Showing posts with label bubel. Show all posts
Showing posts with label bubel. Show all posts

Thursday, July 9, 2015

letnie pudełko kosmetyczne z Walmartu

Niedawno przyszła pocztą letnia edycja kosmetycznego pudełka z Walmartu.
Poprzednie, wiosenne pokazywałam Wam TUTAJ *klik* i przyznam, że było podobne do tego teraz :)
Pudełko kosztuje $5, i jest zaznaczone, że jest to jedynie opłata za przesyłkę, a zawartość jest całkowicie darmowa.
Przy rejestracji zgadzamy się na prenumeratę (subskrypcję) pudełek w systemie kwartalnym- cztery w ciągu roku, $5 każde.

Dzisiaj pokażę Wam co znalazłam w mojej letniej przesyłce.

zawartość

próbka zapachu You & I One Direction

lubię próbki z atomizerem :)

spray do włosów z solą morską John Frieda (cudowny, kokosowy zapach)

tusz do rzęs Neutrogena

duża, klasyczna szczoteczka

czarny eyeliner w grubym pisaku

końcówka pozwala robić cieniutkie i grube kreski

mini buteka szamponu do włosów Clear

taka sama jak w poprzednim pudełku tubeczka żelu do mycia twarzy Neurogena
bardzo polubiłam jego zapach i działanie 

mały krem Nivea Soft

ulotka Aveeno

z kuponem

i tubką kremu na słońce SPF30

szampon i odżywka zwiększające objętość włosów Ken Paves
wypróbowałam wczoraj, a dzisiaj z głowy sypie mi się jak w śnieżny, zimowy dzień :( NIE POLECAM!

balsam opalający Jergens
aż 3 saszetki żeby mieć możliwość zaobserwowania jego działania :)

bardzo przyjemna zawartość
Buziaki!

Saturday, June 21, 2014

moje wszystkie tołpy- jawne i ukryte

Zebrałam dzisiaj moje wszystkie kosmetyki marki Tołpa. Te jawne- z logo TOŁPA na opakowaniach i te które ukrywają się pod marką własną sieci sklepowej.
Jak wiadomo niektóre kosmetyki z Biedronki i z Netto wytwarza ten sam producent, który produkuje rzeczy z Tołpy. Jeśli na opakowaniach w Waszych zbiorach kosmetycznych widnieje nazwa Torf Corporation, to znaczy że również macie tołpowe cuda.

Moje zbiory przedstawiają się następująco:


jawna Tołpa czyli kremy do twarzy z serii 30+ o których pisałam TUTAJ

płyn micelarny z Biedronki który zna większość z nas

jego producent to Torf Corporation

balsam do ciała Tołpa

i ten sam producent

biedronkowy krem do rąk BeBeauty

również od Torf Corporation
I na koniec coś czego nie jestem pewna. Mam to serum już długo (wtedy kiedy było produkowane nie było obowiązku, żeby na opakowaniu umieszczać adres wykonawcy). Może być to Tołpa, ale wcale nie musi. Dajcie znać jeśli wiecie :)

biedronkowe serum do rąk

z tyłu nie ma szczegółów..
Buziaki!

Tuesday, April 22, 2014

cienias od Garniera- nie polecam

Słabo a nawet bardzo słabo.. Tak w moich oczach wypadł dezodorant antyperspiracyjny, którego przestałam używać kilka dni temu. Po ponad dwóch tygodniach dyskomfortu i niepewności wreszcie powiedziałam 'dość'.
Nie mam problemów z nadmiernym poceniem ani z nieprzyjemnym zapachem. Nie jest trudno mnie zadowolić w kwestii ochrony antyperspiracyjnej. Dezodorant musi być naprawdę słabiusieńki żeby nie sprostać moim kryteriom komfortu. Kiedy używałam Garnier Mineral Protection 5 musiałam ciągle nosić ze sobą całe opakowanie i aplikować go 2-3 razy dziennie. Mimo tylu aplikacji zapewniał minimalną ochronę przed nieprzyjemnym zapachem i zerową ochronę przed wilgotnością..
Najważniejsze obietnice producenta nie zostały spełnione. Kiepsko..

