Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biały. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biały. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 czerwca 2013

Kolorowe i B&W proste i przyjemne ścienne i okienne

co? A girlandy - ostatnio wypluwane są przez maszynę mą :)

Dla Tymiorka beżowo-błękitna:


Dla Ninusi różowo-zielona:


Dla siostrzeńca czarno-biała - fajnie się prezentuje w naszej kuchni na rolecie, może też sobie taką trzasnę? Girlandy takie szyje się bowiem bardzo łatwo i przyjemnie, a szczególnie fajne jest to, że można zestawiać dużo kolorów, a jak się ma sklep z tkaninami, to nie można przejść koło ich wołania: "uszyj coś ze mnie, jestem taka piękna!" obojętnie ;)


Na ostatnim zdjęciu w konwencję B&W widać jak wpasowała się też podniebna dmuchana zebra Ninkowa :)

I dla siostrzenicy zielono-fioletowa:


Wszystkie są dopasowane kolorystycznie do pokoju obdarowanego, a b&w nawet doczekała się podziękowania! Co jest o tyle zaskoczeniem, że szyjąc myślałam bardziej o siostrzenicy że jej się spodoba, a po chłopaku nie oczekiwałam że się ucieszy jakąś tam ozdóbką na ścianę ;) a jednak tu napotkałam więcej entuzjazmu.

Nie lekceważmy zatem i chłopięcego poczucia estetyki :)

czwartek, 30 maja 2013

Kiecka dla małej i dużej

Echhhh no wiem, dawno strasznie nic nie pisałam. I to wcale dlatego że nic nie robię, tylko dlatego że robię za dużo i czasu brak!

Za to od razu się pochwalę największym ze swoich ostatnich dzieł, czyli sukienią dopasowaną dla mnie i dla Córuś na majowe uroczystości komunijno-chrzcielne, w jakich miałyśmy zaszczyt uczestniczyć:








Sukienia dla Ninki: pikuś - zrobiłam sobie formę na bazie starej sukieneczki z tesco w róże, którą bardzo lubię, obniżając tylko karczek żeby była doroślejsza i powiększając tu i ówdzie, bo tamta już troszkie ciasna jest. Dodałam też kokardę, żeby pasowała do mnie. I lamówką granatową wykończyłam naszywając ją też na spódniczce dla równowagi. Z tyłu zapinana na suwak, bo Ninex guzików nie toleruje, a ja doń cierpliwości nie mam :)

Za to z moją sukienią męczyłam się okrutnie. To wykrój z Burdy, który jak tylko zobaczyłam na focie, to od razu wiedziałam że taką suknię sobie kiedyś uszyję, ale wcale nie było łatwo i to nie tylko dlatego, że musiałam połączyć górę nr 44 z dołem nr 42, ani nawet nie dlatego, że mam 182 a nie 168 cm wzrostu, tylko dlatego że cycki mam nieforemne ;) A w każdym razie nie modelowe (że nie modelkowe, to się akurat cieszę :))) Jedna zakładeczka to jest troszkę mało żeby się ładnie układało i trzeba ją nieźle wyokrąglić, a przy tym fakt że dekolt jest kopertowy i składa się z dwóch części bardzo sprawę utrudnia, bo za każdym razem jak się mierzy i na nowo zawija, to się układa inaczej i już kompletnie nie wiadomo jak ma być... Gdyby nie moja mama i fakt że mieszka blisko i mogła w sobotę przychodzić trzykrotnie mi spinać i wspierać koncepcyjnie, to bym w niedzielę musiała symulować rotawirusa i nie pójść na komunię chrześnicy... ;)

Ale wszystko się udało, cała rodzina pod wrażeniem i o to chodzi. Refleksja przyszła jednakowoż poniewczasie, że jak przestanę karmić, to znowu sukienia nie będzie pasowała w biuście... Ehhhh....

