Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jabłka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jabłka. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 września 2019

Konfitura z rajskich jabłuszek

Codziennie mijałam ten zagajnik. Wiosną zachwycałam się kwiatami, ich zapach, barwa i obfitość dosłownie zniewalały... Zdarzyło mi się nawet zerwać kilka gałązek na tzw. bukiet. Pożałowałam swojego czynu jesienią, kiedy okazało się, że to drzewka rajskiej jabłoni. Zaczęłam podjadać jej owoce, cierpkie w smaku, ale jakże urokliwe. Z tygodnia na tydzień nabierały coraz więcej pięknej, czerwonej barwy i traciły na cierpkości. Tym razem postanowiłam poczekać ze zbiorem, mając przy tym nadzieję, że nikt mnie nie uprzedzi. I udało się! We Wsiowej Kuchni zapachniało najsmaczniejszą konfiturą jaką miałam okazję kiedykolwiek jeść :)




Jej przyrządzenie było niezwykle proste: ugotować syrop z pół litra wody i pół kilograma cukru, wystudzić i dodać pół kilograma nakłutych wykałaczką rajskich jabłuszek z ogonkami. Całość doprowadzamy do wrzenia, zdejmujemy z ognia i studzimy. Postępujemy tak 6 razy wciągu 3 dni. Następnie na gorąco pakujemy do słoiczków. I już.





Do czego można taką konfiturę wykorzystać? Do dekoracji deserów i ciast i jako dodatek do herbaty. Wykładamy ją wtedy na spodeczki zwane konfiturówkami - jak to dawniej bywało.


Smacznego!



środa, 21 sierpnia 2019

Dzika marmolada wieloowocowa

Troszkę pada, ale jednak cały czas i tak susza daje się we znaki. Niby owoce dojrzewają, niby nie, spady są twarde i niesmaczne. Jeżeli zatem uda się znaleźć krzew lub drzewo z naprawdę dojrzałymi i smacznymi owocami, warto je zebrać - nawet wtedy, kiedy ilość owoców kwalifikuje je na bezpośrednie spożycie w postaci kompotu. Ale jest szansa, że zebrawszy różne owoce uda się przygotować smaczną marmoladę.

Tak też ostatnio uczyniłam. W skład mojej dzikiej marmolady weszły owoce, które akurat udało mi się zerwać: garść dzikiej róży, cudownie dojrzała aronia, jeżyny leśne, papierówki, gruszki, śliwka mirabelka. Niezbyt słodka i aksamitna, bo zmiksowana i przetarta dodatkowo przez sito marmolada jest po prostu przepyszna.





Dzika marmolada z owoców mieszanych


1 - 1,2 kg oczyszczonych z pestek różnych owoców (aronia, dzika róża,dzikie śliwki, jabłka, czeremcha, gruszki, jeżyny) z przewagą jeżyn
20 dkg cukru
szklanka wody
szczypta czarnego pieprzy i soli

Jeżyny i czeremchę krótko gotujemy i przecieramy przez gęste sito, aby pozbyć się pestek. Do przecieru dodajemy aronię, wydrylowane owoce dzikiej róży i śliwki, obrane oraz pokrojone na mniejsze kawałki jabłka i gruszki. Dodajemy cukier, sól, pieprz i smażymy owoce do momentu, aż woda z przecieru odparuje a przetwór uzyska satysfakcjonującą gęstość, czyli objętość marmolady zmniejszy się o mniej więcej połowę. Następnie miksujemy ją i przekładamy do słoików. Ze względu na niską zawartość cukru, napełnione i zakręcone słoiki pasteryzujemy około 15-20 minut.


Warto pamiętać, że przewaga wagowa konkretnego owocu w marmoladzie decyduje o jej smaku i aromacie. Wyjątkowość smaku mojej dzikiej marmolady to zasługa leśnych jeżyn :) Ale właśnie czeka na obróbkę inny zestaw dzikich owoców! Bez, jabłka, mirabelki i dzika róża. Pomyślę, co tu z nich wyczarować i dam Wam znać :)



Tymczasem życzę smacznego!









czwartek, 31 sierpnia 2017

Konfitura z jabłek


Pomysł na konfiturę wziął się stąd, że udało mi się wypatrzeć podczas spaceru owocującą, zdziczałą jabłonkę. Radość miałam wielką, bo w tym roku jest ubogo w "dziczyznę" i cieszy najskromniejsze znalezisko. Tym bardziej, że nie należy przesadzać i zabierać wszystkich owoców, które się znajdzie - one są także pokarmem dla dzikich zwierząt.


