Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomidory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomidory. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 lutego 2020

Szakszuka z papryką

Szakszuka to danie kuchni bliskowschodniej, które rozprzestrzeniło się nie tylko w krajach basenu Morza Śródziemnego, ale przyjęło się w wielu miejscach świata. Szakszuka to po prostu jajka w pomidorach. Wariacji na temat jest tak wiele, jak wiele jest osób, które przygotowują to szybkie danie. Może być w wersji wege, ale równie dobrze można dodać kiełbasę czy boczek – wariacji nikt nie zabroni.
Tak jak nie lubię zwykłej jajecznicy z pomidorami, tak szakszukę lubię bardzo. Moja wersja jest z cebulą, papryką i pomidorami.
  Proste, szybkie, sycące i bardzo smaczne danie, serwowane prosto z patelni, na której zostało przygotowane. Ilość jajek trzeba dopasować do własnych apetytów. U nas trzy sztuki – dwa jajka dla męża i jedno dla mnie. 



Składniki na 2 porcje:

jajka (ilość w zależności od wielkości i apetytów – u nas przeważnie 3 sztuki na 2 osoby)
2 – 3 duże mięsiste, dojrzałe pomidory sparzone i obrane ze skórki (albo puszka pomidorów pelati – poza sezonem na dobre pomidory)
1 duża cebula
1 papryka czerwona
½ papryczki chili
2 ząbki czosnku
½ łyżeczki mielonego chili
½ łyżeczki mielonego cuminu (kminu rzymskiego)
1 – 2 łyżeczki słodzidła (u mnie erytrol ale może być cukier – ilość wg uznania, zależy jak kwaśne są pomidory)
sól i pieprz do smaku
2 łyżki oleju albo 1 płaska łyżka masła klarowanego (ja używam masła) 
opcjonalnie posiekana świeża kolendra albo szczypior do podania



Szakszuka z papryką – przygotowanie:

Cebulę, paprykę, pomidory oczyścić i pokroić w kostkę (cebulę i paprykę w mniejszą, pomidory w większą). Czosnek przecisnąć przez praskę albo bardzo drobno posiekać.
Na patelni rozgrzać masło (albo olej), wrzucić cebulę i chwilę ją smażyć aż się zeszkli, dodać pokrojoną paprykę, czosnek, drobno posiekane świeże chili i przyprawy. Chwilę razem podsmażyć, ale uważać, aby nic się nie przypaliło. Dodać pokrojone pomidory, gotować około 7 -10 minut do zredukowania sosu (większość soku z pomidorów powinna odparować). Wbić jajka i smażyć do momentu, aż białka się zetną – ja przykrywam na chwilę pokrywką.  Posypać posiekaną kolendrą albo szczypiorem.
Podawać z dowolnym pieczywem. 





poniedziałek, 18 czerwca 2018

Krem z pieczonych pomidorów z "makaronową" cukinią i prażonymi płatkami migdałów

Uwielbiam kremowe zupy, a ten krem jest banalnie prosty i wart przygotowania.
Tradycyjnie już ugotowałam spory garnek bulionu warzywnego, część zamroziłam, a niewielką ilość wykorzystałam do tego kremu. Tak naprawdę nie potrzebowałam go dużo, bo pomidory mają sporo soku. Razem z pomidorami upiekłam cebulę i czosnek, co nadało kremowi pysznego smaku. Krem podałam z „makaronową” cukinią i uprażonymi płatkami migdałów, ale równie dobrym dodatkiem będzie uprażony słonecznik, dynia czy sezam albo grzanki. 
 


Składniki na 4 porcje:

2 kg dojrzałych pomidorów malinowych
2 małe cebule
2 – 4 ząbki czosnku (u mnie 2 duże)
około 200 ml bulionu
2 marchewki z bulionu
kawałek selera z bulionu
olej (u mnie słonecznikowy tłoczony na zimno)
suszona albo świeża bazylia
sól, pieprz, mielone chili
erytrol albo cukier

Do podania: cukinia starta w paski, uprażone płatki migdałów



Krem z pieczonych pomidorów z "makaronową" cukinią i prażonymi płatkami migdałów - przygotowanie:
 
Pomidory przekroić na połówki, ułożyć w naczyniu żaroodpornym albo na blaszce. Cebulę i czosnek obrać, dołożyć do pomidorów. Całość skropić olejem, posypać solą, chili i bazylią (albo włożyć 2 – 3 gałązki świeżej). Piekarnik nagrzać do 180 -200 stopni i piec około 30 minut. Zostawić do przestygnięcia. Ściągnąć skórkę, resztę przełożyć do blendera, wlać bulion i całość zmiksować, a następnie przetrzeć przez sito. Przelać do garnka, podgrzać i doprawić do własnego smaku. Jeśli krem jest zbyt gęsty, można dolać jeszcze trochę bulionu.
Podawać z poszatkowaną w paseczki cukinią i uprażonymi płatkami migdałów. Oczywiście można zmienić dodatki wg własnego uznania. 

