Polecany post

Spis recenzji...

czyli porządek musi być! Jak już człowiek dłużej, niż rok prowadzi bloga, to może pogubić się, o jakiej książce pisał, a o jakiej nie.  Pos...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2015. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2015. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 listopada 2015

Kamienica i sąsiedzi...

Dla mnie to trochę metafizyczna książka. Wiem, że gdybym miała naście lat - mogłabym ją odebrać inaczej.
Wydawnictwo Bajka
Data wydania: 14 września 2014

ISBN: 9788361824732
Liczba stron: 192


„Rzeczą niezbędną do triumfu zła jest bezczynność dobrych ludzi” [Edmund Burke].
Takie skojarzenie mam po lekturze tej książki. Gdybym  miała książkę opisać w jednym zdaniu - użyłabym tego cytatu.

Jest tytułowa kamienica. Życie w niej toczy się ustalonym rytmem.
Mieszkają w niej świnki, ale równie dobrze mogliby być to i ludzie. Każda świnka ma swój niepowtarzalny charakter. Są świnki zgorzkniałe i świnki leniwe, wylegujące się przed telewizorem.
Kamienica jest znana pod nazwą „pod świńskim kopytkiem”. Dlaczego? Lokatorzy skrywają pewną tajemnicę.
To też książka o inności. Jedna ze świnek - Lucjusz Prosiaczyński odbiega od standardu - jest inny. W dodatku żeni się z radosną  świnką Klarą.  Klara także odbiega od akceptowalnej przez społeczność świnek normy. Lokatorzy zmawiają się przeciw niej. Ale właśnie wtedy zaczynają się zmiany w kamienicy i mieszkańcy mogą uporać się, z tym, co się zdarzyło kiedyś. Z wydarzeniem, z którym związana jest nazwa kamienicy.
Spiskując przeciw Klarze świnki nawiązują bliższe, sąsiedzkie relacje - zaczynają się spotykać (konspiracyjne spotkania odbywają się w piwnicy) i rozmawiać ze sobą.
Powiem tylko tyle, że na dziejącą się komuś krzywdę zareagowała jedna osoba. Świnka, znaczy się.

A my jak często nie reagujemy, gdy komuś dzieje się krzywda?
Sama bywam tchórzem, np. brak mi śmiałości, aby upomnieć kierowcę, że w czasie jazdy busem nie powinno się pisać SMS-ów. Tej odwagi zabrakło nie tylko mnie :(

niedziela, 1 listopada 2015

Dalsze przygody Hani Humorek



Tłumaczenie: Aldona Możdżyńska
Tytuł oryginału: The Big Bad Blackout
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 18 lutego 2015
ISBN: 9788328105362
Liczba stron: 143


Mam dylemat z tą książką.
Właśnie skończyłam czytać trzynasty tom przygód Hani - "Hania Humorek i Smrodek. Wielka, straszna ciemność".

Tak w ogóle lubię Hanię. Jest rezolutną i pomysłową dziewczynką.
Nad Karolinę Północną i miasto Hani nadciąga huragan Elmer (być może był taki w rzeczywistości, nie dotarłam).
Dzieci cieszą się, gdy dowiadują się, że szkoła zostaje zamknięta (he, he... - dzieci wszędzie są podobne).
W dodatku do domu Humorków przyjeżdża babcia ze zwierzętami (między innymi z wężem) - zapowiada się więc ciekawie ;)
W domu gaśnie światło. I okazuje się, że nawet nie mając dostępu do komputera można fantastycznie spędzić czas. Można siedzieć przy kominku i opowiadać sobie różne historie - np. tata i mama Hani zdradzają dzieciom kulisy swego ślubu. Można urządzać różne zawody, np. kto najdłużej wytrzyma bez mrugania.
W książkę wplecione są też elementy historyczne - jest tu wspomniany Abraham Lincoln.
Wspomniana jest także akcja "Godzina dla Ziemi". 
Podobają mi się ilustracje w książce. To już drugi tom, który posiada kolorowe rysunki.
Dlaczego więc kręcę nosem?
Otóż nie podoba mi się wplecenie w całą historię tablicy Ouija.
str 107.


Wplecenie w fajną historię okultystycznego rekwizytu (nawet w Wikipedii ta tabliczka ma taki tag) uważam za mało zabawne.

niedziela, 18 października 2015

Werka Rozterka

Na serię tych książeczek natknęłam się niedawno w bibliotece.
Trochę mi przypomina Hanię Humorek, ale i tak książkę oceniam pozytywnie.
Rodzina Werki składa się z:
- taty - pilota
- mamy (jest konserwatorką w muzeum)
- Tymka, brata starszego od Werki o 10 miesięcy i dwa tygodnie
- siostry Klary
- Irka i Lizy (bliźniacy, mają dwa lata)
- psa Wafla i fretki Margoli
- no i oczywiście Werki. Werka lubi piłkę nożną i chce się dostać do drużyny.


Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Tytuł oryginału: Emma Dilemma and the New Nanny
Data wydania: 22 kwietnia 2015
ISBN: 9788328018044
Liczba stron: 160

Przy pięciorgu dzieciach w domu jest sporo zamieszania, więc rodzice zatrudniają nianie. Nie zagrzewają one długo miejsca. Aż w końcu do rodziny przybywa pochodząca z Irlandii młoda dziewczyna Ania. I można powiedzieć, że tu zaczyna się cała historia.
Przeczytałam na razie dwie części (wiem, że jest ich więcej).
W pierwszej Werka wynosi do szkoły bez pozwolenia mamy fretkę Margolę. Fretka ugryzła jedno z dzieci. Wcześniej Werka nie dopilnowała fretki. Zwierzątko grasowało w nocy po domu i teraz dziewczynka boi się, że mama odda Margolę do sklepu zoologicznego.
Ania zjednuje sobie sympatię dzieci. Ale przy takiej gromadce nie trudno o wpadki, a więc:
- Werka przypadkowo włącza piekarnik. O mały włos nie dochodzi do pożaru. Jedyną rzeczą, która ulega spaleniu jest paszport Ani.
- Klara strzela focha. Zamyka się w pokoju. Ania nie pamięta, gdzie jest kluczyk od pokoju dziewczynki.
Oj, mama jest niezbyt zadowolona z pracy Ani.
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Tytuł oryginału: Emma Dilemma and the Two Nannies
Data wydania: 22 kwietnia 2015
ISBN: 9788328018151
Liczba stron: 160
Bardzo podobała mi się druga część. Poświęcona jest ona kradzieży (choć może to za duże słowo).
W szkole odbywa się kiermasz książek. Jedna z dziewczyn zauważa na nim książkę o piłce nożnej. Książki tej nie dostrzegła Werka.
Gdy przed szkolnym autobusem wybucha zamieszanie Werka wykrada książkę.
Chce przeczytać i oddać książkę koleżance. Tymczasem w nocy fretka niszczy książkę.  Nazajutrz w szkole  posądzenie pada na niesfornego kolegę. Werka boi się przyznać i milczy.

Wiecie? Przeżyłam kiedyś podobną rzecz. Wprawdzie chodziło o kasetę i legalnie pożyczoną. Chciałam przegrać jedną piosenkę. Miałam kilka kaset i źle włożyłam je do magnetofonu. W wyniku błędu kaseta koleżanki została uszkodzona (piosenka zamiast przegrana - skasowana). Och, jak ja to przeżywałam. Chodziłam codziennie do sklep muzycznego, aż pan sprowadził identyczną. Nie przyznałam się. Oddałam nowiutką kasetę, tylko folię zdjęłam.

