Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Oto człowiek - Adam Szustak OP


Wielki Post i przeżywanie Wielkiego Tygodnia nabrało w tym roku znaczenia dodatkowego, symbolicznego. 

Śledzenie krzyżowej drogi Chrystusa, który w swym cierpieniu - jak każdy człowiek - był osamotniony, nabrało w 2020 roku sensu nadplanowego. Wszyscy ludzie dotknięci pandemią i jej konsekwencjami oderwani zostali - mniej lub bardziej - od swojego dotychczasowego życia i w znakomitej większości znaleźli się w przestrzeni, która u współczesnych często budzi dyskomfort - u siebie.

Z ciszą, z towarzystwem najbliższych, z którymi być może od dawna prawdziwie nie rozmawialiśmy, z którymi jedynie się mijaliśmy i co najgorsze - w towarzystwie samego siebie i swoich myśli.
Sytuacja wymusza na nas zajrzenie w głąb siebie, przyjrzenie się swojej duszy (często pokiereszowanej), swoim potrzebom, prawdziwym pragnieniom i bolączkom. Autorefleksja jest niejako wpisana w ten niespodziewanie nam dany czas, który w zależności od położenia można nazwać błogosławieństwem lub przekleństwem.

Z całą pewnością jednak jest to czas, gdy w końcu mamy czas (sic!). 

I warto poświęcić go na lekturę - nie byle jaką, miałką i błahą, lecz ubogacającą i rozwijającą.

Taka jest między innymi książka Oto człowiek Adama Szustaka. Wznowienie to robi na mnie wielkie wrażenie, gdyż na jego okładce znajduje się mój ulubiony wizerunek Chrystusa - ten, który bez względu na okoliczności każe się zatrzymać i spojrzeć na swoje życie przez uchwycone na nim cierpienie i... spokój.  Ecce homo Alberta Chmielowskiego ma w sobie wielką moc, która doskonale koresponduje nie tylko z tytułem książki Szustaka, ale również z jego treścią. Oto bowiem dominikanin zabiera czytelnika w drogę krzyżową prosto z Jerozolimy, śladami Jezusa, jego męki i ukrzyżowania. Rozważania ojca skłaniają do zastanowienia - nad doświadczeniami Chrystusa, ale także (a może - przede wszystkim) nad sobą. Fotografie miejsc, do których odnosi się Szustak potęgują wrażenie relokacji. Odbiorca nie tylko czyta o Jerozolimie, lecz dzięki słowu i obrazom faktycznie w niej jest, podążając za Jezusem. Obrazy znane z Pisma Świętego uzupełniane są o to, co dziś można zobaczyć w Jerozolimie. To książka, którą winno się traktować jak rekolekcje i czytać po rozdziale jednego dnia, po to, by zawarte w niej myśli zdołały w nas wybrzmieć i wykonać pracę. Szustak pisze prosto, przystępnie, językiem, który wszyscy tak dobrze znamy z jego filmików na YouTube, metodą, która trafi nawet do najprostszego człowieka, ujmując go jednocześnie mądrością tkwiącą w owej prostolinijności.

Choć Wielki Post właśnie za nami, okres zadumy wciąż trwa, warto więc kontynuować rozważania. Oparcie się na tej książce z całą pewnością wyposaży Was w nieco inne spojrzenie na znane stacje, bowiem część z nich wcale nie przynależy do klasycznych stacji drogi krzyżowej.

Polecam. Ku namysłowi.


poniedziałek, 1 lipca 2019

Mysie bajeczki - Arnold Label



Jeśli jesteście na bieżąco z literaturą dziecięcą, Arnold Lobel powinien być Wam znany z serii o Żabku i Ropuchu - cyklu, który przyniósł mu ogromną popularność, a który od lat bawi i uczy kolejne pokolenia dzieci.

Tym razem autor głos oddaje myszkom - zwierzątkom, które jak każde małe dziecko, przed snem potrzebują lektury. Tata Mysz ma siedmioro dzieci i przed pójściem spać decyduje się na opowiedzenie jednej historii każdemu z nich - po kolei snuje narrację o studni życzeń, obłokach, Bardzo Wysokiej i Bardzo Niskiej Myszy, myszy i wietrze, wyprawie, Starym Panie Myszy i wreszcie o kąpieli. Według umowy, po opowiedzeniu wszystkich, dzieci mają już smacznie spać.

Ogromną zaletą bajek jest ich długość - są to króciutkie opowiastki, w sam raz do odczytania na chwilę przed snem, a na dodatek płynąca z nich nauka nie ma charakteru nachalnie moralizatorskiego. Wnioski są ukryte pod płaszczem lekkich, niezobowiązujących historyjek, co Lobel opanował chyba do perfekcji, wiedząc, że młodego czytelnika łatwo znudzić, ale też odstraszyć przesadnym wytyczaniem granic i prezentowaniem zasad. Lepiej i bezpieczniej jest opowiedzieć historię, która sama doprowadzi odbiorcę do wyciągnięcia odpowiednich wniosków niż podawania mu ich na tacy. 

Jest to książka, która sprawdzi się zarówno jako propozycja do wspólnej lektury z młodszym dzieckiem, jak i jako jedna z pierwszych historii przeznaczonym do samodzielnego czytania przez odbiorcę stawiającego pierwsze kroki w tej dziedzinie (ze względu na odpowiedniej wielkości czcionkę, odstępy między wersami oraz przejrzystość języka).  Spodoba się dzieciom w każdym wieku (już nie mówiąc o dorosłych), a to wszystko za sprawą ich lekkości, prostoty, swoistej beztroski płynącej z każdej strony, ale również dzięki ilustracjom oddającym styl całości. To zabawne, ciepłe historie, w których dziecko z łatwością się odnajdzie, i do których na pewno będzie chciało wracać jeszcze niejednokrotnie.

Serdecznie polecam.

środa, 27 marca 2019

O pisaniu - Charles Bukowski


Sięgając po książkę O pisaniu Charlesa Bukowskiego, liczyłam na tekst poświęcony całkowicie procesowi twórczemu - chciałam dowiedzieć się, jak autor pisze, czy ma jakieś rytuały, sprawdzone metody, czy jego pracy towarzyszą jakieś powracające myśli, czy teksty płyną same, czy też pisarz nie czeka na wenę, lecz ciężką pracą osiąga swoje pisarskie  efekty.

Otrzymałam coś nieco innego. 

