Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sztokholm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sztokholm. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 kwietnia 2019

Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą - Katarzyna Tubylewicz




Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą, to już kolejna książka Katarzyny Tubylewicz poświęcona Szwecji (patrz Moraliści; Szwecja czyta, Polska czyta).  Tym razem jednak autorka skupiła się na jednym mieście. Mieście, do którego każdy, kto raz je odwiedzi, zechce wracać. Wciąż i wciąż.

Bez względu na to czy już w Sztokholmie byliście, czy dopiero się wybieracie - ta książka będzie dla Was inspiracją, prowadzącą w miejsce nieoczywiste. Tubylewicz nie poprowadzi Was do Skansenu, Junibacken czy Vasa Museum. Pokieruje Was za to szlakiem Archipelagu. Millesgården, Vällingby, Djursholm czy Fotografiska. Miejsca te nie zajmują głównych stron w przewodnikach, stanowią jednak ogromną atrakcję dla wszystkich, którzy w ich strony zabłądzą. 

Mimo że w Sztokholmie byłam, od momentu opuszczenia go już wiedziałam, że muszę tam wrócić. Do tej pory trudno mi stwierdzić co takiego ma w sobie to miasto, że każdy przyjeżdżający tak dobrze się w nim czuje, wiem za to, że lokalizacji, w których warto się tam zgubić jest tak wiele, że podróż należy multiplikować. Nie znam ani jednej osoby, która miałaby inne odczucia - co zatem tak wyjątkowe ma w sobie to miejsce?

Tubylewicz nie tylko pozwala na sentymentalną podróż tym, którzy już zakosztowali w sztokholmskiej ciszy, ale także zachęca każdego, by odwiedził to niezwykłe miasto. Nie tylko prezentując własne doświadczenia, ale też oddając głos swojej rozmówczyni, prof. Ewie Teodorowicz-Hellman.

Liczne muzea, nieprawdopodobnie piękna przyroda, architektura warta zatrzymania się, klimatyczne uliczki i wreszcie cisza, która mimo natłoku ludzi - urzeka. Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą to podróż przez miasto nieoczywiste, pełne kontrastów, ale też pewnej segregacji na przekór oficjalnie głoszonym ideom o tolerancji i równości. Jeśli tylko uda Wam się zajrzeć do Sztokholmu, za Autorką zapraszam Was na przedmieścia - tam zakosztujecie miejskiej różnorodności i kontrastów, które w centrum aż tak bardzo w oczy się nie rzucają. 

Polecam Wam lekturę tej książki - książki, w której Sztokholm widziany jest oczami matki i syna, Polaków żyjących w nim i co dnia obserwujących tamtejszą mentalność. Całość upiększona jest klimatycznymi fotografiami, oddającymi piękno miasta i jego wielobarwność. 

Zanim wybierzecie się do stolicy Szwecji i swą podróż zaczniecie planować w oparciu o popularne przewodniki, zajrzyjcie do Tubylewicz - wszak najlepiej zwiedza się te miejsca, o których informatory milczą, a które mieszkańcy odkrywają. Tym bardziej, że Autorka jak mało kto zna się na tym, o czym pisze.

Do zaczytania!

A o moich wrażeniach z podróży do Sztokholmu przeczytacie tutaj:



poniedziałek, 18 lipca 2016

Do zobaczenia następnym razem - Rose Lagercrantz



Do zobaczenia następnym razem to kolejna część bestsellerowego cyklu Rose Lagercrantz i Evy Eriksson, wydawanego przez Wydawnictwo Zakamarki. W skład serii wchodzą Moje szczęśliwe życie, Moje serce skacze z radości, Kiedy ostatnio byłam szczęśliwa i Życie według Duni.
Główna bohaterka, Dunia, rozpoczyna właśnie drugą klasę. Wakacje się skończyły i pora zmierzyć się z nowymi obowiązkami oraz nauką. Zanim to jednak nastąpi, dziewczynka wraz z klasą udaje się na wycieczkę do sztokholmskiego Skansenu.

(...)

Książeczka ta w niezwykły sposób opisuje trudne uczucia jakimi szargane jest małe dziecko. Niezrozumienie, osamotnienie, tęsknota za bliską koleżanką – wszystkie te emocje kotłują się w dziewczynce, nie mając ujścia. Jak o nich rozmawiać? Jak o nich pisać? Co z nimi zrobić? Lagercrantz próbuje odnaleźć odpowiedzi na te i wiele innych pytań, mogących kłębić się w głowie dziecka podczas lektury, ale także ze względu na jego osobiste przeżycia i doświadczenia.