 

czwartek, 22 września 2016

Z serii „coś na zimę”: Domowy ketchup (keczup) – wersja pikantna

Każdego roku przetwarzam kilkadziesiąt kilogramów pomidorów. Przecier, passata, sos pomidorowy z warzywami, lutenica to obowiązkowe punkty programu. I w zasadzie przez cały rok z nich korzystam do przygotowania zup i sosów. Tym razem proponuję Wam domowy ketchup, pikantny, wyrazisty, który tak naprawdę nie ma wiele wspólnego z tą butelkowaną masą dostępną w sklepach. Gdy czytałam skład ketchupu, jednego z lepszych i okazało się, że 100 g ketchupu wyprodukowano z 124 g pomidorów i wtedy pomyślałam sobie „z czym do ludu”, gdy mnie z 5 kg pomidorów, kilku papryk i cebul wychodzi zaledwie około 2,5 litra cudownego pomidorowego sosu. Gęstego, ale bez dodatku skrobi modyfikowanej, bez benzoesanu sodu, ot po prostu warzywa i przyprawy. Jest z nim trochę pracy, ale warto.
Zielonooki lubi mocno pikantny ketchup, ja pikantny, więc starałam się wypośrodkować, aby obojgu nam smakował. Wyszedł ostry, wyrazisty i mocno pomidorowy. Przepyszny.
Nie bazowałam na żadnym przepisie, ot poczytałam skład na opakowaniu i poszłam na żywioł doprawiając go po swojemu.
Gdybyście chcieli łagodną wersje to ilość ostrych papryczek należy zmniejszyć do jednej sztuki i zrezygnować z pieprzu cayenne.
Ketchupu nie idzie u nas jakoś specjalnie dużo, bo przecież jest jeszcze ajvar i sos paprykowy, które świetnie ketchup zastępują, więc te 13 słoiczków powinno wystarczyć. 


Składniki na około 2,5 litra domowego ketchupu (u mnie 13 słoiczków po 200 ml):

5 kg pomidorów typu lima (mięsistych z małą ilością wody)
2 duże czerwone papryki
3 duże cebule
6 ząbków czosnku
3 ostre papryki (u mnie odmiana cyklon ale może być chili czy jalapeno)
2 duże liście laurowe
3 kulki ziela angielskiego
2 goździki
2 łyżki gorczycy
2 pełne łyżki soli
6 pełnych łyżek cukru trzcinowego
6 łyżek octu – u mnie spirytusowy, ale można użyć jabłkowego albo winnego
1 łyżeczka mielonego imbiru
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka czarnego świeżo mielonego pieprzu
½ łyżeczki pieprzu cayenne
2 łyżki oleju


Ketchup domowy - przygotowanie:  
Pomidory opłukać, pokroić na kawałki usuwając zieloną część. Wrzucić do dużego garnka i gotować godzinę na mocnym ogniu – jak najwięcej płynu powinno odparować.
Cebulę obrać i pokroić w grubą kostkę, paprykę pokroić na kawałki (w paski, w kostkę – bez znaczenia). Czosnek obrać, pokroić w plasterki, a ostrą paprykę pokroić w paski (można usunąć pestki, ale one dają dużo ostrości – ja z dwóch papryczek pestki usunęłam, w jednej zostawiłam).
Na patelni rozgrzać olej, wrzucić pokrojoną cebulę i podsmażyć do zeszklenia. Dorzucić czosnek, dodać ostrą i słodką pokrojoną paprykę i smażyć 3 minuty. Całość przełożyć do gotujących się pomidorów, wrzucić liście laurowe, ziele angielskie, goździki i gorczycę. Wszystko razem gotować bez przykrycia tak długo, aż masa będzie bardzo gęsta i większość płynu odparuje – ja gotowałam około 1,5 godziny co jakiś czas mieszając. Usunąć liście laurowe, ziele angielskie i goździki (w miarę łatwo je znaleźć, gdy masa jest gęsta). Gęstą masę pomidorowo – warzywną ostudzić, następnie zmiksować blenderem (będzie się lepiej przecierać) i przetrzeć przez sito albo przecierak do warzyw. Przetarte warzywa wlać do garnka, dodać sól, cukier, ocet, imbir, mieloną paprykę, pieprz cayenne, mielony pieprz i całość doprowadzić do wrzenia. Gotować jeszcze tyle czasu, aby otrzymać konsystencję, która będzie nam odpowiadać – mój ketchup jest dosyć gęsty, ale nie aż tak bardzo jak koncentrat. Spróbować i ewentualnie doprawić jeszcze do własnego smaku solą, pieprzem, cukrem czy octem.
Gorący domowy ketchup przelać do czystych wyparzonych słoików, zakręcić, ustawić na blaszce, wstawić do piekarnika, ustawić temperaturę na 120 stopni (u mnie termoobieg) i pasteryzować 40 minut. Można też pasteryzację przeprowadzić w wodzie. Słoiki umieścić w garnku wyłożonym ściereczką, wlać gorącą wodę (bo słoiki z ketchupem są gorące) do 2/3 wysokości słoików i od chwili wrzenia pasteryzować około 15 – 20 minut. Wyciągnąć, przykryć grubym ręcznikiem i zostawić do ostygnięcia. 