O pisaniu to zbiór listów: bezpośrednich, dokładnie takich, jak sam Bukowski. Epistoły skupiają się wokół różnych zagadnień, wątek pisania zogniskowany jest zaś głównie wokół poszukiwania wydawcy dla swoich tekstów. Twórca toczy boje z wydawcami i redaktorami, którzy co rusz próbowali uładzić jego styl, zmienić to, co dla Bukowskiego najbardziej znamienne. Wierny czytelnik autora (nie ja) z całą pewnością doceni te autobiograficzne ujęcie, zobaczy, jaką zawziętością musiał się on wykazać, byśmy dziś mogli sięgać po jego książki w takiej właśnie formie, w jakiej je znamy. Gdyby nie ośli upór, być może teksty starego świntucha walałby się po szufladach, nigdy nie odnajdując drogi do wydania. 

Niestety, nie odnajduję w nich innej wartości - może dlatego, że to pierwsza publikacja pisarza-skandalisty, po którą miałam okazję sięgnąć? 

Rzadko porzucam książki. Tej jednak nie dokończyłam, choć walczyłam długie miesiące. Rozczarowała mnie i zmęczyła. Nie polecam, choć będę próbować zmierzyć się z innymi testami  twórcy, jednak już bez jakichkolwiek oczekiwań. 



piątek, 15 marca 2019

Sztuka skutecznego proszenia - Guy Winch



Narzekanie to znak naszych czasów. Jako społeczeństwo jesteśmy niezadowoleni niemalże z wszystkiego: kasjerka za wolno nas obsługuje, BOK nie odpisuje w ciągu 10 sekund, potrawy w restauracji są mało wyszukane, telewizor jest mniejszy niż wydawał się w sklepie, ciuchy nie leżą tak jak powinny, Kaśka /Baśka / Elka krzywo na mnie spojrzała. Tak naprawdę każdy powód jest dobry, by ponarzekać. Czy z naszego biadolenia wypływają jednak jakieś korzyści? Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie - nasz humor z każdym wypowiedzianym słowem się pogarsza, często irytujemy tym innych ludzi, w konsekwencji czego narzekamy jeszcze bardziej - bo znów mamy powód. 

A gdyby tak narzekać tylko wówczas, gdy ma to jakiś sens i tylko w taki sposób, by przyniosło nam to korzyści, zamiast szkód?

Guy Winch w swojej książce Sztuka skutecznego proszenia prezentuje techniki efektywnego narzekania, które można wykorzystać np. podczas słusznego reklamowania produktu, który nie spełnił naszych oczekiwań; podczas ubiegania się o różne formy rekompensaty itd. Autor wyposaża swojego czytelnika w całe spektrum psychologicznych technik, które nie tylko ułatwią nam rozpoznanie tych aspektów naszego życia, na które warto narzekać, ale też pokażą jak wyrażać nasze uwagi, by słowa krytyki zachęciły drugą stronę do współpracy, a nie odmowy, czy też w skrajnych przypadkach - agresji.

Co ciekawe, zaprezentowane techniki pozwalają nie tylko na osiąganie założonych celów, ale też wzmacniają poczucie własnej wartości. 

Choć początkowo byłam do książki i zawartych w niej treści nastawiona raczej sceptycznie, szybko zorientowałam się, jak wiele trafnych uwag i spostrzeżeń prezentuje autor. Dzięki podejściu, które proponuje, świat faktycznie mógłby stać się lepszy - człowiek nauczyłby się wyrażać niezadowolenie w sposób kulturalny, przedstawiciele firmy zainteresowaliby się opinią konsumentów i brali ją pod uwagę, a przy tym wszystkim byłoby znacznie mniej bezzasadnego krytykanctwa po to tylko, by coś powiedzieć. Mam też wrażenie, że zwiększyłoby się nasze poczucie sprawczości, a co za tym idzie - wiary we własne możliwości, która z całą pewnością pozytywnie rzutowałaby na inne aspekty naszego życia.

Jeśli zatem narzekanie można przekuć w dobro - ja to kupuję.

Polecam - do zastanowienia się i wypróbowania.






poniedziałek, 21 stycznia 2019

Miś zwany Paddington - Michael Bond



Miś Paddington to jeden z najbardziej rozpoznawalnych, obok Kubusia Puchatka, niedźwiadków świata, który niedawno obchodził swoje 60 urodziny. Tę wyjątkową okazję postanowiło uczcić Wydawnictwo Znak, wypuszczając na rynek edycję specjalną przygód miśka w czerwonej czapeczce, pochodzącego - jak sam wspomina - z dalekich ostępów Peru.

Imię swe zawdzięcza bohater stacji kolejowej, na której został znaleziony przez państwa Brown, który z miejsca postanowili uczynić go członkiem swej rodziny. Niezwykle grzeczny i dobrze wychowany miś prędko zyskuje sympatię wszystkich domowników, stając się ich niekwestionowanym ulubieńcem. Mimo że bardzo często wpada on w tarapaty (nie zna bowiem prawideł życia w cywilizacji), wszystkie wpadki uchodzą mu płazem. 

Uwierzycie, że do tej pory Paddingtona znałam jedynie ze "słyszenia"? Wiedziałam o jego istnieniu, ba! miałam nawet minimaskotkę zakupioną w byłej krakowskiej księgarni Znaku, za to nigdy nie czytałam jego przygód. Na szczęście to się zmieniło, a ja mogę powiedzieć, że Miś rozkochał w sobie kolejnego czytelnika.

Urok osobisty i niezdarność Paddingtona rozczulały mnie z każdym kolejnym rozdziałem - od jego przygody w wannie, przez wizytę w teatrze, aż do nadmorskich historii. Dziecięca naiwność i prostolinijność misia zachwyciły mnie, a piękne ilustracje Peggy Fortnum dopełniły dzieła. 

Od dziś stacja Paddington nie będzie mi się kojarzyła jedynie z morderstwem z książki Agathy Christie - Bond oswoił dla mnie tę przestrzeń i uniewinnił. 

Jeśli zaś Wasze dzieci mają ochotę poczytać o losach misia równie sympatycznego i podobnie niezdarnego, co Puchatek - koniecznie podsuńcie im tę piękną, odświeżoną edycję. Będą zachwycone!

niedziela, 20 stycznia 2019

Polskie piękno. Sto lat mody i stylu - Karolina Żebrowska



Świętowanie stulecia niepodległej Polski można przeżywać wielorako - biorąc udział w marszach, upamiętniając wszelkie działania zmierzające ku odzyskaniu niepodległości oraz jej utrzymaniu, zaczytywaniu się w literaturze narodowościowej. A gdyby tak przyjrzeć się temu, co przez miniony wiek stało się z polską modą? Jak się zmieniała wraz ze zmianą świadomości Polaków?