Pachnie i smakuje prawie egzotycznie, jest słodko-kwaśna i nieco pikantna - to istotne walory konfitury, które pasują do wielu potraw. Można je podać jako sos do grillowanego mięsa, polać deser, lody, budyń, naleśniki lub po prostu zjeść ze świeżą bułeczką. I ta smakowitość powstaje niewielkim kosztem i nakładem pracy. Teraz jest dobra pora, żeby przygotować sobie kilka słoiczków tej smakowitości, bo jabłka jeszcze nie są w pełni dojrzałe i podczas smażenia będzie mniejsze ryzyko uprażenia ich w syropie na mus. Z ładnie dojrzałych jabłek przygotowałam mus właśnie (bez cukru) a z tych twardszych nieco, mniej dojrzałych - konfiturę.

Ważnym dodatkiem do tego przetworu jest kwasek cytrynowy lub jak kto woli sok z cytryny. Po pierwsze poprawia smak niezbyt dojrzałego jabłka, po drugie stabilizuje produkt, który nie tak szybko zmieni kolor podczas przechowywania, po trzecie kwasek smakuje cytrynowo ;) Jak zauważycie użyłam go sporo, bo aż dwie łyżeczki. Niewątpliwą zaletą kwasku jest również to, że jego cytrynowy smak nie umyka podczas smażenia konfitury a to było dla mnie ważne, ale warto zachować umiar w jego stosowaniu. Można również użyć zamiennie octu jabłkowego (dość mocnego), ale wtedy poza kwasowością nie uzyskamy efektu cytryny.


Konfitura jabłkowo-cytrynowa


ok. 1,5 kg obranych pokrojonych w ćwiartki lub ósemki jabłek
1 litr wody
1 kg cukru
2 łyżeczki (płaskie!) kwasku cytrynowego (zamiennie sok z cytryny, ocet jabłkowy)
1/2 łyżeczki soli niejodowanej
1/4 łyżeczki od kawy świeżo mielonego pieprzu
2 papryczki chilli

Z wody cukru i przypraw gotujemy syrop. Zestawiamy z ognia i do gorącego wrzucamy przygotowane jabłka. Mieszamy łyżką i zostawiamy je tak do wystygnięcia. To było pierwsze i ostatnie mieszanie łyżką konfitury! Po kilku godzinach doprowadzamy syrop z jabłkami do delikatnego wrzenia i zestawiamy na kilka godzin do wystudzenia. Kilkakrotnie możemy przemieszać konfiturę robiąc garnkiem okrężne ruchy. Wszystkie te czynności (zawrzeć, ostudzić, przemieszać) powtarzamy tak często, aż konfitura zmniejszy objętość do 1/2 początkowej pojemności a owoce staną się szkliste. Normalnie wystarczy przesmażyć jabłka łącznie 5-6 razy. Kiedy konfitura jest gotowa, przekładamy ją do niewielkich słoików.



Konfitury nie trzeba pasteryzować, bo słoiczki powinny same "złapać się", ale dodatkowa pasteryzacja nie zaszkodzi. Jeżeli przetworu nie pasteryzujemy, to można na wierzch konfitury położyć krążek wycięty z papieru pergaminowego, namoczony spirytusem.




Smacznego!



poniedziałek, 27 marca 2017

Zamiast mizerii - ziarnopłon w jogurcie

Dziś było wyjątkowo ciepło. Spacer zamienił się w prawdziwą wyprawę i choć człowiek głodny, to tak za bardzo nie chce mu się stać przy kuchni. Mimo wszystko z takich wypraw można wrócić naprawdę zmęczoną ;) No dobrze, ale co tu zrobić, żeby się najeść a nie narobić? Może jogurt ziołowy? No cóż, trzeba zagospodarować to, co akurat jest pod ręką:




Ziarnopłon z jogurcie


2 szklanki ziarnopłonu (listki zrywane z roślinek PRZED KWITNIENIEM!)
1 łyżka siekanej rzeżuchy
1 jabłko (np. jonagold)
0,5 litra jogurtu typu greckiego
sól pokrzywowa, pieprz kolorowy


Opłukany i osuszony ziarnopłon grubo siekamy i przekładamy do salaterki. Dodajemy posiekaną rzeżuchę, obrane i pokrojone w drobną kostkę jabłko. Składniki mieszamy z jogurtem podprawionym solą pokrzywową i kolorowym pieprzem.





Tak przygotowany jogurt świetnie zastąpi tradycyjną zupę lub np. mizerię podawaną do ziemniaków czy mięsa. Smacznego!




