Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 stycznia 2021

Pani Walewska (Pychotka)

 Ciasto efektowne, pyszne i wbrew pozorom wcale nie tak bardzo pracochłonne, jakby się mogło wydawać. Szczególnie, gdy dysponuje się dwoma blaszkami w tym samym rozmiarze (polecam taki zakup, przyda się wiele razy). Wtedy pieczenie idzie znacznie szybciej i nie trzeba dwa razy ubijać piany z białek.
Pani Walewska z pewnością nie należy do ciast dietetycznych, ale gdy je robiłam wcale nie miałam zamiaru go odchudzać. Mój mąż marudził, że ostatnio piekę albo serniki w wersji fit, które mogę spokojnie jeść albo ciasto czekoladowe dla męża… No to upiekłam na urodziny skubańca i właśnie owo cudo zwane Panią Walewską.
Trochę pokombinowałam z ilością składników, aby dopasować ilość do swojej blaszki
.



Składniki na blaszkę 25 x 35 cm (jeśli blacha jest większa można zwiększyć ilość składników)

Ciasto:

500 g (ok 3 szklanki) mąki pszennej tortowej typ 400 albo 450 (ja użyłam orkiszowej tortowej)

2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

3 pełne łyżki cukru pudru

200 g zimnego masła

6 żółtek

Beza:

6 białek

1,5 szklanki drobnego cukru

1 łyżka skrobi (mąki) ziemniaczanej

Masa budyniowa:

750 ml (3 szklanki) mleka 3,2 %

4 pełne łyżki cukru

5 pełnych łyżek mąki pszennej (u mnie orkiszowa tortowa)

3 pełne łyżki skrobi (mąki) ziemniaczanej

2 żółtka

200 g miękkiego masła

2 łyżki amaretto albo kilka kropel olejku migdałowego

Dodatkowo:

około 400 g dżemu z czarnej porzeczki – najlepiej domowego, żeby nie miał substancji żelujących

120 g płatków migdałowych

Pani Walewska – przygotowanie:

Masa budyniowa: 500 ml mleka wlać do garnka, 250 ml zmiksować z żółtkami, cukrem i mąkami. Mleko zacząć podgrzewać i do lekko podgrzanego mleka wlać masę budyniową. Gotować tak długo, aż masa zgęstnieje – trzeba cały czas mieszać, żeby nie zrobiły się kluski. Można wlać masę, do gotującego się już mleka, ale wtedy istnieje ryzyko, że pozostanie posmak nie dogotowanej mąki. Masę zostawić do wystygnięcia (przykryć folią albo co kilka minut wymieszać, żeby nie zrobiła się na górze twarda skorupka – ja mieszam, bo tak masa szybciej stygnie).
W czasie, gdy masa stygnie przygotować ciasto: wszystkie składniki zagnieść szybko na gładkie ciasto (ja to robię w robocie) i włożyć na 20 minut do lodówki.
Ciasto podzielić na dwie części i wylepić dwie blaszki jednakowej wielkości (posmarować masłem albo wyłożone papierem do pieczenia). Ciasto nakłuć widelcem, posmarować dżemem porzeczkowym. Białka ubić na pianę, gdy będzie sztywna dodawać porcjami cukier i miksować kilka minut, aż cukier się rozpuści. Pod sam koniec dodać 1 łyżkę skrobi ziemniaczanej i zmiksować.

Bezę podzielić na dwie części i wyłożyć na przygotowane ciasto posmarowane dżemem. Posypać płatkami migdałowymi (na każdą bezę po 60 g). Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (u mnie termoobieg) i piec około 30 minut uważając, aby płatki się nie przypaliły – można przykryć po około 20 minutach kawałkiem folii aluminiowej albo papieru do pieczenia. Upieczone ciasto zostawić do wystygnięcia.
Jeśli nie dysponujemy dwoma takimi samymi blaszkami, to ciasto należy podzielić na pół (drugą cześć włożyć do lodówki) i ubić tylko połowę białek z połową cukru i skrobi ziemniaczanej. A następnie czynność powtórzyć.

Przygotować masę: miękkie masło utrzeć na puch (ja to robię w robocie, ale można mikserem albo pałką), dodawać po łyżce zimnego (!) budyniu i ucierać, aż cała masa będzie gotowa. Na sam koniec wlać amaretto albo dodać kilka kropli olejku migdałowego i zmiksować.
Jedną warstwę ciasta umieścić w blaszce (albo w rancie cukierniczym prostokątnym), wyłożyć na nią krem budyniowy i przykryć drugą warstwą ciasta, lekko docisnąć.
Wstawić do lodówki na kilka godzin, żeby dobrze się schłodziło.


niedziela, 28 stycznia 2018

Ciasto kokosowo – brzoskwiniowe

Witam Was po dłuższej przerwie. Trochę się za blogiem stęskniłam, a i Zielonooki marudził, że blog leży odłogiem. Złamana ręka trochę mnie rozleniwiła, ale już do Was wracam.
Dziś mam dla Was przepis na ciasto kokosowo – brzoskwiniowe. Jest lekkie, delikatne i bardzo smaczne. A jednocześnie na tyle ładne wizualnie, że z przyjemnością można podać je gościom.
Zamysł był trochę inny, pierwszy krem wyrzuciłam, bo zwyczajnie wymyśliłam coś, co się nie udało. Popracuję jednak nad tą recepturą, bo w smaku był naprawdę dobry.
Ale koniec końców powstało fajne ciasto i smakowało mojej rodzince. Robi się je bardzo prosto, nie wymaga wielkich umiejętności. I powinno się udać każdemu. Biszkopt wyszedł mi na tyle wysoki, ze podzieliłam na dwa krążki i drugi zostanie wykorzystany do czegoś innego. Można upiec biszkopt z 2 – 3 jajek, ale moim zdaniem upieczenie większego sprawi, że biszkopt będzie bardziej puszysty w środku. 