niedziela, 30 sierpnia 2015

Krem paprykowo – pomidorowy z naleśnikowym szaszłykiem

Sezon na paprykę i pomidory w pełni, więc trzeba z tego korzystać. Upieczone warzywa smakują wybornie, wystarczy je tylko zmiksować, przetrzeć, doprawić i mamy pyszny krem. Jeśli dodamy do tego naleśniki posmarowane kremowym serkiem z ziołami, to otrzymamy sycący, smaczny i kolorowy obiad.
Pierwszy raz szaszłyki naleśnikowe jadłam kilka lat temu w jednej z naszych lokalnych restauracji. Prawdę powiedziawszy nie pamiętam już czym były nadziane, ale były podane z pikantnym kremem z pomidorów, a że sam sposób podania bardzo mi się spodobał, to po prostu utkwił mi gdzieś w pamięci i zrobiłam coś podobnego. Zawsze warto się inspirować ciekawymi pomysłami. 

 

Składniki na 4 porcje:

1 kg czerwonej papryki
1 kg pomidorów (u mnie malinowe)
1 średniej wielkości cebula
1 mała ostra papryczka
2 ząbki czosnku
1 liść laurowy
1 łyżka oleju/oliwy
1 płaska łyżeczka soli (ja dałam tylko ½ łyżeczki, bo solę mało)
2 łyżeczki cukru (dałam trzcinowy)
½ łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
¼ łyżeczki mielonego chili
1 łyżka suszonej bazylii
1 łyżka suszonego oregano

Szaszłyki naleśnikowe – składniki na 4 grubsze naleśniki:

Ciasto:
1 duże jajko
150 ml mleka
150 ml zimnej wody
160 g mąki pszennej krupczatki typ 450 albo wrocławskiej typ 500
szczypta soli
1 łyżka oleju do ciasta albo klarowane masło do smażenia

Nadzienie do szaszłyków:
300 g twarożku (ja użyłam drobno mielonego)
1 łyżka posiekanego koperku
1 łyżka posiekanej świeżej bazylii
1 łyżka posiekanego szczypiorku
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
szczypta soli
szczypta pieprzu
szczypta ostrej papryki


Paprykę oczyścić z gniazd nasiennych, pokroić na kawałki. Z pomidorów usunąć zielone części, naciąć na krzyż. Cebulę obrać, przekroić na 4 części, ząbki czosnku obrać. Wszystkie warzywa ułożyć na blaszce do pieczenia, między warzywa włożyć 1 liść laurowy, skropić oliwą lub olejem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec około 45 minut – jeśli warzywa zaczną mocno ciemnieć to przykryć je kawałkiem folii aluminiowej, żeby się nie przypiekły zbyt mocno. Gdy będą miękkie, przełożyć je do garnka (liść laurowy wyrzucić), zmiksować, a następnie całość przetrzeć przez sito albo przecierak. Przelać ponownie do garnka, wsypać sól, cukier, pieprz, chili, bazylię i oregano, doprowadzić do wrzenia, gotować 2 – 3 minuty.  Jeśli pomidory miały mało soku i krem wydaje się zbyt gęsty można dolać trochę bulionu albo wody i zagotować ponownie. Skosztować i ewentualnie jeszcze doprawić do własnego smaku solą, pieprzem czy cukrem. 
Gdy warzywa się pieką przygotować szaszłyki naleśnikowe. Jajka roztrzepać trzepaczką, dodać sól, wsypać mąkę, wlać mleko i wodę, wszystko dokładnie wymieszać (ja używam takiej okrągłej trzepaczki). Opcjonalnie można dodać do ciasta 1 łyżkę oleju albo stopionego masła, ja tego nie robię, bowiem wolę przesmarować patelnię pędzlem. Ciasto odstawić na 15 - 30 minut. Patelnię posmarować cienko olejem albo roztopić niewielką ilość masła i rozsmarować - na patelni nie może być dużo tłuszczu, ma być tylko posmarowana. Wlać porcję ciasta, smażyć z dwóch stron do lekkiego zrumienienia.
Wszystkie składniki nadzienia wymieszać, doprawić do własnego smaku solą, pieprzem, ostrą papryką. Na każdym naleśniku rozsmarować porcję nadzienia, zwinąć w rulon i pokroić na kawałki. Nadziać na patyczki do szaszłyków i gotowe. Podawać z gorącym kremem. 



środa, 10 września 2014

Zupa pomidorowa ze świeżych pomidorów

Trwa czas najsmaczniejszych pomidorów, mocno dojrzałych malinówek, więc u mnie zupy pomidorowe i sosy są na porządku dziennym. Uwielbiam pomidory, ich zapach i smak, więc wykorzystuję je na różne sposoby.
Dziś proponuję prostą zupę pomidorową, ugotowaną na domowym bulionie warzywnym, bez mięsa i bez sztucznych dodatków. Jest delikatna i smaczna. Oczywiście można ją podać z makaronem, a nie tak jak ja z ryżem – wszystko jest rzeczą smaku.
Na blogu jest już kilka zup pomidorowych - np szybka, gęsta pomidorówka, pomidorowa porosołowa czy pikantny krem z pomidorów. Lubię, więc gotuję na różne sposoby. Ja jestem z obozu tych, co wolą z ryżem, choć z makaronem czy lanymi kluskami też zjem. 


