środa, 24 kwietnia 2024
"Miasto ślepców" José Saramago
piątek, 15 grudnia 2023
"Zgubiona dusza" Olga Tokarczuk, Joanna Concejo
To nietypowa dla moich wyborów czytelniczych publikacja, ale książka warta uwagi i piękna. Jej przesłanie jest proste i wcale nieodkrywcze. Człowiek pędzi, żyje, pracuje, wszystko się zgadza, ale pozornie, bo odczuwa jakąś pustkę lub ucisk w klatce piersiowej lub zagubienie lub... Okazuje się, że jego dusza została w tyle i nie jest w stanie dogonić pędzącego człowieka. Nic nowego, prawda? Kto nie zna tego z autopsji? To jednak prawda, o której warto wciąż przypominać.
Krótki tekst Olgi Tokarczuk to jednak mała część tej książki, jej integralną częścią są bowiem także ilustracje Joanny Concejo. Melancholijne, nastrojowe i skłaniające do przemyśleń. Concejo opowiada swoją historię, rozwija myśl Tokarczuk i dodaje swoje graficzne inspiracje.
Piękna książka do wielokrotnego przeglądania.
Moja ocena: 5/6
Olga Tokarczuk, Jonna Concejo, Zgubiona dusza, 48 str., Wydawnictwo Format 2017.
sobota, 21 października 2023
"Tortilla Flat" John Steinbeck
czwartek, 19 października 2023
"Księgi Jakubowe" Olga Tokarczuk
czwartek, 12 października 2023
"Die Straußenfeder" Eugenio Montale
Cieszę się, że trafiłam na opowiadania włoskiego noblisty i w ten sposób mogłam bliżej poznać jego twórczość. Same poezje są dla mnie trudne do oceny, ale i do zrecenzowania. Ten zbiór to teksty miniaturki, które bazują na wspomnieniach i przeżyciach autora z okresu dzieciństwa w Ligurii, a następnie lat dorosłych w Genui, Florencji i Mediolanie. Autor nie jest tu na pierwszym planie, nie jest oczywisty, ale gdzieś tam zawsze ukrywa się w tle. Te nowelki skrzą się od humoru, ironii, służą bardziej rozrywce, ale nie pozbawionej refleksji.
W tych tekstach przewija się wiele podobnych motywów - bardzo widoczna jest włoska natura, czy to pod postacią zwierząt (węgorzy chociażby) czy bujnej roślinności (wawrzyn). Montale chętnie podejmuje motyw wspomnienia i zapomnienia, który symbolizują dość ulotne rekwizyty jak np. tytułowe pawie pióro. Każde opowiadania zabiera czytelniczkę w inną sytuację, wrzuca w środek wydarzeń i zaskakuje pointą. Bardzo mi pasuje taka lakoniczność, podobają się nietuzinkowe postaci, które Monate wykreował, ale także delikatna nuta pesymizmu, która przy całej ironii pobrzmiewa w tych tekstach. Widać w nich także echa wojen - nigdy na pierwszym planie, ale zawsze obecnych.
Z tego, co udało mi się znaleźć, te nowele nie ukazały się po polsku, jeśli jednak czytacie w innych językach, polecam.
Moja ocena: 4,5/6
Eugenio Montale, Die Straußenfeder, tł. Alice Vollenweider, 145 str., Piper 1990.
poniedziałek, 18 września 2023
"Pigmalion" Bernard Shaw
sobota, 16 września 2023
"Poeci Nobliści"
Jest wśród noblistów wielu poetów i wiele poetek. Jeśli są to osoby, które nagrodę otrzymały stosunkowo niedawno, bez problemu można dostać tom ich wierszy. Jeśli jednak chcemy poznać poezję z początków czy połowy XX wieku robi się trudno. Wiersze można wyszukiwać w antologiach i zbiorach, ale nawet po niemiecku było mi dość trudno znaleźć odpowiednie publikacje. Dodatkowo poezji nie czytam i czytać nie umiem. To niestety zupełnie nie moja bajka, choćbym nie wiem, jak się starała, więcej niż kilku wierszy nie dam rady przeczytać.