Taką propozycję ma dla Was Karolina Żebrowska - autorka książki Polskie piękno. Sto lat mody i stylu, będącej swoistym rozszerzeniem filmiku, który w bardzo szybkim tempie rozprzestrzenił się za pośrednictwem kanału autorki na YouTube.

Autorka to miłośniczka stylu vintage, a przy tym bardzo utalentowana (choć domorosła) kostiumolożka, autorka blogu Domowa Kostiumologia. 

Jej książka to modowy przewodnik po minionym wieku, zawierający nie tylko fotografie upamiętniające to, co kiedyś się nosiło, ale też dokładnie omawiający konkretne dziesięciolecia i wiodące wówczas trendy.

Wraz z Żebrowską prześledzicie zatem czasy, w których rządziły chanelki, hipiski, kowbojki, teksasy, turbany i wiele, wiele innych. Zobaczycie jak zmieniała się moda i jak wiele minionych trendów wybrzmiewa dziś, dostając niejako drugie życie - nie zawsze w całości, często jednak konkretne elementy wracają jako fragmenty współczesnych stylizacji. Autorka prezentuje sylwetki ikon stylu i szalenie ciekawie opowiada, łącząc słowo z obrazem. 

Książka wydana jest fenomenalnie - twarda oprawa, duży format, błyszczące kartki dobrej jakości - publikacja aż prosi się o to, by ją komuś podarować, sama prezentując się niezwykle stylowo.

Ogromna dawka wiedzy, ale też szalenie przyjemna podróż przez minione stulecie, z której wrócicie bogatsi o wiele inspiracji. Nie jest to książka wyłącznie dla fanów mody - każda osoba zafascynowana historią i zmieniającą się kulturą znajdzie w niej odpowiedź na wiele pytań.

Serdecznie polecam.




czwartek, 22 listopada 2018

Alfabet duszy i ciała - Józef Tischner



Alfabet Tischnera, to zbiór wybranych przez Wojciecha Bonowicza tekstów Józefa Tischnera, uzupełnione o nowe, nieznane dotąd fragmenty. Uporządkowane w porządku alfabetycznym, stanowią swoistą kondensację tego, czego u tego najpopularniejszego księdza i filozofa szukamy najczęściej, choć Bonowicz nie chce w nich widzieć "Tischnera w pigułce".

Bonowicz we wstępie pisze, że przy dokonywaniu wyboru wziął pod uwagę sytuację, w której dziś się znajdujemy, a jaką jest rzeczywistość czasów przełomowych. Ma jednocześnie nadzieję, że podobnie jak w roku 2012, także i teraz, przy nowym wydaniu, książka okaże się wydana "w idealnym czasie".

Tischner wielokrotnie podkreśla, że ważnym elementem wciąż rządzącym naszym światem jest nadzieja. Nadzieja wpisująca się w tradycję chrześcijańską, nadzieja pozwalająca na życie w tych trudnych czasach.

Nadzieja owa staje się więc elementem wiążącym dla wątków podejmowanych w tej książce, choć nie zawsze wypowiedzianym wprost. Bonowicz zdecydował się zgromadzić w zbiorze tym krótkie wypowiedzi Tischnera na tematy ważkie takie jak: Bóg, ciało, demokracja, dobro i zło, etyka, góry, Kościół, miłość patriotyzm, solidarność, śmierć, sumienie, wolność, wychowanie, życie i wiele innych. Teksty te, to krótkie spojrzenie na wymienione pojęcia oraz znane nazwiska przez pryzmat życia we współczesnym świecie.

Nie trzeba wierzyć w Boga, by w lekturze tekstów Tischnera odnaleźć prawdziwą przyjemność. Jego wypowiedzi mają wymiar zarówno duchowy, jak i praktyczny, a zawarte w nich prawdy mogą zostać wykorzystane przez każdego, kto pragnie wzbogacić swoje życie.

Tischner nie boi się tematów trudnych, nie stanowi dla niego problemu stanięcie w prawdzie i próba odpowiedzi na dręczące ludzi wątpliwości. Z perspektywy księdza i filozofa, ale przede wszystkim z perspektywy człowieka pokazuje to, co w życiu liczy się najbardziej.
Choć teksty Tischnera to nie lektura na jeden wieczór, wymagająca skupienia i intelektualnego przygotowania, każdy z nas znajdzie w nich coś dla siebie.
Nawet jeśli będzie to jedynie kilka cytatów, już one mają moc zmieniania naszej rzeczywistości.

Bonowicz wykonał dobrą robotę, wybierając teksty stanowiące najbardziej przystępną „formę Tischnera”.

Zaletą książki tej jest fakt, że możemy czytać ją wyrywkowo. Gdy któryś z podejmowanych wątków w danej chwili nie okaże się dla nas interesujący, możemy bez problemu przejść do kolejnego. Choć całościowo publikacja ta stanowi zwartą całość, czytanie jej fragmentarycznie może być równie inspirujące.

Polecam każdemu – zarówno miłośnikom Tischnerowskiej myśli, jak i tym, którzy nie mieli okazji jeszcze się z nią zetknąć w pełnym wymiarze. Alfabet… będzie dobrym rozpoczęciem znajomości.:)

***

Polecam również Krótki przewodnik po życiu. 

piątek, 16 listopada 2018

Nie odpuszczaj - Harlan Coben


Po (bardzo) długiej przerwie od czytania Harlana Cobena, przyszło mi się zmierzyć z jego najnowszym tekstem - Nie odpuszczaj. Czy było warto powrócić do autora, w którym się kiedyś zaczytywałam?

Przed piętnastu laty doszło do tragicznych wydarzeń, który nigdy nie zostały do końca wyjaśnione. Na torach zginęło dwoje młodych ludzi, a ich bliska znajoma tego samego dnia zaginęła. Od tamtej pory życie mieszkańców miasta uległo wielkiej zmianie - wielu dręczyło sumienie, inni robili wszystko, by sprawę rozwiązać, podczas gdy kolejni dokładali wszelkich starań, by zapomnieć.

Ofiarami byli brat bliźniak detektywa Napa Dumasa wraz ze swoją dziewczyną, Dianą, córką miejscowego funkcjonariusza policji. Wielu w tragicznym wypadku upatrywało samobójstwa, inni byli przekonani, że nastąpił on wskutek upojenia lub narkotykowego odurzenia młodych. Dumas nigdy nie dał wiary tym wyjaśnieniom, dążąc do odkrycia prawdy za wszelką cenę. Tym bardziej, że w dniu wypadku zaginęła jego wielka miłość - Maura. 