środa, 2 listopada 2016

Rajski dżem z pigwowca

Zaczął się już listopad, ale i w listopada można wrócić ze spaceru ze smacznym pomysłem w torbie. Wystarczy bacznie się rozglądać a na nogach mieć kalosze ;) Dziś udało mi się nazrywać rajskich jabłuszek i pigwowca :) Postanowiłam zatem przygotować dziś słodką kolację: niezwykle aromatyczny dżem i chrupiące pszenne bagietki.

A zatem, rajski dżem z pigwowcem:

80 dag rajskich jabłuszek z wykrojonymi gniazdami nasiennymi, bez pestek (skórkę zostawiamy na jabłuszku)




6 sztuk mocno dojrzałego pigwowca (wybrałam te dorodniejsze), z wyciętymi gniazdami nasiennymi





Jabłuszka i pigwowiec drobno pokroić i zasypać w garnku 15 dag cukru, podlać odrobiną wody i smażyć. Smażymy dżem aż owoce staną się szkliste, pod koniec smażenia dodać jeden goździk i dwie łyżki cukru różanego.

Bagietki upiekłam z ciasta pszennego na drożdżach. 30 dag mąki typu 450 wymieszałam z łyżeczka soli, wkruszyłam do niej ok. 1 dag świeżych drożdży. Dolałam ciepłej przegotowanej wody i wsypałam łyżeczkę cukru. Drożdże pomieszałam w mące z wodą i cukrem i pozostawiłam tak do wyrośnięcia. Kiedy zobaczyłam, że drożdże "ruszyły" wyrobiłam ciasto. Dolałam jeszcze wody i podsypywałam mąką tak, aby ciasto można było uformować w wałeczki. Z podanych składników uformowałam 4 bagietki długości około 30 cm. Piekłam je w piekarniku nagrzanym do temp. 180st. bez termoobiegu, do zrumienienia.





Smacznego :)



poniedziałek, 12 września 2016

Kisiel jabłkowo-czeremchowy

Wróciłam dzisiaj z jabłkami, czeremchą i garstką jeżyn. Nie zrywałam ich zbyt wiele, bo i nie planowałam żadnych rewelacji. Dwa duże jabłka antonówki wzbogaciły surówkę z kiszonej kapusty, kilogram papierówek zamienił się w mus, który został ulokowany w słoikach a z reszty bliżej nieokreślonych jabłek ugotowałam kisiel. Bazą pod kisiel był zwykły, osłodzony do smaku, ale i esencjonalny kompot. W tym przypadku był to kompot jabłkowo-czeremchowy.

350 ml kompotu
czubata łyżka mąki ziemniaczanej
pół łyżeczki soku z cytryny

Kompot słodzimy dowolnie - tyle, aby kompot smakował. kilka łyżek odlewamy do szklanki i zimny mieszamy z mąką ziemniaczaną. Zagotowujemy kompot i wlewamy do niego mąkę ziemniaczaną. Chwilę gotujemy i zestawiamy z palnika. Podawać w miseczkach, filiżankach i dowolnie udekorować cukrem, śmietaną, owocami itd.





Smacznego :)




piątek, 9 września 2016

Zupa jabłkowo-miętowa z grzankami

To moja kolejna propozycja taniej, szybkiej zupy owocowej. Jabłek jest sporo, można zebrać dzikie, można kupić - jedno jest pewne, teraz są najsmaczniejsze. Na zupę nadają się wszystkie jabłka, ale wybierajmy je przede wszystkim... dojrzałe ;) Moimi faworytami są odmiany słodko-kwaśne. Jeżeli ktoś chce przejrzystą zupę, niech wybierze owoce, które podczas gotowania nie rozpadną się, kto woli zupy zawiesiste - może wybrać odmiany kruche, które pod wpływem temperatury rozpadają się na mus.

To, że zupę jabłkową można przygotować bardzo szybko i bez większego wysiłku jest niewątpliwie jej zaletą. Tym bardziej dzisiaj, kiedy mam we Wsiowej Kuchni sporo pracy - pakowanie pomidorów w słoiki. Też na szybko. Twarde i bardzo dojrzałe oparzam, obieram ze skórki i upycham w litrowe słoje. Do każdego wsypuję porządną łyżeczkę niejodowanej soli i dopełniam przegotowaną wodą. Następnie kolejne partie słoików pasteryzuję pół godziny. Tak zakonserwowane pomidory będą podstawą wielu pysznych dań :)