Uzupełnieniem publikacji są rewelacyjne rysunki, które doskonale oddają Skansen w Sztokholmie. Oglądając je, przypominałam sobie swoje własne spacery sprzed roku. Ilustratorka świetnie przedstawiła jego najbardziej charakterystyczne elementy, czyniąc książeczkę jeszcze bardziej wiarygodną i imitującą rzeczywistość.

(...)

Polecam gorąco tę opowieść o przyjaźni dwu dziewczynek i trudnych emocjach przeżywanych w szkole. Jeśli można prosto i stosownie mówić dziecku o uczuciach, to autorkom to właśnie udało się doskonale.  

Całość recenzji na:


poniedziałek, 4 stycznia 2016

Żelazna krew - Liza Marklund




Rzecz dzieje się w Sztokholmie, zahaczając momentami o Hiszpanię. Annika Bengtzon postanawia powrócić do niewyjaśnionych wątków ze starych śledztw. Jej uwagę szczególnie przyciąga sprawa, do której kobieta ma stosunek mocno emocjonalny, jaką było zabójstwo młodej dziewczyny, do którego (jak i do czterech innych) przyznał się Gustav Holmerud. Detektyw jest pewna, że jego zachowanie podyktowane było chęcią zyskania popularności, nie zaś prawdziwym poczuciem winy. Annika widzi w nim mordercę jednorazowego, a co za tym idzie – kryjącego czterech innych zabójców, wciąż przebywających na wolności.

Gdy sprawa zostaje wznowiona, w tajemniczych okolicznościach znika siostra Anniki – Brigitta. Kobiety od dłuższego czasu nie utrzymywały ze sobą kontaktu, jednak niedawno bohaterka zaczęła dostawać od niej SMS-y zawierające prośbę o pomoc. Bardzo prędko wychodzi na jaw, że sprawa porwania powiązana jest z morderstwami sprzed lat, które dotąd nie dawały Annice spokoju

Żelazna krew nie wzbudziła we mnie takich emocji, jakie chyba powinna. Lekturę kilkakrotnie przekładałam, nie mogąc wgryźć się w początek. Gdy już jednak zmotywowana zaczęłam czytać na dobre – bardzo sprawnie przez nią przebrnęłam. Wszystko za sprawą języka, którym niczym się nie wyróżnia i stanowi świetne tło dla całości - jest prosty w odbiorze i wolny od sformułowań wyprowadzających go przed szereg. 

Niestety – podobnie jak szybko czytałam, równie prędko zaczęłam powieść tę z pamięci wypierać. Wszystko to wcale nie przez jej miałkość, lecz raczej przeciętność i klasyczność – nic mnie nie zaskoczyło, nie ujęło, nie zdziwiło, nie zaniepokoiło. Zabrakło wrażeń, których oczekuję od Czarnej serii, i które z niej pamiętam.


W rezultacie otrzymałam dobre, choć niczym niewyróżniające się czytadło kryminalne, które z żalem (choć bez żalu) odłożyłam na półkę. Szkoda, że cykl z Anniką Bengtzon w roli głównej (to była jedenasta już część) kończy się tak pospolicie, bo nie zachęca to wcale do powrotów.

Jeśli jesteście fanami cyklu - warto lekturę dokończyć, jeśli jednak nie - z powodzeniem możecie sięgnąć po inny tytuł Czarnej serii, niczego nie tracąc.

wtorek, 24 listopada 2015

Śmiercionośny upominek – Erik Axl Sund



Sztokholm został zainfekowany przez wirusa samobójstw. Co rusz słyszy się o kolejnej ofierze, która w chwili śmierci znaleziona zostaje ze słuchawkami na uszach, z muzyką Hungera w tle.
Podczas sekcji zmarłych okazuje się, że ich żołądki wypełnione są papierem, co wskazywać by mogło na dokonaną już wcześniej czynność patomorfologa. Śledczy podejrzewają, że każda z ofiar przed śmiercią zjadła własny pamiętnik.

Co jeszcze łączy wszystkich samobójców? Dlaczego każdy z nich ma rys powtarzalności? Czy za serią śmierci stoi ktoś inny?