Składniki na tortownicę o średnicy 26 cm:

Biszkopt:
4 duże jajka (używam jajek o wadze około 75 g)
½ szklanki drobnego cukru do wypieków
½ szklanki mąki tortowej
½ szklanki mąki ziemniaczanej

Poncz:
½ szklanki ciepłej wody
1 łyżeczka cukru
1 łyżka soku z cytryny
2 łyżki nalewki brzoskwiniowo – morelowej (można pominąć jeśli nie macie albo nie chcecie dodawać alkoholu)

Beza:
2 białka z dużych jajek
1/3 szklanki cukru (około 70 g)
100 g wiórków kokosowych

Krem:
250 g serka mascarpone
250 ml śmietanki kremówki 30 - 42 %
2 łyżki cukru pudru
6 -7 połówek brzoskwiń z puszki

Polewa:
25 g czekolady mlecznej
25 g czekolady gorzkiej


Ciasto kokosowo – brzoskwiniowe – przygotowanie:

Biszkopt: Obie mąki przesiać przez sito. Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę, dodać cukier i ubijać, aż cukier się rozpuści. Dodać żółtka i jeszcze przez chwilę razem ubijać.
Do ubitej masy jajecznej wsypać mąkę i delikatnie połączyć (szpatułką, nie mikserem).
Gotową masę przełożyć do tortownicy (dno wyłożyć papierem do pieczenia, boków niczym nie smarować). Biszkopt wstawić do piekarnika nagrzanego wcześniej do 160 -170 stopni (góra - dół) i piec około 30 – 35 minut (do tak zwanego suchego patyczka). Biszkopt wyciągnąć z piekarnika, zostawić na chwilę, aby odparował, wyciągnąć z blaszki i obrócić do góry nogami, żeby ewentualna górka się wyrównała. Ja podzieliłam biszkopt na dwie części, bo wyszedł mi wyskoki (jedną część wykorzystałam, drugą odłożyłam).


Beza: Tę samą tortownicę, w której piekł się biszkopt wyłożyć papierem do pieczenia. Białka ubić na sztywną pianę, dodać cukier i ubijać tak długo, aż beza będzie lśniąca, a cukier całkiem się rozpuści. Do ubitej bezy dodać wiórki kokosowe i wymieszać wszystko szpatułką (nie mikserem).
Bezę przełożyć do tortownicy, w miarę równo rozsmarować i wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (góra – dół) i piec około 25 – 30 minut do lekkiego zrumienienia.
Bezę wyciągnąć, zostawić do przestygnięcia i zdjąć papier (może się lekko kleić od spodu, ale tak ma być).

Poncz: wszystkie składniki wymieszać (oprócz alkoholu), ostudzić i dodać nalewkę.

Krem: Brzoskwinie pokroić w kostkę i dobrze odsączyć na sicie. Do miski włożyć serek mascarpone, wlać śmietankę kremówkę i razem ubić. Pod koniec ubijania dodać 2 łyżki cukru pudru i jeszcze chwilę ubijać – krem wychodzi gęsty i zwarty. Do kremu dodać pokrojone brzoskwinie i delikatnie całość wymieszać.

Na paterze ułożyć biszkopt, nasączyć go ponczem (ja nie zużyłam całego, bo biszkopt był świeżo upieczony), na biszkopt przełożyć krem, wyrównać (można założyć obręcz od tortownicy, będzie wygodniej całość złożyć). Na krem położyć bezę i lekko docisnąć. Wstawić do lodówki, aby ciasto się schłodziło.

Na koniec czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej (miseczkę z czekoladą postawić na garnek z wodą) i lekko ciepłą czekoladą ozdobić ciasto (ja to zrobiłam zwykłą łyżeczką polewając ciasto stróżką czekolady). 




czwartek, 11 czerwca 2015

Raffaello Eli

Przepis na to ciasto jest w naszej rodzinie od 20 lat z kawałkiem. Ja dostałam go od mojej bratowej i właśnie jako "Raffaello Eli" mam zapisany, a od kogo ona go ma nie mam pojęcia. W każdym razie zapisany w kajecie lekko się rozmywa (chyba nigdy tego kajetu nie przepiszę, a przydałoby się, oj przydało). Dawno nie piekłam tego ciasta, ale wróciłam do przepisu i upiekłam na moje 40-ste urodziny. Jednak w styczniu nie udało mi się zrobić zdjęć, bo ciasto się rozeszło i do zdjęć nic nie zostało. Więc powtórzyłam je na moje majowe imieniny i mogę się podzielić z Wami przepisem.
Trochę go zmieniłam przez te lata, piekę swój biszkopt i masę robię z dodatkiem mleka kokosowego, ale założenie jest takie samo. Dodatek mleka kokosowego sprawia, że całość jest jeszcze smaczniejsza. Zdecydowanie warto zainwestować te kilka złotych więcej.


