Jeszcze lato się nie skończyło, więc będzie co nieco o moim ogrodzie.
Altana to serce ogrodu , tak jak stół w kuchni jest sercem domu.
W ubiegłym roku brakowało mi takiego miejsca w ogrodzie, gdzie można sobie grilować, zjeść posiłki bez dodatku igieł z sosny, schować się przed słońcem.
W tym roku wykonaliśmy ogromny wysiłek w znalezieniu ekipy, która szybko i niedrogo postawiłaby nam altanę. Szukaliśmy wszędzie, a znaleźliśmy pod nosem w Obornikach Śl. Jestem bardzo zadowolona z efektu. Altana pasuje do prostej bryły domu, jest naszym schronieniem przed upałami i chyba uratowała nam życie, bez niej nie przetrwalibyśmy tropików.
Zasłony uszyłam z tkaniny wodoodpornej, znalazłam w hurtowni internetowej po 10 zł za metr , postawiłam na jasno-szary kolor.
Tak wiem, że fruwające tiule są bardzo romantyczne i królują na blogach. Ja może i romantyczna jestem , ale w konkretnych sytuacjach praktyczność i rozsądek bierze górę.
Altanka będzie się zmieniać latami, bo do tych zasłon trzeba dokupić piękne sznury, trzeba ją wyposażyć w piękne meble, poduchy, lampiony i bla, bla...............kiedyś...........,wszystko kosztuje i wymaga czasu.
Tymczasem altana służyła nam całe lato. Ma jeszcze jedną zaletę o której nie wspomniałam. Jest doskonałą suszarnią , jak na zdjęciach widać suszy się lawenda, zioła i szyszki chmielu.
Ogród, altana, suszone zioła, zapach lawendy i ogród to plus mieszkania na wsi, za czym zawsze tęskniłam. Zapominając o bolących plecach i zniszczonych rękach, ogród daje mi wiele radości.
Zasłony przypięte są do relingów kuchennych |
Zapach suszonej lawendy unosi się w powietrzu. |
Szyszki chmielu |
Dziękuję za komentarze, za waszą obecność, dziękuję tym bardziej, że wiem jak czas pędzi i nie zawsze mamy go na tyle, aby zatrzymać się gdzieś przez chwilę.
Pozdrawiam cieplutko.