Garnier Mineral Protection 5

odruchowo chwyciłam ten z fioletową nakrętką mimo, że 'cotton fresh' to nie jest mój ulubiony zapach
oh well.. (za to kolor fioletowy jest moim ulubieńcem)

nie pojmę za Chiny Ludowe dlaczego producenci obiecują 48h ochrony (kilkanaście wystarczyłoby w zupełności)

obietnica pierwsza: nie spełniona
obietnica druga: nie spełniona
obietnica trzecia: nie dotyczy mnie, bo nie mam wrażliwej skóry
obietnica czwarta: nie spełniona w pełni (są niewielkie ślady na czarnych ubraniach)
obietnica piąta: nie dotyczy mnie bo nie noszę białych bluzek :)

trochę denerwowało mnie rozwiązanie które producent zastosował do blokowania i odblokowywania dezodorantu
(zupełnie subiektywna opinia)
Zawiodłam się na tym produkcie na całej linii :(
Szukam dalej. A jak nie znajdę- wrócę do mojego sprawdzonego Lady Speed Stick w sztyfcie.
Buziaki!

Saturday, October 12, 2013

bitwa miceli: BeBeauty vs Beauty renew (Perfecta)

Nie mam wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o płyny micelarne. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest to całkiem ubogie doświadczenie.
Moim pierwszym płynem micelarnym w życiu był płyn Ziaja w niebieskiej butelce, którego nazwy nie pamiętam (możliwe, że był z serii Sopot albo dla cery 35+). Wtedy jeszcze nie wiedziałam co to takiego, do czego mam go używać, jak często i w jakim celu. Było to ponad dwa lata temu, kiedy byłam jeszcze nieogarnięta kosmetycznie.
Czas płynął, doświadczenia kosmetycznego przybywało- zaczęłam się malować i w pewnym momencie rozpoczęłam poszukiwania kosmetyków do demakijażu. Tutaj w USA są powszechnie dostępne żele do mycia twarzy, chusteczki do demakijażu i płyny dwufazowe. Są też toniki, ale w swoim składzie mają alkohol i przy mojej suchej skórze nawet nie zwracam na nie uwagi.
Przy ostatniej wizycie w Polsce poznałam płyn micelarny z Biedronki. Polubiłam go od pierwszego kontaktu. Miły zapach, przyzwoite zmywanie makijażu z cieniami i zwykłym tuszem do rzęs włącznie, odświeżanie i tonizowanie. Przed wyjazdem z Polski zrobiłam sobie mały zapas.
Kilka dni temu w sklepie ROSS trafiłam na płyn micelarny marki Beauty renew (odpowiednik polskiej Perfecty) wyprodukowany w Polsce. Nie zastanawiałam się ani momentu i z wielką radością go kupiłam.
Dzisiaj, po kilku dniach używania chcę się z Wami podzielić moimi doświadczeniami i odczuciami.
Postanowiłam zrobić to w formie porównania z moim ulubionym płynem micelarnym BeBeauty.


*oba płyny mają taką samą pojemność 200ml
*mają niebieski dizajn na opakowaniach
*zapach obu płynów jest dla mnie przyjemny
*oba płyny mają kolor i konsystencję wody



W tym momencie podobieństwa się kończą.

Cena:

BeBeauty cena regularna 4.99 PLN
Beauty renew (cena regularna $12) cena w sklepie ROSS $5.99

PŁYN MICELARNY BEBEAUTY:



*ma wygodny dozownik, nic się nie wylewa i nie ma problemu z wydobyciem potrzebnej ilości płynu
*butelka jest przezroczyta i dokładnie widać ile kosmetyku jest w środku


*płyn BeBeauty świetnie radzi sobie z cieniami sypkimi i kremowymi, kremem BB, kredkami do oczu, tuszem do rzęs.. generalnie ze wszystkimi kosmetykami kolorowymi których używam do makijażu (z wyjątkiem wodoodpornego tuszu do rzęs)
*nie podrażna
*nie powoduje łzawienia
*nie zostawia nieprzyjemnej warstwy na skórze

skład
PŁYN MICEALRNY BEAUTY RENEW (PERFECTA)


*zamknięcie jest szczelne i wygodnie się je otwiera
*wylewanie produktu na wacik zawsze kończyło się pochlapaniem najbliższej okolicy (dziurka jest w dziwnym miejscu)
*opakowanie jest białe i nieprzejrzyste- zdecydowanie wolę takie przez które widzę ile kosmetyku jeszcze mi zostało



*płyn Beauty renew świetnie radzi sobie z rozmazywaniem cieni i tuszu do rzęs po całej twarzy
*robi zjawiskowy efekt pandy wokół oczu
*pozostawia lepiącą się warstwę na twarzy
*powoduje wielominutowe łzawienie oczu
*szczypanie w okolicach oczu utrzymuje się długo po użyciu

skład
WERDYKT:



Zostaję przy moim ulubieńcu BeBeauty a Beauty renew (Perfecta) wraca do sklepu.


Werdykt został ogłoszony po 5 dniach używania płynu Beauty renew. Może dla niektórych to mało.. Ja wiedziałam już po pierwszym kontakcie że coś jest nie tak.. Tak naprawdę te dodatkowe 4 dni męczarni i szczypania z łazawieniem było dawaniem na siłę jeszcze jednej a potem kolejnej i kolejnej szansy..
Zupełnie niepotrzebnie..