Lata jednak mijały, a na sprawę nie padało żadne nowe światło. Wszystko zmieniło się w dniu, gdy w miasteczku ginie jedna z osób zaangażowanych w pewne stowarzyszenie z przeszłości. Nap po raz kolejny podejmuje się samozwańczego śledztwa, które tym razem doprowadzić ma go do wstrząsających odkryć. 

Szybko okaże się, że w sprawę zamieszanych jest o wiele więcej osób, niż ktokolwiek byłby skłonny przypuszczać, a mieszkańcy miasta od lat żyją na fasadzie kłamstw, którą zdołali zbudować, mając nadzieję, że nigdy nie przyjdzie im wyznać prawdy.

Książkę tę czytałam z prawdziwą przyjemnością - dawno nie miałam okazji sięgnąć po thriller, który byłby jednocześnie spokojny i pełen napięcia, a takie właśnie jest Nie odpuszczaj. Czytając, miałam nieustanne wrażenie niezwykłej filmowości tej historii - przed oczami przeskakiwały mi gotowe kadry filmowe, które aż proszą się o przeniesienie ich na ekran. Jestem przekonana, że prędzej czy później (zwłaszcza, że Netflix podpisał już umowę z Cobenem) będziemy mogli przyglądać się adaptacji lub ekranizacji i porównywać ją z własnymi wyobrażeniami. 

Niezwykła plastyczność opisów, bogactwo szczegółów i oddziaływanie na wyobraźnię, to niewątpliwe zalety tejże powieści. Nie wspomnę już o zwrotach akcji, które - choć możliwe do przewidzenia przez wprawionych czytelników - są jednak zmyślnie zaplanowane i bardzo sprawnie rozpisane.

Serdecznie polecam - bardzo dobry thriller, który wciąga od pierwszej strony, oferując rozrywkę na poziomie.


czwartek, 8 listopada 2018

Szekspir bez cenzury - Jerzy Limon


William Szekspir, to postać, wokół której narosło wiele legend. Do końca nie wiadomo kim był i czy to na pewno on jest autorem tekstów, którymi dziś zachwyca się cały świat. Jedno jest pewne - rola jaką odegrał dla języka jest nieoceniona. Szacuje się, że słowniki zawdzięczają mu około 1700 słów, choć liczba ta stale się zmienia. Zdajecie sobie sprawę, że nawet Wy, wcale o tym nie wiedząc, mówicie językiem Szekspira?

Jerzy Limon, profesor Uniwersytetu Gdańskiego i dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, podjął się zebrania, usystematyzowania i niejako "przełożenia" z języka Szekspira na nasz, wielu słownych żartów i kalamburów znajdujących się w jego utworach, zwłaszcza tych frywolnych, których w szkołach w ów sposób nie odczytujemy, jednak w domowych pieleszach, możemy to zrobić z nieskrywaną przyjemnością, odkrywając dramatopisarza na nowo. Jego lingwistyczna śmiałość i otwartość nie jest wulgarna ani prostacka, stanowi raczej świadectwo fenomenalnej sprawności operowania grą słowną, humoru i puszczania oczka do czytelnika wszędzie tam, gdzie tylko pozwala na to kontekst i językowe zawiłości.

Limon, w porządku alfabetycznym ujął słownictwo, które może być u Szekspira rozumiane wielorako i poddał je gruntownej analizie, przytaczając wszelkie możliwe tłumaczenia i konteksty, co stanowi niezwykle interesującą lekturę i zupełnie nowe odczytanie wielu fragmentów (a czasem i całości!).


Szekspir bez cenzury to szalenie frapujące ujęcie, pokazujące autora po raz kolejny jako twórcę wybitnego, bawiącego się słowem i świetnie się przy tym bawiącego. Jako filolog, ale też jako miłośnik twórczości tegoż, jestem wyczulona na językowe smaczki, których tutaj nie brakuje. Reżyserem, który mógłby tę wiedzę wykorzystać nie jestem, ale jako nauczyciel pewne ciekawostki mogę starszym uczniom zaserwować, pokazując, że ten Szekspir wcale nie jest tak nudny, jak i się wydaje.

Świetne, choć wymagające, wydanie, które docenią zarówno miłośnicy Szekspira, jak i specjaliści zajmujący się jego epoką. Wiele przyjemności z lektury znajdą tutaj także reżyserzy, aktorzy, tłumacze, a sądzę, że i gros innych czytelników, którzy po nią sięgną. Jeśli interesują Was kultura i sztuka, szczególnie zaś teatr - zachęcam do czytania. 

Szczerze polecam.

środa, 31 października 2018

Jaki znak Twój? Wierszyki na dalsze 100 lat niepodległości - Michał Rusinek



Obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości zostały tak pomyślane, by nikomu - nawet tym najmłodszym - nie umknęła owa istotna data. 

Kapitalną robotę zrobili również  Joanna oraz Michał Rusinkowie pod sztandarem Wydawnictwa Znak Emotikon. Oto w ręce młodego czytelnika dzięki temu niezwykle utalentowanemu rodzeństwu trafia książka, będąca jednocześnie gotowym scenariuszem na akademię z okazji świętowania tego ważnego dla Polaków dnia.

W niej to autor; mając w pamięci Katechizm polskiego dziecka stworzony w 1900 roku, kiedy to Władysław Bełza zadał dzieciom dziesięć pytań, które później przez lata wraz z odpowiedziami przyswajało każde pokolenie; postanowił zaktualizować to, co uległo zmianie przez te ponad sto lat. 

Autor stawia te same pytania co niegdyś, jednak odpowiedzi zostały uaktualnione o to, co przez lata ewoluowało; przysposobione do współczesnego języka i dziecięcej percepcji. Pytania "kto Ty jesteś? jak znak Twój? gdzie Ty mieszkasz? W jakim kraju? Czym ta ziemia? Czym zdobyta? Czy ją kochasz? A w co wierzysz? Czym Ty dla niej?  Coś jej winien?" zostały znowelizowane i uwspółcześnione, odpowiedzi zaś dużo bardziej rozbudowane - tak, by zaspokoić ciekawość współczesnego małego Polaka. 

Jako zaś że rymy Rusinka łatwo wpadają w ucho i zapadają w pamięć, ich czytanie winno być obowiązkowe w nadchodzące dni - w szkołach, przedszkolach, domach, centrach kultury. Po to, by najmłodsi z pełną świadomością mogli uczestniczyć w tych ważnych wydarzeniach, ale też, by z dumą głosić mogli, że są Polakami.

Całkowicie nowe odczytanie, na miarę dzisiejszych czasów. Z kapitalnymi (jakżeby inaczej!) ilustracjami Joanny Rusinek. 

