Prze cały okres wicia gniazdka, czyli jakieś dwa lata, wykonywałam wiele prac, tylko to były prace gabarytowo duże, raczej malowanie mebli, szycie, grzebanie w ogrodzie. Na przyjemności typu hafciki brakło czasu, no może nie do końca tak było, coś tam dłubałam, nic jednak nie dokończyłam . Chyba ze trzy hafty leżą sobie w szufladzie zaczęte, czekają na lepsze czasy.
Ale jak się coś obieca to trzeba dotrzymać słowa, prawda? Obiecałam wyszyć poduszeczkę na obrączki , czas naglił więc zmobilizowałam się i w tydzień powstało to małe dzieło.
Hardanger jest bardzo przyjemnym haftem , ale trzeba się bardzo skupić na liczeniu nitek. Za każdym razem jak po niego sięgam, staram się nauczyć czegoś nowego. Tym razem plątałam kwiatuszki na kratce, oczywiście nie wiem jak ten ścieg się nazywa, bo ja samouk jestem i nie jest to dla mnie istotne, grunt, że wyszło i jestem niezmiernie zadowolona.
Myślałam , że o mnie już nikt nie pamięta, a jednak zaglądacie, bo widzę komentarze pod poprzednim postem, za co bardzo dziękuję .
Pozdrawiam cieplutko.
![]() |
Dama z robótką |