Ciekawe, jak Wam się spodoba taki post zrobiony na lenia. :)
To po prostu fragmenty korespondencji z Jolką i Haną. Pomieszane, poplątane, ale dla chcącego zrozumieć nic trudnego.
Wczoraj przyjechała dziewczyna hoża. Nówka nieśmigana. Pani Dorota, która kiedyś już Buraczka i Rzepkę mi przywiozła z Zakrzowa, szukając dla nich pomocy, znów zjawiła się z prezentem. Jeśli nowa panna trafi tak dobrze jak tamte kotki (są u Agnieszki Sz. i mają najlepszy domek na świecie!), to znaczy, że pani Dorota ma szczęśliwą rękę. A ja drugą. :)
Nowa urodziła się w lecie 2015, błąkała się przeganiana w pobliżu stadniny koni. Pani Dorota ją hyc (a dała się złapać do ręki!) i do kontenera. Potem na sterylizację, no i żal było wypuścić taką przemiłą, urokliwą kitę...
Ponieważ koci pokój jest w trakcie wietrzenia
po odkażaniu, zrobiłam małej apartament na parterze. Niech się uczy życia domu. Szybciej jej pójdzie. I pójdzie - na swoje. :)
Jaka ona śliczna z tym paskiem na nosie! Oglądam w kółko i czuję (...). :))) Dużą jest?
Mała się nie wydaje, ale żyła na dworze, więc ma gęstą sierść. Bardzo miłą. Miękką. Jest młoda, z lata. Ma z 7-8 mies. Jutro pewnie wezmę ją na ręce, to będę więcej wiedzieć.
Kiedy się najeży, wygląda jak dinozaur z tym ciemnym na grzbiecie. :)
Przeczytałam na zaświadczeniu ze sterylki, że waży 3 kg, więc nie jest mała.
Zachowuje się, jak widać, czyli zagląda, już nie chowa się cała w budce, kiedy zbliżam rękę, to się cofa, ale pogłaskałam ją lekko po boczku.
Na widok Fiki zrobiła irokeza i wyglądała jak dinozaur, naprawdę!
Jest u mnie parę godzin! Zobaczymy jutro. :)
Ale ładna dziewczynka. :) Będzie miała na imię Dina? A może Zaura? :)
Myślę o imieniu Turkuć. :)
Pisałam od kogo ona? Że od tej pani Doroty, co mi przywiozła Buraczka i Rzepkę?
Ona przysyłając mi jej pierwsze zdjęcie, napisała:
chwilowo taki turkuć.
To może chociaż Turkucja - to przecież dziewczynka? :)
O jeżu, jaki on brzydki ten turkuć, bleee.
He, he. No toż mówię, że Dina Zaura. :)
No dobra, matko chrzestna!
Serio? :)
Serio. Oto ona. Dina Zaura dzisiaj (ta z przodu).
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBdU47mkHfpGYrP1LOTsKw3txpkx5RqAK3DwnlF3UMP7nx_BTExa13CbWd9peYXidGObFQU3ivg7Na9cXBB-SP88R6Q1YZXu_vYSVGcHr3tgvBtErPK3LVdXqwkhxB265c2cx3J6ErWtE/s400/1-IMG_2532.JPG)
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjswwXsrVUg84IrUu00V0TEwdq7nGAx0TFfrzkbK-RzYbA1cTuVhHnbHHp1lk1yLmqQdEPF-OfNDk1zKVHCZQEd026QlxCbmLfgKRHUNmkTneHalZ3PIrT1hBdM8lrokxIZUfMaqgMwSCQ/s400/1-IMG_2535.JPG)
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6DCqRFDeemwd5I78gru5hXgRQe8qDTx087wEbY_iockTmNw14E3NUbuoxlSyv78GEJGqH0JZ3n1mDwmut_IB-lRKYN5LRC4lk5YjcPhT_Dw2t4IYaoZ5QQQmQi-3vBd3n6BZkQsKG2GE/s400/1-IMG_2544.JPG)
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-sd-cYEZElH7uKK5RJaSW0YdFKPCehMe1maeTxIrk9k5_imDQmF5KAdiZ2I6SWzCYCPWcLSDVl9sxzOTiAlG2UO6hh3i9xwV7p3HNmp1skaPZm_w1PCBjX6F44qBwtcRTb-Bl9W5G43w/s400/1-IMG_2545.JPG)
Pełna znana historia Diny:
Kotka i trójka jej kociego rodzeństwa dorastały w krzakach koło ośrodka rehabilitacji.
Dopóki kocia matka się nimi zajmowała, miały jedzenie i opiekę. Z czasem kocica zajęła się swoimi sprawami, a z czwórki rodzeństwa została dwójka. Ludzie czasem dokarmiali kociaki, czasem nieludzie je odpędzali, dobrze, jeśli tylko słowem.
Koty trzymały się swoich krzaków. Kocie krzaki są na mojej drodze do pracy. Szybko wyczuły, że wymiauczą u mnie jedzenie. I jak je nakarmiłam, nie potrafiłam obojętnie przejść koło miauczących futer, które codziennie doprowadzały mnie do swoich krzaków.
Koty mieszkały w betonowych kręgach (jakaś studzienka). Z czasem kotka na tyle się oswoiła, że dała się dotknąć przy jedzeniu. I w końcu udało mi się ją złapać do kociego kontenerka. Po zabiegu mieszkała w klatce w piwnicy. Szybko przełamała strach i dała się głaskać, odpowiadała, kiedy się do niej mówiło.
Nie chciałam jej wypuszczać z powrotem w kocie krzaki, za bardzo była ufna. Szukałam jej domu.
I zwróciłam się z zapytaniem do Pani.
Bardzo mnie ucieszyła wiadomość, że zgodziła się Pani ją przyjąć.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję. Dorota
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV4n26QxaTPNwBCqpE1RpUyOmVTEDhAuImu_nAD8MMpsYwjzZTcKCtYp0S8FAS8zAjaB_AoBTrA5TG_AsRHer2RazEUHyOlGHOW8VUbDv6XBPAz5-mLBivfYzK6wc2UV3jOnVgGKhaUbs/s400/_DSC1549.JPG)
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizOBJufgtCFEFFS3cSOvRefEUj62qQSGzenS8rloLs6yyn0akV01BuxGHFR3GDNVTfLx1zZydoJedly_mhdIXXCtUSbjtkmAkSeYC38C886oFONFMaVZZZHIJg-aU5j_P3rH5sTPZ8Qj0/s400/IMG_2560.JPG)