Sądzę, że wielu dzieciom zdarza się niechcący zniszczyć nie swoją rzecz. Ważne, by z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski. A błąd - o ile to możliwe naprawić.

piątek, 25 września 2015

O porodach i położnych

"Wpuściła mnie do środka i wskazała na krzesło przy biurku.
- Proszę siadać, dowód osobisty, karta ciąży.
Podałam jej dokumenty. Kolejny skurcz poderwał mnie z krzesła.
- Dlaczego pani wstała? Proszę usiąść! - Podniosła głos nawet na mnie nie patrząc.
- Nie mogę siedzieć w trakcie skurczu, za bardzo mnie boli - odpowiedziałam.
- Co pani opowiada! Wszystkie siedzą, a pani nie może! Będę mierzyć ciśnienie.
Próbowałam usiąść. Zaczął się kolejny skurcz, mimo to ciśnienie musiało być zmierzone, bez gadania.
- Wysokie - bąknęła.
Czyżby nie wiedziała, że w trakcie skurczu ciśnienie zawsze jest wyższe? Jak widać nie.
- Proszę zdjąć majtki i przejść na fotel.
Zdjęłam pośpiesznie bieliznę, zsunęłam buty; miały metalowe zelówki i okropnie stukały na kafelkowej podłodze. Na palcach przeszłam kilka metrów w kierunku fotela. Położna przerwała pisanie i spojrzała znad okularów.
- Kto pani kazał zdjąć buty? proszę wrócić i je włożyć - wydała polecenie zniecierpliwionym już tonem.
Wkurzyła mnie [nie dziwię się ;) ] . Wróciłam, włożyłam buty i specjalnie mocno stukając obcasami, podeszłam do fotela. - Niech się pani położy - odezwała się, nie podnosząc wzroku znad wielkiej księgi.
Usiadłam na fotelu, ale kłaść się nie miałam zamiaru. Jeden skurcz macicy przechodził w kolejny.
- Proszę wezwać lekarza, chciałabym, żeby w końcu ktoś mnie zbadał - powiedziałam stanowczo.
- Poproszę w swoim czasie, nic pani do tego.
Co za babsztyl [babsztyl to za mało powiedziane ;) ] pomyślałam. Mój poziom adrenaliny wyraźnie się podniósł. kolejny skurcz rzucił mnie na kolana. Wyglądało to tak, jakbym spadła z fotela. Położna spojrzała na mnie i nie śpiesząc się, wzięła słuchawkę do ręki.
- Panie doktorze, NIESTETY [!!!, Caps Lock - ja] pacjentka do zbadania.
[...]"
Położna..., s. 69-70.

Data wydania: 13 stycznia 2014
Wydawnictwo Otwarte
ISBN: 9788375152746
Liczba stron: 324

10 miesięcy czekania i niecałe 2 dni lektury. W międzyczasie życie było i trochę telewizji. Np przegrany - niestety - mecz siatkówki :( (Polska-Włochy)
A poświęciłam się i wstałam o trzeciej rano ;)

Sięgając po tę książkę byłam przekonana (nie wiem czemu), że będzie to książka amerykańskiej położnej opisującej pracę w amerykańskim szpitalu. A tu niespodzianka. Polska położna, realia polskich oddziałów położniczych.
Są tu przedstawione historie porodowe wielu kobiet, łącznie z dwoma porodami autorki.

Widać, jaki przełom dokonał się w polskim położnictwie w latach dziewięćdziesiątych i na początku tysiąclecia:

- od zakazu uczestnictwa ojca w porodzie po porody rodzinne
- od zabierania po porodzie dziecka matce (ponoć może się od matki bakteriami zarazić) po kładzeniu dziecka na brzuch kobiety
- od porodu w pozycji leżącej po możliwość wybrania dowolnej pozycji przez kobietę
- od porodów w szpitalach po możliwość wybrania porodu w domu (w asyście położnej) czy domu narodzin

Pewnie nie zawsze jest różowo, ale zaszły ogromne zmiany.

Książkę oceniam na plus. Nie podobały mi się tylko wstawki filozoficzne dotyczące bioenergoterapii, jogi itp.

sobota, 19 września 2015

O wojnie dla dzieci

Jest taki piękny cykl książek. Pisałam już o nim. Cykl nazywa się "Wojny dorosłych - historie dzieci".

1. Ostatnie piętro - Irena Landau
2. Wojna na Pięknym Brzegu - Andrzej Grabowski
3. Wszystkie moje mamy - Renata Piątkowska
4. Mój tato szczęściarz - Joanna Papuzińska
5. Bezsenność Jutki - Dorota Combrzyńska-Nogala
6. Jest taka historia. Opowieść o Januszu Korczaku - Beata Ostrowicka
7. Zaklęcie na "w" - Michał Rusinek
8. Asiunia - Joanna Papuzińska
9. Czy wojna jest dla dziewczyn? - Paweł Beręsewicz
10. Syberyjskie przygody Chmurki - Dorota Combrzyńska-Nogala

Przeczytałam już wszystkie książki z tej serii. Aktualnie trzy z tych książek leży przede mną. I nadchodzi czas rozstania - książki trzeba odnieść do biblioteki. 
Wszystkie książki przedstawiają prawdziwe historie. Historie dzieci, które miały nieszczęście urodzić się tuż przed wybuchem wojny. Dzieci narodowości żydowskiej miały podwójnego pecha. Ich szanse na przeżycie wojny były znacznie mniejsze.  
Tak króciutko przedstawię trzy  książki z tej serii. 

Renata Piątkowska - "Wszystkie moje mamy"
Data wydania: 16.10.2013
ISBN: 9788376722566
Liczba stron: 48
Wydawnictwo Literatura

"Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat".
Książka opowiada o żydowskim chłopcy - Szymonie Baumanie. Jak każdy chłopiec lubił bawić się w wojnę. Niestety, wojna przerasta wyobrażenia. Na wojnie nie da się walczyć drewnianym karabinem. Trzeba się chować. Jeśli ma się szczęście - dom ocaleje podczas bombardowań. Szymon tego szczęścia nie miał. Przeprowadza się do cioci. Jego tata zostaje zgarnięty w czasie łapanki. Szymon musi nosić opaskę z gwiazdą. Wraz z rodziną przeprowadza się do getta. I marzy, żeby niemieccy żołnierze zapadli się pod ziemię. Potem jego siostra trafia do obozu. 
Szymon miał szczęście. Udało mu się wydostać z getta. Pomogła mu Irena Sendlerowa (jej biografia jest zamieszczona na końcu książki). Dostaje nowe imię  - Staś i nową mamę - Marię. Ale Szymon jest dzieckiem, Pewnego dnia w sklepie niechcący mu się wymknęło, że kiedyś nosił gwiazdę. Szymon musi zmienić miejsce pobytu. Tak trafia do Otwocka i do nowej mamy - Ani. I nie jest już Stasiem, ani Szymonem, tylko Maćkiem. U pani Ani poznaje inne dzieci, którym udało się wydostać z getta. 
Szymon w czasie wojny traci prawie wszystkich swoich bliskich. Odnalazła go ciocia Pola. Ale przeżył. I mówi, że miał pięć wspaniałych mam.

Andrzej Marek Grabowski - "Wojna na Pięknym Brzegu"
Data wydania: 4.03.2014
ISBN: 9788376722818
Liczba stron: 153
Wydawnictwo Literatura

Piękny Brzeg to jedna z dzielnic Warszawy - Żoliborz. A książka przedstawia historię Krystyny Graboowskiej. Książka przedstawia losy jej rodziny w okupowanej Warszawie. Również podjęty jest tu temat prześladowań Żydów. U domu Krysi przez krótki czas mieszka Janek wraz z mamą.
Po upadku powstania Krysia wraz z rodziną opuszcza Warszawę, Muszą zostawić babcię. Babcia nie jest w stanie się poruszać.Wszyscy chcieliby zostać, ale niemiecki oficer radzi "Proszę pani, niemiecka armia niedługo zajmie inne pozycje - powiedział. - Tu za godzinę przyjdą Ukraińcy. Pani ma dwie córki, więc dobrze pani radzę, żebyście jak najszybciej stąd uciekały. Rozumie pani? Mamusia przez chwilę przestała oddychać. Zrozumiała. Ja też zrozumiałam. Nie było innego wyjścia - musimy zostawić babcię. Kochaną babcię, która zawsze dla wszystkich była taka dobra i nigdy nikogo nie skrzywdziła" (s.144).