Składniki na blaszkę 33x23 cm:

Biszkopt:
4 duże jajka (używam jajek o wadze ok. 75 g)
2/3 szklanki* (130 g) cukru (dałam domowy waniliowy)
2/3 szklanki szklanki (115 g) mąki pszennej tortowej typ 450
1/3 szklanki (50 g) skrobi (mąki) ziemniaczanej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu

Masa:
1 litr mleka (u mnie 800 ml mleka kokosowego + 200 ml zwykłego mleka 2% - można użyć dowolnego mleka, wg uznania)
1 szklanka (160 g) mąki pszennej wrocławskiej typ 500
2 czubate łyżki (60 g) skrobi (mąki) ziemniaczanej
1 szklanka (200 g) cukru (dałam domowy waniliowy)
kilka kropel esencji waniliowej albo ½ olejku waniliowego
200 g miękkiego  masła (u mnie 82 %)

Poncz:
½ gorącej szklanki wody
1 łyżka cukru
1 łyżka soku z cytryny

Dodatkowo:
150 g wiórków kokosowych
1,5 łyżki masła
1,5 łyżki cukru

*Używam szklanki o pojemności 250 ml

Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodając partiami cukier (nie wszystko od razu). Do żółtek dodać proszek do pieczenia i ocet, szybko wymieszać (masa spieni się i odbarwi) i dodać do białek. Ubić razem, a na końcu dodać obie mąki i delikatnie wymieszać łopatką (już nie miksować)
Dno blaszki wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować masłem i posypać mąką. Ciasto przelać do tortownicy. Wstawić do nagrzanego piekarnika.
Piec około 30 minut, 160 - 180 stopni (u mnie 160 stopni w termoobiegu). Wyciągnąć z blaszki, ostudzić i przekroić na pół.

600 ml mleka zagotować z cukrem. Do pozostałego zimnego mleka dodać mąkę pszenną, skrobię ziemniaczaną, esencję albo olejek waniliowy. Do gotującego się mleka wlać to z mąką i zapachem. Gotować przez kilka minut na małym ogniu cały czas mieszając. Masa budyniowa będzie powoli gęstniała, ale trzeba gotować tak długo, aż straci smak surowizny (ja po prostu próbuję) i stanie się bardzo gęsta (pod sam koniec będzie się ciężko mieszało). Gotowy budyń zostawić do całkowitego wystygnięcia. Miękkie masło utrzeć mikserem na puszystą masę ( mnie wyręczył robot), dodawać po łyżce zimnego budyniu ciągle miksując na średnich obrotach i tak aż do wykorzystania całego budyniu. Pod koniec można zwiększyć obroty na najwyższe. Krem powinien być gładki, gęsty i bez grudek.
Na patelni rozgrzać masło, wsypać 1 łyżkę cukru, wymieszać. Dodać wiórki kokosowe i podsmażyć je na złoto – od razu po zrumienieniu ściągnąć z patelni, aby się nie przypaliły, bo będą gorzkie.
Jedną część biszkoptu skropić ponczem, wyłożyć 2/3 masy, przykryć drugim blatem biszkoptu, który również nasączyć. Posmarować pozostałą masą i posypać przestudzonymi wiórkami kokosowymi. Lekko docisnąć wiórki do masy i schłodzić ciasto w lodówce. 


czwartek, 23 kwietnia 2015

Rolada biszkoptowa z czereśniami

Odkąd znam moją teściową, odtąd wreszcie umiem robić rolady biszkoptowe, bo to ona po raz pierwszy mi pokazała jak je wykonać. I w sumie nie wiem dlaczego jeszcze żadna na blogu się nie pojawiła, bo robi się je szybko i przyjemnie. Przepisów na rolady jest wiele, ja jednak zaufałam teściowej, bo ona upiekła ich w swoim długim życiu setki, jeśli nie tysiące, bo jak już robi to od razu hurtowo.
Ja ubijam nieco inaczej białka. Teściowa od razu wysypuje cukier i sól i ubija razem (trwa to wieczność), ja natomiast najpierw na sztywno ubijam białka z solą, a dopiero potem dodaję cukier. Przy wczorajszej produkcji rolad (w sumie zrobiłyśmy trzy) teściowa stwierdziła, że mój sposób lepszy, bo rolada wychodzi bardziej puszysta i że choć jest wiekowa (ma prawie 85 lat), to czegoś się ode mnie nauczyła.
Ważne jest, aby do ciasta użyć mąki krupczatki, bowiem z inną mąka tak fajnie nie wychodzi i istnieje ryzyko „zaciągnięcia” mąki przy miksowaniu i zamiast puszystej rolady wyjdzie gniot. I choć przy innych biszkoptach mąkę mieszam łopatką, to w przypadku rolady miksuje się ją razem z jajkami i dlatego właśnie krupczatka sprawdza się idealnie.
Rolady można zrobić z różnego rodzaju nadzieniami, kremami. Tylko zasady zwijania są nieco inne przy owocach, nieco inne przy kremach. Dziś rolada z dżemem, ale obiecuję, że gdy tylko pojawią się nasze truskawki i jagody, to na blogu pojawi się rolada z kremem i wtedy dokładnie napiszę jak przygotować roladę do kremu.
Tym razem nie ma zdjęć z przygotowania, bo nie zakładałam, że przepis wyląduje na blogu, ale obiecuję, że uzupełnię to niebawem. 


Składniki na 1 roladę (blaszka z wyposażenia piekarnika):

Biszkopt:
5 dużych jajek albo 6 mniejszych
5 pełnych (z lekkim czubkiem) łyżek drobnego cukru do wypieków (nie pudru!)
4 pełne łyżki mąki krupczatki typ 450 albo typ 500 (ja używam 450)
szczypta soli

Nadzienie:
2 słoiczki po 250 ml konfitury/dżemu z czereśni – najlepiej domowego z całymi kawałkami owoców
2 galaretki wiśniowe (każda na 500 ml wody)