Ta antologia była więc dla mnie wyborem idealnym - przedstawia wielu laureatów i laureatki, także tych tworzących głównie prozę. Każda postać poprzedzona jest krótką notą biograficzną, a następnie umieszczono kilka wierszy. Autor wyboru, Andrzej K. Waśkiewicz, w obszernym wstępie dochodzi do podobnej konkluzji jak ja - bardzo trudno o przekłady całych tomów poezji poszczególnych laureatów. Ten wstęp, choć pisany na początku lat 90. w wiele kwestiach jest wciąż aktualny. Autor rozważa bowiem pytanie, które zadaje sobie z pewnością wielu, zasadności nagrody. Nie jest tajemnicą poliszynela, że wielu laureatów (celowo używam maskulatywu, bo na początku byli to głównie mężczyźni) na tak wielkie wyróżnienie niekoniecznie zasłużyło, a równocześnie wielu wspaniałych pisarzy i pisarek nigdy nie zostało uhonorowanych. Autor słusznie zwraca uwagę na dominację pisarzy europejskich, podkreślając pierwsze nagrody dla autorów z innych kontynentów.
Same wiersze są tak różne jak ich autorzy i autorki. Niektóre bardziej, inne mniej przystępne. Żeby jednak nie popadać w banały, nie będę analizować poezji kilkunastu noblistów. Ja skupiłam się oczywiście na autorach, którzy tworzyli właściwie tylko lirykę i te wiersze czytałam z większą uwagę. Myślę tu o następujących autorach: Sully Proudhomme, Giousè Carducci, Erik Alex Karlfeldt, Juan Ramon Jiménez, Saint-John Perse, Giorgos Seferis, Pablo Neruda, Vicente Aleixandre czy Odysseas Elytis. Przyjrzałam się też bliżej Gabrieli Mistral (choć czytałam już jej wersje baśni dla dzieci) oraz Nelly Sachs, bo nie jestem pewna, czy znajdę inne utwory.
Poezja żadnego z tych laureatów nie zachwyciła mnie na tyle, by sięgać po dalsze utwory, ale, jak wspominałam wyżej, ja z zasady nie czytam poezji, więc niestety nie potrafię jej też docenić.
Polecam ten tomik wszystkim zainteresowanym Nagrodą Nobla, bardzo udana publikacja.
Moja ocena: 5/6
Poeci Nobliści 1901-1993 Antologia, red. Andrzej K. Waśkiewicz, 348 str., Wydawnictwo Anagram 1994.
piątek, 15 września 2023
"L'Arrabbiata", "Das Mädchen von Treppi" Paul Heyse
środa, 13 września 2023
"Pamiętniki i opowieści. Moje początki" Frédéric Mistral
Ta książka to wspomnienia noblisty z dzieciństwa i okresu szkolnego aż do zdania matury, które spędził w Prowansji. Mistral opisuje swoją rodzinę (ojca, matkę, dziadków, ich pochodzenie, zawody) i najwcześniejsze wspomnienia. To beztroskie dzieciństwo pośród natury, wypełnione zabawami i psotami. Autor opisuje wiele z nich dość szczegółowo, przy okazji odmalowując piękno natury - kwiatów, łąk, drzew, ale i zapachów i krajobrazów. Noblista przedstawiając swoje perypetie w domu, a potem w kolejnych miejscach, gdzie pobierał nauki, skupia się przede wszystkim na swojej małej ojczyźnie.
Te opowieści przetykane są mnóstwem legend, baśni, opowieści głęboko osadzonych w prowansalskiej kulturze. Mistral przytacza pieśni i powiedzonka, szczególnie podkreślając wagę języka prowansalskiego oraz jego historyczne znaczenie. Można tu znaleźć opisy obchodzenia Bożego Narodzenia czy innych świąt oraz typowych dla tego regionu zwyczajów.
To bardzo nostalgiczna relacja, pozwalająca wyobrazić sobie życie na południu Francji w XIX wieku, ale także przekazująca ogromną miłość do Prowansji. Językowo nie jest to trudna lektura, co w przypadku noblisty z początku XX wieku jest ważną rzeczą. Cieszę się, że wybrałam tę książkę, bo faktycznie dzięki niej poznałam bliżej mało mi znany region, a przede wszystkim jego folklor i kulturę.
