Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hanna Kowalewska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hanna Kowalewska. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 sierpnia 2015

O tym jak nie stałam się entuzjastką Kowalewskiej (Tam, gdzie nie sięga już cień - Hanna Kowalewska)

Nie ma lepszego miejsca na czytanie książki, której akcja toczy się nad morzem  niż morze właśnie. Polskie rzecz jasna. W tak odpowiednich i pięknych okolicznościach przyrody próbowałam poddać się magii  Kowalewskiej. Cień jej uwielbienia mnie jednak nie dosięgnął.

Inka to młoda graficzka, pracująca zawodowo w warszawskiej galerii. Pewnego dnia, po wielu latach braku kontaktu, dostaje telegram wzywający ją do Jantarni, do ciotki Berty. Okazuje się, że kobieta, która ją wychowała jest umierająca – znajduje się w końcowym stadium raka i przed śmiercią, pragnie nie tylko się pożegnać, ale także wyznać coś niezwykle ważnego.

Bohaterka nie jest mile widziana w Jantarni – traktowana jest jak przybłęda, spotyka się z ciągłymi przytykami, obrazami, uznawana jest niemalże za wroga. Inka wytrzymuje jedynie przez wzgląd na ciocię.

Co takiego stało się przed laty, że wszyscy obchodzą się z Inką tak nienawistnie i potępiająco? Opowieść ta jest powolnym odkrywaniem zdarzeń z przeszłości, prowadzącym do wyjaśnienia tej i innych tajemnic.

Język – piękny. Poprawna, płynnie lejąca się polszczyzna, aż zaszumieć może od niej w głowie, niestety treściowo i tematycznie: chyba jednak czuję przesyt, chyba zaczynam obserwować mdłości podczas czytania książek promowanych jako „wielkie emocje”, a w których tychże mi brakuje, nie zauważam ich, nie staję się ich ofiarą, nie ulegam obezwładniającej fali.

Nic mnie nie zaskoczyło, nic mnie nie porwało, ot – przeciętna lektura, niewyróżniająca się spośród innych.

Fanką Kowalewskiej się nie stanę – nie dlatego, że pisze źle – proszę mnie opacznie nie zrozumieć. Dobrze, składnie, sprawnie, wprawnie, elegancko, gramatycznie ortograficznie bezbłędnie, nie mam nic do zarzucenia.

Przynęta jednak na mnie za słaba, nie połknęłam haczyka, wędkarz pociechy ze mnie nie będzie miał żadnej. Nie wpisałam się w target, choć wiem, że Kowalewska podoba się czytelnikom bardzo. Możecie zatem próbować, kosztować - na własną odpowiedzialność i z pełną świadomością swoich upodobań czytelniczych.