Przygotowanie rolady należy zacząć od zrobienia nadzienia, aby zdążyło się ściągnąć. Do rondelka przełożyć konfiturę/dżem i zagotować, dodać galaretki (proszek), dokładnie wymieszać do rozpuszczenia galaretki. Zostawić do całkowitego wystygnięcia i ściągnięcia (masa powinna być gęsta, ale jeszcze smarowna - można wstawić do lodówki na kilka minut po wystygnięciu). 
W czasie, gdy nadzienie się ścina przygotować biszkopt.
Blaszkę z wyposażenia piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia, który należy posmarować masłem (dzięki temu rolada ładnie się zsunie z papieru - to też patent teściowej, bo ja nigdy tego nie robiłam). Piekarnik nagrzać do 200 stopni (góra – dół). Białka oddzielić od żółtek. Do białek dodać szczyptę soli i ubić na sztywną pianę. Wsypać 5 łyżek cukru i ubijać około 5-6 minut do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Dodać 4 łyżki mąki, wlać żółtka i wszystko razem miksować mniej więcej 2 minuty – masa powinna być jednolita i puszysta. Przelać na blaszkę wyłożoną papierem, wyrównać z pomocą szpatułki i wstawić do gorącego piekarnika. Piec około 10 – 15 minut do ładnego zrumienienia się biszkoptu - trzeba kontrolować czas, bo zbyt mocne wypieczenie biszkoptu sprawi, że rolada będzie pękała przy zwijaniu. 
Po upieczeniu przełożyć biszkopt na deskę/blat/stolnicę. Zostawić na 5 minut do przestygnięcia, posmarować przygotowanym wcześniej (zimnym i dobrze ściągniętym) nadzieniem i zwinąć roladę wzdłuż dłuższego boku. Zawinąć ją w folię aluminiową i włożyć do lodówki na 2 – 3 godziny. W przypadku rolady z dżemem nie ma potrzeby zawijania wcześniej ciasta w ściereczkę i rozwijania, tak jak w przypadku kremu, gdzie biszkopt musi być zupełnie zimny. Tu można spokojnie zwinąć letni biszkopt i nic nie popęka.

Gotową roladę można posypać cukrem pudrem, polać lukrem czy polewą czekoladową. Ja uważam, że to zbyteczne, bo rolada jest wystarczająco słodka. Jednak jeśli ktoś chce, bardzo proszę, bronić nie będę. 
Oczywiście można użyć innych dżemów/konfitur i innych galaretek (jabłka świetnie wychodzą z galaretką cytrynową albo pomarańczową), wszystko wg własnego smaku i uznania. 


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Miodownik

Miodownik to ciasto mojego dzieciństwa... I wcale nie było związane ze świętami Bożego Narodzenia, ale z feriami zimowymi, które czasem zdarzało mi się spędzać u babci (gdy nie wyjeżdżałam na zimowiska). Babcia bowiem miodownika nie piekła na święta, przynajmniej ja tego nie pamiętam. Ale w ferie było to ciasto obowiązkowe, mocno miodowe z masą grysikową. Do dziś pamiętam, że moim zadaniem było mieszanie ugotowanej kaszy manny, aby nie zrobiła się na niej twarda skórka.
Nie robiłam tego ciasta już całe lata, ale przepis się zachował i pomyślałam, że już czas... Jako, że moja babcia nigdy nie używała do pieczenia margaryny, to i ja byłam nauczona pieczenia na maśle. Kiedyś nawet by mi przez myśl nie przyszło, że można piec na margarynie. Ale dziś czasem jej używam do wypieku ciast, jednak nigdy do kremów. I dlatego miałam pewne obawy, gdy zostałam zaproszona przez ZT Bielmar, producenta Palmy z Murzynkiem do wspólnego pieczenia miodownika. 
Krem na margarynie = przerażenie w moich oczach. Moja bratowa jednak stwierdziła, że mam piec, bo i tak ciasto zostanie zjedzone. No i okazało się, że nie taki diabeł straszny. Rodzina uznała, że krem jest w porządku, taki jak być powinien. Wg mnie margaryna do ciasta jest w porządku, ale do kremu jednak wolę masło... być może to tylko moje wrażenie i przyzwyczajenie do określonego smaku, ale jednak masło to masło i nic tego nie zmieni. 
Przepis babciny, jednak z małą zmianą. Babcia ostatni blat miodownika piekła z karmelizowanymi orzechami (podobnie jak ja orzechowiec) i nie polewała całości czekoladą. Ja z pewnych rodzinnych względów dokonałam tej małej zmiany i przygotowałam miodownik z polewą taką jak do babki czekoladowo – pomarańczowej. Dodatek powideł albo dżemu sprawia, że ciasto jest lekko kwaskowe, co mojej rodzinie bardzo odpowiada. 


Składniki na ciasto o średnicy 23 cm:

ciasto:
500 g mąki wrocławskiej typ 500 (3 szklanki*)
125 g drobnego cukru (½ szklanki)
165 g miękkiego miodu (3 pełne łyżki) – dałam miód wielokwiatowy
125 g margaryny (u mnie Palma z Murzynkiem)
2 całe duże jajka (używam jajek 70 g)
1 żółtko
7 g proszku do pieczenia (czubata łyżeczka)
13 g sody oczyszczonej (czubata łyżeczka)
szczypta soli

krem:
750 ml mleka (użyłam 2%)
165 g grysiku (10 pełnych łyżek / niepełna szklanka)
125 g cukru ( ½ szklanki) – użyłam domowego waniliowego
1 łyżeczka pasty waniliowej (można użyć olejku waniliowego albo rumowego)
1 kostka masła

polewa:
50 g gorzkiej czekolady
40 g masła
15 g dobrego ciemnego kakao (1 czubata łyżka)
35 g cukru (2 pełne łyżki)
3 - 4 łyżki śmietany kremówki 30 – 36 %
½ łyżeczki żelatyny rozpuszczonej w 2 łyżeczkach gorącej wody

dodatkowo:
słoiczek powideł śliwkowych albo dowolnego dżemu (u mnie domowy truskawkowo – agrestowy)
kilka połówek orzechów włoskich

*szklanka o pojemności 250 ml – do szklanki weszło mi około 165 g mąki wrocławskiej (mąki tortowej wchodzi więcej – około 180g)


Wszystkie składniki ciasta (w temperaturze pokojowej) wyłożyć na stolnicę i zagnieść gładkie ciasto (można skorzystać z pomocy robota, co ja osobiście zrobiłam). Podzielić na 5 części (każda mniej więcej po 210 – 215 g) - można podzielić na 7 - 8 części, wtedy placki będą cieńsze. Każdą część rozwałkować na papierze do pieczenia na okrąg o średnicy 23 cm albo bezpośrednio w tortownicy posmarowanej tłuszczem i posypanej mąką. Piekarnik nagrzać do 175 – 180 stopni (góra – dół). Każdy placek nakłuć widelcem, włożyć do nagrzanego piekarnika i piec około 10 -15 minut do ładnego zrumienienia. Placki po upieczeniu są miękkie i delikatne, więc należy uważać przy przenoszeniu ich na kratkę (twardnieją po wystygnięciu).