Erik Axl Sund to pseudonim artystyczny dwu piszących w duecie pisarzy, którzy sprawdzają się jako twórcy niepokojących tekstów. Choć w Śmiercionośnym upominku było kilka momentów przestojowych, ostateczne wrażenie pozostaje dobre – autorzy sprawnie kołują czytelnika, wprowadzając zamieszanie do jego sposobu myślenia i powoli klarującego się rozwiązania. Co prawda brakuje tutaj wielkich emocji, wciąż jednak pozostaje to kryminał na dobrym poziomie, po który bez obaw możecie sięgnąć, gdy zapragniecie ponurzać się w literaturze skąpanej krwią i niejasnymi zgonami.

Na jakość mojego odbioru wpłynęła w znakomitej mierze moja znajomość większości opisywanych miejsc – niedawna wizyta w Sztokholmie pozwala mi teraz pełniej i głębiej wchodzić w narracje zbudowane właśnie w tym mieście, sprawia, że czytam bardziej świadomie i potrafię poradzić sobie z topograficznym rozmieszczeniem kolejno opisywanych przestrzeni bez konieczności nerwowego zerkania w mapę. Czytając o Södermalmie, widzę tę dzielnicę, jestem w stanie zwizualizować sobie to, o czym piszą autorzy. Świetne dopełnienie!


Lekturę polecam fanom kryminałów, w których trup ściele się gęsto, a wyjaśnienie zagadki nie przychodzi prędko, przynosząc chwałę detektywowi.  Wręcz przeciwnie – skandynawski mroczny klimat został utrzymany, prowadząc do nieoczywistego finału. 

piątek, 30 października 2015

Szwecja okiem Polki, cz. IV (Junibacken - Muminkowy raj)




Czas na ostatnią, czwartą część wrażeń z podróży. Co najlepszego ma do zaoferowania Szwecja?:)
Coś wyjątkowego, muminkowego...
Relacja zatem muminkowa, pamiątkowa i bardzo osobista;)

Niech te uśmiechy zostaną z Wami i ze mną - żebyście widzieli jak nam się podobało i jak dopisywały humory;)

Junibacken to miejsce marzeń (hej, w Sztokholmie do co drugiego miejsca mogłabym użyć tego określenia!:P). Wszędzie Astrid Lindgren i Tove Jansson - bajkowy, muminkowy raj! Co z tego, że za chwilę przekroczę ćwierćwiecze? W miejscu jak te każdy jest dzieckiem, uwierzcie!:))

Nie mogę podzielić się z Wami wszystkim, ale uwierzcie - było magicznie. Poza zwiedzaniem i wskakiwaniem do każdego domku, miałyśmy okazję przejechać się kolejką, w której nie tylko wysłuchałyśmy bajki opowiadanej po polsku, ale też przemierzyłyśmy cały świat Lindgren - cudo nie do wyrażenia słowami!

Muminkowy sklep był rzecz jasna obłędny, choć niektóre ceny nie pokrywają się z tym, co można wykombinować w Polsce;) Wielu rzeczy jednak do nas sprowadzić się nie da, więc z chęcią uległam czarowi zakupów;)







Willa Śmiesznotka wewnątrz...


... i z zewnątrz


W takich warunkach aż miło jeść!






Koszmar wielu:))









Puszki mnie urzekły...:)


















Oczywiście przywiozłam ze sobą kilka pamiątek - obowiązkowe herbaty i muminkową puszkę na nie, muminkowe zakładki i kartki, ciepły szalik we wszechobecne łosie, słabo widoczną zawieszkę-Muminka i rzecz jasna kilka pocztówek:) Do tego wieeeele czekolad, które zdążyły już zostać skonsumowane, więc na zdjęcie siłą rzeczy się nie załapały:)


Na koniec zostawiam Was z naszymi uśmiechami, mając nadzieję na prędki powrót do Sztokholmu:)













Gdzieś w Uppsali




czwartek, 29 października 2015

Szwedzka przyroda - relacji z podróży cz. III






Czas na to, co w Szwecji najpiękniejsze i pewnie przez wielu z Was najbardziej oczekiwane - obłędną przyrodę. Pogoda dopisywała nam przez cały pobyt, dzięki czemu zdjęcia nawet bez użycia jakiegokolwiek filtru są przepiękne! Zresztą sami zobaczcie. Można się zakochać, prawda?:)))
























Cmentarz

Nasza ulubiona miejscówa - widać po zadowolonych minach;)) 

































Relacja ze Szwecji cz. I - klik 
Relacja ze Szwecji cz. II - klik