Moja ocena: 4/6
Frédéric Mistral, Kindheit und Jugend in der Porvance, tł. Noa Kiepenhauer, 159 str., Anaconda 2014.
czwartek, 31 sierpnia 2023
"Nie opuszczaj mnie" Kazuo Ishiguro
sobota, 8 lipca 2023
"Powróceni" Abdulrazak Gurnah
niedziela, 21 maja 2023
"Grona gniewu" John Steinbeck
Nie od dziś wiem, że Steinbeck to mistrz i że prawdopodobnie pokocham wszystko, co wyszło spod jego pióra. Grona gniewu to kolejna książka Amerykanina, która mnie całkowicie porwała. To opowieść, której akcja rozgrywa się podczas Wielkiego Kryzysu. Mieszkający w Oklahomie ludzie tracą swoje gospodarstwa na rzecz wielkich plantacji bawełny. Nie ma już miejsca na małe pola i prywatne uprawy. Rodziny więc masowo wybierają się na zachód, do Kalifornii, skuszeni ulotkami obiecującymi pracę przy zbiorze owoców. Wśród nich jest rodzina Joadów - dziadkowie, rodzice i szóstka dzieci, a także mąż jednej z córek, wujek i pastor. Ta karawana wyrusza na zdezelowanej ciężarówce do obiecanego edenu, niepewna przyszłości, trapiona zmartwieniami i troskami finansowymi.
Joadowie to cała gama różnych charakterów. Każda z postaci reprezentuje inne podejście do wyprawy, do przyszłości i do tego, co po sobie zostawiła. Najtrudniejsza jest sytuacja dziadków, którzy z trudem znoszą niewygody podróży, ale nie tylko fizycznie. Dla dziadka tęsknota za ziemią i dotychczasowym życiem będzie zabójcza. Przeciwwagą są tu najmłodsze dzieci, dla których wyjazd jest wielką przygodą, choć oczywiście i na nich nie przejdzie bez echa. Wraz z postępem podróży niewygody będą coraz większe - auto będzie się psuć, jedzenie kończyć, a napotkani wędrowcy będą opowiadać o rozczarowaniu, jakim była dla nich Kalifornia. Joadowie nie spodziewają się bowiem, że kapitalizm może wystrychnąć ich na dudka, że sama chęć pracy nie wystarczy, by przeżyć. Zobaczą głód, który zabija tuż obok obsypanych owocami drzew.
Narracja powieści prowadzona jest z perspektywy Toma - tuż przed wyjazdem na zachód wyszedł z więzienia i przypadkiem odszukał rodzinę, zanim ta zniknęła z Oklahomy. Tom wylądował za kratkami za morderstwo, popełnione podczas przypadkowej bójki. Okazuje się, że jest on ważnym filarem rodziny, podporą, wsparciem i mózgiem. To on jako pierwszy zrozumie mechanizmy, które rządzą zachodem i których skutkiem jest marna opłata za ciężką pracę, głód i gniew robotników. Jednak najważniejszą postacią tej powieści jest matka, która nie traci energii, siły i rozsądku mimo kolejnych ciosów. To ona rozumie, że przetrwają tylko, gdy będą trzymać się razem. W najtrudniejszych momentach to ona bierze na siebie ciężar podjęcia decyzji. Kobieta dba o porządek, o strawę, o pakowanie i rozpakowywanie, troszczy się o młodsze dzieci, ale wspiera też będącą w ciąży córkę. Wie, jak postępować z mężem i bratem, wie jak trzymać w krabach synów i potrafi temperować gorącą głowę Toma. To ona jest siłą napędową, czego zwieńczeniem jest ostatnia scena książki. Symboliczna, poruszająca, niesamowita.