Jak widać nie tylko Niemcy wyrządzali zło...
Mama Krysi posłuchała rady niemieckiego oficera.
Niestety babcia nie przeżyła wojny. Była zbyt chora i zmarła w kilka dni po ewakuacji do obozu w Pruszkowie.
W książce jest też piesek - Muszka. Niestety, Muszka zaginęła w czasie powstania. Można powiedzieć, że  Krysia miała szczęście, ponieważ większość jej bliskich przeżyła wojnę. Mama, tata, siostra. Czego chcieć więcej?
Część bliskich niestety, zginęła. Chrzestny Krysi - major Antoni Balinger zginął w Katyniu, wujek Tadeusz Jachimowski, naczelny kapelan Armii Krajowej został rozstrzelany na początku powstania. 
Książka jest pięknie wydana.

Irena Landau - "Ostatnie piętro"
Data wydania: 2015
ISBN: 9788376723624
Liczba stron: 103
Wydawnictwo Literatura

Książka ma charakter autobiograficzny. Historia przedstawiona w książce w dużej mierze oparta jest na przeżyciach autorki. O autorce dowiedziałam się więcej, niż z krótkiej notatki w Wikipedii. Dziękuję pani Irenie, że zechciała się z nami podzielić tą historią.
Akcja książki rozpoczyna się w 1943 roku. Po przeczytaniu tej książki można sobie uzmysłowić, jak trudną rzeczą było ukrywanie żydowskich dzieci w zwykłych kamienicach. Kamienica, w której ukrywała się Cesia (Celina/Cyrla) miała 4 piętra. A układ mieszkań w pionie jest wszędzie taki sam. A do pani Teresy, która ukrywała dziewczynkę przychodzili sąsiedzi. Ze względu na jedną wścibską sąsiadkę Cesia musi opuścić dom pani Teresy i udać się do nowej kryjówki. 

Wszystkie książki i całą serię polecam. Są dobrze wydane - twarda oprawa i łanie ilustrowane. I przedstawiają historie, o których należy pamiętać. I nie dopuścić, by się powtórzyły.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Alkoholizm i bezdomność

Data wydania: 17 marca 2014
ISBN: 9788324029921
Liczba stron: 250, [3] s.
Wydawnictwo: Znak

Zainteresowanych tą książką chciałabym uświadomić dwie rzeczy:

- Pan Henryk (autor tej książki) w wieku 20 lat skończył szkołę podstawową, a parę lat później szkołę zawodową. Obydwie szkoły skończył w więzieniu.
Mnie książkę czytało się dobrze. Może mało wymagająca jestem ;) Ale jeśli ktoś czyta "tylko dobre książki" - radzę się zastanowić.

- O bezdomności, chorobie alkoholowej i życiu na ulicy jest tu niewiele. Książka ta jest świadectwem nawrócenia pana Henryka. Dużo jest tu cytatów z Pisma Świętego. Pan Henryk mówi o tym, co Jezus uczynił w jego życiu. Nie każdy lubi słuchać świadectw o nawróceniach. Ale jest dużo dróg do wyjścia z alkoholizmu. I wiara, Bóg jest jedną z nich. Sama byłam związana z ruchem Światło-Życie i jeździłam na Oazy.

Akcja toczy się w Polsce i Niemczech, ponieważ tam przez jakiś czas mieszkał pan Henryk.
Nie żałuję lektury. A autorowi życzę wytrwania na drodze, którą kroczy.
Książkę chciałabym szczególnie polecić osobom związanym z ruchem Światło-Życie.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Północ i Południe

Tom 2
Tłumaczenie: Mieczysław Dudkiewicz

Tytuł oryginału: North and South
Data wydania: 1992
ISBN: 8303034588
Liczba stron: 352
Tom 1
Tłumaczenie: Mieczysław Dudkiewicz
Tytuł oryginału: North and South
Data wydania: 1991
ISBN: 8303034596
Liczba stron: 419


Pisząc o tej książce nie sposób nie wspomnieć o "Przeminęło z wiatrem".  Nie wiem, czy jest sens porównywać te pozycje. Lżejsza, przyjemniejsza w odbiorze jest "Przeminęło z wiatrem". No i bardziej znana.
Ale "Północ i Południe" jest napisana z większym rozmachem. Pierwszy tom trylogii nie mówi o wojnie. Ale akcja zmierza. Do secesji, podziału kraju. I do wojny.

Najpierw widziałam film.  Niektóre rzeczy w filmie podobały mi się bardziej.  Na przykład pojedynek pomiędzy Elkanah Bentem a Orrym Mainem.
Do tego pojedynku nie doszło w książce, ponieważ Bent jest gruby, a Orry niezbyt dobrze włada szablą. Ale  i tak Bent to wredna szuja, która lubi dręczyć innych. W dodatku stosuje zasadę "żeby życie miało smaczek raz dziewczynka, raz chłopaczek". Tzn. w Teksasie z braku kobiet zadowala się seksem z mężczyznami, z podległymi sobie i mniej stanowczymi żołnierzami. "Przyjemności" obcowania z Bentem unika kuzyn Orrego - Charles. Ale Bent próbował.

A poniżej scena pojedynku, której nie ma w książce.



Podobał mi się też motyw wykradania listów Orrego do Madelaine przez jej ojca.
W książce, kiedy Orry spotyka Madelaine ta już wyraziła zgodę na ślub z Justinem LaMotte.

Orry ma brata Coopera. Nie występuje on w książce. Ponadto Orry na wojnie w Meksyku traci rękę. I bardzo się po wojnie zapuścił (nie goli się).

Podobał mi się filmowy motyw sukni ślubnej Brett. W książce matka po śmierci męża (ojca Orrego) załamała się i była niekontaktowa.

Akcja książki toczy się w czasach, gdy w niektórych stanach Ameryki było dozwolone niewolnictwo, więc musi być trochę i o samym niewolnictwie. Wielu pewnie pamięta znakowanie przypalanym żelazem niewolnika Priama (upił się). Tym czasem książkową karą jest chłostanie kotem i polanie ran solą.
Brr... Już nie wiem, co jest gorsze. Tutaj oprócz dręczenia człowieka dręczenie zwierzęcia dochodzi.

Uwaga, drastyczne!!!
Opis chłosty kotem


Justin LaMotte miał brata. Nie wiem, być może przeoczyłam to w filmie.

Przede mną jeszcze dwie części trylogii (4 woluminy).

niedziela, 9 sierpnia 2015

Kot w pustym mieszkaniu

Zastanawialiście się, co czuje pies/kot, gdy traci swojego właściciela?
Książka o kocie wielorodzinnym jest próbą odpowiedzi na to pytanie. Historia jest przedstawiona z punktu widzenia kota, to on jest narratorem tej książki.

Tytuł oryginału: Alfie the Doostep Cat
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Data wydania: 5 maja 2015
Wydawnictwo: Amber
ISBN: 9788324154005
Liczba stron: 350


Alfie wiódł spokojny żywot u boku starszej pani Margaret. Wcześniej jeszcze mieszkała z nimi kotka Agnes.
Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Najpierw odeszła Agnes, a potem zmała pani Alfiego. Dzieci starszej pani nie chcą przygarnąć kota.
Przed Alfiem stoi alternatywa: schronisko. Za namową mieszkającej w pobliżu kotki Alfie postanawia poszukać sobie nowego domu. A najlepiej kilku domów.
Tak trafia na Edgar Road. Decyduje się na odwiedzanie czterech domów. Każdy dom ma swoich lokatorów, a każdy lokator swoje problemy. Alfie próbuje je po kociemu rozwiązać.