500 ml mleka wlać do rondla, wsypać cukier, dodać pastę waniliową albo olejek i zagotować. Do pozostałego mleka wsypać grysik i wymieszać (zrobić to chwilę przed wlaniem do gotującego się mleka, bo kaszka szybko pęcznieje). Gdy mleko się zagotuje wlać kaszkę i gotować kilka minut ciągle mieszając, aż kaszka będzie gęsta. Zostawić do wystygnięcia, jednak mieszać co kilka minut, aby nie zrobiła się twarda skórka na powierzchni.
Masło utrzeć mikserem na puszystą masę i dodawać po łyżce grysiku ciągle ucierając, aż do wykorzystania całej masy. Jeszcze chwilę ucierać do uzyskanie puszystego kremu. Podzielić na cztery części.

Na paterze ułożyć jeden blat ciasta, wyłożyć warstwę kremu i równo rozsmarować. Przykryć drugim krążkiem ciasta, który najpierw posmarować dżemem, a następnie kremem. Położyć kolejny krążek i warstwę kremu. Czwarty krążek ciasta podobnie jak drugi posmarować najpierw dżemem, a potem kremem. Przykryć ostatnim krążkiem ciasta. Założyć obręcz cukierniczą, a górę przykryć folią aluminiową (przy braku obręczy cukierniczej całość owinąć folią aluminiową). Wstawić do lodówki na minimum 12 godzin (u mnie stał 16 godzin – zrobiłam popołudniu i wstawiłam do lodówki na całą noc).
Na drugi dzień przygotować polewę. Żelatynę wsypać do szklanki, zalać 2 łyżeczkami gorącej wody, rozmieszać i szklankę umieścić w miseczce z gorącą wodą, aby żelatyna się nie ścięła. Masło, śmietanę, kakao, cukier, czekoladę połamaną na kawałki umieścić w garnuszki i podgrzać. Gdy masa będzie gorąca wlać rozpuszczoną żelatynę i wymieszać. Zostawić na kilka minut do przestygnięcia.
Miodownik wyciągnąć z lodówki, zdjąć folie i obręcz. Udekorować przestudzoną polewą, ozdobić orzechami. I ponownie wstawić do lodówki.
Ciasto najsmaczniejsze jest po 2 – 3 dniach, gdy placki miodowe skruszeją. Jest to więc niewątpliwie zaletą tego ciasta, gdy chcemy przygotować je na święta, bowiem można, a nawet trzeba zrobić je dwa dni wcześniej. 



niedziela, 16 czerwca 2013

Biszkopt z bitą śmietaną, truskawkami i galaretką

To typowo letnie ciasto, które nie wymaga wielkich zdolności ani umiejętności. Robi się je szybko, pod warunkiem, że biszkopt upieczemy sobie dzień wcześniej, bo musi dobrze wystygnąć.
Upiekłam biszkopt z 4 jaj z myślą o dwóch ciastach, a wyrósł mi jak szalony i dał się przekroić na 3 blaty, więc zamroziłam i jak będzie potrzeba to wykorzystam. 


Składniki na tortownicę 23 – 25 cm:

Biszkopt na 2 blaty (do tego ciasta wykorzystałam tylko jeden):

4 duże jajka (używam jaj o wadze ok. 70 g)
2/3 szklanki drobnego cukru do wypieków
½ szklanki skrobi ziemniaczanej
½ szklanki mąki pszennej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki octu

Poncz do biszkoptu:
1/3 szklanki gorącej wody
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka solu z cytryny

Masa:
½ litra śmietanki kremówki 36 %
3 łyżki cukru pudru
2 pełne, ale nie czubate łyżeczki żelatyny
¼ szklanki gorącej wody

Dodatkowo:
truskawki przekrojone na połówki – około 500 g
galaretka truskawkowa

Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodając partiami cukier (nie wszystko od razu). Do żółtek dodać proszek do pieczenia i ocet, szybko wymieszać (masa spieni się i lekko odbarwi) i dodać do białek. Ubić razem (mnie w pracy wyręczył robot planetarny Chef Titanium Kenwood), a na końcu dodać mąkę i skrobię i delikatnie wymieszać łopatką (już nie miksować, mieszać od dołu, zawsze w jedną stronę).
Dno tortownicy o średnicy 25 cm wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować masłem i posypać mąką. Ciasto przelać do tortownicy.
Piec około 40 minut, 160 - 180 stopni (u mnie 160 stopni w termoobiegu). Ostudzić i przeciąć na dwa blaty. Jeden można zamrozić albo wykorzystać do innego ciasta.

Wszystkie składniki ponczu wymieszać, zostawić do wystygnięcia, a następnie nasączyć biszkopt.