Składniki na 4 porcje:

4 średniej wielkości marchewki
1 duża pietruszka
½ dużego selera
kawałek pora (około 10 cm)
nać pietruszki i selera - ilość wg uznania, ja lubię dużo
1 nieduży listek laurowy
10 ziaren czarnego pieprzu
1 łyżeczka soli
1 kg mięsistych pomidorów (u mnie malinowe)
1 łyżeczka cukru
czarny świeżo mielony pieprz
4 pełne łyżki ryżu
posiekana natka pietruszki albo koperek
opcjonalnie: 2 – 3 łyżki śmietany do zup



Pomidory opłukać, pokroić na kawałki usuwając zielone końcówki. Włożyć do garnka i zagotować. Od chwili wrzenia gotować na mocnym ogniu około 40 – 45 minut, od czasu do czasu mieszając.
Marchew, pietruszkę, seler obrać, por oczyścić, opłukać, włożyć do drugiego garnka, dodać liść laurowy, ziarna pieprzu, wsypać sól i wlać 1 litr zimnej wody. Gotować około 45 minut, aż warzywa zmiękną. Przecedzić bulion przez sito, a ½ pietruszki, kawałek selera i 1 marchewkę przełożyć do blendera, wlać 3 – 4 łyżki bulionu i zmiksować. Resztę bulionu razem z marchewkami ponownie zagotować, wsypać opłukany ryż i gotować około 15 minut, aż ryż będzie miękki (w przypadku zupy z makaronem pominąć ten etap). W tym czasie zmiksować blenderem ugotowane, częściowo odparowane pomidory i przetrzeć je przez sito. Do bulionu wlać przetarte pomidory i zmiksowane warzywa, które trochę zagęszczą zupę. Wsypać łyżeczkę cukru, ¼ łyżeczki świeżo mielonego pieprzu i całość zagotować. Skosztować i ewentualnie doprawić jeszcze solą, pieprzem czy cukrem.
Można zabielić śmietaną do zup – ja osobiście wolę bez tego dodatku i posypać posiekaną natką pietruszki albo koperkiem. 



wtorek, 9 września 2014

Z serii: "coś na zimę": Passata

Na blogu jest już przepis na zwykły, a jednocześnie najlepszy przecier pomidorowy. W tym roku rządziły u mnie malinówki, przerobiłam 60 kg pomidorów zamieniając je nie tylko w przecier, ale również w sos pomidorowy z pieczonymi warzywami, w lutenicę i w passatę, o której napiszę dzisiaj.
Passata to coś pomiędzy przecierem a koncentratem. Gęsta pulpa, ale jednak łyżka w niej nie stoi.  Przyznaję bez bicia, że proces przygotowania prawie niczym się nie różni od przygotowania przecieru, jedynie czasu potrzeba więcej, znacznie więcej.  Doprawiam też identycznie – solą i cukrem. I to w zasadzie wszystko. Filozofii w tym nie ma.
Passata jest czysta, można ją wykorzystać na wiele sposobów i dowolnie doprawiać. Ja w tym roku mam tyle przecieru i passaty, że z pewnością nie kupię ani jednego kartonika z gotowym przecierem. Jeśli macie swoje pomidory albo dostęp do niedrogich, a dobrych pomidorów, to zachęcam do przygotowania domowej wersji passaty. 


Składniki na 2,5 litra passaty (u mnie 10 słoiczków po 250 ml):

10 kg mięsistych pomidorów (u mnie około 8 kg malinowych, reszta to pelati)
3 łyżki cukru
1 płaska łyżka soli


Pomidory dobrze umyć (ja myję w ciepłej wodzie i płuczę zimną). Pokroić na kawałki, usunąć zielone końcówki, włożyć do dużego garnka i zagotować. Od chwili wrzenia gotować około 30 minut na mocnym ogniu, aby jak najwięcej płynu odparowało, a pomidory się rozgotowały. Odstawić na kilka minut, aby przestygły, a następnie zmiksować (ja użyłam ręcznego blendera Triblade HB724) i przetrzeć przez sito albo przecierak (mnie wyręczył robot).
Przecier gotować na średnim ogniu przez około 2 godziny, aby odparował i zgęstniał. Pod koniec trzeba często mieszać, aby pulpa pomidorowa się nie przypaliła. Gdy objętość zostanie znacznie zredukowana, a passata zgęstnieje wsypać cukier, sól i wymieszać.
Gorącą passatę przelać do wyparzonych słoików (ja wyparzam przez 15 minut w piekarniku nagrzanym do 125 stopni), mocno zakręcić. Wstawić do garnka wyłożonego ściereczką, wlać gorącą wodę do 2/3 wysokości słoiczków i pasteryzować 20 minut od chwili zagotowania się wody.
Wyciągnąć z garnka, zostawić do wystygnięcia (ja odwracam do góry nogami, ustawiam na ściereczce i przykrywam słoiki grubym ręcznikiem, aby stygły powoli).
Jeśli mamy dużo słoików można je pasteryzować hurtowo w piekarniku nagrzanym do 110 -120 stopni - czas pasteryzacji wynosi 30 - 40 minut, w zależności od wielkości słoika.