Sympatyczka książka, którą można traktować jako przerywnik między bardziej wymagającymi pozycjami. I w sam raz na upały. Bo to książka odprężająca, nie wymagająca jakiegoś specjalnego wysiłku intelektualnego.
W książce jest i polski akcent.
Może to nie jest arcydzieło, ale polecam.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Lipiec - bilans

Zamieszczam listę książek przeczytanych w lipcu.

LIPIEC
114. Baśnie z dalekich wysp i lądów – Wanda Markowska, Anna Milska (300 s.)
115. Moi rodzice – Marta Kaczyńska ( 277 s.)
116. Karlsson z Dachu lata znów – Astrid Lindgren (156 s.)
117. Którędy do gwiazd – Anna Czerwińska-Rydel (47 s. + 47 s.)
118. Dlaczego oczy kota świecą się w nocy? I inne sekrety ze świata zwierząt – Dorota Sumińska (92 s.)
119. Bałtycka syrena. Historia Konstancji Czirenberg – Anna Czerwińska-Rydel (91 s.)
120. Rzeka – Emilia Kiereś (190 s.)
121. Zosia z ulicy Kociej. Wielkie zmiany – Agnieszka Tyszka (197 s.)
122. Przyślę panu list i klucz – Maria Pruszkowska (179 s.)
123. Latający Szpieg, czy Karlsson z Dachu? – Astrid Lindgren (160 s.)
124. Kraksa – Jerry Spinelli (160 s.)
125. Ucząc psa czytać – Jonathan Carrol (94 s.)
126. Pięciopsiaczki – Wanda Chotomska (71 s.)
127. Fajna ferajna - Monika Kowaleczko-Szumowska (123 s.)
128. I co my z tego mamy – Agata Puścikoska, Dominika Figurska (238 s.)
129. Szelmostwa Lisa Witalisa – Jan Brzechwa (30 s.)
130. Twoje listy chowam pod materacem. Korespondencja 1971-2002 – Astrid Lindgren, Sara Schwardt (237 s.)
131 - Instrukcja obsługi pieska Jacósia - Marek Grabowski (110 s.)
132 - Hania Humorek i Smrodek. Poszukiwacze skarbów - Megan McDonald (129 s.)

Lipiec - 2928 stron
Rok 2015 - 26.042


Nie jest źle. Ale większość z książek to książki dla dzieci.
Lipiec był trochę ciężki - goście, goście, wyjazdy...
Gości pożegnałam, czeka mnie wizyta w schronisku dla piesków, więc opisu długiego nie będzie. 

No, może parę refleksji:
- Pierwsze spotkanie z Jonathanem Carrolem (Ucząc psa czytać) zaliczam do niezbyt udanych. To przeplatanie się dwóch rzeczywistości sen/jawa niebyt przypadło mi do gustu. Pojawia się motyw nauki psa czytania.
Cóż... Miałam 4 psy, ale żadnego z nich nie próbowałam nauczyć czytać, nie wpadłam na to ;)

- Karlsson z Dachu nadal jest irytujący!!! Nienawidzę go, ponieważ znowu wyłudził od Braciszka zabawkę :( I nie życzyłabym sobie obecności tak wrednego typa na swoim weselu.

- Lubię Hanię Humorek, w przeciwieństwie do Koszmarnego Karolka. Hania to dziewczynka pełna ikry i bardzo pomysłowa. W tym tomie wraz z rodzicami i Smrodkiem udają się na wyspę Ocracoke. (Sprawdziłam, taka wyspa istnieje. Nawet jest ta latarnia widoczna na jednej z ilustracji). Jest tam statek, piraci i zabawa w podchody. Dzieci na podstawie wskazówek muszą odnaleźć skarb. Oczywiście Hania i Smrodek mają ochotę zgarnąć główną nagrodę. Jest to trudne, ponieważ depczą ich po piętach Wysoki Chłopiec i Mądra Dziewczynka.
Jest to pierwsza książka z tej serii (przynajmniej pierwsza, którą przeczytałam), która ma kolorowe ilustracje. Uważam to za plus, chociaż te czarno-białe ilustracje też miały swój urok.

Tłumaczenie: Aldona Możdżyńska
Tytuł oryginału: The Mad, Mad, Mad, Mad Treasure Hunt
Data wydania: 18 lutego 2015
ISBN: 
9788328105355
Wydawnictwo: Egmont Polska
Liczba stron: 129 s.

I na razie na tyle :)

sobota, 1 sierpnia 2015

Książki o Powstaniu

Dzisiaj przypada 71 rocznica wybuchu Powstania. Jeszcze żyją ci, co Powstanie pamiętają. Niestety, jest ich coraz mniej.  Zastanawiam się, ile lat ma najmłodsza osoba, która pamięta te dni. Szacuję, że koło 80. Bo dzieci też uczestniczyły w Powstaniu, albo obserwowały walki. "Najmłodsza" relacja z Powstania, z jaką się zetknęłam pochodzi od Joanny Papuzińskiej. Najmłodsza, bo pani Joanna urodziła się w 1939 roku, a więc w sierpniu 1944 roku miała 5,5 lat.  Ostatnio powstaje dużo książek poświęconych temu wydarzeniu. A więc są "Dziewczyny wojenne". Nie chcę o tej książce teraz pisać, bo mogę coś pokręcić. Zapamiętałam tylko, że większość dziewczyn - bohaterek tej książki mówiło, że Powstanie musiało wybuchnąć. Chyba tylko jedna, ostatnia bohaterka wyraźnie dała znak, że Powstanie nie powinno wybuchnąć.
O Powstaniu powstają także książki dla dzieci. Ostatnio czytałam książki poświęcone tej tematyce. Przede wszystkim jest cykl "Wojny dorosłych - historie dzieci".  Są dwie książki Joanny Papuzińskiej - "Mój tata szczęściarz" i "Asiunia". Powstania Warszawskiego dotyczy przede wszystkim ta pierwsza.
Są i książki z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Data wydania: 2006
ISBN: 9788389774217
Wydawnictwo Muchomor
Liczba stron: 36 


Jedną z nich jest książka Szymona Sławińskiego "Mały Powstaniec". Przeznaczona jest ona dla dzieci w wieku 7-10 lat (z notatki na okładce. Powstała ona na podstawie wspomnień Tymoteusza Duchowskiego. W chwili wybuchu wojny Tymoteusz miał 11 lat. Książka wzbogacona jest o zdjęcia - powstańczych latarek i pistoletów. Tymoteusz (pseudonim Motek) na początku Powstania został ranny, ale szybko się wykaraskał. Potem wędrował kanałami. W książce są też elementy zabawne - kiedy powstańcy dostali kosz białych skarpetek albo co wynikło, z oddawania honoru w WC ;) .
Pod koniec Powstania Szymon zachorował. I być może to uratowało mu życie - nie został wywieziony na roboty, ani do obozu.
Gdy pisałam krótką notkę o książce poszukałam informacji o Szymonie Duchowskim. Można przeczytać wywiad z nim, o tu (___).
Dowiedziałam się także, że pan Duchowski nie żyje - zmarł w 14 marca 2014 roku.

Kolejną książką, jaką chciałabym polecić jest "Fajna ferajna" autorstwa Moniki Kowaleczko-Szumowskiej.

