Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 marca 2015

Zupa z kalerepką i morelami



Przez ostatnie miesiące narzekałam stale na to, że zimno, że w sumie nic mi się nie chce, ale skomplikowana relacją z pogodą nie wpłynęła na moją wydajność w życiu codziennym. Dużo pracowałam, w różnych miejscach. Tak, to niestety ja, przenosząca się z miejsca w miejsce, w poszukiwaniu idealnego stanowiska. Jeszcze takiego nie znalazłam, ale nie tracę nadziei, że może kiedyś... Nie będę pisać o szczegółach, bo wciąż nie kręci mnie ten rodzaj internetowego ekshibicjonizmu. Z jednej strony wiem, że wtedy blog nabiera indywidualnego charakteru, z drugiej – no zwyczajnie w świecie nie potrafię.

Przez 4 miesiące nie byłam na żadnym koncercie. ZGROZA. Zjawisko dla mnie nietypowe. Widzę w tym jednak same plusy: zaoszczędziłam pieniądze i w miarę pożytecznie wykorzystałam ten czas na pracę i studia. A niedawno posucha została zakończona poniższym występem.



Nie było może tak energetycznie jak poprzednim razem w Poznaniu, ale jak mawia klasyk: Co zrobisz? Nic nie zrobisz. Przed koncertem smęciłam, że za gorąco, nocą, podczas oczekiwania na zespół, oczywiście było mi za zimno.

Dawno nie mieliśmy tak pochmurnego weekendu, zatem odpowiednią propozycją na dziś wydaje mi się rozgrzewająca zupa. Zupa nie byle jaka, bo odnaleziona w odmętach internetu przypadkiem. Zerknęłam na listę składników i mocno się zdziwiłam. Spokojnie – to wszystko gra i nic się smakowo nie kłóci. Warto wykorzystać fakt, że kalarepki są teraz często na promocji. A ziemniaczki i cebulka to już wiadomo... polski klasyk :)


Zupa z kalarepką i morelami
500 g kalarepy - czyli ok. dwóch
3-4 ziemniaki
cebula
kilka suszonych moreli niesiarkowanych
2 czubate łyżeczki przecieru pomidorowego
sól, pieprz, sok z cytryny do smaku
natka pietruszki
oliwa z oliwek

Cebulę obieramy i kroimy w kostkę. W garnku z grubym dnem podsmażamy ją na odrobinie oliwy. Kiedy cebula się zarumieni, dolewamy wody, dorzucamy drobno pokrojoną kalarepę i ziemniaki. Gotujemy do czasu, aż warzywa będą miękkie. Wcześniej namoczone i opłukane suszone morele miksujemy z odrobiną wody, dodajemy do zupy wraz z koncentratem pomidorowym i przyprawami. Zupę podajemy z drobno posiekaną natką pietruszki.

To jest dopiero efekt wizualny!

niedziela, 25 stycznia 2015

Zaskoczenie, bo zupa taaaka dobra. Soczewicowa z morelami.

Kiedy zobaczyłam wieku temu ten przepis, zapisałam go w ulubionych i obiecałam sobie, że kiedyś zrobię. Moje "kiedyś" bardzo rozciągnęło się w czasie. Niedawno zdecydowałam, że robię, ale podchodziłam do konceptu jak pies do jeża. "Soczewica, ziemniaki, morele - to wszystko razem?! Nie ma szans, nie będzie dobre". 

A tu BADUMTSSS, krem zajebioza. Dodatek świeżo mielonego kuminu, mojej ulubionej przyprawy, kreuje całe danie. Polecam wytestować, tym bardziej, że za oknem chłodnawo i ciepły, treściwy krem, będzie jak znalazł na obiad. Pilnujcie ilości płynu, ja miałam za mało i stale dolewałam, żeby warzywa się nie przypaliły.