sobota, 28 września 2013

Surówka z pomidorów

W zasadzie nie wiem czy ta surówka powinna się na blogu pojawić, bo żadnej filozofii w niej nie ma i chyba to bardziej propozycja, niż przepis.  Jednak skoro jest jajko sadzone, to niech i będzie surówka z pomidorów. W końcu nie tylko to co skomplikowane przygotowujemy w kuchni.
To jeden z moich ulubionych dodatków do obiadu czy kolacji w okresie sierpniowo – wrześniowym. Najsmaczniejsze pomidory, cebulka, sól i pieprz. I nic więcej mi już nie potrzeba. Niektórzy lubią ze śmietaną, z jogurtem czy z oliwą. A ja lubię właśnie tak – najprościej jak się da. Pomidory koniecznie muszą być pokrojone w nieregularne kawałki, a sama surówka musi odstać przed podaniem jakieś 15 – 20 minut, wtedy cebulka zmięknie i całość będzie smaczniejsza. A gdy pomidory puszczą sok to z przyjemnością na koniec go wypiję.
Czasem dodaję świeżą bazylię albo szczypiorek. Jednak poniższa wersja jest tą numer  jeden. 


Składniki na 4 porcje:
4 duże albo 6 mniejszych pomidorów (u mnie malinowy, pomarańczowy i żółty)
1 cebula
sól (u mnie himalajska z młynka Kotanyi)
świeżo mielony pieprz

Pomidory umyć, wytrzeć do sucha i pokroić w nieregularne kawałki. Cebulę obrać, pokroić w bardzo drobną kostkę, dodać do pokrojonych pomidorów. Oprószyć solą i pieprzem (u mnie mało soli, sporo pieprzu), wymieszać i odstawić na 15 – 20 minut.
I gotowe. 


niedziela, 1 września 2013

Z serii "coś na zimę": Przecier pomidorowy

Taki domowy przecier to nic trudnego. Można go zrobić naprawdę szybko, a zimą cieszyć się cudownym smakiem letnich pomidorów.  Nie ukrywam, że latem takiego przecieru robię sporo i wykorzystuję na bieżąco do sosów i zup.
Do przygotowania przecieru wykorzystuję przeważnie pomidory trzech odmian: lima, malinówka i bawole serca – mają dużo miąższu, mało wody. W tym roku pomidory nie są zbyt tanie – u nas około 2 zł/ kg (a w ubiegłym roku kupowałam limę po 80 groszy), więc przecier wcale nie wychodzi bardzo tanio. Jednak uważam, że kilkanaście słoiczków warto zrobić. Nie ma lepszej pomidorowej niż ta z letnich pomidorów, a letnia pomidorowa w środku zimy to prawdziwa przyjemność.
Pomidory po rozgotowaniu rozdrabniam, wtedy znacznie łatwiej je przetrzeć przez sito. Dotychczas pożyczałam od rodziców ręczny przecierak, żeby nie męczyć się z sitem. Ale teraz mam przystawkę do robota i przetarcie 4 kg pomidorów zajmuje jakieś 2 minuty. 
Przecier można doprawić wg uznania. Ja nie dodaję wiele soli, za to ciut więcej cukru, taki smakuje mi najbardziej. Nie dodaję do niego też żadnych ziół, ani innych przypraw, wolę doprawić zupę czy sos w trakcie gotowania.


Składniki na 7 słoików o pojemności 350 ml (razem około 2,5 litra)

4 kg pomidorów (użyłam 3 kg limy i 1 kg malinówek)
1 czubata łyżeczka soli
2 łyżki cukru


Pomidory dobrze umyć (ja myję w ciepłej wodzie i płuczę zimną). Pokroić na kawałki, usunąć zielone końcówki, włożyć do dużego garnka i zagotować. Od chwili wrzenia gotować około 15 – 20 minut na mocnym ogniu, aby jak najwięcej płynu odparowało, a pomidory się rozgotowały. Odstawić na kilka minut, aby przestygły, a następnie zmiksować (ja użyłam ręcznego blendera Triblade HB724) i przetrzeć przez sito albo przecierak (tu mnie wyręczył robot).
Przecier ponownie zagotować, wsypać sól i cukier i gotować na mocnym ogniu przez 10 -15 minut, aby jeszcze odparował i zgęstniał.
Gorący przecier przelać do wyparzonych słoików (ja wyparzam przez 15 minut w piekarniku nagrzanym do 125 stopni), mocno zakręcić. Wstawić do garnka wyłożonego ściereczką, wlać gorącą wodę do 2/3 wysokości i pasteryzować 20 minut od chwili zagotowania się wody. Można też pasteryzować w piekarniku, co przy dużej ilości słoików jest wygodne - słoiki ustawić na blaszce z wyposażenia piekarnika i pasteryzować około 30 minut w 120 stopniach.
Wyciągnąć z garnka (piekarnika), zostawić do wystygnięcia (ja przykrywam słoiki grubym ręcznikiem, aby stygły powoli). 