Żelatynę rozpuścić w ¼ szklanki gorącej wody, dobrze rozmieszać i zostawić do lekkiego przestygnięcia. W tym czasie ubić śmietanę (i znowu robot mnie wyręczył), a gdy zacznie gęstnieć dodać cukier puder. Pod koniec ubijania wolnym strumieniem wlać jeszcze ciepłą żelatynę cały czas miksując (żelatyna nie może być zimna, bo zrobią się z niej kluski).
Śmietanę przełożyć na biszkopt i wstawić do lodówki na 60 minut, aby stężała.

Truskawki pokroić na połówki, a galaretkę rozpuścić w 400 ml wody i zostawić do wystygnięcia i lekkiego stężenia. Truskawki ułożyć na śmietanie, zalać tężejącą galaretką i wstawić do lodówki, aby galaretka dobrze zastygła. Przechowywać w lodówce. 



poniedziałek, 20 maja 2013

Ciasto na maślance z rabarbarem i kruszonką

Kolejne ekspresowe ciasto, które zawsze mi się udaje, pięknie wyrasta i wszystkim smakuje. Podobnie jak szybkie ciasto z owocami i kruszonką, jest wilgotne i do złudzenia przypomina drożdżówkę, choć jak drożdżówka nie smakuje. Długo zachowuje wilgoć i świetnie sprawdza się w połączeniu z letnimi owocami, nie tylko z rabarbarem. Wersja z owocami w środku powstała „przez sklerozę”, bowiem gdy już ukręciłam ciasto, wyłożyłam je na blaszkę, posypałam owocami, to przypomniałam sobie, że nie dodałam tłuszczu. Zgarnęłam je więc ponownie do miski (razem z owocami), wlałam olej, wymieszałam i ponownie wlałam na blachę. Zabieg przypadkowy sprawił, że teraz do ciasta dodaję połowę owoców, co sprawia, że ciasto jest jeszcze smaczniejsze.
Gdy piekę to ciasto  i zabieram na grilla czy inną imprezę, to wykorzystuję jednorazowe foremki aluminiowe – sprawdzają się znakomicie, bo można zabrać i nie troszczyć się o to, aby wychodząc nie zapomnieć o blaszce.


Składniki na blaszkę o wymiarach 20 x 30 cm

350 g mąki (u mnie to 2 szklanki* + 1 czubata łyżka)
½ szklanki cukru
1 łyżeczka pasty waniliowej albo 1 łyżka domowego cukru waniliowego
2 duże jajka
1 szklanka maślanki naturalnej (ewentualnie może być mleko)
2 pełne łyżeczki proszku do pieczenia
½ szklanki oleju (ja daję z pestek winogron)

7 łodyg rabarbaru
opcjonalnie 10 truskawek

Kruszonka (więcej o kruszonce można przeczytać TUTAJ)
150 g mąki
100 g miałkiego cukru
80 g zimnego masła
  
*używam szklanki o pojemności 250 ml


Wszystkie składniki kruszonki zagnieść do konsystencji mokrego piasku i wstawić do lodówki.
Rabarbar obrać i pokroić w grubą kostkę, a truskawki na ćwiartki.
Mąkę (nie przesianą) wsypać do miski, dodać cukier, pastę waniliową, jajka, proszek do pieczenia i maślankę. Zmiksować krótko do dobrego połączenia składników albo po prostu wymieszać szybko łyżką. Dolać olej i jeszcze raz krótko zmiksować albo wymieszać łyżką, aby olej połączył się z ciastem. Nie mieszać za długo. Ciasto powinno być dosyć gęste.
Dodać połowę pokrojonego rabarbaru. Ciasto przelać na blaszkę posmarowaną masłem i posypaną mąką, albo wyłożoną papierem do pieczenia. Na górę wyłożyć resztę owoców i posypać grubo kruszonką (jeśli zostanie Wam kruszonka można ją zamrozić)
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 175 stopni (termoobieg + dolna grzałka), albo do 185 -190 stopni (góra – dół) i piec 45 -50 minut, do tzw. suchego patyczka.
Wyciągnąć z piekarnika i zostawić do wystygnięcia. 





piątek, 10 maja 2013

Ciasto ucierane z borówkami

Jakiś czas temu pojawiło się na blogu ciasto z czereśniami – skorzystałam wtedy z przepisu mojej mamy, który mam zapisany w zeszycie pod tytułem „Szybkie ciasto z owocami nr 2”. No to dziś przyszedł czas na „Szybkie ciasto z owocami nr 1”, również z przepisu, z którego moja mama korzystała już 30 lat temu... I choć piekła niezbyt często, to te dwa ciasta i murzynek z dżemem  przeważnie jej wychodziły.

Ja w ramach opróżniania zamrażarki wykorzystałam borówki amerykańskie, ale każde owoce się nadają do tego ciasta – u mamy przeważnie były to śliwki, jabłka, truskawki, agrest albo rabarbar – czyli to, co rosło na naszej działce.
Ja od siebie dodałam kruszonkę, którą od dawna robię z przepisu zaczerpniętego z książki p. Ewy Wachowicz. Jest idealna.
W ucieraniu ciasta i kruszonki pomagał mi robot Chef Titanium Kenwood, ale można to oczywiście zrobić zwykłym mikserem. Składniki do ciasta powinny być w temperaturze pokojowej.


Składniki na blaszkę 33 x 23 cm

5 jajek (używam dużych jajek o wadze ok. 70 – 75 g)
200 g miękkiego masła
1,5* szklanki drobnego cukru (zmniejszyłam ilość cukru do 1 szklanki)
1 łyżka cukru waniliowego (tym razem użyłam cukru z prawdziwą wanilią Kotanyi)
2 szklanki mąki pszennej (używam tortowej)
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 pełne łyżeczki proszku do pieczenia

ok. 3 szklanki drobnych owoców (albo pokrojonych) – mogą być mrożone (nie rozmrażać przed ułożeniem na cieście)

Kruszonka
150 g mąki tortowej
100 g drobnego cukru do wypieków
80 g zimnego masła

*używam szklanki o pojemności 250 ml


Wszystkie składniki kruszonki zagnieść do uzyskania konsystencji mokrego piasku (masło dobrze rozetrzeć z cukrem i mąką). Wstawić do lodówki, aby się schłodziła.