Data wydania: 18 lutego 2015
Wydawnictwo BIS
ISBN: 9788375514070
Liczba stron: 128

Książka przedstawia historię ośmiorga dzieci w wieku od 9 do 17 lat, które przeżyły i uczestniczyły w Powstaniu Warszawskim. Są to  zatem:
- Mirek Jajko, miał 10 lat. Aby uczestniczyć w Powstaniu skłamał, ze ma 12 lat i jego rodzice nie żyją. Po Powstaniu wyjechał do USA. Relacje o nim pochodzi ze wspomnień "Kaliny".
- Jaga miała 17 lat,
- Jureczek (Jerzy Grzelak, pseudonim "Pilot") miał 9 lat. Wspomina, jak na akcję (gaszenie pożaru) nie pożyczył swego hełmu koledze, bo był pęknięty. Kolega zmarł.
- "Miki" , miał 13 lat. Żydowski chłopiec. Udało mu się wraz z bratem uciec z getta, przybrali polskie imiona. Po upadku Powstania Warszawę opuścili wraz z wojskiem.
- Kazimierz (Stanisław Wołczański pseudonim "Kazimierz") miał 14 lat,
- Basia (Barbara Rybeczko-Tarnowiecka), miała 13 lat,
- "Hipek" (Bogusław Kamola), miał 14 lat. Jak sam twierdzi - Powstanie przeżył cudem, ponieważ 3 razy powinien zginąć. Mówi, ze swoje dwukrotne ocalenie zawdzięcza figurze Matki Boskiej. Jeden z pocisków upadł u stóp figury i nie wybuchł. "Naszym oczom ukazuje się pocisk, wielki jak potwór morski, który spoczywa potulnie u stóp Matki Boskiej"  (s, 95). Drugi z pocisków wybuchł ułamek później, tuż po tym, jak zdążyli się schować.
-  Halusia (Halina Stańczyk-Kryska), miała 10 lat.

Jednym z bohaterów książki jest także Antoni Godlewski "Rozpylacz". zginął 8 dnia Powstania.

Książka jest napisana prostym językiem, trudniejsze słowa są objaśnione.
Wojna przedstawiona jest z punktu widzenia dzieci. Niektóre cieszyły się z jej wybuchu, ponieważ tego dnia nie poszły do szkoły. Szybko jednak zmieniły zdanie. Niektórzy chłopcy chcąc aktywnie uczestniczyć w powstaniu zawyżali wiek.
Ponoć jest film, nie widziałam. O, tu: (film)
Część informacji zaczerpnęłam ze strony www.fajnaferajna.pl

Książkę polecam. Warto czytać dzieciom książki opowiadające o historii naszego kraju.

wtorek, 28 lipca 2015

Obiecanki-cacanki, czyli o książkach (nie) tylko dla dzieci

Wydawnictwo Zielona Sowa
Data wydania: 2006
ISBN: 8374351837
Liczba stron: 30


Dziś powróciłam do krótkiej powiastki Jana Brzechwy "Szelmostwa Lisa Witalisa". I jestem zachwycona. Wiersze i bajki Brzechwy są bardo rytmiczne, w sam raz dla dzieci. Po raz kolejny przekonałam się, że nie ma książek tylko dla dzieci. Dorosły czyta je na innej płaszczyźnie. A "Szelmostwa Lisa Witalisa" warto przeczytać przed wyborami.


Czułam się, jakbym czytała obietnice wyborcze polityków i obserwowała ich późniejszą realizację...


Scena 1.
"Nie namawiam, ale radzę,
Jeśli dziś otrzymam władzę
Daję słowo, że zasadzę [...]
Drzewa mego wynalazku
Już nie szyszki i żołędzie
Ale rosnąć na nich będzie
Schab wędzony i pieczony
Boczki, szynki, salcesony[...]
Nawet prosię w galarecie
Jeśli tylko zapragniecie"


Scena 2.
"Już nazajutrz na polanie
Zaczął lis urzędowanie [...]
I ustawę za ustawą
Jął wydawać z wielką wprawą
- Zarządzamy, by zwierzęta
Do użytku prezydenta
Oddawały prócz okupu,
Czwartą część swojego łupu [...]
Żeby kury i kurczęta
Same szły do prezydenta
I prosiły, by na rożnie
Raczył upiec je ostrożnie"
.
.. itd.

Powiem jeszcze tylko, że zwierzęta zmądrzały i zrobiły porządek w lesie.

wtorek, 21 lipca 2015

Którędy do gwiazd

O gwiazdach, kosmosie jest głośno. Choćby ostatnio sonda NASA zbliżyła się do Plutona. Od początku cywilizacji człowiek patrzy w niebo. Sama od czasu do czasu spoglądam w niebo (zaćmienie Słońca, noc perseid). I podziwiam tych, którzy potrafią gołym okiem różne konstelacje odnaleźć. Sama tylko Wieli Wóz rozpoznam, a o Gwieździe Polarnej nie ma mowy :(

Astronomią zajmowali si e głównie mężczyźni. Elżbieta Heweliusz jest tu chwalebnym wyjątkiem. Tej kobiecie poświęcona jest książka Anny Czerwińśkiej-Rydel "Którędy do gwiazd".

Data wydania: 2014
ISBN: 9788389774750
Wydawnictwo Muchomor
Liczba stron: 94 [47 s. + 47 s.]


Z okładki: „Niespotykany koncept współczesnej literatury dla młodych, który w jednej oprawie książki łączy dwie paralelne narracje: Jedną słowną, drugą obrazową. Obie równie dobrze mogłyby istnieć oddzielne […]”
Cóż, wersja graficzna niezbyt przypadła mi do gustu. Ale warto zapoznać się z postacią Elżbiety Heweliusz.

Elżbieta Koopman wyszła za mąż za dużo starszego od siebie człowieka. Od Jana była młodsza o aż 36 lat. Z dzisiejszego punktu widzenia to niemal gorszące. Jednak jej małżeństwo było szczęśliwe, mogła rozwijać z mężem swoją pasję. A były to czasy, kiedy kobiety miały bardzo ograniczony dostęp do nauki, bo...

„Kobiety dzieli się na niewiasty, czyli te, które nie wiedzą, i wiedźmy, te, które wiedzą, ale ich wiedza może pochodzić tylko od sił nieczystych. Wciąż panuje przekonanie, że kobieta to gorsza istota, która rozumem nie dorównuje mężczyznom”.Pasji Elżbiety nie rozumiała jej matka.
Wspomniała córce o jeden z kobiet posądzonych o czary i spalonej na stosie.

"Przecież w Gdańsku i okolicach co rusz odbywają się procesy kobiet posądzonych o czary. Niedaleko trzeba szukać.  Chociażby ta sprawa z naszą sąsiadką Esterą Platzken. Z pozoru wyglądała na zwykłą gdańską mieszczankę, przykładną żonę i matkę. Ale nie umiała powściągnąć języka. Ciągle wdawała się w kłótnie z sąsiadami, głośno wypowiadała swoje zdanie, była uparta i zdecydowana. Nie raz pouczała mnie i inne kobiety. No i  doigrała się.  Ktoś wreszcie doniósł na nią do sądu miejskiego. Oskarżono ją, że weszła w pakt z samym diabłem [...]. Długo zaprzeczała wszystkiemu, ale po wielu próbach i torturach, którym ją poddano przyznała się wreszcie. Sąd uznał, że jest winna i spalono ją na stosie". (s. 21)

Elżbieta Koopmann Heweliusz zmarła 6 lat po swoim mężu. I jeszcze coś. Chętnie zobaczyłabym suknię ślubną Elżbiety Heweliusz – w kolorze rozgwieżdżonego nieba, Musiała być ciekawa :)

U sam Jan Heweliusz był wyjątkowym i ciekawym człowiekiem. Pierwsza żona pomagała mu prowadzić interesy, a z drugą dzielił astronomiczną pasję. A w tamtych czasach nie było to takie oczywiste. O Janie Heweliuszu można przeczytać w innej książce tej autorki - "Wędrując po niebie z Janem Heweliuszem". 

poniedziałek, 20 lipca 2015

Kobieta, której nie znałam...

