sympatią do małych zdobionych koraliczków Pandory :) Sue, koleżanka z pracy, jakimiś tajemniczymi drogami sprowadza oryginalne koraliki Pandory i sprzedaje za 1 GBP! A zważywszy, że w normalnej cenie jeden koralik może kosztowac grubo ponad 10 GBP to różnica w cenie jest kolosalna! 
Nabyłam kilka nowych kolorków, najbardziej wpadły mi w oko te wzorzyste, niektóre niby-ludowe :) Jak ja kocham takie malutkie kolorowe szklane maleństwa! :D


 Oryginalne koraliki Pandory zawsze mają oznaczenie na boku :)


A tu poniżej,  chwalę sie parą wrapowych kolczyków, jakie dostałam od Sunflower w ramach wymiany biżuteryjno-translatorskiej :) (Sunflower, dziękuję!!! :*) 


edit: uwaga! uwaga! odwołuję, koraliki okazały się podróbkami, przeczytajcie artykuł spod linka od White Sheep, 
(Owca, dzięki za oświecenie :) )

Sunday, September 26, 2010

Pandora beads

Coś dla miłośniczek koralików i biżuterii :)  Ostatni krzyk w świecie biżuterii w UK - bransoletki od Pandory.
Stronkę uk Pandory znajdziecie TU. Chociaż ceny szklanych, ręcznie robionych koralików i innych dyndałków (charms) Pandory szokują, to chętnych na nie nie braknie. Jednakże, jak to bywa na rynku, pojawiły sie również "podróbki" ala Pandora, tańsze i bynajmniej nie brzydsze i ja sobie taką imitację ostatnio pod wpływem impulsu (jak to u nas, kobiet bywa) fundnęłam :P A podróbę dlatego wybrałam, że chociaz uwielbiam koraliczki wszelkiego typu a szklane to juz w ogóle, to  ponad 10 funtów (i w zwyż) za koralik to ja raczej wydawac nie bedę :D Handel koralikowy kwitnie bo koraliki ala Pandora można zamowic od innych firm z internetu albo od koleżanek z pracy :) (u mnie własnie w pracy panie się nimi zafascynowały) Do koralików Pandory dorobiono pewną filozofię typu: "każde ważne wydarzenie życiowe świętuj dorzuceniem nowego koralika do swojej bransoletki" czy coś w tym stylu i jak ktoś ma ochotę to czemu nie, ale ponieważ moje życie w Wielkie Wydarzenia raczej nie obfituje i na zapełnienie bransy musiałabym czekać pół wieku (u mnie raczej coś w stylu: praca-dom-praca-dom) to ja tak bardziej full Monty czyli większa wrzuta koralików od razu :D