Mąkę, mąkę ziemniaczaną przesiać razem z proszkiem do pieczenia. Masło utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę, dodawać po jednym jajku ciągle ucierając. Gdy masa będzie jednolita wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem i jeszcze chwilę ucierać do dobrego połączenia składników.
Blaszkę posmarować masłem i wysypać mąką albo wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć ciasto, wyrównać, ułożyć owoce i posypać kruszonką.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 -190 stopni (góra – dół) i piec 60 minut, do tzw. suchego patyczka. Ciasto wyciągnąć z piekarnika i zostawić do wystygnięcia – można posypać cukrem pudrem albo polać delikatnie lukrem.



niedziela, 24 lutego 2013

Ciasto W–Z a'la Margarytka

Dosyć proste (choć opis długi) i efektowne ciasto, które nieodmiennie kojarzy mi się ze studenckimi czasami, gdy moje koleżanki zamawiały je w kawiarni, a ja uparcie wybierałam szarlotkę.
Podobno ciasto powstało wraz z trasą W-Z i na jej cześć w jednej z cukierni znajdującej się nieopodal owej trasy. Ale ile w tym prawdy trudno powiedzieć.
Jedno jest pewne – ciasto jest lubiane i zachwyca po dziś dzień. Nie znam oryginalnego przepisu, od początku do końca robię je po swojemu, wykorzystując przepis na biszkopt z octem. Podobno w oryginale nigdy nie było dżemu, który ja dodaję. Moja Mama też twierdzi, że to ciasto 40 lat temu było nieco niższe, miało mniej kremu. Spotkałam się z przepisami, w których ciasto jest przygotowane z dodatkiem tłuszczu i mleka, ale wtedy to taki murzynek z bitą śmietaną. Moje jest na biszkopcie, co dodaje mu lekkości. Smaruję blaty ciasta dżemem, co sprawia, że całość jest wyrazista w smaku. I nie trzymam się uparcie tego, że dżem ma być wiśniowy, morelowy czy śliwkowy – robię różne kombinacje.
Ja swoje ciasto robię w kwadratowej tortownicy 25x25 cm i kroję na 12 dosyć dużych porcji, ale można zrobić je na blaszce 32 x 25 cm, będzie po prostu ciut niższe i pewnie łatwiejsze w konsumpcji. 


Składniki na blaszkę 25 x 25 cm

Biszkopt kakaowy:
6 dużych jajek (używam jajek o wadze ok. 70 g)
1 szklanka* drobnego cukru do wypieków
½ szklanki mąki pszennej tortowej
½ szklanki mąki ziemniaczanej
2 łyżki ciemnego kakao
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki octu
szczypta soli

Masa śmietanowa:
750 ml dobrze schłodzonej śmietanki kremówki 30 – 36 % (używam 30% śmietany z lokalnej mleczarni)
4 pełne łyżki cukru pudru (dałam domowy waniliowy)
2 pełne łyżeczki żelatyny
¼ szklanki wrzątku

Poncz:
½ szklanki gorącej wody
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka soku z cytryny
2 – 3 łyżki alkoholu (u mnie koniak)

Polewa:
1 tabliczka czekolady deserowej (dobrej jakości)
3 - 4 łyżki śmietany kremówki
1 łyżeczka masła

Dodatkowo:
1 słoik gładkiego dżemu albo powideł (ja tym razem użyłam przetartych powideł śliwkowych wymieszanych z konfiturą figową)

 *używam szklanki o pojemności 250 ml

Biszkopt:
Obie mąki przesiać razem z kakao i wymieszać. Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodając partiami cukier (nie wszystko od razu). Do żółtek dodać proszek do pieczenia i ocet, szybko wymieszać (masa spieni się i lekko odbarwi) i dodać do białek. Ubić, a na końcu dodać obie mąki i delikatnie wymieszać łyżką (nie miksować, aby nie zaciągnąć ciasta).
Dno blaszki wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować masłem i posypać mąką. Ciasto przelać do blaszki. Piec około 40 minut, w temperaturze 160 - 180 stopni (u mnie 160 stopni w termoobiegu) do tzw. suchego patyczka. Wyciągnąć z blaszki, obrócić do góry dnem i zostawić do wystygnięcia.
Po wystygnięciu ściąć delikatnie wierzch, aby wyrównać górę i przeciąć biszkopt na dwa równe blaty. Jeśli biszkopt jest idealnie równy to nie trzeba ścinać góry.

Poncz: cukier rozpuścić w wodzie, dodać sok z cytryny i zostawić do wystygnięcia. Dodać alkohol i wymieszać.

Masa:
Żelatynę rozpuścić w ¼ szklanki gorącej wody, dobrze wymieszać i zostawić do przestygnięcia (ale nie może być zupełnie wystudzona). Śmietanę ubić na sztywno (wykorzystałam trzepaczkę mojego blendera Triblade HB724 Kenwood), dodając pod koniec ubijania cukier puder i rozpuszczoną, letnią żelatynę.
Odłożyć 2 – 3 łyżki śmietany (ja od razu wkładam do szprycy, którą potem ozdobię gotowe ciastka).