Buziaki!

Sunday, May 19, 2013

uwaga cienias!

Słów kilka o fioletowym szmponie do włosów blond z Joanny.



Zacierałam ręce na niego jeszcze przed przylotem do Polski. I co? I smutek.
Kiepścizna. Po regularnym używaniu i 3 tygodniach męczarni jestem zawiedziona.
Szampon nie zrobił dla moich bardzo jasnych blond włosów absolutnie nic. Zachowują się tak jakby nie miały kontaktu z niczym fioletowym i neutralizującym żółtawy odcień.. Mało tego są bardziej suche i niesforne. Muszę nakładać na nie więcej olejków i serów/ser/serumów (?) :)


Szampon zdecydowanie nie nadaje platynowego odcienia włosom oraz nie eliminuje żóltawego odcienia.


skład

 Ma dosyć sporą dziurkę i trzeba uważac, żeby nie wylać zbyt dużo szamponu.


 Nie przejmujcie się intensywnością koloru.. Jego fioletowość i tak nic nie zwojuje..


W kontakcie z wodą nie ma szału pianowego.. Generalnie nie ma żadnego szału..
Strata czasu, strata pieniędzy, strata energii..
Jestem na NIE.


Ogłoszenie drobne:

Dziękuję Wam kochane za miłe słowa.
Dzisiaj Mamuś moja mi powiedziała, że jedna z Jej koleżanek wyznaje zasadę, że nie trzeba smucić się kiedy coś zgubimy. Jest taki przesąd: jeśli gubimy jakąś rzecz- chroni to nas/naszą rodzinę/kogoś z naszych bliskich od jakiegoś nieszczęścia. Nie smucę się. Nie jest mi żal. Trudno.
Wierzycie w przesądy? Niektóre rzeczy trzeba sobie jakoś wytłumaczyć ;)

Buziaki!



Friday, March 29, 2013

Coś się kończy, coś się zaczyna..

Mi na przykład ostatnio skończyło się kilka kosmetyków i nie-kosmetyków, których opakowania wylądowały w pojemnej torbie z Bath and Body Works. Odkąd zaczęłam pisać bloga mam motywację, żeby wykończyć wszystkie pootwierane i nie-do-końca-zużyte produkty. Są ich jeszcze miliony ;)

Poprzednie denko *TUTAJ*

Oto co tym razem znalazło się w denkowej torbie:


6 mydeł antybakteryjnych w piance i jedno w żelu z Bath and Body Works
nie jest tajemnicą jaki zapach podbił moje serce ostatnimi czasy *KLIK*
Dwa opakowania po kremach pod prysznic.
True blue spa- delkiatny, nawilżający, średnio się pienił.
Breathe Comfort- cudny waniliowo-mleczny zapach, konsystencja balsamu do ciała, zero piany ;) Już nie ma tej linii w sprzedaży..
Cztery żele pod prysznic.
Fioletowy Aromatherapy night time tea- lawendowy zapach, który bardzo szybko zaczął mnie drażnić..
Orange Sapphire- uwielbiam- zapach bloody orange.. Mmmmmmmm 
Sheer Frezja- spory zawód, pachniał kwiatowo, ale to nie były kwiaty frezji..
Secret Wonderland- jeden z niewielu złożonych zapachów, który sprawia mi przyjemność :)
Niekosmetycznie :)
Woski do kominków, o których możecie poczytać *TUTAJ*
Małe buteleczki szamponów i odżywka marki Clear. Spodobały mi się do tego stopnia, że teraz używam pełnowymiarowego opakowania :)
Mała odzywka TRESemme na rozdwojone końcówki- ehhh.. cóż, odżywka jak odżywka (rozdwojonych końcówek bynajmniej  nie naprawiła)
Delikatnie peelingujące mydełko naturalne z płatkami owsianymi marki Nature's Gate. Sprawiało mi przyjemność za każdym razem kiedy go używałam. Bezzapachowe, dobrze się pieniło, delikatnie masowało i peelingowało. Nie zauważyłam nawilżania- skóra była lekko napięta i troszkę przesuszona. Mam jeszcze jedną kostkę :D

Próbki i próbeczki.

Origins Plantscription z filtrem SPF 25, antystarzeniowy ;) średnio przyjemny, chemiczno-ziołowo-roślinny zapach- bardzo podobny do linii Nutriganics z The Body Shop.