W rolach głównych wystąpiły: bawełna granatowa w białe kropeczki i biała w granatowe kropeczki wraz z lamówkami z mojego rzecz jasna sklepu :)



Poza tym już dość dawno dostałam też wyróżnienie Liebster Blog od Justynki - bardzo dziękuję. Odpowiem na pytania, ale wyróżnienia nie będę przekazywała, bo już to robiłam :)
  1. Materiał gładki, w paski czy w kwiatki? W kropeczki rzecz jasna :) A jak nie to w paski.
  2. Szpilki, trampki czy koturny? Trampki ostatnio, choć mimo wysokiego wzrostu kupiłam sobie ostatnio ładne bucięta na koturnie na lato i zamierzam w nich chodzić. Tyle tylko że pogoda póki co nie zamierza mnie w tym wspierać...
  3. Ulubiona postać z kreskówki? Kaczor Donald bezapelacyjnie, ale tylko w oryginalnej wersji - z polskim kompletnie niezrozumiałym i debilnym dubbingiem spoooooro stracił :( A teraz w ogóle ta cała myszka miki na disney junior, co moja mała ogląda to porażka jakaś: piszczy ta mysza jak kastrat, zachowuje się jak kretyn i zero naturalizmu, tylko taka ewidentnie komputerowa jest, no dramat po prostu :(((
  4. Haft, szydełko czy koronka? Zdecydowanie koronka.
  5. W czym najchętniej pijesz kawę/herbatę? W kubku. Czerwonym w białe grochy rzecz jasna :)
  6. W jakiej pozycji śpisz? Horyzontalnej :)
  7. Pierwsza rzecz, którą uszyłaś? Konik na biegunach, a w poprzednim życiu (czyli jako dziewczątko z igłą ręczną) poduszkę na szpilki na zpt :)
  8. Zegarek czy bransoletka? Bransa i tylko bransa - szczęśliwi czasu nie liczą, a ja odkąd mnie wykopsali z pracy nie noszę zegarka i mi z tym dobrze :)
  9. Ulubiona zabawa z dzieciństwa? Podchody :) I inteligencja. 
  10. Gdybyś wygrała w totka to...? Kupiłabym sobie letni dom w Hiszpanii i latała samolotami w te i wewte. Bez sensu. Kupiłabym sobie domek w górach i jeździła w te i wewte do warszawy. Też bez sensu. Część oddała jakimś potrzebującym najlepiej dzieciom i kontynuowała produkcję własnych. Ale to i tak zrobię :) Po co mi totek? :)))))))
  11. Wanna czy prysznic? Prysznic! Woda wtedy nie stygnie :)

Buziaczki i nie będę obiecywać że będę pisała częściej, ale za to mogę obiecać, że się będę starała :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Winter look

Dawno nie pisałam, więc na przeprosiny bananik:


Jeszcze przed sylwestrem (mimo dogorywania chorobowego) udało mi się w końcu uszyć trzy poszewki B&W, które od dawna chodziły mi po głowie:


Goście sylwestrowi nie zauważyli... ;) A ta gwiazdka jest zrobiona papierem transferowym.

A po rozebraniu choinki kilka ozdupek się załapało na pozostanie z nami w nowych odsłonach:


Tu się załapał wózek, jako że pasuje do konwencji biało-czarnej, a jest obecnie stałym elementem wyposażenia: mój wspaniały synek go bardzo polubił (a czasem nawet gada i uśmiecha się do kropeczek, które widać też od środka ;)) i spędza tam większość czasu, kiedy nie jest na macie, a ja go mogę wszędzie ze sobą zabrać. 

Po dwóch stronach okna w jadalni straszą kikuty od niezamocowanych (z braku kupienia) kinkietów, więc tam przycupnęły serduszka - lepsze to niż goły drut z kostką... ;)


A w holu koniki wyparły serduszka z ramek:


Już dawno z tkaniny z Ikei uszyłam takie coś - zależało mi, żeby cały raport był widoczny, a szerokość tkaniny jest 150cm, czyli tyle co długość mojego stołu (jakoś mi się wydawało że on ma 120...), więc musiałam mu doszyć końce - wybrałam czarną Minnę, też z Ikei, bo jest podobnej grubości.


Wygląda ciekawie i nawet mi się podoba, problem jest tylko taki, że teraz się boję wrzucić do pralki, bo amarantowa Minna z której Ninka ma zasłony farbuje okrutnie, więc podejrzewam że czarna tez... A ręcznie mi się nie chce prać ;) I tak leży w tej pralni i czeka na zlitowanie...