Data wydania: 2014
Liczba stron: 91
Wydawnictwo Muchomor
ISBN: 9788389774781


Konstancja Czirenberg/Zierenberg (1605–1653). Nigdy o niej nie słyszałam. Żyła dość dawno,w XVII wieku. Tę nietuzinkową postać miałam okazję poznać dzięki Annie Czerwińskiej - Rydel. O Konstancji można także przeczytać w angielskiej Wikipedii. Szkoda, że tylko w angielskiej, ponieważ Konstancja urodziła się w Gdańsku.

Książka jest świadectwem pewnej epoki. Czasów, w których nie wypadało się kąpać – bo można dostać od tego wyprysków. Kąpiel – jeśli już – to w koszuli, nie nago.
Czasów, w których to mężczyźni sprawowali władzę. Konstancja miała szczęście. Dzięki ojcu dane jej było się kształcić. Znała 6 języków (źródło), poza tym odebrała nauczanie muzyczne. Była utalentowana pod tym względem.

"Czasem mam wrażenie, że zapominasz o najważniejszym - pani Czirenberg spojrzała surowo na męża.  - Konstancja jest dziewczynką i nasze wychowanie powinno się skupiać na przysposabianiu jej do bycia żoną i matką, kobietą skromną i bogobojną, a nie jakąś artystką [...] 
Sam mi kiedyś mówiłeś, że uczoność kobieca jest czymś wielce podejrzanym, a jedyne studia, którym mogą się oddawać panienki, to te, które uszlachetniają ich charakter i nauczą, jak żyć dobrze, pracowicie i świątobliwie.  A teraz sprowadzasz do naszej córki nauczycieli muzyki, języków, malarstwa, kupujesz jej książki, kształcisz, jakby miała być ... No właśnie, kim?
- Anno, powiedział po chwili. - Wiem, że kobiety ze swej natury przeznaczone są do innych celów i zadań, niż my, mężczyźni. Ale... mamy czterech synów, a żaden z nich nie ma tylu talentów i takiej chęci do nauki, jak nasza córka. Mam ja hamować tylko dlatego, że jest dziewczynką?" (s.61).


„Konstancja była zafascynowana Ratuszem, obrazami, i tym co mówił jej ojciec. Podobało się jej to, że traktował ją poważnie, niemal jak dorosłą, i pozwolił jej wejść do miejsca, w którym spotykali się tylko mężczyźni, bo kobietom nie wolno było sprawować władzy.

- Dlaczego ojcze? Spytała, kiedy wracali już do domu. – Czy kobiety nie potrafią być sprawiedliwe, mądre, pobożne i stałe? Nie umieją dążyć do wolności i zgody? Nie mają takiego rozumu, który pozwoliłby im podejmować ważne decyzje?

Jan milczał. Pytania córki zbiły go z tropu. Spoglądał na jej jasną główkę, piękne, zielone oczy, wdzięczną postać i myślał, że Konstancja nie jest zwykłą dziewczynką”.


Są to czasy, w których rodzice decydowali o zamążpójściu córki i mogli ja wydać za wdowca z pięciorgiem dzieci. Dobrze, że i to małżeństwo było szczęśliwe.

Są to czasy plotek i zabobonów – Konstancja była posądzona o to, że jest dzieckiem syreny (syreny podrzucają ludziom dzieci, które urodziły ze związku z marynarzami i te dzieci przynoszą nieszczęście).

Życie Konstancji nie było szczęśliwe. Straciła męża i dwie córki. Sama zmarła na dżumę w 1653 roku w Gdańsku.

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza to wersja graficzna - ilustracje i różne cytaty o syrenach. Druga - pisana - to już życiorys Konstancji.
Książka jest ciekawa, tylko nie do końca rozumiem koncepcję graficzną.

piątek, 17 lipca 2015

Minionki




Czasami chodzę do kina. Za rzadko. Ostatnio wybrałam się z siostrzeńcem i siostrą na film pt. "Minionki". Po raz pierwszy zetknęłam się z tymi żółtymi stworami, nieco podobnymi do tik-taków.
Byłam i nie wiem, co o filmie sądzić. Słyszę, że dzieci w kinie gadają tylko o Minionkach, są specjalne karty z Minionkami.

Byłam, ale: 
- na bilecie rodzinnym oszczędziłam 4 złote!!! Oszałamiająca zniżka. Po 2 złote na bilecie dla dorosłych, dziecko bez zmian, bo i tak ma zniżkę. Ciekawe, jak się ma sprawa z rodzinami wielodzietnymi.
- przed seansem było 15 minut reklam. Sprawdziłam z zegarkiem w ręku. A byłam z siostrą i jej dzieckiem, które zachowuje się jak Osioł ze Shreka. co 30 sekund pytał "a kiedy film"...
Więc wiem, jak czuł się Shrek wybierając się z Osłem w podróż do Zasiedmiogórogrodu. Zresztą w rolę Shreka mogłam się wczuć parę lat wcześniej wybierając się z nim (siostrzeńcem, nie Shrekiem) w podróż pociągiem 150 km "Warszawa - Cośtam".




Teraz o filmie. Film, jak film. Nie wynudziłam się za specjalnie. Czasami nawet się ubawiłam.  Scarlett O'Haracz - lubię takie gry słów.



Ale film nie ma żadnego przesłania. I radzę zastanowić się, zanim ktoś wybierze się z dzieckiem na seans opowiadający o stworkach, które chcą służyć złemu guru. I wszystko kręci się wokół zła. Targi zła, itp.

Tutaj jest ciekawa recenzja ;)

Tak więc w tym roku byłam dwa razy w kinie i na pewno będę przynajmniej jeszcze jeden raz. Bo wybieram się na drugą część "Kosogłosa".

piątek, 3 lipca 2015

Czekolada, czekolada...

Wiele razy pisałam, że lubię książki Anny Czerwińskiej-Rydel. Potrafi w ciekawy sposób opowiadać o znanych ludziach. Przypomina zapomniane, acz ciekawe postaci. Niewątpliwie do takich osób należy Jan Wedel. A także jego ojciec i dziadek.

Wiecie? Jakoś nigdy nie byłam wielbicielką czekolady. A jeśli już to czekoladą nr. 1 była u mnie Milka. Po zapoznaniu się z historią fabryki Wedel chyba jednak zmienię zdanie. 

Data wydania: 2014
Wydawnictwo Muchomor
ISBN: 9788389774682
Liczba stron: 149

Według mnie książka jest najlepszą reklamą czekolady Wedel!!!

Historia Wedlów i ich fabryki była mi kompletnie nieznana. A szkoda!
Wytwórnia czekolady Wedel została założona przez Karola Wedla w 1851 roku. Zresztą ta data widnieje na każdym opakowaniu czekolady. Wtedy otworzył pierwszy, własny sklep. Jego syn Emil, (którego podpis widoczny jest na czekoladzie) pracę w fabryce zaczynał od podstaw.