Nie spodziewałam się tego po lekturze, ale to w gruncie rzeczy powieść głęboko feministyczna, ukazująca siłę kobiet i ich umiejętność przetrwania najgorszych kryzysów. W najtrudniejszych sytuacjach mężczyźni stają się bezradni, ich działania nie przynoszą skutku, podczas gdy matka zawsze potrafi zachować zimną krew. To oczywiście także powieść o kapitalizmie i jego najbardziej krwiożerczej twarzy, o nienawiści do obcych, o walce o przetrwanie. To fantastycznie skomponowana narracja przeplatana esejami na temat aktualnej sytuacji, która zachwyca językiem i plastycznością opisów. Steinbecka warto i należy czytać.
Moja ocena: 6/6
John Steinbeck, Grona gniewu, tł. Alfred Liebfeld, czyt. Marcin Popczyński, 672 str., Wydawnictwo Prószyński i s-ka 2012.
poniedziałek, 1 maja 2023
"Klara i słońce" Kazuo Ishiguro
czwartek, 13 października 2022
"Kroniki Tom 1" Bob Dylan
Po tę książkę sięgnęłam tylko i wyłącznie ze względu na Nobla dla autora. Piszę to na początku, bo niestety Kroniki niemożebnie mnie rozczarowały. Tak, nie jestem fanką Dylana, tak, nie słucham jego muzyki, ale chętnie poznałabym jego przemyślenia i życiorys, staram się nie ograniczać do jednej bańki przecież. Niestety opowieść Dylana jest tak potwornie nudna, że z ulgą ją odłożyłam po skończeniu.
Dylan wprawdzie opowiada o sobie, pozwala zajrzeć w jego życie prywatne, ale czyni to tak bezpłciowo i monotonnie, że trudno wskrzesić w sobie choć krztę entuzjazmu. Przede wszystkim opowieść nie jest uporządkowana chronologicznie, to raczej zbiór esejów, w których Dylan wraca do tych samych wydarzeń lub powtarza sytuacje. Po drugie autor kreuje siebie na artystę przypadkowego, który wcale nie chciał zrobić kariery, a już na pewno nie kariery barda. Sława mu ciąży, popularność przeszkadza i to widać wyraźnie w jego rozważaniach. Po trzecie książka pełna jest nazwisk, postaci, nazw lokali, ulic, dzielnic - z trudem przedzierałam się przez szczegółowe informacje o osobach, które mnie nie interesują, o których nigdy nie słyszałam i pewnie nigdy tej niewiedzy nie zmienię. Te opisy są przeraźliwie monotonne, a przecież mogłyby stanowić ciekawy kolaż, ilustrację życia w Nowym Jorku w ubiegłym wieku - no właśnie nawet dokładnie nie wiadomo, co kiedy się dzieje, bo Dylan nie dba o swojego czytelnika, a raczej zmusza go do własnych poszukiwań. Dla fanów barda to może łatwizna lub wiedza oczywista, dla mnie kolejne utrudnienie podczas lektury.
Nie ukrywam, że Nobel dla Dylana był dla mnie dużym zaskoczeniem i do dziś jest decyzją niezrozumiałą. Odbieram muzyka jako postać bardzo głęboko osadzoną w kulturze amerykańskiej, która tematyzuje tamtejsze problemy czy bolączki, a zdecydowanie wolę, gdy honorowane są mniej znane kultury.
Moja ocena: 2/6
Bob Dylan, Chronicles Volume One, tł. Kathrin Passig, Gerhard Henschel, 304 str., Hoffmann und Campe 2004.
czwartek, 23 czerwca 2022
"Cynkowi chłopcy" Swietłana Aleksijewicz
To moja piąta książka Aleksijewicz i kolejna, która mnie poruszyła do głębi. Cynkowi chłopcy to ten rodzaj literatury, który pozostaje na długo w pamięci. Aleksijewicz odczuwa i pokazuje świat tak, jak ja go widzę. Jej reportaże pełne są współczucia, zrozumienia, empatii i pragnienia pacyfizmu. I tak, jestem pacyfistką, ale po lekturze książek Białorusinki jestem nią po stokroć.