Jeden blat biszkoptu nasączyć ponczem i posmarować cienko dżemem, wyłożyć masę śmietanową, równo ją rozsmarować i przykryć drugim biszkoptem, który również nasączyć ponczem i posmarować dżemem.
Ciasto wstawić do lodówki i przygotować polewę: czekoladę połamać na kawałki, włożyć do miseczki, wlać śmietanę i dodać masło. Rozpuścić w kąpieli wodnej (na garnuszek w gotującą wodą, postawić miseczkę z czekoladą). Letnią polewę rozsmarować na cieście i ponownie je schłodzić. Gotowe ciasto pokroić na porcje (nóż zanurzyć w gorącej wodzie, wtedy polewa ładnie się pokroi i nie popęka) i każdy kawałek ozdobić kleksem bitej śmietany (tej wcześniej odłożonej). 



niedziela, 17 lutego 2013

Raffaello na ciemnym cieście

Mam dwa przepisy na ciasto pod nazwą raffaello. Jedno jest z surowym kokosem i śmietaną, drugie z masą budyniową i kokosem prażonym. Dziś przepis na to pierwsze ciasto, wg mnie lepsze.
Przepis na to ciasto mam od dobrych 15 lat, dostałam je od koleżanki ze studiów, potem podzieliłam się przepisem z moją sąsiadką Małgosią i to za jej sprawą częściej to ciasto jadłam niż piekłam. Bo ilekroć pomyślałam o nim, to wpadając do Małgosi na kawę dostawałam kawałek raffaello... I żeby było ciekawiej obie na ten weekend upiekłyśmy to ciasto, choć się nie umawiałyśmy.
W oryginalnym przepisie są jeszcze dwie śmietany w proszku, tzw. „Śnieżki” - ja dawno z nich zrezygnowałam, wsypuję po prostu dwie łyżki cukru pudru. Poza tym ciasto w pierwotnym kształcie było przeznaczone na duża blaszkę i składało się z trzech części: ciemnego ciasta, masy śmietanowej z kokosem i polewy czekoladowej. Ja je przerobiłam i robię je w tortownicy, nie daję polewy, a posypuję czekoladą z młynka Kotanyi. Zmniejszyłam też ilość cukru pudru w samym cieście, bo dla mnie było za słodkie. A do kremu dodałam 3 łyżki likieru kokosowego. No i ja moje ciasto nasączam ponczem, którego też w oryginale nie ma... tak więc z oryginału zostało niewiele :-)
Przepis podaję po moich przeróbkach, ale oczywiście jeśli ktoś chce może zrobić ciasto na dużej blaszce, będzie trochę niższe, ale równie smaczne.


Składniki na tortownicę o średnicy 26 cm:

Ciasto ciemne:
250 g mąki tortowej
200 g cukru pudru
100 g miękkiego masła
3 jajka
200 ml mleka
1,5 łyżki dobrego ciemnego kakao
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżeczki cukru waniliowego (dałam łyżeczkę pasty waniliowej)

Masa śmietanowa z kokosem:
700 ml dobrze schłodzonej śmietany kremówki 30 -36 %
2 czubate łyżki cukru pudru
100 g białej czekolady
3 czubate łyżeczki żelatyny
200 g wiórków kokosowych
3 łyżki likieru kokosowego

Poncz:
½ filiżanki gorącej wody
1 łyżka cukru
1 łyżeczka soku z cytryny
1 łyżka likieru kokosowego

Tarta czekolada do posypania (ja użyłam czekolady z młynka Kotanyi)


Tortownicę wysmarować masłem i oprószyć kakao.
Żółtka oddzielić od białek. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i kakao. Białka ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę (wykorzystałam trzepaczkę blendera Triblade HB 724)
Masło utrzeć mikserem z cukrem pudrem i cukrem waniliowym (początkowo może się to wydawać trudne, ale już po kilku minutach masa robi się jednolita). Dodać żółtka i utrzeć z masą maślaną. Ciągle ucierając dodawać partiami mąkę i mleko, aż do wykorzystania składników. Gdy masa będzie jednolita dodać ubite białka i delikatnie połączyć obie masy.
Masę przełożyć do tortownicy, wyrównać. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (góra – dół) i piec około 40 minut, do tzw. suchego patyczka.
Po upieczeniu ciasto od razu wyciągnąć z tortownicy i odwrócić do góry nogami wykładając na deskę (ewentualna górka, która powstała w trakcie pieczenia od razu się wyrówna). Ciasto zostawić do wystygnięcia, a następnie przekroić na dwa blaty. Można ściąć delikatnie górę ciasta, aby blaty były idealnie równe, ale nie jest to konieczne.
Z wody, cukru, soku z cytryny przygotować poncz, gdy ostygnie dolać likier kokosowy i wymieszać.

Białą czekoladę rozpuścić z 2 łyżkami śmietany kremówki i likierem kokosowym (ja to robię w kąpieli wodnej – stawiam miseczkę na garnuszku z wodą i podgrzewam). Żelatynę rozpuścić w ¼ szklanki gorącej wody (musi być dobrze rozpuszczona, nie może mieć grudek). Schłodzoną śmietanę ubić prawie na sztywno z 2 łyżkami cukru pudru. Dodać roztopioną i lekko schłodzoną czekoladę i letnią (nie zimną) rozpuszczoną żelatynę. Jeszcze przez chwilę ubijać, aby składniki się połączyły, a śmietana była dosyć sztywna (uważać, aby nie przebić, bo zrobi się słodkie masło).
Do ubitej śmietany wsypać wiórki kokosowe i delikatnie wymieszać.

Jeden blat ciasta włożyć do tortownicy, nasączyć ponczem. Wyłożyć mniej więcej połowę masy (można trochę więcej niż połowę), wyrównać, przykryć drugim krążkiem ciasta, który również nasączyć ponczem. Wyłożyć resztę masy kokosowej, wyrównać i ewentualnie zrobić „szlaczki” wykorzystując grzebień cukierniczy albo zwykły widelec. Wstawić do lodówki na minimum 2 godziny, aby masa ładnie się ściągnęła.
Posypać tartą czekoladą. 






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...