Jan Wedeljeden z najbogatszych biznesmenów przedwojennej Polski.
Portret Stefan Norblin
Muzeum Narodowe w Warszawie

Wnuk Karola - Jan był wspaniałym człowiekiem. Mimo skończonych studiów również zaczynał pracę jako zwykły robotnik.
Każdemu życzę takiego pracodawcy.
W czasie wojny nie przyjął niemieckiego obywatelstwa, mimo, że miał taką możliwość. Co więcej - uratował niektórych pracowników wywiezionych do obozu koncentracyjnego.
Bardzo żałowałam tego, jak polskie władze potraktowały go po zakończeniu wojny. Został pozbawiony fabryki, wyrzucono go ze swojego mieszkania. Miałam łzy w oczach, gdy o tym czytałam.
Jan Wedel do końca życia przychodził  do Parku Paderewskiego sąsiadującego z gmachem fabryki, siadywał na ławeczce nad brzegiem Jeziorka Kamionkowskiego i godzinami patrzył na swoją fabrykę.
Zmarł 31 marca 1960 roku. Spoczął w grobie rodzinnym na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie. Na jego pogrzeb przybyło tysiące ludzi z Warszawy i całej Polski. Dawna orkiestra zakładowa, którą on sam powołał zagrała na pożyczonych instrumentach - ówczesna władza nie pozwoliła zagrać na fabrycznych, orkiestra zagrała na instrumentach pożyczonych (1).
"Dlaczego zebrało się tu dziś aż tylu ludzi? pytał pastor podczas kazania. - Bo umarł ktoś niezwykły. Prawdziwie dobry człowiek" (s.134)

I jeszcze jedno pytanie. Ze strony Na Temat.
Dziś eksperci, badacze i teoretycy biznesu zadają sobie to samo pytanie.Gdzie byłaby polska gospodarka gdyby nie wojna i 50 lat komuny?Być może dziś Wedel byłby europejską potęgą cukierniczą, gdyby nie wojna i jej fatalne skutki.

Poza tym - jak sam tytuł wskazuje jest tu dużo o czekoladzie. Na końcu książki można znaleźć kilka przepisów.







wtorek, 30 czerwca 2015

Magiczne lekarstwo George'a

Tytuł oryginału: George's Marvellous Medicine
Tłumaczenie: Jerzy łoziński
ISBN: 9788375061321
Data wydania: 2007
Liczba stron: 114


O książce: nie powiem dobra, nie powiem zła. Powiem tyle. Interesująca. Na swój sposób mnie rozbawiła. Ośmioletni George mieszka z rodzicami i wredną babcią. Babcia mu dokucza, obraża słownie.
Gdy rodzice wychodzą z domu obowiązkiem chłopca jest opieka nad babcią, w tym podanie jej o określonej godzinie lekarstwa.
Pewnego dnia chłopiec nie wytrzymuje i postanawia dać babci nauczkę. Sam sporządza jej lekarstwo. Wykorzystuje niemal wszystko, co można znaleźć w domu. Efekty zażycia lekarstwa są zadziwiające. Nawet ojciec chłopca jest zachwycony.
George miksturę sporządza cztery razy. Za każdym razem nieco inaczej, więc skutki jej zażycia są inne. Poza babcią specyfik testowany jest na zwierzętach :(
Może to dziwne, ale najbardziej spodobały mi się krótkie notki o autorze zamieszczone na początku i na końcu książki. A więc:
- Roald Dahl założył instytucję charytatywną. Pomaga ona między innymi dzieciom ze schorzeniami neurologicznymi
- miał specjalną, pisarską chatkę, w której NIGDY!!! nie sprzątał. Gromadził się tam kurz przez ponad 15 lat.
- lubił pająki

Ogólnie książka podobała mi się, ale mam wątpliwości, czy polecić ją dziecku. Z obawy, żeby podobnej mikstury nie zrobiło.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Dwie książki




Taka prowokująca fotka ;) W jednej z grup czytelniczych pewna pani strzeliła focha  na tych, co czytają J. Picoult, Miłoszewskiego i książki rekomendowane przez Empik. A te książki są rekomendowane przez Empik. A póki co - nikt nie będzie mi dyktował, co mogę czytać. "Każda inteligenta osoba powinna przeczytać Bierki Szczygielskiego". Przepraszam, mogę się do nieinteligentnych zaliczać ;) 

Te dwie książki czytałam ostatnio. Musiałam się sprężać - na książkę Hołowni jest kolejka oczekujących w bibliotece, a druga jest prezentem. I już niestety jej nie mam :(

Data wydania: 6 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328105126
Liczba stron: 208

Książkę o Ronaldo kupiłam w Empiku. Rzadko tam kupuję, ostatni raz kupiłam tam książkę rok temu. O Messim :) Jak się ma siostrzeńca fana piłki, to trzeba Emotikon wink W Boże Ciało truł mi o klubie Termalica Bruk-Bet Nieciecz Emotikon wink Książka pięknie wydana, można dowiedzieć się nie tylko faktów z zakresu piłki nożnej, ale np i Madrycie. Siostrzeniec jest fanem Manchester United, a o tym klubie też tu jest. I o ostatnim Mundialu, na którym Portugalia wiadomo, jak wypadła. I o dwukrotnej przegranej z Grecją na EURO.

Muszę powiedzieć, że po przeczytaniu tej książki nabrałam trochę szacunku do Ronaldo. Przedtem wydawał mi się zarozumiały. Książkę otwiera rozdział o Maderze - na tej wyspie urodził się Ronaldo. I trochę ciekawostek poza futbolowych, np. można dowiedzieć się, kim był Vasco da Gama. I setki zdjęć. Słyszałam o osobach, którym książka nie przypadła do gustu. Ja jednak oceniam ją bardzo pozytywnie.



Data wydania:6 maja 2015
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
ISBN: 9788377001868
Liczba stron: 304


Książkę "Jak robić dobrze" wypożyczyłam z biblioteki. Jeśli idzie o Hołownię - jestem nieobiektywna. Przeczytałam wszystkie jego książki (oprócz e-booka "Nie jesteśmy Talibami"). Nie przeszkadzają mi nawet zdania wielokrotnie złożone.

A ta jest o Afryce. O jego Fundacji Kasisi.I Fabryce Dobra. Kilka kadrów z życia Afryki, kilka portretów ludzi. O mentalności tych ludzi, którzy czasem wolą nie zażywać leków, mimo, że są nosicielami wirusa HIV. A także o tym, jak pomagać. Bo pomoc nie powinna polegać na wysłaniu do Afryki przeterminowanych leków, czy zużytych, zniszczonych zabawek. A czym się różnią afrykańskie dzieci od polskich? Czy polskie dziecko cieszyłoby się ze zniszczonej lalki? To dlaczego ma się z takiego prezentu cieszyć dziecko z Afryki?
Można sobie uświadomić, na czym polega wolontariat. Wolontariat to nie tylko wyjazd do Afryki, gdzie pierwszego tygodnia przyjezdny przeżywa szok, drugiego tygodnia choruje. W kolejnym tygodniu  działa i pomaga. A ostatni tydzień poświęca na zwiedzanie.  Pomagać można nie wychodząc z domu, np. poprzez zlecenie stałego przelewu - np. 5 zł miesięcznie.

Muszę przyznać, że mam taki obraz Afryki, jaki przedstawia Szymon Hołownia na ok. 100 stronie. Że gdybym przyjechała do Afryki, to wszystko to, co kąsa i gryzie wyległoby mi na spotkanie.

Nie będę ukrywała, że Szymon Hołownia jest jednym z moich ulubionych pisarzy i jego książkę polecam

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Matylda

Tłumaczenie: Mariusz Arno Jaworowski
Tytuł oryginału: Matilda
Data wydania: 2008
ISBN: 9788361174448
Liczba stron: 141


Mam dylemat z tą książką. Z jednej strony to piękna historia o ponadprzeciętnie zdolnej dziewczynce. Matylda w wieku pięciu lat czytała takie książki, których i absolwent Yale nie powstydziłby się.  Dziewczynka jest nierozumiana przez rodziców, którzy wolą oglądać telewizję. W szkole rządzi okropna, budząca strach dyrektorka. Sama fabuła podobała mi się. Ale język, którym historia została opisana pozostawia wiele do życzenia. Być może warto byłoby niektóre, bardziej krnąbrne dzieci do dusidła wsadzić ;) . Ale za wiele gnid, potworów i szczurów moim zdaniem.
Oto próbka języka.