W tej książce Aleksijewicz rozmawia z matkami poległych żołnierzy w Afganistanie oraz z tymi, którzy z wojny wrócili. Spotkała też sporo kobiet, które były tam pracownicami cywilnymi. Te wywiady pokazują oblicze wojny, ale przede wszystkim rosyjską politykę w tej kwestii. To obraz machiny państwowej, dla której człowiek nie odgrywa żadnej roli, jest marionetką, środkiem do osiągnięcia celu. Przerażający jest sposób, w jaki byli traktowani młodzi ludzie, wysyłani do Afganistanu na pewną śmierć, często wbrew ich woli. Równocześnie Aleksijewicz przedstawia obraz radzieckiej mentalności, dla której życie ludzie nie ma nadrzędnej wartości, dla której poświęcenie się dla kraju ma wartość najwyższą. Dla kogoś, kto w takim reżimie nie dorastał i dla kogoś, kto nie zaznał takiego sposobu wychowania takie podejście jest przerażające.
Aleksijewicz obnaża tę wojnę, ukazuje jej całkowity bezsens, okrucieństwo wysyłania kolejnych pokoleń mężczyzn na pewną śmierć. Pokazuje także, jak indoktrynacja, propaganda uczyniły z wielu mężczyzn powolnych żołnierzy, gotowych poświęcić wszystko w imię idei. Opowieści żołnierzy, którzy z Afganistanu wrócili są przerażające - obezwładnia to, co mówią o uposażeniu armii, sposób, w jaki byli rekrutowani, warunki, w jakich żyli. Najbardziej przerażają jednak opowieści matek, dla których synowie byli całym światem. Te historie paraliżują, pozostawiają ogromne piętno. Ich rozpacz jest niemożliwa do opisania i przyznam, że podczas słuchania nieraz połykałam łzy.
Skąd więc tytułowy cynk? Z tego materiału zbudowane były trumny żołnierzy, którzy nie wrócili z tej trumny żywi. Takie cynkowe trumny dostały z powrotem matki, często bez słowa wyjaśnienia i z prikazem milczenia.
Druga część reportażu to relacja z procesu sądowego, jaki wytoczyli autorce niektórzy z żołnierzy i niektóre z matek. Przerażające jest, jak daleko sięgnęła propaganda i manipulacja radziecka, jak bardzo straumatyzowane były rodziny poległych, że zdecydowały się na proces sądowy ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Nie sposób czytać tę książkę bez refleksji na temat aktualnej wojny prowadzonej przez Rosję. Nie sposób nie wyciągać paraleli i wniosków....
Moja ocena: 6/6
Swietłana Aleksijewicz, Cynkowi chłopcy, tł. Jerzy Czech, czyt. Krystyna Czubówna, 312 str., Wydawnictwo Czarne 2015.
poniedziałek, 25 października 2021
"Kain" José Saramago
To moje drugie spotkanie z prozą Saramago, spotkanie udane, bo Kain to powieść zaskakująca, prowokacyjna i pełna humoru. Portugalski noblista opisuje historię stworzenia świata, wygnania z raju i następnie skupia się na Kainie, które za zabójstwo brata zostaje przez Boga skazany na wieczne błąkanie.
W ten sposób Kain odwiedza różne biblijne miejsca i asystuje przy wielu znanych z Biblii wydarzeniach, takich jak budowa wieży Babel, wygnanie z Sodomy i Gomory, oddanie Izaaka jako ofiarę itd. Saramago przytacza biblijne opowieści, czyni to jednak z innej perspektywy. Obserwatorem, ale i uczestnikiem wydarzeń jest Kain. To uczestnik aktywny, który stara się wpłynąć na decyzje i wkracza do akcji, np. gdy Abraham chce złożyć w ofierze Izaaka. Kain jednak przede wszystkim komentuje decyzje i zachowania Boga, oceniając je. Jako osoba pokrzywdzona przez boskie decyzje - preferowanie Abla bez wyraźnej przyczyny, uzurpuje sobie do tego prawo. Kain bardzo celnie i bez skrupułów punktuje okrucieństwo Boga, jego zerojedynkowość, brak współczucia, nieprzemyślane decyzje.