czwartek, 22 sierpnia 2013

Z serii: "coś na zimę": Lutenica (ljutenica)– specjał kuchni bałkańskiej

W ubiegłym tygodniu miałam okazję być na targach papryki w Przytyku, a to zaowocowało zakupem sporej ilości papryki doskonałej jakości – wszak wiadomo, że na targi wiezie się tą najlepszą. Na targach oprócz papryki, było kilka stoisk handlowych, a na jednym z nich można było kupić specjały przygotowane z papryki. Po degustacji zdecydowaliśmy się na słoiczek ajvaru i słoiczek lutenici. Oba produkty w pikantnej odsłonie. I już w tamtym momencie zrodził się pomysł przygotowania domowej wersji.
Sama lutenica pochodzi z Bałkanów i tak naprawdę nigdzie się nie doszukałam, czy jej ojczyzną jest Bułgaria czy może jednak Macedonia, bowiem źródła podają różnie. Przepisów na tę pastę jest bardzo dużo, ja przejrzałam kilkanaście, ale w efekcie oparłam się na przepisie Beaty z Lawendowego Domu. Zrobiłam jednak lutenicę w wersji pikantnej (wszak nazwa pochodzi od słowa ljuto, co oznacza pikantny) i trochę po swojemu, bowiem w przepisie nie podano ani temperatury piekarnika, ani ilości przypraw. Robiłam trochę na wyczucie, ale efekt końcowy przeszedł moje oczekiwania.
Zastosowałam się do rad Beaty i większą część warzyw dodałam pokrojonych w drobną kostkę, a nie zmiksowanych. Jednak zmieniłam zupełnie proces przygotowania warzyw. Beata zaleca opieczenie warzyw w całości, a dopiero potem obranie ich ze skórki. Ja zrobiłam dokładnie odwrotnie – najpierw obrałam warzywa ze skóry i dopiero upiekłam. Tak mi po prostu było wygodniej. Dodałam też więcej ostrej papryki, więc moja wersja wyszła naprawdę ostra. Pod koniec wsypałam ½ łyżeczki pieprzu, jak również łyżkę cukru, co świetnie zbilansowało kwaskowatość pomidorów. Podaję swoją wersję, już po dokonanych zmianach. 
Gotowa lutenika jest doskonałym dodatkiem do pieczywa, mięsa czy serów. Jest również fantastycznym dodatkiem do makaronu czy ryżu. Niewiele trzeba i obiad gotowy.





Składniki (wyszło mi 6 słoiczków po 250 ml):
1,2 kg papryki (dałam połowę czerwonej, połowę pomarańczowej)
1 kg bakłażanów
1,4 kg mocno dojrzałych pomidorów Lima
3 ostre papryczki (można dać tylko jedną albo dwie)
2 średnie cebule
1 duży ząbek czosnku (można dać 2 - 3 ząbki)
2 łyżeczki czubricy* (ja użyłam mieszanki)
1 łyżeczka cząbru
1 płaska łyżeczka soli
½ łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
1 łyżka cukru
2 łyżki oleju (ja użyłam rzepakowego)

*czubrica (czubryca)  to przyprawa charakterystyczna dla kuchni bałkańskiej,  pozyskiwana jest z cząbru górskiego, ma mocny i przyjemny zapach, lekko gorzkawy smak, u nas sprzedawana często w postaci mieszanek - można spotkać mieszankę czerwoną i zieloną. 




Pomidory naciąć na górze na krzyż, sparzyć wrzątkiem i obrać ze skórki.
Bakłażany obrać ze skórki, pokroić w niezbyt grube plastry (ok. 0,5 cm), z papryki usunąć gniazda nasienne, pokroić ją na kawałki, obrać ze skórki.
Ostre papryki pozbawić pestek i bardzo drobno posiekać.
Pomidory pokroić na kawałki, zmiksować i gotować do momentu, aż mniej więcej połowa płynu odparuje, a pulpa zgęstnieje.
Paprykę i bakłażany włożyć na duża blachę (u mnie potrzebne były dwie), wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec około 20 minut. Następnie zostawić do wystygnięcia i pokroić w bardzo drobną kosteczkę albo przepuścić przez maszynkę na sicie dużych oczkach (jeśli chcemy uzyskać gładki sos to warzywa trzeba zmiskować).  Dodać do pomidorów.
Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę. Czosnek bardzo drobno posiekać. Na patelni rozgrzać 2 łyżki oleju, wrzucić cebulę i delikatnie podsmażyć, dodać czosnek, ostrą posiekaną papryczkę, czubricę, cząber i smażyć jeszcze minutę. Całość przełożyć do garnka z pomidorami, papryką i bakłażanami. Wsypać 1 łyżeczkę soli i dusić 40 – 50 minut, aż całość dobrze się połączy, zgęstnieje i uzyska konsystencję pasty – czas duszenia zależy od tego jak bardzo dojrzałe i mięsiste były warzywa oraz od tego czy chcemy uzyskać konsystencję - ja odparowałam cały płyn, więc moja wersja jest dosyć gęsta. 
Pod sam koniec dodać ½ łyżeczki świeżo mielonego pieprzu, 1 łyżkę cukru i dusić jeszcze chwilę. Spróbować i ewentualnie dosolić wg własnego uznania (dla mnie 1 płaska łyżeczka to w sam raz, ale ja nie lubię słonych potraw).
Gotową lutenicę przełożyć do wyparzonych słoiczków, zakręcić. Wstawić do garnka wyłożonego ściereczką, wlać wodę do 2/3 wysokości słoików i pasteryzować 15 minut od chwili zagotowania się wody.  Można też pasteryzować w piekarniku - słoiki ustawić na blaszce z wyposażenia piekarnika i pasteryzować około 30 minut w 120 stopniach. Odstawić do wystygnięcia.
A potem wynieść do spiżarki / piwnicy... bo u mnie jednego słoiczka już nie ma. Z całą pewnością zrobię jeszcze jedną porcję.