Armeńska zupa soczewicowa z suszonymi morelami
  • 100-150 g czerwonej soczewicy
  • ok. 10-12 suszonych moreli eko
  • 2 duże ziemniaki
  • co najmniej 0,5 l rosołu warzywnego
  • 1 łyżeczka mielonego kminu rzymskiego
  • 1 pęczek pietruszki
  • pieprz biały, papryka słodka oraz wędzona do smaku
  • 1 łyżeczka płatków czosnku
  • 1 łyżeczka oregano



  1. Obieramy ziemniaki i kroimy je w większą kostkę. Podgotowujemy 5 min. w rosole.
  2. Dorzucamy soczewicę i przyprawy do garnka.
  3. Gotujemy do miękkości ziemniaków, 5 min. przed końcem dorzucamy suszone morele, pokrojone w ćwiartki.
  4. Miksujemy zupę, podajemy z pietruszką.


sobota, 20 września 2014

Gazpacho pomidorowo-melonowe z migdałami

Tak bardzo nie chcę rozstawać się z latem, macie to samo? Trzymam się kurczowo nadziei, że październik będzie ciepły, wciąż poszukując nowego lokum na kolejny etap studiów. Kochany Poznaniu, bądź dla mnie dobry, bo nie wybrałam przez Twoje wdzięki Krakowa. 

Dzisiaj będzie więc jeszcze chłodząco. Proponuję chłodnik z Kwestii Smaku. Jest zaskakująco smaczny i robi się go błyskawicznie. 




  •  500 g pomidorów (u mnie czerwone i pomarańczowe)
  • 1 mała papryka czerwona
  • połowa melona kantalupy (ok. 500 g)
  • 1 łyżka octu winnego
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 mała kromka chleba bez skórki
  • 0.33 szklanki mielonych migdałów
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • szczypta soli
Pomidory należy sparzyć wrzątkiem i obrać ze skórki, a następnie pousuwać z nich jak najwięcej nasion oraz szypułki. Paprykę wystarczy umyć i pozbawić nasion, podobnie postąpić z melonem po jego obraniu. Do warzyw i owoców dodać resztę składników i miksować na wysokich obrotach. Podawać najlepiej po schłodzeniu. Smacznego!

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Stołówkowy klasyk inaczej: najlepsza pomidorówka z makaronem

Moja historia z zupą pomidorową jest dość długa. W naszym domu jadało się przerażająco prosto, więc taka zupa się sprawdzała, czy to w formie kupnej z kartonu (no, niestety...), czy klasycznie z przecieru, a czasem takim luksusem raczyła nas szkolna stołówka, gdzieś pomiędzy rozmiękłym schabowym a obrzydliwymi klopsami w dziwnym kolorze.

Dzisiejsza propozycja pomidorowej różni się nieco od tak zwanego standardu. Może trochę późno, ale dopiero teraz dokonałam odkrycia, że aby otrzymać ten charakterystyczny, wyrazisty smak pomidorów... wystarczy je upiec. Pomógł mi to uświadomić ten przepis. Przygotowuję z niego zupę już po raz trzeci, za każdym razem wprowadzając drobne modyfikacje. 



Pomidorowa z sokiem z pomarańczy
  • 800-1000 g pomidorów
  • 3 średniej wielkości ząbki czosnku
  • 1 duża cebula
  • 2 łyżki oliwy
  • 0.5 szklanki soku wyciśniętego z pomarańczy
  • ok. 1 l bulionu warzywnego
  • 0.25 łyżeczki zmielonych goździków
  • pieprz czarny i inne przyprawy (np. papryka słodka)
  • natka pietruszki do posypania
Pomidory należy umyć i zawinięte w folię aluminiową upiec w piekarniku do miękkości, najlepiej dzień wcześniej. Cebulę i czosnek kroimy drobno. Na patelni rozgrzewamy oliwę, przez około 3-5 minut szklimy cebulę, a następnie dodajemy czosnek. Kiedy będą miękkie, dorzucamy upieczone pomidory (ze skórką), zalewamy bulionem i sokiem (sok można również dodać pod samiuteńki koniec gotowania, żeby nie tracić witamin), wsypujemy przyprawy. Gotujemy około 15- 20 min., a potem zostawiamy zupę, żeby nieco ostygła, i blendujemy. Podałam ją z natką i makaronem żytnim z pełnego przemiału.

sobota, 31 sierpnia 2013

Zupa batatowa ze szpinakiem + prośba

Prosta, pożywna zupa. Następnym razem chyba jednak wcześniej upiekę bataty, bo są wtedy delikatniejsze, podobnie jak dynia. 