Obowiązkowa pozycja w każdej biblioteczce niepodległej Polski. 

poniedziałek, 29 października 2018

Bullet journal. Planuj życie kreatywnie


Swoje własne planery, szkicowniki, notatniki, pamiętniki i organizery tworzyłam od lat. Nigdy jednak nie zdarzyło mi się korzystać z profesjonalnego Bullet journal. Dałam szansę temu wydanemu przez Wydawnictwo Buchmann, bo wyjątkowo urzekł mnie tak swoją okładką, jak wnętrzem, bliskim mojemu poczuciu estetyki. 

Jestem osobą, która uwielbia wszystko notować i spisywać. Jestem również tym typem, który ma słabość do rzeczy ładnych. To drugie często mnie gubi, bo każdego roku mam kilka kalendarzy, kilka(naście) notatników i całą masę podobnych narzędzi do zapisywania. Jeśli macie podobny problem, myślę, że powinniście pomyśleć nad bujo, który powinien rozwiązać te kwestie. Jako że może on łączyć funkcjonalność tak planera, jak notatnika czy pamiętnika, zastąpi Wam dziesiątki notesików, które zagracały Waszą przestrzeń. 

Jego głównym celem jest pomoc w uporządkowaniu celów, priorytetów i planów, tak, by wystarczyło jeszcze miejsca na przyjemności. Regularne jego prowadzenie pozwala również kontrolować nawyki i mobilizować się do ich zmieniania na lepsze lub też wprowadzana postanowień dotyczących wszystkich sfer naszego życia - mając je wszystkie zanalizowane w jednym miejscu, łatwiej nam zarządzać samymi sobą. Wszystko to w formie przeróżnych list. Całość przeplatana jest inspirującymi myślami.

Fantastyczne jest to, że na stosunkowo niewielkiej powierzchni możemy notować niemalże wszystko, nie tworząc przy tym chaosu - listy książek / filmów / piosenek / stron internetowych, przepisy na ulubione potrawy, sprawy do załatwienia, ważne daty do zapamiętania, plan domowego budżetu, najbliższe wydatki. Przy tym wszystkim umożliwia on artystyczną ekspresję. Poza czernią i bielą, jedynym pojawiającym się w bujo kolorem jest przygaszony turkus - resztę swobodnie możemy zagospodarować sami - kolorując, mażąc, szkicując, malując, wykreślając, rysując. Dzięki temu, mimo że początkowo każdy Bullet journal wygląda identycznie, ostateczny kształt nadajemy mu sami, wyrażając tym samym własne wnętrze.

Jestem urzeczona i mam głębokie poczucie, że Wydawnictwo Buchmann rozpaliło moją nową pasję ;)

Jeśli tak jak ja lubicie mieć wszystko na papierze, koniecznie zapoznajcie się z ideą bujo i sięgnijcie na początek po taki gotowy wzór - doskonale przygotuje on Was do późniejszego samodzielnego tworzenia własnych magazynów kreatywności oraz informacji.

Polecam. A Was zostawiam z kilkoma przykładowymi stronami - zajrzyjcie do wnętrza.



niedziela, 28 października 2018

Czujemisie - Agata Królak



Pamiętacie kapitalne Różnimisie Robimisie Agaty Królak? Do kolekcji dołączają własnie Czujemisie, równie wspaniałe, ale już dla dziecka nieco starszego. O ile w poprzedniej części do cudnej urody ilustracji dołączone było tylko jedno słowo będące podpisem, o tyle tutaj mamy już do czynienia z formą nieco bardziej rozbudowaną - każda strona to pełne zdanie wyrażające, jak dokładnie czuje się miś.



Dominującą rolę dla całości wciąż gra obraz - bardzo charakterystyczna kreska i dobór kolorów, które razem tworzą kompozycję imitującą dziecięce obrazki - proste, schematyczne, zawierające najistotniejsze elementy. 


Choć Robimisie graficznie podobały mi się bardziej, Czujemisie to kolejna kapitalna propozycja dla najmłodszych, w której zakochają się również rodzice. Może posłużyć nie tylko jako pretekst do rozmowy o uczuciach - szczególnie tych trudnych, może stać się przyczynkiem do dyskusji o tym, co spotkało nasze dziecko, ale służyć może także jako oswojona lekcja gramatyki i poprawnego budowania zdań oraz tworzenia porównań i przenośni - język polski dla najmłodszych w cudnie przystępnej formie. 

Z książeczki można korzystać na wiele sposobów, a jednym z nich może być również zabawa w zgadywanki - wystarczy polecić dziecku, by na podstawie obrazka odgadnął, jak może czuć się miś, a tu już prosta droga do lingwistycznych gier. 

Dzięki tej publikacji dziecko nauczy się również rozróżniać oraz definiować emocje, których całej palety doświadczy w swoim życiu. Wartości edukacyjne tej na pozór banalnej książeczki są niezmierzone, a piękna szata graficzna jedynie dopełnia całości i czyni korzystanie z publikacji niezwykle przyjemnym dla oka.


Poznajcie niezwykle uczuciowe i urokliwe misie i zaproście je do swojego domu!  Obiecuję, że nie pożałujecie.

Pozostawiajmy po sobie tylko to, co inni chcieliby oglądać. [Sztuka porządkowania życia po szwedzku - Margareta Magnusson]


Książka, którą chcę Wam dziś przedstawić jest wyjątkowa z wielu względów, a jednym z nich jest tożsamość i wiek autorki.

Oto Margareta Magnusson, osoba między osiemdziesiątym a setnym rokiem życia, mając na uwadze własne doświadczenia, postanawia podzielić się z czytelnikami tajnikami döstädning - porządkowania przed śmiercią, pojęcia wywodzącego się ze Szwecji. Niezwykle praktyczne podejście do tematu, który u nas wciąż jest tabuizowany, a w Szwecji nie stanowi niczego, o czym nie można by rozmawiać. 

Wyrzucanie wszystkiego, co zbędne w chwili, gdy czujemy, że zbliża się nasze odejście, wydaje się czymś niezwykle racjonalnym, choć dla niektórych może stanowić czynność niezwykle bolesną, bo wiążącą się z pogodzeniem się z nieuchronną śmiercią. Czy jednak, aby uporządkować swój dobytek trzeba koniecznie czekać do kresu swego życia? Magnusson udowadnia, że nie. 

Każdy z nas, niemalże każdego dnia, nabywa nowe rzeczy - drobiazgi, ale i rzeczy większe. Gromadzimy książki, ubrania, świeczki, tekstylia, gadżety, dekoracje, rośliny, kosmetyki i wiele, wiele innych przedmiotów, z którymi po naszym odejściu ktoś będzie musiał się uporać. To zaś będzie wiązało się dla niego nie tylko z wielkim obciążeniem psychicznym (choć stanowić może element przepracowania żałoby), ale także z ogromnym nakładem czasu i sił.

