Witajcie,
Czasami nadchodzi taki czas, że
potrzebuję małej odskoczni od powieści obyczajowych. Wtedy sięgam po te z
gatunku grozy, nierzadko są to thrillery psychologiczne. Uważam, że to właśnie
ten rodzaj książki potrafi skutecznie porwać czytelnika w inny świat, pełen tajemnic
i miejsc, które w realnym świecie omijamy szerokim łukiem, sytuacji, o których
chciałoby się zapomnieć. Przede wszystkim jednak jest to świat niedokończonych historii, do których
zakończenie możemy dopisać sobie sami. Jakiś czas temu Wydawnictwo Zysk i S-ka
zaciekawiło mnie swoją zapowiedzią. Mam tu na myśli najnowszą powieść Shari
Lapeny pt. „Ktoś, kogo znamy”. Przyznam szczerze, że mariaż tajemniczego listu,
włamywacza, małomiasteczkowości i relacji sąsiedzkich, skutecznie zawładnął
moimi myślami. Jak wszyscy wiemy z sąsiadami bywa różnie i tak naprawdę nigdy
nie wiadomo, kto mieszka obok nas i jakie to zrodzi historie? W dzisiejszych
czasach komputer, smartfon oczywiście z dostępem do Internetu, to podstawowe narzędzie pracy, bez którego wielu
z Was już nie potrafi funkcjonować. Gro rozpoczyna swój dzień od przejścia w
online i kończy go późną nocą, z niechęcią wskakując w offline. Mimo, że na ogół chętnie dzielimy
się niemal wszystkim z innymi użytkownikami netu, to są też takie informacje, które
z różnych przyczyn nie mogą wypłynąć do sieci… Nasze urządzenia to drzwi do
naszego wirtualnego świata, które nie zawsze chcemy każdemu otworzyć… Dlaczego
o tym piszę? Dlatego, bo właśnie jedno z takich narzędzi odegra bardzo ważną rolę w książce.