W tzw. międzyczasie proszę o oddanie głosu na mnie w konkursie związanym z biletami na koncert :) Nawet tych, którzy już głosowali. 
Bezpłatnie i bezpiecznie. 
Link tu:
http://apps.facebook.com/lech_pozytywnie/profil_fb/46593/



  • 1 łyżka oleju
  • 1 cebula
  • 5 ząbków czosnku
  • 1 łyżka tartego świeżego imbiru
  • 2 bataty (niecałe 500g)
  • 3 szklanki wody
  • ulubione przyprawy: papryka słodka, ostra, suszone zioła, pieprz czarny
  • 200 g świeżego szpinaku
  • 0.33 szklanki soku mandarynkowego (świeżego)
Na rozgrzany olej rzucamy posiekaną cebulę, czekamy aż się zeszkli, dodajemy czosnek i imbir i również czekamy, aż będzie miękki i ładnie nasiąknie olejem. Pora na bataty. Obrane i oczyszczone słodkie ziemniaki kroimy w plastry i dodajemy na patelnię. Chwilę przesmażamy, a następnie zalewamy wodą, czekamy do zagotowania i wsypujemy przyprawy. Zupa ma się gotować ok. 15-20 minut. Następnym krokiem jest zblendowanie całości do konsystencji gładkiego kremu (no właśnie u mnie nie był taki kremowy... pewnie dlatego, że ziemniaki były sucho-twardawe przed... takie "tępe"). Do gotowej zupy dodajemy świeżo wyciskany sok oraz szpinak. 

 

sobota, 8 grudnia 2012

Prościutka i pyszna jarzynówka WegAnki

Wiem, długo mnie tu nie było. Mnóstwo, mnóstwo zamieszania w życiu. Postaram się o tym więcej napisać w następnym poście, który będzie również poświęcony nominacji do Liebster Blog, nie chcę, żeby wyglądało, że jakoś się z inicjatywy wykręcam ;)

Tydzień temu byłam w domu rodzinnym i nagle poczułam nieprzepartą ochotę na zupę... nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie chodziło mi o zupę-krem, a o zwykłą, prostą jarzynówkę. Jakimś cudem wyszła, chociaż improwizowałam i byłam pewna obaw. Jest to naprawdę bardzo "esencjonalna", normalna, nie udziwniona zupka o słodko-ziołowym smaku. 



  • 2 średniej wielkości pietruszki
  • 1 duża marchewa (taka sama waga, co pietruszki)
  • 1 średniej wielkości brokuł (raczej nieduży)
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • duża szczypta tymianku
  • 1 łyżka oleju
  • świeży majeranek do podania
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1 łyżeczka czarnego pieprzu
  • ok. 2 l wrzącej wody, w której ugotujemy zupę
+ dodatkowe przyprawy,gdyby smak był dla Was zbyt mdły

 Na oleju ze słodką papryką podsmażamy pokrojone w paski lub słupki (stosunkowo duże, nie miałam czasu na drobniejsze krojenie) marchewkę i pietruszkę, po ok. 3 minutach ciągłego zasmażania dodajemy różyczki brokuła, smażymy jeszcze minutkę, dwie i warzywa umieszczamy we wrzątku. Gotujemy do miękkości, doprawiamy sosem sojowym, tymiankiem, pieprzem, a na koniec dekorujemy wspaniałym, aromatycznym majerankiem. 


czwartek, 9 sierpnia 2012

Orientalno-swojski rosół z kurek

Choć może to wielu osobom wydawać się dziwne, kurki jadłam raz w życiu. Miałam kilka lat i wybrałam się z ciocią do pobliskiego gaju. Ten gaj to nie las z prawdziwego zdarzenia, organizuje się tam imprezy okolicznościowe, bo w pobliskich miejscowościach i wioskach nie ma lepszego miejsca. Jak można się spodziewać, musiano go więc trochę "ucywilizować", a z cywilizacją nigdy nie wiąże się nic pozytywnego dla Matki Natury. No i masz, człowieku: puszki, papierosy, opakowania po chipsach... a przechodnie chętnie skuszą się na jagody czy maliny. Jednak wtedy, kilka lat temu, udało nam się zebrać trochę grzybów, maciupeńkich kurek, z których ciocia przyrządziła pyszną zupę... Niewiele pamiętam, jedynie tyle, że była bardzo maślana i delikatna. O maślanym smaku mogę dziś w zasadzie zapomnieć, ale postanowiłam, że zupę i tak zrobię.