PS Mój mąż jedzie na narty od środy do soboty z kumplem, a Ninkę zabiera moja mama na ten czas, więc idzie MEGALABA!!! :))) Nawet gotować nie będę musiała, bo tak to jak nawet Ninka szła do babci, to mąż przecież... A sama to zjem byle co, a Tymiorek jest taki kochany, że niewiele wymaga (oprócz wstępu do baru mlecznego ostatnio to nawet co godzinkę czasami - a efekty są: dwumiesięczne dziecko w ubrankach na 74cm (czyli 6-9 miesięcy...), mieszczące się w 97 centylu wagowym i totalnie poza skalą wzrostowo...) więc się cieszę :) (pomijając fakt, że też bym sobie pojeździła - kurka najpierw go sama nauczyłam, a teraz sobie sam jedzie ehhh...) A mąż wszędzie się chwali że ma taką świetną żonę że go puszcza na narty mając dzidziusia :)))))

niedziela, 25 listopada 2012

Trochę ozdupek ;)

Najchętniej pokazałabym Wam głównie mojego Tymusia, ale żeby nie było nie-robótkowo (chociaż to niezła robótka, taka 9-miesięczna ;))))) to też pokażę ozdoby świąteczne, których część poczyniłam jeszcze przed narodzinami - niektóre już występują w sklepie i na moim drugim blogu.

Uszyte:


Pomalowane:


Ponawlekane:


Ale oczywiście Tymusia też nie może zabraknąć, a powiem Wam że jest naprawdę świetny: ma coraz dłuższe okresy czuwania i jest wtedy taki słodki!!! Rozgląda się, pomrukuje, macha łapkami, podnosi ten swój słodki łebek strasznie wysoko i kręci nim na boki - silny jest niesamowicie, a przy tym w ogóle nie płacze, no chyba że już naprawdę chce jeść, a matka go przebiera akurat wtedy właśnie :) No i zafundował nam już dwa razy fontannę na pół pokoju - jednak nadal twierdzę że z dziewczynką pod względem pupowym jest łatwiej... ;)


A to najsłodszy widok na świecie:


Powiem Wam że więcej mamy teraz kłopotu ze starszą awanturnicą, która spędziła tydzień u babci i jest okrutnie rozpuszczona... Afera o wszystko jest, a Tymek wyluzowany nawet się nie budzi od jej wrzasków ;) Za to bałam się że się będą budzili nawzajem w nocy, bo Ninka się jeszcze czasem budzi (a przykryj, a odkryj, nie sama nie umiem, a siusiu, a wytrzyj ehhh), ale o dziwo jak się budzi Młody w nocy (a budzi się raz!!!) to akurat Ninka ma głębszą fazę snu, czy po prostu to jego delikatne kwękanie jej nie przeszkadza i jest git. A jego obudzić łatwo się nie da ;)

Buziaczki Kochane i sorki że tak przynudzam o Tymciu, ale jestem w nim całkowicie zakochana - tak jak tatusiowie mają hopla na punkcie córek, to ja na punkcie jego mam fioła, a tak się bałam chłopca... ;)


PS I proszę się nie śmiać z różowego kocyka... ;)

czwartek, 18 października 2012

Sukienusia dla przypomnienia lata

Dawno uszyta - w końcu obfocona: sukienusia letnia dla Ninki. Jak widać nie tylko letnia, bo z golfikiem i grubymi rajstopami zdała egzamin jeszcze teraz, a wygląda w niej słodko, no powiedzcie same:



Miało być z zapasami, żeby mogła długo ją nosić (podłożenie i szwy boczne), ale nie tak, żeby była cały czas za duża (już jedną kieckę z Burdy na wyrost jej uszyłam i wygląda w niej paskudnie jak w worku po prostu...), a że Dziecię ucieka z dzikim wrzaskiem przed centymetrem (bawić się nim to tak, ale jak trzeba zmierzyć obwód klatki, to jest tak, jakbym ją prądem raziła - nie wiem o co chodzi, jakiś zły sen miała w którym centymetr zmieniał się w boa dusiciela czy co???), to robiłam na oko i na bazie innych sukienek, ergo jest megadopasowana w korpusie ;) i dość króciutka, ale przez to urocza. A za rok się popuści szwy ;)

W wersji z białym bardziej mi się podoba, tu na zdjęciu przed przeróbką ramiączek, które za bardzo pod pachami były no i fota z komórki, a modelka gapi się w tv, więc widać słabo...




