Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śmiech. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śmiech. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 lipca 2014

Vietato fumare, czyli reszta z bloga i coś jeszcze – Artur Andrus


Tytuł: Vietato fumare czyli reszta z bloga i coś jeszcze
Autor: Artur Andrus
Wydawnictwo: Prószyński
ISBN: 9788378397755
Cena: 39,90 zł

Vietato fumare znaczy zakaz palenia. Nietypowy tytuł, prawda? Jak wiadomo jednak, dla Artura Andrusa  nie ma na tym świecie nic dziwnego, co nie mogłoby stać się chwytliwe i godne uwagi oraz głębszego namysłu.
Chciałoby się powiedzieć – jaki tytuł, taka książka i byłaby to prawda.  Publikacja ta bowiem jest kotłem rozmaitości, kiermaszem kuriozów  i (o, tak, Panie Arturze) festiwalem humoru.
Pochyla się autor nad błahostkami, rozkłada je na części pierwsze, analizuje, dogłębnie bada i wyniki swej sekcji podaje nam,  biednym czytelnikom, którzy już na etapie zbierania materiałów duszą się ze śmiechu. Zaduma nad codziennością – oto praca najcięższa, przez autora wykonywana tak skrupulatnie, że nie sposób się nad jego zachwytami nie… zachwycić. Ot tak, po prostu. Zwraca on bowiem uwagę zarówno na to, co i mnie nurtuje (chociażby zmiana znaczeń wyrazów – z festiwalem na czele), a więc staje się bliskie oraz interesujące, a także nad tym, na co nie zwracam uwagi w codziennej gonitwie, a co po bliższym spojrzeniu okazuje się nader frapujące!
Autor rozśmieszał mnie raz po raz celnością spostrzeżeń, bystrością i błyskiem inteligencji. To, co wielu ludziom umyka, dla niego stanowi materiał do drobiazgowej analizy. Słusznie obśmiewa on absurdy codzienności, tworzy swoje przezabawne teksty piosenek, które nierzadko nuciłam pod nosem w czasie lektury.
Piłem w Spale, spałem w Pile towarzyszyło mi wręcz nieustannie! Co przedziwne, książka ta stanowi jednocześnie odskocznię do codzienności (wszak pozwala się wyłączyć, zresetować, pobawić) jak i głębokie nad nią zamyślenie, bowiem to właśnie ona stanowi kręgosłup wszelkich refleksji, staje się źródłem i przyczyną rozważań, prowadzących do częstokroć arcyśmiesznych wniosków i podsumowań. Ach te słowne skojarzenia, ach te zabawy językiem! Cudo!

http://www.marbaro.it/cartello-vietato-fumare.asp


Śmiechom i chichom nie było końca. Co się ludzie na mnie, tłumiącą wybuchy niekontrolowanego chichotu, w autobusie gapili, to moje. Stałam się obiektem zainteresowania i to dzięki Andrusowi – kto by pomyślał! Może i ja skuszę się na wysłanie jakiegoś przedziwnego prezentu z okazji zbliżających się świąt, o którym później przeczytam/usłyszę?:)
Wszystkie podróże umilone przez autora zaliczam jednocześnie do najbardziej przyczyniających się do bólów brzucha w historii. Jedziecie do stresującej pracy? Przed Wami trudny dzień, masa wyzwań, stosy papierów do wypełnienia? Vietato fumare pod pachę i wszystko stanie się prostsze – obiecuję!:) Ja bawiłam się przednio. 





Źródło grafiki: http://www.marbaro.it/cartello-vietato-fumare.asp

piątek, 9 maja 2014

Jeszcze słychać śmiech – Olga Lipińska


Tytuł: Jeszcze słychać śmiech
Autor: Olga Lipińska
Wydawnictwo: Prószyński
ISBN: 9788378396154
Ilość stron: 200
Cena: 38zł

Olga Lipińska niezmiennie kojarzy mi się z kabaretem, który przez lata z wielką namiętnością oglądali moi rodzice, śmiejąc się od ucha do ucha. Ja – wtedy jeszcze zbyt młoda – wielu rzeczy nie rozumiałam i uważałam za wcale nieśmieszne.
Postać autorki tak wryła się jednak w moją świadomość, że po latach, wraz z wydaniem jej felietonów w kilku tomach, zdecydowałam się na zwrócenie swojej uwagi na jej nietuzinkowy humor i bystrość umysłu.
Obdarzona niezwykłą inteligencją Lipińska, zaistniała w telewizji publicznej, później zaś zaczęła pisywać dla „Twojego Stylu”. Tom, który mam w rękach, zbiera w sobie jej teksty publikowane z lat 2009-2013.
Choć rzeczywistość autorki znacznie odbiega od mojej, czytając jej felietony bawiłam się przednie! Charakterystyczne poczucie humoru, nieraz sardoniczny uśmiech wyzierający spod kolejnych warstw słownych i typowy dla niej sposób prześlizgiwania się przez wydarzania, z nadawaniem im wielkiej wyrazistości to cechy, które całkowicie mnie oczarowały.

Pomimo tego, że wiele wątków przez nią poruszanych okraszonych jest niebywałym humorem, stanowią one podłoże do głębszej refleksji. To żart z rodzaju tych, które śmieszą i jednocześnie każą się zatrzymać i zweryfikować pewne rzeczy.
Oczywiście, jak każde felietony, także i te można przeczytać bezrefleksyjnie. Można jednak także zaczerpnąć z wyrazistej formy nadanej im przez Lipińską i wykorzystać je w codziennych przemyśleniach nad ludzką (swoją) kondycją – wnioski niejednokrotnie będą gorzkie i pozostawiające nieprzyjemne wrażenie na języku.

Metody czytania tej publikacji są dwie: jednym tchem (nie znudzi, bowiem kolejne teksty są zróżnicowane tematycznie, brak w nich monotonii; jednak niesie to pewne niebezpieczeństwo – powierzchowne przebrnięcie po kolejnych wątkach) albo powoli, sącząc ją niczym chłodny drink w upalne dni i upajając się jej niepowtarzalnym smakiem.
Lipińska nie boi się krytykować zastanej rzeczywistości i boleśnie ją oceniać. Chwała jej za to, dzięki temu mamy bowiem okazję czytać dziś teksty nietuzinkowe i niezwykle inspirujące.
Zatem – do księgarń moi drodzy.