No dobrze, ale co z ta zupą? Za chwilkę. Musze jeszcze skórki pomidorowe ulokować w suszarce do warzyw. Po wysuszeniu zostaną zmielone z solą - będzie doskonała przyprawa :) Zostawmy jednak te pomidory - o wykorzystaniu suszonych skórek pisałam już TUTAJ. Dziś gotuję zupę jabłkową i ma być pysznie. Oczywiście Wsiowy Pies nie jest zachwycony z takiego obrotu sprawy, ale cóż poradzi? Jabłuszka leżą grzecznie i czekają a mnie już burczy w brzuchu ;)

Smak zupy postanowiłam wzbogacić miętą izraelską "Kazbek". W porównaniu z innymi miętami ta ma zapach wyjątkowo mocny i jedyny w swoim rodzaju. trudno go opisać. Napar z niej smakuje wyśmienicie i chyba najlepiej spośród naparów z mięt dotąd mi znanych. Wyglądem przypomina raczej estragon.


Na zupę przeznaczyłam kilka małych, kwaśnych jabłuszek (około 25 - 30 dag) oraz dwie gałązki mięty. Owoce obrałam ze skórki, wykroiłam gniazda nasienne i rozgotowałam w około 600 ml wody. Następnie całość wraz z miętą zmiksowałam. Następnie dodałam cukier (3 łyżki) sól i pieprz do smaku. Po ponownym zagotowaniu wlałam rozbełtaną mąkę kukurydzianą (1 łyżka mąki na trzy-4 łyżki zimnej wody). Gotowałam jeszcze chwile i zestawiłam garnek z palnika. W gorącej zupie wymieszałam jeszcze czubatą łyżkę gęstej śmietany i tak o to zupa została ugotowana.



Podałam ją z grzankami. Bułkę pszenną pokroiłam na kromki. Z jednej strony posmarowałam je masłem roztartym z ząbkiem czosnku i z tej posmarowanej strony obsmażyłam na suchej patelni. Zupę nalałam do małych miseczek, posypałam ją pokrojonymi w plasterki, małymi, doniczkowymi truskawkami i posiekaną miętą. Grzanki podałam oddzielnie.






Smacznego!





czwartek, 8 września 2016

Jabłka curry

Czasem przyda się zjeść coś mniej oczywistego. Na przykład takie jabłko curry, które może być delicją samą w sobie jak i niebanalnym dodatkiem do pieczonego mięsa. Są to jabłuszka marynowane przez tydzień w zalewie octowej z dodatkiem curry (wybieramy ulubiony rodzaj curry) i cebuli. Zalewę najlepiej jest sporządzić z octu jabłkowego lub z dzikiej róży (ta wersja jest smaczniejsza), dobierając jej moc - kwaśność - zgodnie z własnym smakiem. Jeżeli dysponujecie łagodnym octem domowym, możecie wzmocnić zalewę kupionym, dobrym octem winnym lub owocowym. Unikajmy zdecydowanie używania octu spirytusowego.

Zalewę przygotujemy z litra octu o odpowiadającej nam kwaśności, łyżeczki soli i 10 dag cukru. Do tej bazy dodajemy po jednym opakowaniu przyprawy curry i białej gorczycy oraz kilka goździków. Gotujemy około 10 minut i sprawdzamy smak. W razie konieczności dolewamy octu winnego lub wody - w obu przypadkach na każde dodatkowe 200 ml płynu dosypujemy dwie łyżki cukru i szczyptę soli.

Kiedy zalewa będzie stygnąć w słoju układamy niewielkie, dojrzałe jabłka, przekładamy je pokrojoną w plasterki i przelaną wrzątkiem cebulą. Zalewamy jeszcze gorącą ale już nie wrzącą zalewą, słoiki zakręcamy i można je pasteryzować, jeżeli zamierzamy przechowywać jabłuszka dłużej. Po ok. tygodniu od zalania czy pasteryzacji jabłuszka są gotowe i można je podawać na stół :) Nie szkodzi, jeżeli popękają podczas pasteryzacji, nie zabiera im to ani urody, ani smaku. Aby uniknąć pękania owoców, można je przed ułożeniem w słojach nakłuć kilkakrotnie wykałaczką.





Jabłuszka poniżej natomiast zostały przygotowane w podobnej zalewie, jednakże do każdego słoja trafił kawałek kory cynamonu. Zalewę zresztą przegotowałam wraz z cynamonem. Tym razem użyłam nieco słabszego octu i zwiększyłam o około 10% ilość cukru. Wybierałam jabłuszka o średnicy około 5-6 cm. I zrezygnowałam z cebuli. Jabłuszka zalałam ciepłą zalewą, i od razu wstawiłam do pasteryzacji. Będą na zaś a mają być słodkie, lekko kwaśne z cynamonowym aromatem :)






Smacznego :)


niedziela, 22 listopada 2015

Kaczka z rajskimi jabłuszkami

Dziś wypatrzyłam na Ugorach rajską jabłoń. I z tej okazji na obiad była kaczka pieczona z ziemniakami i rajskimi jabłuszkami. Piękne, bordowe i aromatyczne jabłuszka zachwycająco wyglądały na drzewie...