 "Jej ojciec (Matyldy) powiedział, że to prawdziwy wrzód" (s.50)
O Matyldę chodziło!!!

"Jak ona wygląda? Pewnie to jakiś wredny mały robal. Odkryłam w czasie mojej długiej kariery nauczycielki, że niedobra dziewczynka jest o wiele gorsza od niedobrego chłopca. Jest z nimi zupełnie tak, jak z muchami. Przywala się takiej gazetą, a jej już tam nie ma. Małe dziewczynki to wredne potwory. Całe szczęście, że ja nigdy taka nie byłam". (s. 51)

"Dziewczynka z warkoczami, Amanda Mszyca, stała bez ruchu, patrząc na nadchodzącą olbrzymkę, a jej twarz miała wyraz osoby, która znalazła się na niewielkim pastwisku razem ze wściekłym bykiem. Stała drżąc jak osika, przerażona, z wybałuszonymi oczami, i była przekonana, że oto nadszedł dla niej Dzień Sądu Ostatecznego. Pałka dotarła już do swojej ofiary i zatrzymała się. - Jutro masz przyjść do szkoły bez tych ohydnych warkoczy! — szczeknęła. — Masz je oderżnąć i wrzucić do śmietnika, zrozumiano? Amanda, choć sparaliżowana ze strachu, zdołała wyjąkać: - Ale m-m-mamusia je lubi. Codziennie rano mi je zaplata. - Twoja mamusia to kretynka! — ryknęła Pałka. Dźgnęła paluchem grubości salami w głowę dziecka i dodała: — Wyglądasz jak szczur, któremu ogon wyrósł z łba! - Mamusia mówi, że wyglądam uroczo, p-p-proszę pani — wyjąkała Amanda trzęsąc się jak galareta. - Guzik mnie obchodzi, co mówi twoja mamusia — ryknęła Pałka, po czym rzuciła się do przodu, chwyciła jedną ręką warkocze Amandy i podniosła za nie dziewczynkę. Zaczęła kręcić nią w kółko nad głową, coraz szybciej i szybciej. Amanda darła się jak obdzierana ze skóry, a Pałka wrzeszczała: — Już ja ci pokażę warkoczyki, ty mała szczurzyco! " (s. 67)

"- Ta gnida — zadudniła Pałka, wskazując na niego szpicrutą jak rapierem — ta obrzydliwa pluskwa, ten bękart to zwykły przestępca z kryminalnego podziemia, członek mafii! - Kto, ja? — spytał Brzuś Truchcik. Na jego twarzy malował się wyraz szczerego zdziwienia. - Złodziej! — darła się Pałka. — Kanciarz! Pirat! Rzezimieszek! Koniokrad! - To wszystko nieprawda, pani dyrektor. - Zaprzeczasz, ty nędzna pluskwo? Nie przyznajesz się do winy? - Nie mam pojęcia, o czym pani mówi — odparł chłopiec, zdziwiony jeszcze bardziej niż poprzednio. - Zaraz ci powiem, o czym mówię, ty ropiejący bąblu! — wrzasnęła Pałka. — Wczoraj rano, podczas przerwy, wślizgnąłeś się jak wąż do kuchni i ukradłeś z mojej tacy kawałek tortu czekoladowego! Kucharka sama poustawiała wszystko na tej tacy! To była moja poranna przekąska! A jeśli chodzi o tort, to był z moich prywatnych zapasów! Chyba nie wyobrażasz sobie, że będę jadła te świństwa, którymi was karmimy? Ten tort zrobiono z prawdziwego masła j prawdziwej śmietany! A ty, rozbójniku, ukradłeś go i zjadłeś!" (s. 70-71)

piątek, 19 czerwca 2015

Quasi-psychologia

Data wydania: 27 listopada 2009
ISBN: 9788360000342
Liczba stron: 294
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Latarnik

Swego czasu, z pięć lat temu pożyczyłam od koleżanki dwie książki B. Pawlikowskiej - "W dżungli życia" i "W dżungli samotności". "W dżungli niepewności" koleżanka nie miała. Ale, gdy założyłam konto na LC, to dodałam książkę do listy "chcę przeczytać". Chciałam mieć trochę książek na liście, poza tym czytałam dwa tomy i sądziłam, że trzecia książka dopełni obraz.
Książka była w bibliotece, ale przez długi czas wypożyczona. Jakoś nie wiem czemu - nie chciałam jej zamawiać. Pożyczyłam teraz, gdy książka "była wolna". I oto moich kilka przemyśleń.

Książka zawiera zbiór maili Moniki zmagającej się z anoreksją i bulimią do Szamanki  Emotikon heart Beaty.
Spodobała mi się jedna opinia na Lubimy czytać - o ta!

Wprawdzie nie uważam, że jest aż tak źle, jak pisze Firewarrior (dałam jej plusa, niech ma), ale książka od około 150 strony już zaczęła mnie frustrować. Te wahania nastrojów Moniki są denerwujące. Te mega dole Moniki, o tym, jaka jest beznadziejna, itp.

Drugi raz wymiękłam, gdy czytałam porady z zakresu seksuologii i antykoncepcji.
Bo Monika będąc w Anglii poznała Australijczyka. I zastanawia się, czy nie ma ochoty na bara-bara. I ma ochotę i nie ma ochoty, ale Australijczyk tego od Moniki oczekuje, zresztą uważa, że Polki są łatwe.
Ewentualna randka ma się odbyć przed wizytą u ginekologa, na którą M. się już zapisała. Jedna z rad. Pożyczyć pigułki antykoncepcyjne (jedno opakowanie) od koleżanki. Nie chcę tu rozwijać umoralniającej gadki na temat (bez)sensu brania pigułek. Ale jeśli już to powinny być one indywidualnie dobrane. Po konsultacji z ginekologiem. Nie czyjeś.
Poza tym pigułka nie zabezpiecza przed HIV, wirusem zapalenia wątroby. A tu pojawiła się aprobata seksu na jedna noc.
 No i współczuję Monice, jeśli B.Pawlikowska jest jej JEDYNYM autorytetem...

W jednym przyznaję rację Pawlikowskiej. Bardzo ważna jest akceptacja siebie. Dobre żywienie (za te dwie rzeczy ma plusa).

środa, 17 czerwca 2015

Jedzie pociąg z daleka...

Tłumaczenie: Andrzej Czcibor-Piotrowsk
Tytuł oryginału: Ostře sledované vlaky. Postriziny
Data wydania: 2004
ISBN: 83-89651-76-9, 84-9789-724-2
Liczba stron: 156


Postanowiłam udać się na pobliski dworzec w celu zrobienia zdjęcia do książki. Może pomysł banalny, ale...

Ta niewielka książka zawiera dwa opowiadania B. Hrabala - "Pociągi pod specjalnym nadzorem" i "Postrzyżyny".

Chyba B.Hrabal nie zostanie moim ulubionym pisarzem.
"Pociągi pod specjalnym nadzorem"  to opowiadanie o pociągach, ale nie tylko. Druga książka B.Hrabala, w której pojawia się motyw samobójstwa. Zapamiętam jeszcze stawianie pieczątek na pupie telegrafistki. 

"Postrzyżyny". Same postrzyżyny opisane są w ostatnim rozdziale.  A wcześniej? Sporo o piwie. Jest też poetycko i ze szczegółami opisane świniobicie, wspomniane jest o wieszaniu kotka, który ukradł kawałek wątróbki. Także o piesku, któremu pani ucięła kawałek ogona.
Nie wiem, czy można uznać to za próbę samobójstwa, ale główna bohaterka Marychna miała epizod z topieniem. Poza tym była właścicielką pięknych dwumetrowych włosów. Po ścięciu ważyły 2 kilo!

Dam jeszcze szansę Hrabalowi. Chcę przeczytać "Obsługiwałem angielskiego króla".