Dlaczego by więc nie zadbać o uporządkowanie wszystkiego znacznie wcześniej? Na przykład teraz?

Kto choć raz musiał się przeprowadzić albo zmienić szafy, ten wie, ile szpargałów jesteśmy w stanie przechowywać, często nie mając nawet świadomości ich istnienia. Autorka daje nam pretekst, by (może już po raz wtóry) odgruzować swoje życie i znaleźć w nim nieco przestrzeni. 

Już od dawna mamy bowiem świadomość tego, że nadmiar przygniata - także duchowo. Pora zatem na radykalne podejście do otaczającej nas przestrzeni i spojrzenie na wszystkie nasze rzeczy z perspektywy, można nawet dość makabrycznie rzec - pozagrobowej. Upychasz po kątach stare listy / pocztówki / pamiątki / pamiętniki, których nie powinien zobaczyć nikt poza Tobą? Wyrzuć. Masz przedmioty, które mogłyby komuś sprawić przykrość? Do kosza.

Tymi i wieloma innymi radami dzieli się na kartach tej króciutkiej publikacji autorka, łącząc temat trudny i bolesny, z typowo szwedzkim ciepłem i pragmatyzmem


Wadą wydania jest jego dość zaporowa cena - 39,90 zł za 127 stron tekstu ujętego w książeczce o niewielkim formacie to moim zdaniem za dużo. Jeśli jednak ta jedna publikacja miałaby całkowicie odmienić Wasze życie i podejście do gromadzenia rzeczy - być może warto...


Magia życzliwości - Jaime Thurston


O tym, że życzliwość ma wielką moc, wiemy od dawna - jeden drobny gest, może zmienić dzień lub nawet życie wielu ludzi, działając według zasady kręgów na wodzie.

Specjalnie dla czytelników złaknionych informacji o tejże, Jaime Thurston w jednym miejscu zebrała wszystkie dane dotyczące życzliwości mającej moc odmieniania świata. Według niej to najprostszy sposób nie tylko na polepszenie samopoczucia (swojego i innych), ale również przepis na długotrwałe szczęście. 

Na książkę składa się kilkadziesiąt propozycji na okazanie nieoczekiwanej uprzejmości. Są to między innymi bycie życzliwym dla nieżyczliwych, okazywanie wdzięczności, prace społeczne, spełnianie życzeń, zachęcanie, przytulanie, obecność, szczerość, przyjmowanie cudzej życzliwości i wiele innych. 

Każde hasło zostało poprzedzone cytatem / złotą myślą / dobrą radą otwierającą rozważania jemu poświęcone, przedstawione w piękniej formie graficznej - nadającej się idealnie do ramki.  Samo zaś rozmyślanie nad kolejną ideą połączone jest z konkretnymi wzorami zachowań i zachętą do działania 

Publikacja ta ma inspirować, otwierać na drugiego człowieka i płynące z niego dobro, uwznioślać i zachęcać do czynienia świata lepszym. Wydana wyjątkowo ładnie, w duchu poprzednich edycji poświęconych m.in. hygge. To właśnie warstwa graficzna jest główną siłą tej publikacji. 

Polecam każdego dnia wykonać jeden krok w stronę życzliwości - książka proponuje ich aż nadto, a kolejność wcale nie jest z góry ustalona.

Jeśli szukacie pomysłu na to, jak uczynić życie swoje i swoich bliskich (a także całkiem nieznajomych!) szczęśliwym, Thurston dostarczy Wam wiele cennych wskazówek, stając się bodźcem do działania. 

piątek, 26 października 2018

Cuda za rogiem - Keigo Higashino



Oto przed Wami powieść magiczna.

Yuji Namija, przez wiele lat prowadzący sklep wielobranżowy, na skutek splotu wydarzeń stał się nie tylko sklepikarzem, ale przede wszystkim - osobą, która dla wszystkich miała dobrą radę.

Jego miejsce pracy ewoluowało w swoisty kącik porad, do którego przez otwór w rolecie można było wrzucić list przedstawiający dręczący nas problem, a na drugi dzień przed otwarciem odebrać odpowiedź ze skrzynki na mleko. W celu zachowania anonimowości, epistoły podpisywane były pseudonimami, które nie pozwalały na identyfikację autorów. Dla właściciela jednak tożsamość piszącego nie miała znaczenia - wszystkich traktował jednakowo, nie zapominając o odpowiedzi nawet na pozornie błahe wiadomości. 

Ten nietypowy sposób pomagania innym zyskał sobie ogromny rozgłos. Młodzi, starsi, ludzie z problemami wielkiej wagi i ci z drobnymi wątpliwościami - każdy mógł zasięgnąć rady u właściciela, który pochylał się nad każdą kwestią i odpowiadał najrozważniej, jak tylko mógł, niosąc pocieszenie, rozwiewając wątpliwości czy zwracając uwagę na niedostatki pomysłów nadawcy.

Po jego śmierci budynek opustoszał, a o samym właścicielu powoli zapominano. Wszystko miało zmienić się w dniu, kiedy po kilkudziesięciu latach od śmierci pana Namiyi, jego dawny sklep stał się kryjówką dla trzech złodziei. Ich przybycie otworzyło wrota, dzięki którym teraźniejszość połączyła się z przeszłością, a kącik porad znów miał ożyć... 

Keigho Higashino stworzył książkę, która zyskiwała na wartości dzięki niespiesznej lekturze. To ona bowiem pozwalała się pochylić nad każdym kolejnym problemem i zastanowić się, co my zrobilibyśmy na miejscu tak autora listu, jak Namiyi. Powieść ta ma w sobie magię, którą trudno ubrać w słowa - kryje się ona między kolejnymi poradami, czai w zachowaniu bohaterów, zmieniających się niemalże na naszych oczach. Osoby, które wybrały nieciekawą ścieżkę życiową, pod wpływem rad udzielanych innym, sami dostrzegają szpetotę swoich wyborów i kierują się w stronę dobra. Książka Higashino niesie jasny przekaz - każdy ma szansę na zmianę, bez względu na to, jak mocno pobłądził.

Na uwagę zasługuje także kapitalna okładka, autorką której jest Nikola Hahn, a która - nie ukrywam - stała się dla mnie pierwszym wabikiem. To ona zwróciła moją uwagę i to w dużej mierze dzięki niej, miałam szansę poznać tę cudowną powieść. 