... ale przede wszystkim świetnie smakowały: na surowo i upieczone :) Jako przyprawy użyłam tylko soli, pieprzu i majeranku. to zdecydowanie wystarczyło, aby uwydatnić smak a nie zagłuszyć go. Piekłam około 1,5 godz. w temp. 170 stopni bez termoobiegu. jabłuszka dodałam na 20 minut przed końcem pieczenia.

Część jabłuszek została zjedzona z kaczką, z części został ugotowany kompot z dodatkiem aronii a pozostałe trafiły w słoiki do syropu. Będą na zaś :)


Jakie to było smaczne! ;)))


niedziela, 16 sierpnia 2015

Jabłuszka w słodkiej marynacie

Tak sobie na próbę zamarynowałam (eksperymentalnie) mini - jabłuszka. Marynata: 100ml octu, 400 ml wody, 10 łyżek cukru różanego, pół łyżeczki soli, trzy goździki, dwa kardamony (rozłupać), kawałek cynamonu - zagotować, wystudzić, zalać Emotikon smile Można zawekować lub trzymać w chłodzie bez wekowania. Zjeść za jakieś dwa tygodnie do kaczki albo pieczonej szynki.




Ciotka Chichotka szaleje :))) Smacznego!



czwartek, 21 sierpnia 2014

Ocet jabłkowy

We Wsiowej Kuchni nastał czas przetwarzania. Kompotów już mamy całkiem sporo, konfitury, dżemy... Nawet ogórki kiszone już zawekowano. Ostatnio zaś Ciotka Chichotka suszyła zioła, śliwki i jabłka oraz robiła z nich przeciery. Obierki żal było wyrzucić, zatem nie zastanawiając się wiele, nastawiono dwa słoje octu.

Fot. Ciotka Chichotka


Dwa słoje czterolitrowe wypełniono obierkami, wykrojonymi gniazdami nasiennymi i kawałkami jabłek, których już nie użyto na przetwory. Zagotowano wodę z cukrem (2 płaskie łyżeczki cukru na litr wody), przestudzono i jeszcze ciepłą wlano do słojów. Słoje nakryto ściereczka, żeby umożliwić dostęp powietrza, ale utrudnić go meszkom, muszkom czy osom ;) Teraz niech resztki owoców smacznie fermentują - powiedziała Ciotka Chichotka i postanowiła, że od czasu do czasu owoce w słojach przemiesza dla równiej fermentacji. Hm.. We Wsiowej Kuchni proces produkcji octu trwa już tydzień. Fermentacja przebiega burzliwie i... jabłkowo :) Poczekamy jeszcze dwa tygodnie a później trafi on do butelek i konsumpcji. Do marynowania mięsa, zakwaszania sałatek i do różnych przetworów warzywnych będzie jak znalazł :)

Ciotka Chichotka wypatrzyła na targowisku późne wiśnie. Postanowiła zatem wzbogacić pewną ilość octu jabłkowego smakiem i aromatem wiśniowym. Będzie idealny do potraw "na dziko".Ponieważ trzeba będzie na to jeszcze trochę poczekać, wiśnie trafią na pewien czas do zamrażarki :)


czwartek, 1 maja 2014

Kwas jabłkowy

Zeszłoroczne jabłka warto wykorzystać do zrobienia kwasu jabłkowego. Smaczniejszy byłby z jabłek wczesnych (spadów czy świeżo zerwanych), ale na te trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. 1,5 kg jabłek krajamy w plastry i układamy w dużym naczyniu, dodajemy dwie garście suszonych winogron lub rodzynków, zasypujemy cukrem (około 80 dag) i zalewamy przegotowaną, ciepłą wodą. Na taką ilość produktów wody powinno być około 10 litrów. Następnie dodajemy roztarte w odrobinie ciepłej wody drożdże (2 dag). Odstawiamy naczynie do sfermentowania, następnie przez gęstą ściereczkę przelewamy do butelek i przechowujemy podobnie jak kwas chlebowy. Kwas z jabłek gotowy jest do picia po mniej więcej 3-4 dniach. Ma łagodny smak i delikatny, jabłkowy aromat.


Fot. Ciotka Chichotka



Smacznego!