Mimo użytych nie do końca typowych składników, smak jest bardzo swojski i komfortowy.


  • 2 łyżeczki oleju arachidowego
  • 1/2 fenkuła
  • 2 średnie marchewki
  • 1 kalarepa
  • 3 krótkie łodygi selera naciowego (niekoniecznie)
  • 1 łyżeczka papryki słodkiej
  • 1 łyżeczka estragonu (suszonego)
  • 2 liście laurowe
  • 1/2 łyżeczki curry
  • pieprz czarny do smaku
  • pełna garść kurek - ok. 150-200g
Fenkuł tniemy na cienkie paski, które przekrawamy jeszcze w poprzek, żeby były krótsze. Marchewki obieramy i kroimy w kostkę. Z kalarepą postępujemy tak samo, ale kostkę kroimy nieco większej wielkości. Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, najpierw wrzucamy fenkuł, dobrze mieszamy i czekamy aż się zeszkli, następnie dodajemy marchew i kalarepę. Na początku smażymy, mieszając, potem zakrywamy przykrywką i dusimy. Po kilku minutach dodajemy seler, jeszcze moment podduszamy, a następnie zdejmujemy patelnię z ognia. W garnku zagotowujemy ok. 1 l wody, wrzucamy do niego warzywa, dodajemy liście laurowe i estragon. Kurki myjemy i wrzucamy do zupy (można uprzednio nieco rozdrobnić). Gotujemy do miękkości. Na koniec doprawiamy.

poniedziałek, 12 marca 2012

Egzotyczne gazpacho z owocem liczi

Nie potrafię przejść obojętnie obok działu z owocami i nie ma dla mnie większego znaczenia, jakie to owoce. Krajowe, egzotyczne, nigdy dotąd nie oglądane... Dodatkowo uwagę przyciągają promocje - jak tu się nie skusić?
Tak było z liczi. Jakiś czas temu zarówno Biedronka, jak i Tesco, przeceniły liczi, którego dotąd nigdy nie próbowałam na świeżo, a jedynie w nielegalnej i paskudnej już dziś dla mnie wersji  - w jogurcie. Nie mogłam przegapić takiej okazji.
Ale jak wykorzystać takie owoce? Muffiny (wegańskie, oczywiście) się nie udały - korzystałam z przepisu, ale smak mi nie odpowiadał, niestety nie zasugerowałam się negatywnym komentarzem pod spodem. A potem znalazłam coś innego - przepis wyszperany tu.

Moja wersja jest trochę inna: kto by potrzebował tego mięcha, kiedy można delektować się równie pyszną zupą?

Oto efekty mojego pierwszego flirtu z gazpacho.



  • 1 pomidor
  • 1 ogórek długi szklarniowy
  • 12-14 sztuk liczi
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżka oliwy 
  • pieprz czarny
  • pieprz kajeński
  • sól
  • 1 łyżka świeżej mięty
Ogórka obieramy ze skórki, myjemy, przecinamy wzdłuż na pół i ponownie na pół, tym razem w poprzek. Pozbywamy się nasion, lekko wykrawając środki. Połowę porcji tniemy w kostkę, resztę ścieramy na "plasterkowej" części tarki na drobne cienkie paski. Tę część zasypujemy niedużą ilością soli i odstawiamy.
Pomidora myjemy, rozkrawamy na pół, wycinamy ogonek i kroimy w kostkę. Kostki pomidora i ogórka wrzucamy do blendera.
Obieramy liczi, pozbywamy się pestek, palcami rozdrabniamy na cząstki i dorzucamy do blendera. Miksujemy do uzyskania jednolitej masy. Przyprawiamy pieprzem, dodajemy sok i oliwę. Wstawiamy do lodówki na kilka , kilkanaście minut. Miętę siekamy drobno.
Po schłodzeniu gazpacho podajemy z pociętym uprzednio ogórkiem i miętą.. Działa bardzo orzeźwiająco.