sobota, 13 lipca 2013

Zapiekanka makaronowa

Dzisiejsze danie, to taka trochę oszukana lazania, równie smaczna, ale zrobiona z włoskim makaronem orecchiette, który w ubiegłym roku Kasia przywiozła mi z Włoch. Makaron mnie zachwycił i choć szukałam go u nas to nigdzie nie znalazłam. Jednak zapiekankę można przygotować równie dobrze z muszelkami czy świderkami. Wykorzystałam też w tym daniu pomidory lekko podsmażane, ale ze spokojem można je zastąpić pomidorami z puszki. 


Składniki na 4 porcje:
260 – 300 g makaronu w kształcie muszelek (użyłam orechiette)
400 g mielonego mięsa (u mnie mięso od szynki własnoręcznie zmielone, ale może być wołowina, jagnięcina czy drób)
2 słoiki pomidorów lekko podsmażanych albo 2 puszki pomidorów (pomidory z puszki trzeba lekko zmiksować)
1 duża cebula
1 ząbek czosnku
sól, pieprz, pieprz cayenne
2 łyżki ulubionych suszonych ziół (u mnie bazylia, oregano i zioła włoskie z młynka – jak zawsze od Kotanyi)
1 łyżeczka cukru
100 -150 g tartej mozzarelli albo żółtego sera (użyłam mozzarelli w plastrach – świetnie się topi)
1 łyżka oliwy/oleju


W dużym garnku zagotować wodę z 1 łyżeczką soli. Wrzucić makaron i gotować 4 - 5 minut (makaron nie powinien być całkiem miękki). Odcedzić i odstawić.

Cebulę obrać i pokroić w drobną kostkę, czosnek posiekać drobniutko. Na patelni rozgrzać 1 łyżkę oleju, wrzucić cebulę i delikatnie ją zeszklić, dodać czosnek i razem smażyć 2 minuty. Dodać zmielone mięso, wsypać 2/3 łyżeczki soli, ½ łyżeczki pieprzu i ¼ łyżeczki pieprzu cayenne. Całość smażyć około 5 minut. Dodać pomidory lekko podsmażone albo zmiksowane pomidory z puszki. Dusić 2 – 3 minuty. Doprawić do smaku ziołami, cukrem. Spróbować i jeśli trzeba odrobiną soli i pieprzu.
Przygotować 1 duże albo 4 małe naczynia żaroodporne. Na spód naczynia wyłożyć warstwę sosu mięsno – pomidorowego, na to połowę makaronu i ponownie porcję sosu, a następnie połowę sera. Na ser wyłożyć resztę makaronu, przykryć pozostałym sosem i posypać serem. Oprószyć ulubionymi ziołami.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (góra – dół) i zapiekać bez przykrycia przez około 20 - 25 minut, aż ser się ładnie roztopi, a całość będzie zapieczona i gorąca. Zapiekanki w małych naczyniach potrzebują mniej czasu – wystarczy im około 15 minut. 


poniedziałek, 25 lutego 2013

Warzywa zapiekane z sosem mięsno - warzywnym i żółtym serem

W zimowym okresie bardzo często korzystam z mrożonych warzyw, są prawie tak samo wartościowe jak świeże i zdecydowanie wolę wybrać brokuły, groszek czy kalafiora w postaci mrożonej niż sztucznie pędzonej. W mojej zamrażarce zawsze jest jakaś paczka mieszanki, która mnie ratuje w zimowe dni.
Tym razem przedstawiam danie, które było na starym blogu, choć w nieco innej odsłonie. To przepis, w którym można użyć dowolnych produktów, dowolnych warzyw – wszystko wg uznania. Sama do tego dania używam różnych warzyw – czasem króluje fasolka, czasem kalafior, cukinia czy brokuły. Każda wersja smakuje bardzo dobrze. 