Dziewczynki dzieciate - korzystałyście z rożków/becików? Bo ja przy Nince nie miałam, ale teraz uznałam że to się tak łatwo szyje, że może Młodemu uszyję? Tym bardziej że jesienny będzie, to na spacery do wózka się może przydać, ale nie wiem sama... Bo generalnie idea krępowania ruchów dla uspokojenia kompletnie do mnie nie przemawia, więc to tylko ocieplenie takie byłoby, a niby można zwykły kocyk uszyć...

piątek, 7 września 2012

Promocja uwaga promocja!

W Ikea od dziś do poniedziałku wszystkie tkaniny -15%!!! :D

Oczywiście poleciałam, tym bardziej że mi małżonek na imieniny zaproponował żebym sobie jakieś szmatki kupiła hehehe :)

No więc mam:


Jak widać zima w tym roku będzie obowiązywać w kolorach B&W, kupiłam sobie na obrus nowy materiał w ciapogrochy ze wzorem - dobrze że tam się sobie samemu szyje, bo wzór ma metr szerokości, a ja potrzebowałam 120cm, to bym miała krzywo, a tak to sobie ucięłam jak chciałam:


Do tego te piękne pastelowe paseczki, które kocham od zawsze, ale szkoda mi było prawie 30 zł - teraz postanowiłam sobie raz dobrze zrobić :) Tym bardziej że taka pogoda pod psem dziś... I jeszcze śliczna mięciutka turkusowa bawełenka - nowy kolor i za 9.90 :) Na dokładkę trzymetrowy kupon cienkiej bawełny na pościel dla Nowego Dziecia zwanego także Bezimiennym z uwagi na rodzinne spory i brak porozumienia co do tegoż nazewnictwa...

Może tak mała sonda? Ja obstawiam Leona (Leoś, Leonek, Leo, Leoniu), a mąż Iwo (Iwuś, Iwek, Iwko - no czy to się nie kojarzy z piwko????) - głosujcie :)

niedziela, 19 sierpnia 2012

Przemalowanki i bejcowanki

Już dawno kupiłam Małej Kuchareczce stołeczek w Ikei o taki:


żeby mogła mi "pomagać" w kuchni i widzieć co mama robi. Oczywiście pasjonujące to jest i teraz pomaga w czym może, chyba że akurat ogląda Auta2/Nemo (w kółko tłucze te dwa filmy i cytatami rzuca, kinomaniaczka...) no i nie mogłam go wykończyć tak jak sobie umyśliłam, bo gdyby zniknął z pola widzenia na choćby chwilkę, urosłoby to do rangi katastrofy roku!

Dlatego kiedy Młoda się urlopowała w Bukowinie, stołeczek został stopniowo poprzemieniany, najpierw pobieliły mu się nóżki białą bejcą:


Potem dostał na stopnie bejcę w kolorze wenge:


A potem zostały pomaziane pastą starwax i wsio zostało zawoskowane:


Muszę przyznać że mi się bardzo ten efekt podoba, choć na razie się troszkę odcina swoją retro-stylistyką w nowoczesnej kuchni. Będziemy pracować nad jego uzasadnieniem :)


Oprócz tego pomalowałam sobie stare komunistyczne krzesło dostane od mamy, coby robiło za siedzisko pracowniane i dlatego w kolorach komody jest biało-szare. Na początku plan był taki, żeby zedrzeć lakier i pobejcować jak powyższy stołeczek, ale okazało się żaden dostępny w LM specyfik do usuwania starego lakieru sobie z gierkowskim nie radzi, a ja osobiście sobie ze szlifowaniem tych cholernych toczonych tralek radzę nie lepiej... Dlatego pomalowałam i tyle, pod tyłkiem funkcję spełnia :) Muszę tylko mu uszyć jakiś ładny pokrowiec na ten ikeowski poddupnik...