W chwili, gdy mimo ogromnej niechęci do tegoż, znalazłam się w tak fatalnym momencie dorosłego życia, że nie mam czasu ani dla siebie, ani dla innych, [co napawa mnie tak złością, jak smutkiem] a moimi niemalże jedynymi towarzyszami dnia stają się szkolne dzieci [które uwielbiam, ale które nie zastąpią mi rodziny i przyjaciół], całym światem zaś praca pochłaniająca 99% mojej energii, książki takie jak Cuda za rogiem stają się dla mnie szczególnie ważne. 

Ta zaś jest szczególna. Ciepła, z pozytywnym przekazem, inspirująca do czynienia dobra i bycia z innymi i dla innych, nawet za cenę rezygnacji z siebie. Ukazana została w niej przewrotność losu, która dosięgnąć może każdego z nas, przewartościowując nasze życia. Miałam wrażenie, że czytając ją, spotykam się z kimś bliskim.

Polecam - idealna do czytania pod kocem i z ciepłą herbatą na podorędziu.



wtorek, 16 października 2018

Apartament w Paryżu - Guillaume Musso




Apartament w Paryżu, to moje pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume Musso, autora uwielbianego przez rzesze czytelników na całym świecie, jednak udane na tyle, że z pewnością nie będzie ono ostatnie.

Oto Madeline postanawia wynająć pracownię ukrytą w malowniczym zaułku Paryża. Zaszywa się tam, by spędzić trochę czasu w samotności i odnaleźć odpowiedzi na pytania skryte głęboko w jej wnętrzu. Na skutek nieporozumienia, to samo miejsce zostało w tym samym czasie wynajęte przez Gasparda - dramatopisarza, którzy zaplanował sobie pracę w ciszy i osamotnieniu.

Żadne z nich nie chce zrezygnować, jednak gdy żadne tego nie zrobi, zamiast planowanej samotności, czeka ich dzielenie pracowni należącej przez lata do słynnego artysty, Seana Lorenza, z którym wiąże się pewien sekret...

Tych dwoje samotników postanawia połączyć siły i ruszyć w ślad za zaginionymi obrazami byłego właściciela "ich" mieszkania. Choć inaczej wyobrażali sobie swój pobyt w urokliwym zakątku Paryża, ich spotkanie - jak wiele tych niespodziewanych - na zawsze odmieni ich życia.


Musso czyta się z niezwykłą lekkością, co pozwala zrozumieć fenomen jego popularności. Jest jednocześnie tajemniczo i romantycznie, a zmieszanie tych dwu elementów nadaje całości charakterystycznego rysu. Choć wiedziona jakimś przeczuciem spodziewałam się przede wszystkim wątku romansowego, na pierwszy plan wysuwa się tu raczej wątek sensacyjny. Autor sprawnie posługuje się piórem, kreśląc obrazy bohaterów z trudną przeszłością, którzy muszą mierzyć się ze swoimi słabościami, by ich prywatne śledztwo mogło posuwać się naprzód. A to - dla dwójki samotników - wcale nie może być łatwe. I tę trudność właśnie stara się odmalować Musso, wkładając w ręce czytelników powieść angażującą, choć z całą pewnością nie nowatorską.

Przyjemnie, lekko, rozrywkowo - w sam raz na poprawę nastroju w jesienne wieczory. Polecam. Zaczytacie się i nie zauważycie, że na dworze zrobiło się ciemno, a w Waszym kubku zabrakło herbaty.



poniedziałek, 15 października 2018

Szkolnik superdziewczyny


Rok szkolny rozkręcił się już na dobre i pewnie część z Was zauważyła już, że organizacja nie należy do najłatwiejszych elementów codzienności. Zawsze na coś zabraknie czasu - a to na naukę, a to na zabawę, a to na spełnianie marzeń, a to na zwyczajnie nicnierobienie czy spokojne pogaduchy z koleżanką.

W tej sytuacji pomocny okazać może się planer, który pozwoli Wam zorganizować się na tyle, by w Waszym nastoletnim życiu nie zabrakło czasu na nic. Oto przed Wami Emi i  Tajny Klub Superdziewczyn. Szkolnik Superdziewczyny. 

Książka ta, to swoista hybryda pamiętnika i planera, dedykowana jedynie wyjątkowym dziewczynom - a więc Tobie.

Dzięki niej z powodzeniem zaplanujesz naukę, odpoczynek, odrabianie zadań domowych, a także organizację ważnych wydarzeń - urodzin, dziewczyńskich wieczorów i wszystkiego, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Możesz zabrać go ze sobą wszędzie, by w każdej chwili móc coś dodać albo usunąć ze swojej listy rzeczy do zrobienia.

Poza typowym kalendarzem, znajdziesz tu sylwetki znanych Superdziewczyn (np. J.K. Rowling) oraz przepis na siedem kroków do superorganizacji. Będziesz mogła wpisać do niego najważniejsze informacje na swój temat, rozpisać swoje ulubione zajęcia i przedmioty, stworzyć listę najistotniejszych wydarzeń roku, wpisać plan lekcji, utworzyć spis wszystkich zadań domowych według kryterium ważności, wykreować listę prezentów świątecznych, planów sylwestrowych, noworocznych postanowień, planów wakacyjnych  i wiele, wiele innych.

Bardzo ważne jest również to, że całość jest wydana bardzo estetycznie i z pewnością Ci się spodoba - a to przecież istotne, prawda? 

Jeśli wciąż masz trudności z organizacją, koniecznie dołącz do Tajnego Klubu Superdziewczyn i wraz z Emi zaplanuj ten wyjątkowy rok. Będzie się działo! A Ty będziesz miała wszystko pod kontrolą i o niczym nie zapomnisz. 

niedziela, 14 października 2018

Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków



Kojarzycie przepięknie wydany Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków? Dziś przedstawiam Wam nowość spod pióra tegoż duetu - Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków.  

Pomysł na książkę jest świetny - oto para ilustratorów, postanawiając opowiedzieć o ponad dwudziestu gatunkach polskich motyli, które z łatwością spotkamy w każdym ogrodzie, stawia na zaprezentowanie ich w niezwykłej formie. Kolejne strony nie będą bowiem zwykłymi grafikami, lecz efektami wykorzystania różnych technik plastycznych. Podczas gdy z jednej spojrzy na nas motyl będący wynikiem kolażu bazującego na wielorakich tkaninach; w tym samym czasie z drugiej 'wyfrunie' kraśnik sześcioplamek narysowany dziecięcą ręką. 

W publikacji tej fotografie, akwarele, dziecięce rysunki, kolaże z tkanin przeplatają się z modelami stworzonymi z patyków i listków, ubogaconych materiałowymi elementami. Całość robi kapitalne wrażenie, przykuwając uwagę odbiorcy swoją nietuzinkowością.