sobota, 3 marca 2012

Krem marchwiowy z sokiem pomarańczowym

Ten krem przygotowałam jakiś czas temu jako swego rodzaju formę "pożegnania zimy". Jest pyszny, słodki, ale nie smakuje jak Kubuś, więc spokojnie :P


  • 6 marchwi
  • 2-3 łyżki oleju
  • 1 cebula
  • 1 szklanka soku wyciśniętego z pomarańczy
  • 1/2 selera
  • 1 pietruszka
  • 1 łyżeczka słodkiej papryki
  • 1 łyżeczka chili
  • 1 łyżeczka tartego świeżego imbiru
Zagotować ok. 2l wody. Warzywa obieramy, kroimy w plasterki, cebulkę drobno  i podsmażamy na oleju. Dodajemy kolejne partie warzyw i dusimy, żeby lekko zmiękły. Po upływie ok. 10 min. dodajemy warzywa do wrzątku i gotujemy do miękkości. Następnie przyprawiamy i czekamy, aż zupa lekko stygnie. Do samych warzyw (!) dodajemy sok pomarańczowy i miksujemy. Dodajemy pożądaną ilość wywaru, zależnie od tego, jakiej oczekujemy gęstości.  Przekładamy do miseczek, pałaszujemy. Smacznego!

piątek, 16 grudnia 2011

Chorwacka zupa pietruszkowa

Fazy na zupy ciąg dalszy. Tym razem absolutne przeciwieństwo poprzedniej - bardzo delikatna, słodka, łagodna, ale nie mdła i mało maślana zupa "kojąca". Prawdziwe comfort food.

  • nieco ponad 0,5 kg pietruszki
  • 1 czarna rzepa, ok. 0,15 kg
  • 1 duża cebula
  • 1 duży por
  • 2-3 pełne łyżki masła roślinnego, ewentualnie oleju
  • 4 łyżki zmiksowanego na gładko tofu z łyżeczką octu jabłkowego
  • pęczek koperku
  • pęczek szczypiorku
  • pieprz czarny do smaku


Korzystałam z tego przepisu i jak widać nieco go pozmieniałam. 
Pora dokładnie myjemy, odcinamy zieloną część i kroimy w plasterki.
Cebulę obieramy i drobno siekamy.
Rzepę i pietruszki myjemy obieramy, kroimy w cienkie plasterki.
Na patelni rozgrzewamy tłuszcz i kolejno dodajemy porcjami warzywa. Smażymy je, od czasu do czasu mieszając, ok. 10 minut (aż pietruszki i rzepa lekko zmiękną). Wrzucamy warzywa do wrzącego wywaru i gotujemy do miękkości warzyw korzeniowych. Po odstawieniu z gazu dodajemy tofu z octem (dodatek octu nie jest konieczny) oraz posiekane zioła, których możemy dać mniej lub więcej, zależnie od upodobań. Na koniec sypiemy pieprz wedle uznania.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Zupa ziemniaczana z paprykową niespodzianką

Dotychczas nie byłam wielką fanką zup (nigdy nie dodawałam do nich tzw. chemii, wobec czego były mało wyraziste), ale od jakiegoś czasu zaczęłam się przełamywać. Ta zupa idealnie wpasowuje się w klimat chłodnych dni, bo rozgrzewa... i to bardzo. Kremową delikatność znakomicie podkreśla pikantna dekoracja. A do tego ta prostota wykonania!

  • 4 czerwone papryki
  • 1 duża papryczka pepperoni
  • ok. 500g ziemniaków
  • 1 duża cebula (ale nie gigant)
  • 2 łyżki masła wegańskiego (czy, jak kto woli, "margaryny")
  • 1-1.5 l wywaru warzywnego
  • 1/2 szklanki mleka roślinnego
  • pieprz czarny
  • natka pietruszki do dekoracji wierzchu