SKIN79 tlenowy preparat zmywający kremy bb. Ciekawe doświadczenie. Płyn w kontakcie ze skórą pęczniał i można było odczuć jak pękają małe tlenowe banieczki :) Serio! Spełniał swoje zadanie. Wydajny- ta mikroskopijna próbeczka starczyła mi na 3 użycia.

Black Head Pore Strip marki Pilaten. Maseczka na okolice nosa, która działa jak plaserek peel off. Produkt ma za zadanie oczyścić naszą skórę z wągrów i zaskórników. Używałam jej razem z mężem. Przy systematycznym stosowaniu widać rezultaty. Bardzo wydajna.

Primera- peeling do ciała ze sproszkowanymi nasionami lotosu, kiełkami jagody i brązowym cukrem. Ma przezroczystą konsystencję o gęstości nie do końca zastygniętej galaretki z zatopionymi drobinkami. W kontakcie z wodą momentalnie zamienia się w mleko. Serio! Ma przemiły zapach ale wcale a wcale nie peelinguje..

Krem i esencja koreańskiej marki The History Of Qi and Jin. Ciekawy duet. Ma bardzo charakterystyczny zapach. Pachnie jak bardzo elegancka, spryskana ciężkimi perfumami starsza pani w futrze wyjętym z szafy w której wiszą saszetki na mole.


Wkład do zapachu do kontaktu marki Bath and Body Works. Jestem maniakiem ładnego zapachu w domu. W każdym pomieszczeniu mam w kontakcie odświeżacz/umilacz powietrza z serii Wallflower. Uwielbiam tę linię. Najbardziej lubię zapach drzewka choinkowego :) Czasami pachnie u mnie Bożym Narodzeniem w środku lata :D
Zgrupowanie różności kolorowych.

Tusz do rzęs marki Black Radiance (firma kosmetyczna dla czarnoskórych) kupiłam go w strasznym pośpiechu. Skończył mi się tusz do rzęs i przypomniałam sobie o tym w kolejce do kasy. Chwyciłam pierwszy lepszy z przykasowego stojaka.. Błąd.. Za każdym razem byłam pandą.. Porażka..

Dwa kilkuletnie błyszczyki niewiadomych firm wygrzebane z czeluści torebek. Najśmieszniejsze jest to, że oba dostałam i żadnego z nich nie miałam na sobie ani razu.. Oba naszpikowane brokatem do granic możliwości :D

Pomadka Maybelline w kolorze pastelowej marchewki. Po brzegi wypełniona brokatem.. Skąd ja mam takie wynalazki?

Tusz do rzęs Almay one coat. Bradzo go lubiłam. Świetnie wydłużał i rozdzielał rzęsy. Wygodna szczoteczka i miły kolor (brown/black) niestety wysechł na wiór po trzech miesiącach..
Trzy dezodoranty.

Próbka Dove. Antyperspirant o miłym zapachu. Skuteczny, zapewniał ochronę na cały dzień.

Lady Speed Stick w kulce. Zdecydowanie wolę wersję w sztyfcie. Kulkowa nie działa tak długo. Miły zapach.

Fa Active Pearls. Bardzo sympatyczny różany zapach. Skuteczna ochrona. 
Obszerna recenzja *TUTAJ*
L'Oreal mineralny eyeliner w proszku- porażka nad porażkami. Zero pigmentu, natychmiastowy efekt szarej pandy, straszna aplikacja..
Własnoręcznie robiony tinted moisturizer. Krem nawilżający plus sypki puder mineralny :) Bardzo dobrze się u mnie sprawdzał do momentu, w którym przestałam kombinować i kupiłam sobie kremy bb z Korei :) i prawdziwy krem tonujący z Physicians Formula :)
Próbkowe opakowanie chusteczek nawilżanych Pampers. Świetne do torebki na spacery z Dzieciną. Pogromcy brudnych rąk  i świeżych plam na ubraniach. Dają radę również jako chusteczki do demakijażu :)
Organiczne płatki kosmetyczne z drogerii CVS. Nie wiem czym różnią się od 'zwykłych' płatków kosmetycznych. Hmmmm.. Organicznie uprawianą bawełną.. LOL, kupiłam je bo były w promocji 75% taniej.
Strasznie drażni mnie nadużywanie słowa 'organiczne'.. Dawdzieścia lat temu prawie wszystko było organiczne i nikt się tym tak nie jarał.. 
OLAY płyn do demakijażu do cery wrażliwej. Bezzapachowy, dobrze się pieni, dokładnie oczyszcza. Polubiłam go. Mój mąż również :)
Śliwkowo- cukrowy odświeżacz powietrza. Niejeden raz robiłam rundkę po domu psikając jak szalona w każdy kąt. Cudny, zimowo-świąteczny zapach. Limitka z 2011 roku.

Buziaki!