Saramago skupia się na ukazaniu niekonsekwencji wielu biblijnych wydarzeń. Jego powieść skrzy się od humoru, pełna jest odwołań do współczesności (a nawet do Portugalii, np. w historii o wieży Babel), a zarazem jest bardzo krytyczna wobec Starego Testamentu. Co jednak istotne, Portugalczyk nie uprawia krytyki wprost, nie gardłuje się, nie wywyższa, jego krytyka jest dyskretna, inteligentna, ironiczna, a przez to niezwykle celna. Kain jest tu przeciwnikiem Boga, ale to przeciwnik konsekwentny, racjonalny, który bada boskie decyzje z rozmysłem, mądrze wyszukując wszelkie niekonsekwencje. Tworząc takiego bohatera, Saramago nie musi uprawiać krytyki bezpośredniej, nie musi wchodzić w polemikę, samo działanie Kaina obnaża wszystkie powyższe boskie wady.
Ta książka zaskakuje, zmusza do zastanowienia, wyraża w sposób skondensowany to, nad czym pewnie wiele osób się zastanawiało (czyli okrucieństwo boskich decyzji, bujna seksualność wielu biblijnych postaci, łatwość w zabijaniu itd). Powieść Saramago można odczytywać jako igraszkę, literacką zabawę z biblijnym kanonem, ale zdecydowanie należy ją widzieć jako rozrachunek i krytykę Biblii spisaną w stylu najwyższej klasy.
Moja ocena: 5/6
José Saramago, Kain, tł. Karin von Schweder-Schreiner, czyt. Helmut Krauss, Hoffmann und Kampe Verlag 2011.
piątek, 14 maja 2021
"Ein Himmel voller Raben" Jaroslav Seifert
piątek, 7 maja 2021
"Zwierzenie afrykańskie" Roger Martin du Gard
Ta niewielka nowelka francuskiego noblisty to literackie cudeńko. Lektura niezwykle fascynująca i uwodząca pięknym językiem. Konstrukcja tego utworu jest nieco przewrotna. To list autora do przyjaciela, który prosił go o tekst do swojego czasopisma. Autor przesyła mu więc wyciąg ze swojego dziennika z podróży. Był to rejs statkiem pocztowym z Afryki do Europy, podczas którego po raz drugi spotkał pewnego człowieka. Pierwsze spotkanie nastąpiło lata wcześniej w sanatorium w południowej Francji, gdzie ów człowiek opiekował się chorym na gruźlicę siostrzeńcem. Sam był księgarzem w dużym mieście w północnej Afryce, prowadził tam słynną księgarnię wraz ze swoim szwagrem.
Po śmierci chłopca obaj mężczyźni utrzymywali sporadyczny kontakt listowny, aż do momentu przyjazdu autora do owego miasta w Afryce. Spędził tam sześć tygodni podczas których księgarz zorganizował mu wiele zajęć i wycieczek. Następnie udali się wspólnie w podróż do Europy. To właśnie długie godziny na pokładzie sprzyjały rozmowom i zwierzeniom. Wtedy po raz pierwszy księgarz opowiedział o swojej przeszłości. Te zwierzenia wracają do lat dzieciństwa i młodości, do wspomnień o ojcu i siostrze. Owa siostra, którą miał okazję poznać pisarz bardzo się zmieniła. Jako młoda dziewczyna była urodziwa, pełna werwy i energii. Małżeństwo uczyniło z niej stateczną, otyłą matronę, matkę wielu dzieci, która ciągle podjada łakocie. Stopniowo księgarz wyznaje, jaki związek łączył go z siostrą.
Roger Martin du Gard wspaniale opisuje to spotkanie, opowieść księgarza - potrafi stworzyć bardzo intymny klimat, dobrać adekwatne słowa, zachwycić czytelnika. To jeden z nielicznych noblistów, którego utwór podobał mi się tak bardzo, że mam ochotę poznać inne jego książki.
Moja ocena: 6/6
Roger Martin du Gard, Das Geständnis, tł. Christoph Schwerin, 72 str., Manholt Verlag 1992.
sobota, 20 marca 2021
"Babbitt" Sinclair Lewis
środa, 17 lutego 2021
"Anna In w grobowcach świata" Olga Tokarczuk