Paprykę i pepperoni pieczemy w piekarniku (170 stopni C.)  przez 15 minut, następnie chłodzimy pod folią.
Cebulę i ziemniaki obieramy i kroimy (ziemniaki w kostkę). Na patelni topimy masło, następnie dodajemy cebulę i ziemniaki i smażymy do lekkiego zmięknięcia, ok 10 minut. (nie mogą zmienić koloru). Zagotowujemy wywar, dodajemy do niego usmażone warzywa oraz pieprz i gotujemy mniej więcej kwadrans, do miękkości ziemniaków. Garnek zdejmujemy z gazu, dolewamy mleko i miksujemy całość blenderem.
Paprykę obieramy ze skóry, niekoniecznie bardzo dokładnie, i miksujemy na puree.
Przed podaniem, zupę dekorujemy czerwonym musem i posypujemy świeżą pietruszką.
* Uwaga, żeby nie przesadzić z pieprzem... Ja uznałam, że zupa jest "bardzo łagodna" i tak dosypywałam, dosypywałam... a trzeba brać jeszcze pod uwagę ostrość papryki.

środa, 30 listopada 2011

Zupa porowa rodem ze Szkocji

W ostatnim czasie, w ramach podkręcania odporności i korzystania z uroków sklepowych warzyw sezonowych, miałam okazję przetestować kilka rodzajów zup porowych. Większość z nich musiała być gotowana tak długo, że zatracała charakterystyczny, lekko ostry smak pora, który bardzo lubię. Najsmaczniejsza była chyba wersja francuska (na którą przepis podam w przyszłości), ale szkocka również ma swoje zalety. Jest delikatna w smaku (zależy, ile dodamy pieprzu), "maślana" i stosunkowo sycąca. Jak widać na zdjęciu, wychodzi także bardzo gęsta (=dużo warzyw).


  • 2 duże pory
  • 2 cebule
  • 1 ziemniak
  • łyżka tłuszczu roślinnego (u mnie Lando)
  • 250 ml gęstego mleka roślinnego (może być też zmiksowane na krem tofu)
  • pieprz czarny


Obraną cebulę kroimy drobno, białą i jasnozieloną część umytych porów - w plasterki, natomiast obrane ziemniaki  w kostkę. W garnku topimy tłuszcz, wrzucamy cebulkę i przesmażamy, następnie dodajemy pory i dusimy dalej. Po kilku minutach wrzucamy ziemniaki, zalewamy taką ilością wrzątku, żeby przykrył powierzchnię warzyw. Gotujemy je do miękkości, dolewamy podaną ilość mleka i chwilę podgrzewamy. Na koniec dodajemy pieprz czarny, ilość wedle uznania. Zupę można zmiksować, ale tradycyjnie jada się ją raczej tak, jak pokazałam, czyli z warzywami w całości.

wtorek, 1 listopada 2011

Angielska zupa cebulowa

Większość z nas świetnie zna klasyczną francuską zupę cebulową. A jak smakuje angielska?
Okazuje się, że rewelacyjnie. Jest delikatniejsza i bardziej kremowa niż jej francuski odpowiednik, ale równie smakowita. Wiem, że zdjęciami nikogo nie przekonam, ale trzeba spróbować!


Angielska zupa cebulowa
  • 400 g białej cebuli
  • 1 gruba łodyga selera naciowego
  • 3 łyżki oleju
  • 2 pełne łyżki mąki pszennej lub ziemniaczanej
  • 100 - 150 ml mleka
  • wywar warzywny
  • pieprz czarny (najlepiej świeżo mielony)
  • gałka muszkatołowa
  • natka pietruszki
Obieramy cebulę i łodygę selera, następnie kroimy w paski. Dusimy na łyżce oleju z pod przykryciem. Po chwili dodajemy tyle wody, żeby pokryła warzywa do 1/2 objętości. Dalej dusimy pod przykryciem, łącznie minimum 10 minut. Uduszone warzywa blendujemy.

   Na patelni rozgrzewamy pozostały olej, a następnie dodajemy mąkę i robimy zasmażkę. Kiedy masa będzie już gładka i błyszcząca, powoli, porcjami dodajemy mleko, nie przerywając mieszania.

  Do naszego puree warzywnego dodajemy zasmażkę i tyle wywaru, żeby powstała kremowa konsystencja. Ja np. dodałam za dużo rosołku, ale zupa wciąż była zawiesista. Całość gotujemy jeszcze kilka minut, doprawiając pieprzem, gałką muszkatołową i pietruszką do smaku.
Zupa klasycznie podawana ze śmietaną, u mnie - bez.

Festiwal Kuchni Brytyjskiej 2011