Składniki na 4 porcje:

900 g mrożonych mieszanych warzyw (u mnie kalafior, fasolka, marchewka, groszek, brokuły) – w sezonie można użyć świeżych

400 g mięsa (u mnie mięso od szynki, ale może być wołowe albo drobiowe)
1 średnia marchewka
1 średnia cebula
kawałek pora (ok. 5 cm)
2 łodygi selera naciowego
½ litra przecieru pomidorowego (tomatery, gęstego soku)
1 liść laurowy
3 ziarna czarnego pieprzu
sól (u mnie 1 płaska mała łyżeczka, ale ja solę mało)
1 płaska łyżeczka pieprzu
¼ łyżeczki chili
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka suszonej bazylii
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżka oleju (u mnie rzepakowy)

120 g tartego żółtego sera (u mnie gouda Fine Food)


Przygotowanie dania zacząć od ugotowania sosu mięsnego. Mięso zemleć na średnich oczkach (można kupić mielone, ale ja wolę mielić sama). Cebulę i marchew obrać. Cebulę pokroić w drobną kostkę, a marchewkę zetrzeć na tarce jarzynowej. Por i seler naciowy też pokroić w miarę drobno.
W garnku rozgrzać olej, wrzucić cebulę i por, dodać szczyptę soli i delikatnie podsmażyć. Dodać mięso i smażyć razem około 5 minut. Dodać marchew, seler naciowy, wlać 1 szklankę gorącej wody, wrzucić listek laurowy, pieprz w ziarnach, wsypać 1 łyżeczkę soli, 1 łyżeczkę pieprzu, odrobinę chili i dusić około 40 -50 minut. Wlać tomaterę, wsypać cukier i jeszcze przez 15 minut gotować. Pod sam koniec wsypać zioła, spróbować i jeśli trzeba dodać odrobinę soli czy pieprzu. 


W czasie, gdy sos się gotuje (ostatnie 15 minut) nagrzać piekarnik (do 180 stopni) i przygotować warzywa . Można je ugotować na parze albo klasycznie. W dużym garnku zagotować wodę, wsypać 1 łyżeczkę cukru i ½ łyżeczki soli, wrzucić warzywa i gotować 5 minut od momentu zagotowania. Odcedzić. Warzywa przełożyć do naczynia do zapiekania (albo 4 pojedynczych), zalać gorącym sosem, posypać żółtym serem. Wstawić do nagrzanego piekarnika i zapiekać około 10 minut, aż ser się ładnie rozpuści. 



Wpis zawiera lokowanie produktów marek własnych MAKRO.


czwartek, 2 sierpnia 2012

Placki z cukinii z pomidorową salsą

Bardzo lubię wszelkie warzywne placuszki, a odkąd mam ceramiczne patelnie to smażę owe placuszki na bardzo niewielkiej ilości tłuszczu... więc pojawiają się na stole trochę częściej. Robię różne wariacje warzywne, a dziś proponuję klasykę. W ramach „wymiatania” lodówki zagospodarowałam dwie małe, młode cukinie (zieloną i żółtą), dwa pomidory malinowe, pół cebuli i trochę szczypiorku... Uszczknęłam z doniczki trochę świeżej bazylii... Niewiele składników, a mamy pyszny, zdrowy i tani obiad.
Placki z cukinii można przygotować w różnych wariantach – u mnie oczywiście na ostro z dodatkiem chili, bez którego moja kuchnia obyć się nie może. Cukinia musi być dobrze doprawiona, inaczej placki wyjdą jałowe. Warzywa można zetrzeć na drobnej tarce, ale ja preferuję wiórki – wtedy czuć smak cukinii doskonale. 


Składniki na 2 – 3 porcje (wyszło mi 9 placuszków)

Placuszki
2 małe młode cukinie (u mnie zielona i żółta) – około 500 g
1 duże jajko
2 – 3 łyżki mąki
sól
świeżo mielony pieprz
świeżo starta gałka muszkatołowa
chili mielone (u mnie z młynka Kotanyi)
olej do smażenia

Salsa pomidorowa:
2 średnie pomidory malinowe
½ młodej cebuli
2 łyżki posiekanego szczypiorku
1 łyżka posiekanej świeżej bazylii
sól i pieprz


Cukinię umyć, jeśli mają pestki to je usunąć - młode cukinie jednak nie powinny mieć pestek. Zetrzeć na tarce o grubych oczkach (ja użyłam tarczy ścierającej robota FP270 Kenwood), lekko posolić i odstawić na kilkanaście minut, aż cukinia puści sok. Sok odlać - można lekko odcisnąć. Do masy dodać mąkę, wbić jajko i doprawić ½ łyżeczką soli, ½ łyżeczką pieprzu, ¼ łyżeczki chili i odrobiną świeżo startej gałki muszkatołowej. Dobrze wymieszać.
Na patelnię wlać olej (ja zużyłam 1 łyżkę oleju smażąc placki na ceramicznej patelni Delimano), łyżką nakładać masę i formować niewielkie placuszki. Smażyć na złoto, po kilka minut z każdej strony.
W trakcie smażenia placuszków przygotować pomidorową salsę.
Pomidory obrać ze skórki (można wcześniej sparzyć, ale moje były tak dojrzałe, że skórka sama schodziła), usunąć pestki, a miąższ pokroić w drobną kostkę. Cebulę obrać, pokroić w bardzo drobną kosteczkę. Szczypiorek i bazylię opłukać, osuszyć i drobno posiekać. Cebulę, bazylię i szczypiorek dodać do pomidorów, doprawić solą i pieprzem do smaku. 


Usmażone placuszki przełożyć na talerze i podawać z pomidorową salsą, albo z innymi ulubionymi dodatkami. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...