Nie ma drugiej takiej książki, która dzięki wykorzystaniu tak wielu technik plastycznych zdołała stworzyć spójną, a co najważniejsze - przyciągającą czytelnika całość. Mimo że obraz jest tu warstwą dominującą, staje się on zachętą do poznawania kolejnych gatunków - nie tylko ich wyglądu, ale także specyficznych zachowań, upodobań, sposobów odżywiania.

Dzięki kartonowym stronom, książka idealnie będzie leżała w rękach maluszka, który nie zniszczy jej tak łatwo, nawet przy wielokrotnym kartkowaniu. Kartkować zaś będzie na pewno!

Ewie i Pawłowi Pawlakom po raz kolejny udało się stworzyć cudowną publikację, która zachwyci pewnie niejednego dorosłego. Sama jestem pod ogromnym wrażeniem wydania. Cudowna, nieszablonowa, a przy tym niezwykle pouczająca książka, którą polecam każdemu z Was - nieważne, ile macie lat.




sobota, 13 października 2018

Krótka historia sztuki - Susie Hodge



Historia sztuki to ocean niemalże bez zna. Co rusz, pojawiają się nowe dzieła, nad którym warto by się pochylić. Ich interpretacja jednak nie będzie możliwa, jeśli nie sięgniemy głębiej - do podstawowych kierunków, nurtów, dzieł, tematów, technik i ich przedstawicieli. 

Dzięki kieszonkowemu przewodnikowi o niezwykle wdzięcznej nazwie Krótka historia sztuki, mamy możliwość w sposób nad wyraz sprawny "przespacerować się" szlakiem sztuki, odkrywając jej różnorodność, piękno, a także wielorakość pełnionych przez nią funkcji. 

Celem ułatwienia odbiorcy poruszania się po książce, Susie Hodge podzieliła ją na cztery części. Pierwsza z nich obejmuje zagadnienia poświęcone kierunkom sztuki, druga skupia się na dziełach, trzecia koncentruje się wokół tematów, zaś czwarta opowiada o technikach. 

Główną oś stanowi część poświęcona dziełom sztuki - to ona jest najobfitsza i zawiera opis pięćdziesięciu najważniejszych prac znanych artystów.

Strony zaprojektowane są bardzo czytelnie - u góry każdej z nich odbiorca znajdzie kluczowe daty, pod nagłówkiem zaś spis najwybitniejszych artystów (lub dokładne informacje o prezentowanym dziele). Pod reprodukcjami dzieł sztuki wymienione zostały pozostałe dokonania twórcy, obok zdjęć zaś najważniejsze informacje o danym tekście kultury. 

Każda strona posiada odnośniki do kierunków, tematów i technik, dzięki czemu czytelnik z łatwością na bieżąco może uzupełniać wiedzę.

Całość została wydana bardzo estetycznie, jakość reprodukcji jest zadowalająca, zaś lekkość i poręczny format książki pozwoli na noszenie jej ze sobą wszędzie tam, gdzie będziemy odczuwali taką potrzebę, bez konieczności dźwigania ciężkiej książki, jak to często bywa przy publikacjach poświęconych tejże tematyce.

Polecam wszystkim, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze sztuką i poszukują kompendium, które w sposób zwięzły, acz przemyślany i solidnie wykonany prezentują najważniejsze i podstawowe fakty.

Krótka historia sztuk to doskonały materiał dla początkujących.




Drzewa - Piotr Socha, Wojciech Grajkowski





Moi stali Czytelnicy dobrze już wiedzą, iż powiedzieć, że kocham publikacje Wydawnictwa Dwie Siostry, to nic nie powiedzieć. Zachwycam się właściwie każdą ich kolejną książką, a gdy widzę pracę, jakiej dokonał cały sztab ludzi, by prezentowały się one tak, jak się prezentują, ogarnia mnie przeogromny podziw. 

To jednak, co zrobił Piotr Socha, najpierw w Pszczołach, a teraz w kooperacji z Wojciechem Grajkowskim w Drzewach, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. 

Publikacja, która w zamierzeniu ma przybliżać świat drzew najmłodszym odbiorcom, robi to bez względu na wiek tego, który książkę weźmie do ręki. Testowałam na pięciolatkach, jedenastolatkach, dwudziestoparolatkach i pięćdziesięciolatkach - wiek nie grał żadnej roli, efektem lektury zawsze były słowa zachwytu i uznania, wyrażone rzecz jasna adekwatnie do dojrzałości i zasobu słownictwa;). 

Książka ta poświęcona została w całości największym organizmom żyjącym na Ziemi. Snuje ona ich złożone historie, tradycje z nimi związane, opowiadając jednocześnie o ich niezwykłej mocy. Od tysięcy lat drzewa towarzyszą człowiekowi, dając mu schronienie, pożywienie i ciepło. Niewzruszenie stoją na straży świata, będąc niemymi świadkami wielu historycznych wydarzeń, co nierzadko wykorzystywane było między innymi na kartach literatury (które - nomen omen - również mamy właśnie dzięki nim). Dzięki Sosze mamy szansę na nowo odkryć ich złożony świat, przyjrzeć się ich bogactwu, rozmaitości i wielorakości; zachwycić się wyglądem korzeni, różnorodnością owoców, spojrzeć z "bliska" na endemity; poznać tych, którzy żywią się drzewami lub skrywają się w ich cieniu lub wnętrzu, nierzadko doskonale się kamuflując. Jeśli zaś wydaje Wam się, że Statua Wolności jest wysoka, to chyba nigdy nie słyszeliście o hyperionie.

Poza samą historią drzew, książka oferuje nam także przegląd budowli, instrumentów oraz wehikułów z drewna, wejrzenie w świat drwali i ich pracy, a także krótki pokaz drewnianych masek. Bardzo dużą rolę w publikacji tej odgrywa historia, szczególnie jedna z jej dziedzin - genealogia. Autor prowadzi również czytelnika szlakiem symboliki drzew - w religiach, legendach, literaturze (ukłony m.in. w stronę J.R.R. Tolkiena i jego entów). Wszystko to zrobione z przeogromną klasą i dbałością o najdrobniejsze szczegóły - tak merytorycznie, jak graficznie.
 
Jestem zachwycona, oszołomiona i całkowicie zaczarowana światem drzew, którego gościem choć na chwilę mogłam się stać, dzięki niewyobrażalnej pracy Autorów. Bardzo Wam dziękuję (i proszę o więcej, bo to jest po prostu doskonałe!). Mi-strzo-stwo!